Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Moderator: Moderatorzy
Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Ludziaszki, jestem na tym etapie i bardzo potrzebna jest mi Wasza rada. Proszę Was piszcie jeżeli ktoś miał "przerwę" w pożyciu małżeńskim jak sobie radzicie, co robicie? Czy trwacie po prostu w normalności i kroczek po kroczku próbujecie "sklejać" czy też Wasze życie małżeńskie po kryzysie (i zdradzie) się cudownie odmieniło i staracie się zupełnie inaczej?
Jak daliście radę wybaczyć (ja ciągle nie rozumiem stwierdzenia że to decyzja - może to musi potrwać) kowalską/kiego?
Lustro dużo mówisz między wierszami, dziękuję jesteś mega wsparciem. Powiedziałaś że dużo dało że Twój mąż był po prostu dobry dla Ciebie. Ale mówiłaś że przed kowalskim miałaś dość np nie wychodzenia razem - czy poprawiliście takie rzeczy które złożyły się po kropelce na kryzys? Zaczęliście robić coś bardziej razem?
Czy po przejściu kryzysu dalej pielęgnujecie "nowo odkryte" pasje i hobby (które pomogło nie zwariować)? Czy jeździcie razem na rekolekcje? Czy Wasze nawrócenie pociągnęło męża/żonę?
Dla mnie mega odkryciem i pomocą jest (ponieważ okazało się że z domu rodzinnego nie wyniosłam co to miłość - znałam tylko jej karykaturę) urywek z "Toksycznych rodziców":
" "Nowe imię miłości"
Miłość wiąże się nie tylko z uczuciami, jest to też pewien sposób zachowywania się. Gdy toksyczni rodzice wymawiają słowo "miłość" rzadko można je odnieść do zachowania pełnego troski i duchowego wsparcia. Większość dorosłych dzieci toksycznych rodziców wzrasta w poczuciu niewiedzy czym jest miłość i jak należy ją odczuwać. W ich rozumieniu miłość to coś chaotycznego, dramatycznego, przyprawiającego o zawstydzenie i ból - coś za przyczyną czego musieli porzucić własne marzenia i pragnienia. Oczywiście wszystko to nie dotyczy miłości.
Zachowanie pełne miłości nie niszczy cię , nie wytrąca z równowagi, nie tworzy uczuć nienawiści do samego siebie. Miłość nie rani, jest dobra. Zachowanie pełne miłości zapewnia ci dobrą kondycję emocjonalną. Gdy ktoś okazuje ci miłość czujesz się akceptowany otoczony troską wartościowy i poważany. Prawdziwa miłość daje poczucie ciepła, przyjemności, bezpieczeństwa, stabilności i wewnętrznego spokoju."
Nie żebym chciała tu obwiniać rodziców ale po prostu nie wiedziałam co to miłość ani w odniesieniu do męża ani do dzieci... W tym sensie czytanie, szperanie b dużo mi pomogło. Ale czy jest się w stanie zmienić siebie? Nieraz jeszcze wypływa ze mnie złość jakaś taka wewnętrzna, co będzie jak znów się zagubię...? Jak pielęgnować to "nowe"?
Jak daliście radę wybaczyć (ja ciągle nie rozumiem stwierdzenia że to decyzja - może to musi potrwać) kowalską/kiego?
Lustro dużo mówisz między wierszami, dziękuję jesteś mega wsparciem. Powiedziałaś że dużo dało że Twój mąż był po prostu dobry dla Ciebie. Ale mówiłaś że przed kowalskim miałaś dość np nie wychodzenia razem - czy poprawiliście takie rzeczy które złożyły się po kropelce na kryzys? Zaczęliście robić coś bardziej razem?
Czy po przejściu kryzysu dalej pielęgnujecie "nowo odkryte" pasje i hobby (które pomogło nie zwariować)? Czy jeździcie razem na rekolekcje? Czy Wasze nawrócenie pociągnęło męża/żonę?
