Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: krzychforum »

Ukasz pisze: 21 cze 2020, 23:50 Potem była 30. rocznica ślubu. Skoro nie odpowiedziała na propozycję pójścia do jakiejś knajpy, to zaprosiłem ją na uroczystą kolację do domu. Były dania specjalnie dla niej (ale też takie, która i ja lubię), wysprzątane mieszkanie, obrus, kwiaty. I byłem sam, nie odezwała się w żaden sposób przedtem ani potem. Nie chciałem zmagać się z rozpamiętywaniem sytuacji, kilka minut po wskazanej przeze mnie godzinie włączyłem sobie dobry film i spędziłem miły wieczór. Potem jednak mnie dopadło: widziałem jak na dłoni mój gniew, złość, urazę, poczucie skrzywdzenia, żal, smutek. Wypłakałem się przed Bogiem, pozwoliłem całej tej fali przejść, na modlitwie wrócił pokój. W nocy wysłałem jej jeszcze życzenia emailem.
Ukaszu, ależ Ty masz pojemność... w moim odczuciu sam sobie robisz krzywdę. Sam kreujesz sytuację żeby sobie dowalić. Po co się tak katujesz?
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: tata999 »

krzychforum pisze: 22 cze 2020, 8:52 Ukaszu, ależ Ty masz pojemność... w moim odczuciu sam sobie robisz krzywdę. Sam kreujesz sytuację żeby sobie dowalić. Po co się tak katujesz?
Romantyzm, mocium Panie. Dlaczego miałoby być w tym coś złego skoro ktoś dobrze się z tym czuje? Może ma potrzebę dać upust swoim romantycznym fantazjom? Może w jakiś inny sposób działa to na tę osobę pozytywnie, że czuje się spełniona, a krzywdy nie wyrządza? Nie jest to mój sposób postępowania i swoimi kryteriami oceniając też bym się jemu dziwił, ale biorę pod uwagę fakt, że każdy z nas jest inny.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nino »

Ukasz, mam podobna sklonnosc: do kreowania sytuacji,po ktorych dostaje miedzy oczy...
Wyslanie ciasta,kwiatow i prezentu uwazam za ok,gest, na ktory w obliczu tak donioslej rocznicy mogles sobie pozwolic,tak organizowanie kolacji dla dwojga i zapraszanie na nia zony bez jej TAK, BEDE, bylo bardzo ryzykowne oraz moglo byc przez nia odczytane jako brak szacunku wobec jej granicy.
Tym samym: nie uszanowales rowniez swojej granicy, przekroczyles ja i przezyles potworny bol.z ktorego na szczescie milosierny Bog wyprowadzil dobro.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Sarah »

Ukasz pisze: 21 cze 2020, 23:50 Właśnie w tym momencie zadzwoniła do niego jego mama, a moja żona. Przez moment usłyszałem jej głos. Gdy nieco później modliłem się w jej intencji, to znów opanowała mnie niezwykła radość i takie gorące pragnienie wszelkiego dobrego dla niej.
Nie wiem... Z jednej strony zazdroszczę Twojej żonie Twojego uwielbienia do niej. Z drugiej jednak jakieś to wszystko jest dziwne i też ją rozumiem, że nie chce tego uwielbienia, że w ogóle Ciebie nie chce i ucieka do tych dziadków.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Wiedźmin

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Wiedźmin »

Ukasz pisze: 21 cze 2020, 23:50 [...] Były trzy kolejne okazje, [...]

1. Upiekłem ciasto, a ona po nie przyjechała. [...]
2. Ponownie przygotowałem ciasto, ale tym razem je jej wysłałem, do tego bukiet i prezent. [...]
3 Potem była 30. rocznica ślubu. [...] nie odezwała się w żaden sposób przedtem ani potem.


[...] Nie wiem jeszcze, dlaczego czy po co Bóg mi daje teraz takie prezenty, ale cieszę się nimi i Mu za to dziękuję. Dawno nie byłem tak szczęśliwy. [...]
Jak to mawiają "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów"

Nie wiem, na ile jest szczere Ukaszu to co piszesz, ale jeśli szczere, prawdziwe i przemodlone... to będąc konsekwentnym, zapraszaj ją jeszcze częściej, niech owa Ukaszowa żona konsekwentnie za każdym razem Ci odmawia... wówczas Twoja szczęśliwość zgodnie z tym co piszesz w swoim w poście powyżej, powinna wzrosnąć do niebywałych wręcz rozmiarów.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nino »

