jak nauczyć się siebie na nowo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Nirwanna »

niedoceniajacy pisze: 17 kwie 2023, 14:39 Modlitwa daje poczucie wewnętrznego spokoju, ale nie przybliża nas do siebie - a czas leci
"Pan Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży" - ks. Piotr Pawlukiewicz.
Jest tu więc pytanie, czy nie tylko wierzysz w Boga, ale czy wierzysz Bogu, że zna dla Was najlepszy czas?
To jest też pytanie o modlitwę, a w zasadzie wiarę w jej siłę. Prawdopodobnie na ten moment nie zdajesz sobie sprawy z jej siły. Jej właściwości wyciszające emocje to tylko jeden z objawów, po prostu najszybciej zauważalny.
niedoceniajacy pisze: 17 kwie 2023, 14:39 ja nie chcę tego czasu przeżywać w taki sposób, żeby być obok żony, która niewiadomo o czym myśli i niewiadomo czemu sie nie chce przytulić za bardzo :/
Yhm. Czyli jest "ja chcę/ja nie chcę", a czego chce żona - to już nieważne. "Nie rozumiem żony, więc chcę, żeby było, jak ja chcę" - tak rozumiem Twój wpis. Czy na tyle kochasz żonę, aby dać jej coś bardzo cennego czyli czas? Czy na tyle kochasz mądrze siebie, aby ten czas dać też Tobie? Bo to co w pierwszym wpisie opisałeś jako swoje błędy i próby naprawienia ich - to mi bardziej przypomina zarabianie, zasługiwanie na miłość żony, niż miłość faktyczną. Więc ten czas dla siebie może warto poświęcić na wymianę bazy danych i na naukę miłości prawdziwej przez duże M.

Co o tym myślisz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: niedoceniajacy »

Nirwanna pisze: 17 kwie 2023, 14:55 To jest też pytanie o modlitwę, a w zasadzie wiarę w jej siłę. Prawdopodobnie na ten moment nie zdajesz sobie sprawy z jej siły. Jej właściwości wyciszające emocje to tylko jeden z objawów, po prostu najszybciej zauważalny.
Możesz mieć rację - wyciszenie jest bardzo potrzebne, żeby zdystansować się trochę od emocji.
Nirwanna pisze: 17 kwie 2023, 14:55 Czy na tyle kochasz żonę, aby dać jej coś bardzo cennego czyli czas?
Dałem, daję jej ten czas - jestem naprawde bardzo cierpliwy. Po prostu smutno mi, że minęły już 4 miesiące, a żona ani raz tak naprawdę nie wyciągnęła ręki, cały czas się dystansuje. Przecież to nie ja dopuściłem się zdrady...

To co piszesz o miłości faktycznej i zasługiwaniu na miłość - to też prawda.
Czyli co, nadal czekać? Przecież trzeba też coś działać, a nie tylko czekać...
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Niepozorny »

niedoceniajacy pisze: 17 kwie 2023, 17:45 Czyli co, nadal czekać? Przecież trzeba też coś działać, a nie tylko czekać...
Nirwanna ci już napisała:
Nirwanna pisze: 17 kwie 2023, 14:55 Więc ten czas dla siebie może warto poświęcić na wymianę bazy danych i na naukę miłości prawdziwej przez duże M.
Co zrobiłeś przez te 4 miesiące, które dałeś żonie?
Z braku rodzi się lepsze!
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: niedoceniajacy »

Ciężko tak wymienić, bo to jest i był bardzo trudny, stresujący czas przeplatany dużymi emocjami