Dla mnie mega odkryciem i pomocą jest (ponieważ okazało się że z domu rodzinnego nie wyniosłam co to miłość - znałam tylko jej karykaturę) urywek z "Toksycznych rodziców":
" "Nowe imię miłości"
Miłość wiąże się nie tylko z uczuciami, jest to też pewien sposób zachowywania się. Gdy toksyczni rodzice wymawiają słowo "miłość" rzadko można je odnieść do zachowania pełnego troski i duchowego wsparcia. Większość dorosłych dzieci toksycznych rodziców wzrasta w poczuciu niewiedzy czym jest miłość i jak należy ją odczuwać. W ich rozumieniu miłość to coś chaotycznego, dramatycznego, przyprawiającego o zawstydzenie i ból - coś za przyczyną czego musieli porzucić własne marzenia i pragnienia. Oczywiście wszystko to nie dotyczy miłości.
Zachowanie pełne miłości nie niszczy cię , nie wytrąca z równowagi, nie tworzy uczuć nienawiści do samego siebie. Miłość nie rani, jest dobra. Zachowanie pełne miłości zapewnia ci dobrą kondycję emocjonalną. Gdy ktoś okazuje ci miłość czujesz się akceptowany otoczony troską wartościowy i poważany. Prawdziwa miłość daje poczucie ciepła, przyjemności, bezpieczeństwa, stabilności i wewnętrznego spokoju."
Nie żebym chciała tu obwiniać rodziców ale po prostu nie wiedziałam co to miłość ani w odniesieniu do męża ani do dzieci... W tym sensie czytanie, szperanie b dużo mi pomogło. Ale czy jest się w stanie zmienić siebie? Nieraz jeszcze wypływa ze mnie złość jakaś taka wewnętrzna, co będzie jak znów się zagubię...? Jak pielęgnować to "nowe"?
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Wywołana do odpowiedzi - krótko.
W powrocie na niby tych samych warunkach, a jednak do trochę odmienionego zwiazku, ważna jest jednak zdecydowanie praca nad sobą. Mocne przemyślenie siebie i siebie w stosunku do partnera.
Dzięki temu, to co było trudne do zaakceptowania staje się zrozumiałe i w jakiś sposób akceptowalne.
Tak na prostym przykładzie - czy zaczęliśmy z mężem razem wychodzic, spędzać wspólnie czas...
Tak. Ale...
Na początku mąż był bardzo pomysłowy i przedsiębiorczy. To było coś, czego tak bardzo brakowalo. A ja nie bardzo chciałam w rą odmianę uwierzyć i obserwowalam nieufnie.
Minęło kilka lat. Sytuacja okrzepla. A mój mąż w 90% wrócił do starego ja.
Wychodzimy razem. Mamy znajomych. Jakieś wspólne zainteresowania. Coś się dzieje. Ale...motorem i organizatorem jestem ja
Czyli coś się zmienilo, ale nie za bardzo.
Za to zmieniło się moje podejscie do sprawy.
Po prostu - mój mąż taki jest.
Dobry, wierny, spokojny...i bierny
Różnica jest w moim odbiorze tego. Jeszcze bywa, że się powkurzam na niego i nafuczę, że taki jest. Ale przecież nie zmieni się od tego na stałe.
Ma inne zalety.
Ba, ma zalety, dzięki którym jesteśmy razem. Bo okazał się niezwykle trwały. I niezajadly. Chciał być że mną, nie szukał odwetu.
Wszystko jest sprawą decyzji.
Ja, czasem z trudem, ale nauczyłam się akceptować jego wady. Bo są jego częścią.
Oczywiście - są wady, których się nie da zaakceptować. Do nich należy np. przemoc lub uzależnienia.
Ale bądźmy uczciwi - sporą część tych strasznych "ułomnosci" współmałżonka jest nie taka straszna.
Miało być krótko a to dopiero był by chyba wstęp.
W powrocie na niby tych samych warunkach, a jednak do trochę odmienionego zwiazku, ważna jest jednak zdecydowanie praca nad sobą. Mocne przemyślenie siebie i siebie w stosunku do partnera.
Dzięki temu, to co było trudne do zaakceptowania staje się zrozumiałe i w jakiś sposób akceptowalne.
Tak na prostym przykładzie - czy zaczęliśmy z mężem razem wychodzic, spędzać wspólnie czas...
Tak. Ale...
Na początku mąż był bardzo pomysłowy i przedsiębiorczy. To było coś, czego tak bardzo brakowalo. A ja nie bardzo chciałam w rą odmianę uwierzyć i obserwowalam nieufnie.
Minęło kilka lat. Sytuacja okrzepla. A mój mąż w 90% wrócił do starego ja.
Wychodzimy razem. Mamy znajomych. Jakieś wspólne zainteresowania. Coś się dzieje. Ale...motorem i organizatorem jestem ja
Czyli coś się zmienilo, ale nie za bardzo.