Sarah,chyba przesadzilas....dlaczego zona Ukasza mialaby w ogole jego nie chciec?
Ja to bardziej widze tak,ze Ukasz liczyl na cos nierealnego na ten moment. Takie myslenie zyczeniowe wzielo gore. Nie dziwie sie.30 rocznica slubu to nie w kij dmychal.
Mam wrazenie ze niekiedy nie do konca rozumiemiemy,co Ukasz pragnie przekazac.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu

Jesteś mocno rozchwiany emocjonalnie i już nie potrzebujesz żony do kreowania DRAM, i neurotyzmu religijnego. Rozumiem żonę, że wyskoczyła z tej huśtawki. Znaczy się, zdrowieje.
Przytulam Cię w Twoich emocjach, widać inaczej nie potrafisz. i to także jest ok.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Sarah pisze: 22 cze 2020, 13:27 Twojego uwielbienia do niej. Z drugiej jednak jakieś to wszystko jest dziwne i też ją rozumiem, że nie chce tego uwielbienia
Uwielbienie? Nie, tego w sobie nie widzę. Tęsknotę, pragnienie bliskości - tak. Wydaje mi się wręcz, że od uwielbienia jestem dość daleko.
A na ile znam moją żonę, to ona oczekiwała ode mnie pod koniec tylko uwielbienia, a skoro tego zabrakło, nie była zainteresowana niczym innym, z bliską, równą relacją na czele.
Nino pisze: 22 cze 2020, 13:10 przezyles potworny bol.
Nie. Przeżyłem chwilę głębokiego smutku z powodu stanu naszego małżeństwa. To dla mnie duża różnica.
Nino pisze: 22 cze 2020, 13:10 nie uszanowales rowniez swojej granicy
Jakiej swojej granicy nie uszanowałem? Mam poczucie, że zrobiłem to, co chciałem, na tyle dobrze, na ile mnie było w tym momencie stać.
Nino pisze: 22 cze 2020, 13:10 moglo byc przez nia odczytane jako brak szacunku wobec jej granicy
Jakiej jej granicy - w czym to mogło naruszyć jej granice? Czy skrzywdziłem ją w czymkolwiek w tych wydarzeniach?
krzychforum pisze: 22 cze 2020, 8:52 Sam kreujesz sytuację żeby sobie dowalić.
Przygotowywałem wszystko tak, żeby była szansa na kontakt z żoną przy okazji tej rocznicy. Dałem sobie i jej szansę. Mogłem nie spróbować i wtedy rzeczywiście bym sobie dowalił i nie uszanował tego, co dla mnie ważne. Po takim zaniechaniu czułbym się, jak sądzę, naprawdę źle.
krzychforum pisze: 22 cze 2020, 8:52 Po co się tak katujesz?
Ukasz pisze: 21 cze 2020, 23:50 Dawno nie byłem tak szczęśliwy.
Czy nie jest tak, że odnosicie się do swojego wyobrażenia o tym, jak byście się czuli, a nie do tego, jakim doświadczeniem ja się z Wami dzielę?
Dzielę się z Wami moją radością. Aby do niej dojść potrzebowałem też chwili wypłakania tego, co jest bolesne i niezależne ode mnie. Potrzebowałem ogołocenia z poczucia własnej siły i komfortu, żeby stanąć blisko Pana. Może czegoś teraz nie dostrzegam, ale w tej chwili mam poczucie, że niczego w tej sytuacji nie żałuję, nie widzę nic, co po fakcie zrobiłbym inaczej. Zapraszam Was do mojej radości, ona jest moim doświadczeniem, bierzcie i cieszcie się za mną.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukasz pisze: 21 cze 2020, 23:50
Wczoraj brałem udział w obchodach 25. rocznicy ślubu moich przyjaciół. Jednym z punktów był bieg na 25 km, w którym tym razem (5 i 10 lat temu było inaczej) uczestniczyłem już tylko ja i jubilat. Okazało się, że pół roku bez niemal żadnego ruchu – ciąg kontuzji i kwarantanna – mocno odbił się na mojej kondycji. Nie dobiegłem do końca. Po przebiegnięciu półmaratonu wysiadłem zupełnie i byłem już w stanie tylko iść. Jednak te ostatnie minuty biegu były dla mnie czasem niesamowitego oczyszczenia i modlitwy. Właśnie w tym czasie, w tym bólu i poczuciu utraty resztek sił, obudziła się we mnie wielka wdzięczność i uwielbienie za każdy krok, który jeszcze potrafię zrobić. Metry trasy zlały się w jedno z dniami kryzysu, dziękowałem z radością za każdy z nich. Ta krótka, kilkuminutowa modlitwa jakoś mnie zmieniła. Od tamtej chwili trwam jak w jakimś uniesieniu. Burza emocji, ale samych takich, których chciałbym jak najwięcej. Na liturgii Słowa z dzieciakami wciąż łamał mi się głos ze wzruszenia.
A wieczorem wpadł do mnie na chwilę syn, żeby pogadać. Właśnie w tym momencie zadzwoniła do niego jego mama, a moja żona. Przez moment usłyszałem jej głos. Gdy nieco później modliłem się w jej intencji, to znów opanowała mnie niezwykła radość i takie gorące pragnienie wszelkiego dobrego dla niej.
Nie wiem jeszcze, dlaczego czy po co Bóg mi daje teraz takie prezenty, ale cieszę się nimi i Mu za to dziękuję. Dawno nie byłem tak szczęśliwy.
Jeśli na liturgii słowa z dziećmi prowadzącemu łamałby się wciąż głos to mocno zastanawiałabym się, co z nim jest nie halo. I byłabym mocno zaniepokojona. Bałabym się o dzieci. Człowiek zdrowy, głęboko religijny w moim mniemaniu jest spokojnym, stabilnym emocjonalnie, pogodnym, życzliwym człowiekiem. A jeśli zachowuje się na spotkaniu z dziećmi tak jak Ty - to przy powtarzaniu się tego zachowanie (wcześniej też coś podobnego pisałeś) pewnie poprosiłabym o zmianę prowadzącego.
Jest to bardzo niepokojący objaw, Twoje publiczne nieradzenie sobie z emocjami.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nirwanna »