- od początku zacząłem szukać błędów w sobie, bo wiem, że nic się nie bierze bez powodu
- znalazłem kilka rzeczy do poprawy u siebie i staram się nie popełniać starych błędów (np. nie narzucam się żonie swoją obecnością, jeszcze więcej pomagam w domu oraz przy dziecku, organizuje wyjazdy weekendowe, kino, restauracje, bardziej doceniam i komplementuje wprost)
- staram się bardzo zrozumieć motywacje żony i tu szukać problemu
- początkowo byłem wystraszony, bałem się samotności - ale udało mi się zmienić myślenie i przestałem dogadywać żonie, obwiniać ją, przyglądać się podejrzliwie jej zachowaniom
- więcej czasu poświęcam dziecku aby maksymalnie jak to możliwie odciążyć żonę od tego co jest dla niej najtrudniejsze - np. ogarniam pobudkę i wyjście do przedszkola całkiem sam aby mogła spać dłużej
- mówię jej wprost, że jak chce mnie zostawić dla kogoś innego, to będę dalej jej przyjacielem i nie będę robił problemów o co mogła sie obawiać - ale twierdzi, że nie ma z nim już kontaktu
- staram się być pogodniejszy na codzień, żeby nie psuć jej humoru swoim smutkiem który mam w sobie z powodu jej zdrady
- unikam konfliktów - tzn. nie daje sie tak łatwo wyprowadzić z równowagi
- w środku zwalczyłem złość do kowalskiego, nie mam już tej nienawiści
- jestem wewnętrznie gotowy na pozytywne odebranie jakiegoś kroku naprzód ze strony żony - ale ona jest chyba nadal zakochana w kowalskim i często w moją stronę wybucha złością, nie przeprosiła, nie wyraziła skruchy

dodatkowo cały czas wierzę, że może być lepiej i mam nadzieje, że Ona tą wiarę zauważy i zaczniemy nowe życie

tylko ciężko tak jest się motywować samemu od tak dawna, kiedy to bezpośrednio samemu się nie zawiniło...
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Niepozorny »

Najprawdopodobniej błędnie zadałem moje pytanie, bo liczyłem na inną odpowiedź. Chodziło mi raczej o to, co zrobiłeś dla siebie/ze sobą. W twojej liście prawie wszystko jest związane z żoną:
niedoceniajacy pisze: 17 kwie 2023, 21:38 - znalazłem kilka rzeczy do poprawy u siebie i staram się nie popełniać starych błędów (np. nie narzucam się żonie swoją obecnością, jeszcze więcej pomagam w domu oraz przy dziecku, organizuje wyjazdy weekendowe, kino, restauracje, bardziej doceniam i komplementuje wprost)
- staram się bardzo zrozumieć motywacje żony i tu szukać problemu
- początkowo byłem wystraszony, bałem się samotności - ale udało mi się zmienić myślenie i przestałem dogadywać żonie, obwiniać ją, przyglądać się podejrzliwie jej zachowaniom
- więcej czasu poświęcam dziecku aby maksymalnie jak to możliwie odciążyć żonę od tego co jest dla niej najtrudniejsze - np. ogarniam pobudkę i wyjście do przedszkola całkiem sam aby mogła spać dłużej
- staram się być pogodniejszy na codzień, żeby nie psuć jej humoru swoim smutkiem który mam w sobie z powodu jej zdrady
- jestem wewnętrznie gotowy na pozytywne odebranie jakiegoś kroku naprzód ze strony żony - ale ona jest chyba nadal zakochana w kowalskim i często w moją stronę wybucha złością, nie przeprosiła, nie wyraziła skruchy