Za to zmieniło się moje podejscie do sprawy.
Po prostu - mój mąż taki jest.
Dobry, wierny, spokojny...i bierny
Różnica jest w moim odbiorze tego. Jeszcze bywa, że się powkurzam na niego i nafuczę, że taki jest. Ale przecież nie zmieni się od tego na stałe.
Ma inne zalety.
Ba, ma zalety, dzięki którym jesteśmy razem. Bo okazał się niezwykle trwały. I niezajadly. Chciał być że mną, nie szukał odwetu.
Wszystko jest sprawą decyzji.
Ja, czasem z trudem, ale nauczyłam się akceptować jego wady. Bo są jego częścią.
Oczywiście - są wady, których się nie da zaakceptować. Do nich należy np. przemoc lub uzależnienia.
Ale bądźmy uczciwi - sporą część tych strasznych "ułomnosci" współmałżonka jest nie taka straszna.
Miało być krótko a to dopiero był by chyba wstęp.
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Lustro
Dziękuję Ci bardzo to mini świadectwo/relację/historię.
Bardzo lubię Twoje posty.
Szczególnie, gdy są takie rzeczowe, spokojne, ciepłe i radosne w odbiorze.
Dziękuję Ci bardzo to mini świadectwo/relację/historię.
Bardzo lubię Twoje posty.
Szczególnie, gdy są takie rzeczowe, spokojne, ciepłe i radosne w odbiorze.
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
I ja dziękuje za dzielenie
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Może nie powinnam tu tego pisać , ale osobiście uważam , że po zdradzie nigdy nic nie bedzie takie samo.. Czy można to posklejać? W krzyku rozpaczy może dla otoczenia, dla dzieci , ale dla "wnętrza "osoby zdradzonej ,nie .....To jest najgorszy cios dla małżeństwa. Bardzo okrutne jest gdy ktoś próbuje budować szczęście własne na olbrzymiej krzywdzie innych. I nie zgodzę się absolutnie ze stwierdzeniem, jakże często powtarzanym, że za zdradę odpowiadają obie strony. Kto to wymyślił !!!!!
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Liczą na to ,że to dopiero wstęp był.
Dawaj dalej Lustro!!!
Twoja sytuacja "po" dokładnie odzwierciedla moją/naszą.
Jest niemal identyczna,po za ......my już nie wychodzimy razem,no chyba,że do lekarza, na ogródek,bądź jakieś większe zakupy
Tu jeszcze jestem motorem,co do reszty.....zmęczyłam się.
Pisz Lustro,może i ja na powrót kopa dostane.
lena50....dawniej lena
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Hmmm.... Ja?
Nie tak znowu dawno temu usilowalam wytłumaczyć Aleksandrowi dlaczego mój mąż tak po prostu chciał być ze mną.
I przy tym wysiłku intelektu (resztek) napisałam cos, co chyba jest sednem tego.
Okazalam się dla mojego męża wartoscią a nie własnością.
Isia. To się da zrobić, żyć ze sobą dobrze. Obdarzyć się zaufaniem. Pokochać.
Uwierz, obie strony mają co wybaczyć i zapomnieć.
Lena50 na prawdę nie masz ochoty na coś, w co chciała byś wciągnąć swojego męża?
No wiem...faceci są trudno wciagalni. Ale czasem się udaje.
Co ja tu będę pisać. Nie ma nic nadzwyczajnego. Żyjemy sobie mniej lub bardziej spokojnie. Ostatnio bardziej.
Czasem się posprzeczamy. Czasem po prostu robimy zakupy trzymając się za ręce. Ale generalnie jest po prostu zwyczajnie.
Nasi znajomi się bardzo ucieszyli kiedy wróciliśmy do siebie. To mnie bardzo zaskoczylo, ich słowa uznania.
Ps
Jacek, Ty mnie nie chwal, bo wiesz jak to na ogół działa fatalnie
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Lustro, dajesz nadzieję, że uda się to poskładać.
Ja mam nadzieję, że zaczynamy tę trudną drogę.
Nie umiem chyba na razie dotrzeć do męża, sama czuję się odrzucona, ale widzę delikatne sygnały, że coś jest w stanie się zmienić.
Ja mam nadzieję, że zaczynamy tę trudną drogę.