renta11 pisze: 23 cze 2020, 5:58 Człowiek zdrowy, głęboko religijny w moim mniemaniu jest spokojnym, stabilnym emocjonalnie, pogodnym, życzliwym człowiekiem. A jeśli zachowuje się na spotkaniu z dziećmi tak jak Ty...
Generalnie tak, choć z drobnym uzupełnieniem, tak całkiem od Ukasza abstrahując.
Znam osoby zdrowe i głęboko religijne, które są stabilne emocjonalnie, ale nie oznacza to, że czasem nie doznają silnych emocji i nie okazują ich, również publicznie. Czytając biografie o. Pio - chyba można byłoby go to takich osób zaliczyć.
Sądzę, że istotnym w tym publicznym okazywaniu emocji jest skala (czyli jednak widać, że te osoby panują nad swoją emocjonalnością) oraz samoświadomość i szczerość, spójność (czyli przyznanie się przed samym sobą do emocji, zaakceptowanie ich, określenie kontekstu ich pojawienia się i ewentualne oględne nazwanie tego na głos, aby nie pozostawiać miejsca na jakieś domysły).
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Rzeczywiście to jest niepokojące, że te emocje są tak silne. "Łamanie się głosu" polegało na tym, że był trochę zmieniony, wielokrotnie robiłem krótkie przerwy, miałem wilgotne oczy. Wydaje mi się, że to jeszcze jest dopuszczalne, ale już na krawędzi. Jeżeli poszłoby odrobinę dalej, to bym się wycofał z tych spotkań. To prawda, że powinienem tu być bardziej stabilny. Mam nadzieję nad tym pracować.
Przyznając to wszystko trochę się wytłumaczę. Tak mocne przeżywanie uczuć w trakcie czynnego udziału w liturgii zdarzało mi się częściej, i w czasie spotkań z dziećmi, i podczas mszy bez ich udziału, gdy po prostu czytałem. Teraz już rzadko. Ostatnio przeżyłem to dwa razy. Najpierw mówiąc świadectwo w czasie mszy rocznicowej - to było krótkie opowiadanie mojej historii, niespełna pięć minut. Po Eucharystii podeszła do mnie zapłakana kobieta mówiąc, że słuchała tego tak, jakby to było o niej - i ona przeżyła to jeszcze mocniej niż ja. Drugi raz był nazajutrz po tej imprezie rocznicowej moich przyjaciół. Wieczór i noc były zarazem piękne i trudne. Wizyta syna, echo głosu żony i radość na modlitwie to piękna strona. Natomiast z ciałem był trud. W tym biegu straciłem skórę na obu piętach i trzy paznokcie. Gdy potem siadłem odpocząć to przez długi czas skurcze łapały mnie na przemian i czasem równocześnie w różnych mięśniach. Wieczorem wdał się jeszcze jakiś stan zapalny w jedną łydkę i bardzo bolała stale, bez przerwy, niezależnie od pozycji. Do tego drobne, inne dolegliwości. Miałem gorączkę. Gdy się kładłem, złapały mnie takie dreszcze, że rzucały po łóżku, aż trzeszczało. Trudno było zasnąć, a każde obrócenie się na drugi bok stanowiło długą bolesną operację, zupełnie wybijającą ze snu. Rano czułem się już całkiem dobrze, temperatura w normie, ból łydki ustąpił, mogłem w miarę normalnie chodzić, nawet uklęknąć. Zastanawiałem się, czy nie zrezygnować z tej liturgii z dziećmi, ale uznałem, że chyba nie ma powodu. Dopiero w trakcie zobaczyłem, że jednak nie jestem jeszcze tak stabilny, jak powinienem być - ciało mocno wpływa na emocje - ale w moim odczuciu nie przekroczyłem granicy.
Myślę, że poza tak wyjątkowymi sytuacjami powinno już być dobrze. W każdym razie mam zamiar trzymać rękę na pulsie.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nino »