dodatkowo cały czas wierzę, że może być lepiej i mam nadzieje, że Ona tą wiarę zauważy i zaczniemy nowe życie
Może to oznaczać, że twoim głównym motywatorem jest żona. Mam wrażenie, że uważasz, że tyle już zrobiłeś a ona nadal nic. W dłuższej perspektywie zniechęcisz się, bo nie będziesz widział reakcji żony. Zmianiaj siebie dla siebie a nie dla kogoś innego.
mówię jej wprost, że jak chce mnie zostawić dla kogoś innego, to będę dalej jej przyjacielem i nie będę robił problemów o co mogła sie obawiać - ale twierdzi, że nie ma z nim już kontaktu
Czyli mówisz jej, że może cię zostawić i że słowa przysięgi małżeńsiej mogą przestać obowiązywać. Jeśli w jej ewentualnym nowym związku będą jakieś trudności, to może przyjść do ciebie i ty jak prawdziwy przyjaciel chętnie jej wysłuchasz a może nawet podzielisz się radą?
tylko ciężko tak jest się motywować samemu od tak dawna, kiedy to bezpośrednio samemu się nie zawiniło...
Być może potrzebujesz solidniejszego "rachunku sumienia", żeby zobaczyć swój "wkład" w 12 lat małżeństwa.
Ja podobnie jak ty odkryłem kiedyś zdradę emocjonalną mojej żony. Na pewno jej zachowanie było zbliżone do twojej żony. Również jak ty nie doczekałem się przeprosin (albo ich nie pamiętam). Po paru miesiącach zapomnieliśmy (zamietliśmy pod dywan) o tym, co się wydarzyło. Układało się nam ok, ale po pewnym czasie wróciliśmy na dawne tory. Nie poświęciliśmy czasu na dogłębne zastanowienie się dlaczego tak jest. Ja widziałem problem w żonie lub tematach z nią związanych. Ona pewnie uważała, że problem jest we mnie. Oboje czekaliśmy aż ta druga strona coś zmieni. Po jednej z rozmów z żoną postanowiłem poszukać pomocy w internecie. Trafiłem na ciekawe kazania na YouTubie i dowiedziałem się, że naprawę małżeństwa należy rozpocząć od siebie. Wtedy, podobnie jak ty, oczekiwałem, że żona zauważy moją przemianę i doceni. Było zupełnie odwrotnie. Im bardziej się starałem, tym ona była gorsza dla mnie. W końcu wyznała, że mnie nie kocha. Próbowałem dalej i wydwało mi się, że jest lepiej. Mieliśmy wspólne plany na przyszłość i nagle wszystko wróciło do tego, co było. W końcu odkryłem, że żona ma romans i wszystko rozsypało się (ze mną włącznie) jak domek z kart.
Dopiero po wyprowadzce żony zacząłem tak na prawdę pracować nad sobą... bo trafiłem na to forum :). Czytałem wiele wątków, słuchałem polecanych konferencji i przestałem być katolikiem BMW. Później do tego doszły polecane książki. Wróciłem też do mojego hobby. W czasie tej "podróży" pojawiały się również kryzysy, ale nauczyłem się patrzeć na nie jak na szansę. Przemiana, którą przechodzę trwa już kilka lat i końca nie widać :lol:

Moim zdaniem na razie zmieniasz się "po swojemu". Na podstawie moich doświadczeń uważam, że lepiej działać inaczej tzn. zaprosić Boga do wspólnego działania oraz wymienić bazę wiedzy przez czytanie odpowiednich książek (m.in. Pismo Święte) i słuchanie kazań/konferencji.
Z braku rodzi się lepsze!
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: niedoceniajacy »

Niepozorny pisze: 18 kwie 2023, 0:03 Czyli mówisz jej, że może cię zostawić i że słowa przysięgi małżeńsiej mogą przestać obowiązywać. Jeśli w jej ewentualnym nowym związku będą jakieś trudności, to może przyjść do ciebie i ty jak prawdziwy przyjaciel chętnie jej wysłuchasz a może nawet podzielisz się radą?
Dla mnie nie przestają obowiązywać słowa przysięgi, nigdy tak nie pomyślałem. Chodziło mi o to, żeby nie traciła przeze mnie szansy spróbowania czegoś z kimś innym, skoro jej wiara się zachwiała - wiedziałem, że tego nie zrobi, zresztą wyznała, że panowała nad tym i by tak nie postąpiła.

