Uporałam się z pocztą i odpisałam . Dziękuję za zainteresowanie
lustro pisze: ↑17 sty 2018, 19:50
Tak jak pisałam - nigdy nie miałam problemu z pornografią, choć dotknelam się z nią kilka razy.
Tak jak wiekszosc dorosłych ludzi widziałam kilka filmów porno. Już jako mezatka, bo wcześniej nie było dostępu (jednak jestem stara...ech).
Mój mąż za pasażerskich czasów miał kilka swierszczykow. Tak jak jego koledzy.
Będąc malzenstwem wspólnie też obejrzeliśmy kilka krótkich filmików.
I na tym koniec.
Ani nikt nie robił z tego dramatu i problemu, ani nikt nie popadł w nalog.
MNie cieżko uwierzyć, że
lustro pisze: ↑17 sty 2018, 19:50
I na tym koniec.
....ale to problem mojej niewiary a nie tego, co napisałaś. W każdym razie dziękuję za ustosunkowanie się
lustro pisze: ↑17 sty 2018, 19:50
Czyli po krótce - bądź roztropna i uwazna, ale nie doszukuj się koniecznie problemu ram, gdzie to nie ma. Bo możesz go stworzyć.
Jednak gdzieś on jest. I trzeba szukać jesli obecna sytuacja jednak boli Bjamial. Bo samo nie ruszenie tematu i brak rozmowy z dwóch stron pogłębia problem a sam jak wiadomo się on nie rozwiąże.
Aleksander pisze: ↑17 sty 2018, 20:43
No ładniejszy ten Twój post krople rosy
Tak spokojniejszy - bez jakieś agresji -
A dziękuję. Wzajemnie
lustro pisze: ↑18 sty 2018, 0:01
Maz, który nie dojrzał do zmiany, nie zmieni się. Nie da się zmienić kogoś silą.
Może i by się dało...w tym sensie, że mąż nie oglądałby....bo i takich sposobów się imałam. Nawet ostatnio wyłączyłam internet i jasno zakomunikowałam, że nie będę tego .... tolerować w naszym domu. Jeśli chce niech sobie mąż idzie gdzieś indziej realizować swoje pragnienia ale nie w tym domu, gdzie jestem ja, żona i dzieci, które głupie i ślepe nie są.
I mogłabym być takim strażnikiem Teksasu (internetu) , tylko ile by mi sił na te kontrole starczyło i jaka to wartość patrzeć na nieszczęśliwego męża, który jest ze mną bo musi a nie ogląda bo mu zakazałam. Mogłabym dopiąć swego bo mąż się poddał i ze mną nie walczył ale w miłości i wolności nie o to chodzi. Chciałabym również by Jego zwycięstwo było nie tylko Jego decyzją (męża) ale i zasługą za swój wkład i wysiłek włożony w pokonywanie swoich słabości. Będąc heterą zabrałabym mu to. I może byłby spokój w domu. Ale martwy. Bez życia. Wymuszony.
Cieszę się kwiatami które mąż przy okazji normalnych zakupów w markecie mi kupuje i przynosi. Nie musiałby. Chce. Dlatego mnie to cieszy. Gdybym mu kazała je sobie kupić to jaka z tego przyjemność? Ani dla niego ani dla mnie.