Nie umiem chyba na razie dotrzeć do męża, sama czuję się odrzucona, ale widzę delikatne sygnały, że coś jest w stanie się zmienić.
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
....itd.
No.....chyba nie powinnaś.
Rozumię,a przynajmniej tak mi się wydaje,że zdradzona i opuszczona zostałaś,ale akurat ten watek nie o tym.
Udasiek (założycielka wątku)jest na innym etapie,najprawdopodobniej coś tam już zrozumiała i prosi o wsparcie.
No ba.....chciałabym i to bardzo,ale zrezygnowałam,bo wszystko co robiłam nie sprawdzało się....ileż można.Lena50 na prawdę nie masz ochoty na coś, w co chciała byś wciągnąć swojego męża?
No wiem...faceci są trudno wciagalni. Ale czasem się udaje.
Odpuściłam,staram się przyzwyczaić.
W zeszłym miesiącu była nasza rocznica.
Mój mąż swoim zwyczajem kupuje mi jakieś złoto,którego ja nie noszę.Niezłą skrzyneczkę już mam tych błyskotek.
A nie nosze ,bo nie mam gdzie,nie bedę przecież w złocie przy garach paradować.
W zeszłym roku dostałam kolczyki z "ponoć" prawdziwym diamentem. Do kolczyków dołączony był certyfikat prawdziwości.
Podziękowałam za prezent "ucieszyłam się" żeby mężowi przykrości nie sprawić.
Trudno mi było,ale zapytałam.....Jacuś ....doceniam,ale po co mi taki prezent,wystarczyły by kwiaty.
Warta jesteś wszystkich diamentów.
Tak było rok temu.Bałam się,że znowu niepotrzebnie kasę wyda,więc zaczęłam podpowiadać.
Jedyne co na dziś robimy razem to czasem telewizję oglądamy,nie żeby mnie interesowało(różne nasze gusta)ale warto czasem się poświęcić.Przytulić się na kanapie do męża.
W telewizji masa reklam i zapowiedzi kinowych,więc wykorzystałam.
Botoks.....to jest to,co chciałabym obejrzeć,a ponieważ zauważyłam zainteresowanie męża,więc temat pociągnęłam.
Chciałabym obejrzeć...bardzo.
Ciekawe czy u nas,znaczy w naszym mieście już leci.
A leci?....odpowiedział mąż,poszukaj ,może leci,a jak leci to pójdziemy.
Się mi odechciało.
W tym roku nawet kwiatów nie było(pierwszy raz ),za to po powrocie do domu usłyszałam.........przepraszam,że kwiatów nie kupiłem,ale sajgon w pracy miałem i późno wyszedłem,wszystkiego najlepszego.
Zabolało,ale nie mam z tym jakiegoś większego problemu,bo tak jak napisała lusto,cały problem tkwi w nas.
na?
lena50....dawniej lena
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
No.....chyba nie powinnaś.
Rozumię,a przynajmniej tak mi się wydaje,że zdradzona i opuszczona zostałaś,ale akurat ten watek nie o tym.
Udasiek (założycielka wątku)jest na innym etapie,najprawdopodobniej coś tam już zrozumiała i prosi o wsparcie. ..............Fakt, nie powinnam. Za co przepraszam . Szczerze trzymam kciuki za to małżeństwo. Może nie powinno się glosno wyrażać swoich myśli...... A z drugiej strony może gdzieś w głębi liczyłam na zaprzeczenie przez duże " Z" . Fajne jest to, że nikt tu nie " owija w bawełnę "
Rozumię,a przynajmniej tak mi się wydaje,że zdradzona i opuszczona zostałaś,ale akurat ten watek nie o tym.
Udasiek (założycielka wątku)jest na innym etapie,najprawdopodobniej coś tam już zrozumiała i prosi o wsparcie. ..............Fakt, nie powinnam. Za co przepraszam . Szczerze trzymam kciuki za to małżeństwo. Może nie powinno się glosno wyrażać swoich myśli...... A z drugiej strony może gdzieś w głębi liczyłam na zaprzeczenie przez duże " Z" . Fajne jest to, że nikt tu nie " owija w bawełnę "
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Lena50
Kiedyś, na prawdę dawno temu, zdesperowana nietrafionymi prezentami od meza, zawloklam go do jubilera, stanelam przed ladą i pokazałam palcem - to chce dostać, widzisz? Bardzo proszę zapamietaj.