Pamiętam jak dziś kazanie na naszym Ślubie - Ksiądz mówił, że miłość "na siłę" nie jest miłością, jakiej chciałby dla nas Jezus (coś takiego) - dlatego ja nie chcę tego od żony żeby czuła jakiś przymus.
Niepozorny pisze: 18 kwie 2023, 0:03 (...) że naprawę małżeństwa należy rozpocząć od siebie. Wtedy, podobnie jak ty, oczekiwałem, że żona zauważy moją przemianę i doceni. Było zupełnie odwrotnie
widzisz, ten cytat to jest dokładnie to co ja czuję. Wydaje mi się, że coś zmieniam, że staje się lepszy - nawet bym się nie bał powiedzieć, że zakochałem się w żonie na nowo, jeszcze mocniej - ale też mam wrażenie, że ona nie widzi zmiany...
Niepozorny pisze: 18 kwie 2023, 0:03 Dopiero po wyprowadzce żony zacząłem tak na prawdę pracować nad sobą
czy możesz podać jakieś przykłady tego na czym ta praca polega i czym różni się to od zmiany, o której pisałeś w poprzednio cytowanym przeze mnie fragmencie?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Nirwanna »

niedoceniajacy pisze: 18 kwie 2023, 0:46 Dla mnie nie przestają obowiązywać słowa przysięgi, nigdy tak nie pomyślałem. Chodziło mi o to, żeby nie traciła przeze mnie szansy spróbowania czegoś z kimś innym, skoro jej wiara się zachwiała - wiedziałem, że tego nie zrobi, zresztą wyznała, że panowała nad tym i by tak nie postąpiła.
Niepozorny większość już napisał, ja dodam tylko odnośnie tego powyższego fragmentu, że takie myślenie jest zwyczajnie (no dobra, napiszę to) - głupie. Na żonę wpływu nie masz, ale na siebie, własne myślenie i swoją relację z żoną - już tak.
W tym, co powyżej, nie ma dawania wolności drugiej osobie, a raczej jest - taka po ludzku, taka jak świat podpowiada. Tam nie ma wolności dziecka Bożego, ani w dawaniu, ani w osobistym przeżywaniu. Przypuszczam, że sporo kobiet może odebrać taką postawę jako tchórzostwo. Werbalnie ucieszą się z wolności, ale w środku będzie przekonanie "nawet nie zawalczył o mnie". I w konsekwencji - brak szacunku, niesmak.
Mądra Miłość przez duże M jest jednocześnie czuła, opiekuńcza, ale i wymagająca, tzn. nie odbierająca konsekwencji postępowania.

Poza tym duchowość człowieka działa tak, że jeśli wewnętrznie dajesz zgodę drugiej osobie na grzech "spróbowania z kimś innym", bez ponoszenia konsekwencji, to już jesteś na równi pochyłej. Bo za chwilę zgodzisz się na to samo odnośnie siebie. Zwłaszcza, gdy wzrośnie frustracja na to, że "żona nie reaguje na to, jak się staram".
Dlatego tak ważna jest praca nad sobą dla siebie, bez uzależniania się od spojrzeń i reakcji drugiego człowieka.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Nietaka
Posty: 3108
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Nietaka »

Niepozorny pisze: 18 kwie 2023, 0:03 i przestałem być katolikiem BMW.
😅co oznacza ten skrót?
A tak poza tym, podziwiam Twoją drogę i postawę, Niepozorny.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Niepozorny »

niedoceniajacy pisze: 18 kwie 2023, 0:46 czy możesz podać jakieś przykłady tego na czym ta praca polega i czym różni się to od zmiany, o której pisałeś w poprzednio cytowanym przeze mnie fragmencie?
Wcześniejsza przemiana była robiona pod żonę, żeby ona zauważyła. Ta druga była robiona zgodnie z hierarchią, że Bóg jest na pierwszym miejscu a potem ja, czyli najpierw poprawiałem moją relację z Bogiem a potem uczyłem się kochać siebie. Ewangelie są świetnym źródłem poznania Jezusa/Boga. Na mojej drodze przemiany wędrowałem m.in. ze św. Ignacym (https://modlitwawdrodze.pl/rekolekcje/zaklad-ignacego) i lubiłem słuchać O naśladowaniu Chrystusa (https://www.youtube.com/watch?v=Oxm8KLN ... 8Pav2CvY-F). Wiele zawdzięczam ks. Krzysztofowi Grzywoczowi (http://www.kskrzysztofgrzywocz.pl/), bo choć nigdy się nie spotkaliśmy, to on jakby znał mnie najlepiej. Polecam przeczytać też coś z listy - viewtopic.php?f=10&t=383.
Z braku rodzi się lepsze!
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Niepozorny »