Nie uszanowales jej granicy w tym sensie,ze gdy odmowila Ci pojscia do restauracji,urzadziles kolacje dla dwojga w domu,stawiajac ja praktycznie pod sciana!

Tez mam z tym problem. Jak to? To ja serce na dloni,a on?

Moj maz,kiedy zaprosilam go na nasza rocznicowa msze,zdenerwowal sie ze wywieram na nim presje. Uderzyly mnie jego slowa. Duzo o tym potem rozmyslalam. Powiedzialam mu ze moja intencja nie jest wywieranie presji.a jesli tak to odebral.to przepraszam. Ze po prostu zapraszam go do towarzyszenia mi ale jak nie chce to ok,szanuje to. Pojde na msze bex niego i tez bedzie ok. Mysle.ze gdybym napisala mu np w sms ze o tej godzinie w tym kosciele jest msza xa nas i ja zapraszam, byloby wspaniale gdyby przybyl,ale tez moglby poczuc sie urazony. ze stawiam go przed faktem dokonanym.
Moj maz sie namyslil i w koncu sam dal mi sygnal ze zdecydowal sie pojecjac ze mna na te msze.
Nikt nie lubi. gdy decyduje sie za kogos.
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Nino pisze: 23 cze 2020, 10:05 gdy odmowila Ci pojscia do restauracji,
Sprostuję: nie odmówiła, nie zostałem zaszczycony żadną odpowiedzią. Więc poinformowałem ją, że to dla mnie uroczysty dzień, chcę go spędzić razem, może przyjść bez żadnej zapowiedzi. I tyle. Nie widzę w tym żadnego przekroczenia jej granicy.
I dodam, że fizycznie czuję się już świetnie, nic mnie nie boli, żadnych zakwasów. Zaczynam odbudowywać formę po długim zastoju.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Nino »

W takim razie wiedziales,na co sie piszesz.I tez byles na to przygotowany,bo kilka minut po rozpoczeciu kolacji,a jej nieobecnosci: wlaczyles sobie film. Tylko potem emocje wziely gore. I dobrze,ze wyplakales je przed Bogiem.
Ciesze sie,ze minal bol po biegu i zycze Ci udanego powrotu do formy!
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Napiszę tak:
Miły Ukaszu wsłuchaj się w wypowiedź renty 11
renta11 pisze:Ukaszu

Jesteś mocno rozchwiany emocjonalnie i już nie potrzebujesz żony do kreowania DRAM, i neurotyzmu religijnego. Rozumiem żonę, że wyskoczyła z tej huśtawki. Znaczy się, zdrowieje.
Przytulam Cię w Twoich emocjach, widać inaczej nie potrafisz. i to także jest ok.



Jeśli nic byś z tego nie wyciągnął dla siebie, pozostaje wsłuchanie się w przewrotną (acz jak najbardziej logiczną) wypowiedź Wiedźmina:
Wiedźmin pisze:/.../Nie wiem, na ile jest szczere Ukaszu to co piszesz, ale jeśli szczere, prawdziwe i przemodlone... to będąc konsekwentnym, zapraszaj ją jeszcze częściej, niech owa Ukaszowa żona konsekwentnie za każdym razem Ci odmawia... wówczas Twoja szczęśliwość zgodnie z tym co piszesz w swoim w poście powyżej, powinna wzrosnąć do niebywałych wręcz rozmiarów.




Jak w naszym kościele jest błogosławieństwo par małżeńskich/małżonków (jednej osoby) to nieraz bywa spuścić mi buzię w dół i wypuścić nieco wody z patrzałek na drewnianą podłogę - tak ukradkiem aby nikt nie widział.
Ścisk gardła - w załączeniu gratis.
Taka ma ludzka natura.
Niepokorna.
Nieokiełzana.
Czasem dzika.
Zawsze jednak samolubna, egoistyczna i wyrachowana.
ODPOWIEDZ