(bo takie delikatniejsze sugestie typu - to mi się podoba...zapomnij, nie dzialaly)
No i dostałam
Byłam potem u rodziny. Kuzynka mówi - Ale masz śliczny wisiorek.
Więc mówię - mąż mi podarował.
A ona - to masz fajnego męża, mój nigdy nic nie wie.
Więc jej mówię - nie wiesz jak to zrobić? Trzeba mu pokazać palcem, powiedzieć - skup sie, nie rozgladaj tylko dobrze się przyjrzyj i zapamietaj - takie chce dostać.
I śmiejemy się obie.
A wtedy druga kuzynka mówi - mój mąż lepiej zrobił. Chciał mi kupić kolczyki. Więc w tajemnicy chodził i oglądał. I długo wybierał. Aż w końcu wybral, kupił i dostałam. Takie same jak już miałam
Lena.
Twój mąż mówi - sprawdź czy graja, to pójdziemy do kina
A mój - to zarezerwuj bilety jak grają.
Do kina chodzę z koleżankami. Jak mnie ta bierność akurat już za bardzo wkurza.
Myslisz, że się zreflektuje? Nie ucieszy się, że sobie gdzieś wyjdę i z koleżankami...przecież mi się należy
Sporo frustracji siedzi w nas.
Oczekujemy czegos i nie dostajemy. Ogromny zawód. Coraz ogromniejszy.
A jak się zrozumie, że "ten typ tak ma" i że to nawet nie jest takie okropne. To jest łatwiej.
A gdzie byś chętnie poszła w tej biżuterii?
Może trzeba zażyczyc sobie zabrania gdzieś wprost.
Jest np. taki koncert, chce pójść tam z tobą. I będę mogła ubrać te kolczyki z brylantami kup proszę bilety.
Ja wiem, że tak na prawdę nie o to chodziło. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Raz jak się wsciekalam na to, że wszystko muszę sama, Jacek mi powiedział - zostaw wszystko na głowie męża. Niech się poczuje facetem. Odpowiedzialnym i zaradnym.
To było przy okazji wakacji...
No...i tak zrobiłam. I podzialalo w wakacje
Bycie razem wymaga wyrozumiałości.
To, kurcze blade, trudna sztuka. Ech.
Ale z nią faktycznie łatwiej się żyje.
Kiedyś, na prawdę dawno temu, zdesperowana nietrafionymi prezentami od meza, zawloklam go do jubilera, stanelam przed ladą i pokazałam palcem - to chce dostać, widzisz? Bardzo proszę zapamietaj.
(bo takie delikatniejsze sugestie typu - to mi się podoba...zapomnij, nie dzialaly)
No i dostałam
Byłam potem u rodziny. Kuzynka mówi - Ale masz śliczny wisiorek.
Więc mówię - mąż mi podarował.
A ona - to masz fajnego męża, mój nigdy nic nie wie.
Więc jej mówię - nie wiesz jak to zrobić? Trzeba mu pokazać palcem, powiedzieć - skup sie, nie rozgladaj tylko dobrze się przyjrzyj i zapamietaj - takie chce dostać.
I śmiejemy się obie.
A wtedy druga kuzynka mówi - mój mąż lepiej zrobił. Chciał mi kupić kolczyki. Więc w tajemnicy chodził i oglądał. I długo wybierał. Aż w końcu wybral, kupił i dostałam. Takie same jak już miałam
Lena.
Twój mąż mówi - sprawdź czy graja, to pójdziemy do kina
A mój - to zarezerwuj bilety jak grają.
Do kina chodzę z koleżankami. Jak mnie ta bierność akurat już za bardzo wkurza.
Myslisz, że się zreflektuje? Nie ucieszy się, że sobie gdzieś wyjdę i z koleżankami...przecież mi się należy
Sporo frustracji siedzi w nas.
Oczekujemy czegos i nie dostajemy. Ogromny zawód. Coraz ogromniejszy.
A jak się zrozumie, że "ten typ tak ma" i że to nawet nie jest takie okropne. To jest łatwiej.
A gdzie byś chętnie poszła w tej biżuterii?
Może trzeba zażyczyc sobie zabrania gdzieś wprost.
Jest np. taki koncert, chce pójść tam z tobą. I będę mogła ubrać te kolczyki z brylantami kup proszę bilety.