Nietaka pisze: 18 kwie 2023, 9:05 co oznacza ten skrót?
BMW - bierny, mierny, ale wierny => https://www.youtube.com/watch?v=AzguB2WBFD4
A tak poza tym, podziwiam Twoją drogę i postawę, Niepozorny.
Dziękuję za miłe słowa :)
Z braku rodzi się lepsze!
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: niedoceniajacy »

Nirwanna pisze: 18 kwie 2023, 6:53 Poza tym duchowość człowieka działa tak, że jeśli wewnętrznie dajesz zgodę drugiej osobie na grzech "spróbowania z kimś innym", bez ponoszenia konsekwencji, to już jesteś na równi pochyłej. Bo za chwilę zgodzisz się na to samo odnośnie siebie. Zwłaszcza, gdy wzrośnie frustracja na to, że "żona nie reaguje na to, jak się staram".
Ja uważam, że zdrada emocjonalna to już jest albo złamane, albo na granicy złamania przykazania 9 - więc grzech jest faktem.
Jestem przez to w złym stanie, ale niedawno byłem w bardzo złym ale nigdy przez myśl mi nie przeszło, żeby rozglądać się za innymi - nie jestem tego typu człowiekiem.

Czy jestem BMW czy nie - trudno powiedzieć bo to szerokie pojęcie. Wydaje mi się że bierny katolik nie zagląda na forum katolickie tylko zajrzałby gdzie indziej - ale nieważne. To są moje wewnętrzne uczucia - ale na pewno można być lepszym. Wg mnie najważniejsze jest to, żeby się zgodnie z pewnymi zasadami zachowywać w życiu codziennym, dlatego ani teraz ani mam nadzieje nigdy, nie mam zamiaru szukać pocieszenia w innej kobiecie :)

Dzięki za sugestie i podesłane linki - potrzebuję czasu, żeby przez to przejść na spokojnie ale zrozumiałem już jaki jest kierunek. Tak - prawda, że teraz zmiany podporządkowałem Żonie - może to jest błąd.
Ale z drugiej strony zawsze jest strach, że ona pomyśli, że się nie staram...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Pavel »

Na wstępie napiszę, że wszystkimi kończynami podpisuję się pod tym co napisał Niepozorny, moje doświadczenia również prowadzą do dokładnie takich wniosków.
niedoceniajacy pisze: 18 kwie 2023, 10:38 Czy jestem BMW czy nie - trudno powiedzieć bo to szerokie pojęcie. Wydaje mi się że bierny katolik nie zagląda na forum katolickie tylko zajrzałby gdzie indziej - ale nieważne.

Ja na to forum trafiłem jako tzw. wierzący-niepraktykujący antyklerykał. Nie zostałem na nim bo było katolickie, a wręcz pomimo tego :lol:
Zostałem tu, bo to co tu piszą ludzie, choć czasem gorzkie i trudne do przyjęcia, to chociaż logicznie miało dla mnie ręce i nogi. W przeciwieństwie do forów świeckich które również początkowo odwiedzałem - tam panował bełkot i narracja współczesnego świata.
Czyli jak widać po choćby moim przykładzie - trafienie na to forum nie jest wyznacznikiem jakości wiary, „klasy” katolicyzmu, a raczej objawem desperacji, szukania pomocy bo się pali w czterech literach. W dodatku z określonych przyczyn, które warto zgłębić, odkryć, nazwać i naprawić ze swojej strony.

Inna rzecz, że po mojemu faktycznie wierząca i praktykująca osoba, mająca rzeczywiście odpowiedniej jakości relację z Panem Bogiem, taka która faktycznie żyje jego słowem - ma małe (albo jeszcze mniejsze) szanse tu trafić.
Bo jak mówią: gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu.
Czyli jest mała szansa na głęboki kryzys małżeński.
niedoceniajacy pisze: 18 kwie 2023, 10:38 Dzięki za sugestie i podesłane linki - potrzebuję czasu, żeby przez to przejść na spokojnie ale zrozumiałem już jaki jest kierunek. Tak - prawda, że teraz zmiany podporządkowałem Żonie - może to jest błąd.
Ale z drugiej strony zawsze jest strach, że ona pomyśli, że się nie staram...
Ze swojej historii pamiętam jak bardzo przeszkadzał mi ten strach.
On mnie blokował, paraliżował i w efekcie działałem kierowany nim podobnie jak ty - po swojemu.
Do czasu gdy tak robiłem, właściwie (z perspektywy czasu) marnowałem czas, energię i zamiast naprawiać, coraz bardziej komplikowałem sytuację w małżeństwie.
Dopiero gdy doszedłem do końca tej ślepej uliczki, z bezsilności, bezradności postanowiłem posłuchać forumowych rad - oddać małżeństwo Bogu i solidnie zająć się sobą.
Zacząłem zmieniać się dla siebie, Boga i bliźnich. Nie po to by odzyskać żonę, a by być (coraz) lepszym człowiekiem. By naprawić siebie i swoje życie. By zadośćuczynić sobie, Bogu, bliźnim.

Po bożemu, bo książki i konferencje brutalnie obnażyły moje poprzednie myślenie, brak wiedzy. Jak na dłoni podczas lektur/konferencji ujrzałem łańcuch przyczynowo-skutkowy, źródła moich ówczesnych kłopotów.
Postanowiłem stać się mężczyzną przez wielkie „M”, bo do tamtej pory byłem co najwyżej wystraszonym chłoptasiem w ciele mężczyzny.
Nie znałem siebie, nie znałem żony, nie wiedziałem niemal nic o tym jak funkcjonuję ja jako mężczyzna, żona jako kobieta, jak powinno funkcjonować małżeństwo.

Bóg poprzez to forum i ludzi z tej wspólnoty pomógł mi zmienić siebie i moje życie, dzięki temu (przy uwzględnieniu innych czynników) również uratować małżeństwo od rozpadu.
To miejsce, ta wspólnota to kopalnia wiedzy o kryzysach małżeńskich. Wystarczy chcieć i czerpać. Książki, konferencje, doświadczenia (historie) innych, warsztat 12 kroków, mityngi - to świetne narzędzia które mogą wydatnie pomóc w zmianie myślenia - nawróceniu na właściwą drogę.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: niedoceniajacy »

Mam pytanie, czy w ogóle jest możliwe ponowne zbudowanie zaufania z tą samą osobą?
Ja się zastanawiam czy jest szansa, czy to w ogóle się zdarza, że obie strony tak bardzo chcą wszystko naprawić, że ufają sobie stopniowo bardzo mocno?

Ja się cały czas zastanawiam czy będę kiedykolwiek w stanie zaufać żonie. Czy będę w stanie zaufać komukolwiek tak bardzo bezgranicznie jak jeszcze 5 miesięcy temu ufałem żonie.
Obecnie, mimo upływu czasu, coraz większego wybaczenia, modliltwy - mam wrażenie, że rana w środku dotycząca zaufania jest taka, że granica "pełnego" zaufania pozostanie na zawsze u mnie na o wiele niższym poziomie.
Czy to potrzebuje więcej czasu? Ja mam olbrzymią potrzebę aby ponownie zaufać i dla mnie szczęśliwy związek bazuje na zaufaniu i bardzo chciałbym aby kiedyś żonie zaczęło znowu zależeć.
Czy ktoś z Was słyszał o tym, że ponownie zaufano sobie i nikt sie nie sparzył?
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Firekeeper »

niedoceniajacy pisze: 06 maja 2023, 18:03
Czy ktoś z Was słyszał o tym, że ponownie zaufano sobie i nikt sie nie sparzył?
Uuuu i to ile razy!!! A wiesz ile ja się zawiodłam na sobie? Porównywalnie dużo! 🙆