Ja wiem, że tak na prawdę nie o to chodziło. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Raz jak się wsciekalam na to, że wszystko muszę sama, Jacek mi powiedział - zostaw wszystko na głowie męża. Niech się poczuje facetem. Odpowiedzialnym i zaradnym.
To było przy okazji wakacji...
No...i tak zrobiłam. I podzialalo w wakacje
Bycie razem wymaga wyrozumiałości.
To, kurcze blade, trudna sztuka. Ech.
Ale z nią faktycznie łatwiej się żyje.
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Isia
Twoje wątpliwości są zrozumiałe.
Bo to wszystko wymaga czasu. I pracy. I dobrej woli.
Jak pomyslisz, to tak na prawdę nigdy nic nie jest takie samo jak było.
Wstajesz rano, tak samo jak wczoraj, ale za oknem inna pogoda, jesteś lepiej lub gorzej wyspana, inne myśli, inne sny, niż wczoraj.
Jesz śniadanie jak co dzien, ale co dzień jednak trochę inaczej.
Czytasz dzieciom bajki na dobranoc...jak co wieczór. Ale za każdym razem jest trochę inaczej.
Tak jest ze wszystkim.
Po zdradzie jest inaczej i tak samo.
Ten sam mąż. Ty ta sama. To samo mieszkanie. Inne mysli, inna miłość...a gorsze? A może lepsze?
A może po prostu inne ... i też dobre.
Inne nie znaczy gorsze.
Inne może być ciekawsze, zywsze, prawdziwsze, dojrzalsze...
Isia glowa do góry.
Twoje wątpliwości są zrozumiałe.
Bo to wszystko wymaga czasu. I pracy. I dobrej woli.
Jak pomyslisz, to tak na prawdę nigdy nic nie jest takie samo jak było.
Wstajesz rano, tak samo jak wczoraj, ale za oknem inna pogoda, jesteś lepiej lub gorzej wyspana, inne myśli, inne sny, niż wczoraj.
Jesz śniadanie jak co dzien, ale co dzień jednak trochę inaczej.
Czytasz dzieciom bajki na dobranoc...jak co wieczór. Ale za każdym razem jest trochę inaczej.
Tak jest ze wszystkim.
Po zdradzie jest inaczej i tak samo.
Ten sam mąż. Ty ta sama. To samo mieszkanie. Inne mysli, inna miłość...a gorsze? A może lepsze?
A może po prostu inne ... i też dobre.
Inne nie znaczy gorsze.
Inne może być ciekawsze, zywsze, prawdziwsze, dojrzalsze...
Isia glowa do góry.
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
Ba... no właśnie - nie ma być takie samo! Wiem, b dobrze wiem Isiu o co Ci chodzi, ale to mi się wydaje właśnie jest to co mi uświadomił kiedyś swoim postem Ozeasz - przez okopanie się w swojej krzywdzie, swoim bólu, w swoim JA można się zapętlić i ...co dalej? ja chcę iść do przodu, choćby to na razie nie była autostrada
Z mężem stwierdziliśmy że żadne z nas nie chce "wracać do tego samego" - w końcu to doprowadziło nas do katastrofy. Wiem że nie będzie zupełnie inaczej - jesteśmy w końcu tymi samymi ludźmi - właśnie chodzi o:
dopiero teraz pojęłam (MOŻE ) że im więcej daję i mniej za to oczekuję, tym (niespodziewanie) - jest lepiej! Właśnie o to chodzi - kim chcę być dla męża - chcę być... hmm.. otwarta w jego kierunku a nie oczekująca. No i pojęłam poza tym że go lubię (oprócz że kocham) i cenię jego towarzystwo i jego osobę jako taką
A co do:
to może dać się wciągnąć w to co lubi mąż? faceci zawsze coś tam swojego mają... jeżeli to nie samochody ani gołe baby to ... czemu nie - mój ma planszówki, staramy się grać.
zawsze te 10%
Pytam bo ja po powrocie męża nie umiem się jeszcze zmobilizować żeby walczyć o swój wolny czas... Na razie jest ważny dla mnie czas który spędzamy razem i trochę chyba zagubiłam gdzieś siebie... boję się że czkawką mi się to odbije...
Re: Jak budowac, wybaczyć i pokochać od nowa
A może tak modłitwa od nas za Udasiek ! Wiem że modlitwa wstawiennicza baaardzo pomaga . Co Wy na to?