Powiem jak było u mnie. Zaufanie było dla mnie bardzo istotne. Może to dlatego, że mąż mnie zdradzał i zawsze zawodził. Zawsze wypominałam mu, że nie mogę mu ufać, wierzyć, zawodzi mnie za każdym razem, kiedy wydaje się, że już jest dobrze. W sumie to, że nie ufałam mężowi, dało mi usprawiedliwienie do tego, żeby go kontrolować i sprawdzać. Skoro nie mogę mu ufać i mnie okłamuje to muszę mieć dowody. Poziom mojego zafiksowania na śledzeniu męża i wyłapywania kłamstw był ogromny. Złamałam każde hasło. Nie mógł zostawić telefonu, bo od razu bym go przejrzała. Wymyślałam różne zagrywki aby go przyłapać. Kiedy u nas w domu była jego koleżanka z dziećmi ja z sąsiedniego domu gapiłam się w moje okna czy coś widać 🙈 Jednym słowem brak zaufania doprowadził mnie do różnych skrajnych zachowań.
Mój mąż starał się zmienić. Psychiatra, terapię itd. zostawiał telefon na widoku. Dzwonił gdzie jest. A ja dalej miałam fiksacje. Moje myśli i wyobrażenia były już tak skupione na jednym, że choćby mąż napisał SMS zwykły bezpłciowy to bym już miała podejrzenia.
Ale postanowiłam z tym skończyć. Choć brak zaufania mi ciążył. Bałam się, że znów zacznę się starać o małżeństwo, a za jakiś czas okaże się, że jestem idiotką. Pytałam podobnie jak Ty na forum co zrobić z tym zaufaniem.

Doszłam do wniosku takiego, że skoro sobie nie mogę ufać to dlaczego, chce tego zaufania od męża? No bezsensu. Czy jak nie sprawdzę męża to za plecami będzie robił co chciał, a ja się nie domyśle? No okazało się, że nie. Jest dużo lepiej. Ze mną dużo lepiej. Bo telefon męża nie sprawia, że jestem w stanie gotowości. Przestało mnie interesować z kim i o czym pisze. Co ciekawe odkąd mam to gdzieś to mój mąż sam mi opowiada, kto i co chce. Pozbyłam się chorej zazdrości i kontroli. Poradziłam sobie też z lękiem o to, że mój mąż mnie zdradzi.

Obecnie bardziej skupiam się na komunikacji. Szczerym wyrażaniem siebie. Na zrozumieniu. Dogadywanie się. Odpuszczaniu kiedy trzeba. Na relacji. To bardziej procentuje niż skupianie się na tym czy mu ufać czy nie. Żeby nie było kolorowo. Zdarzają nam się trudne chwile. Coś wyjdzie nie tak. Ktoś ma chwilę słabości. Ja też mam dużo problemów ze sobą i w gorsze dni czy nagłe sytuacje często działam po ,,staremu" automatycznie. Uczymy się z mężem mieć do tego więcej dystansu. Nie robić z tego wielkiej tragedii, a na spokojnie, obgadać problem. Dużo pomogło mi to, że nie patrzę na męża jak na osobę, która celowo chce mnie skrzywdzić, a to wszystko dzięki temu, że odcięłam się od tego wszystkiego co było złe w przeszłości aby więcej nie wpływało na teraźniejszość. Dużo akceptacji i dużo wdzięczności na co dzień. A o przyszłości nie myślę. Co będzie to będzie.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: jak nauczyć się siebie na nowo

Post autor: Sarah »

niedoceniajacy pisze: 06 maja 2023, 18:03 Czy ktoś z Was słyszał o tym, że ponownie zaufano sobie i nikt sie nie sparzył?
To chyba dopiero na łożu śmierci można ocenić - sparzył się czy nie.
niedoceniajacy pisze: 06 maja 2023, 18:03 granica "pełnego" zaufania pozostanie na zawsze u mnie na o wiele niższym poziomie.
U mnie na pewno.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
ODPOWIEDZ