Będę walczył do końca...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lukas
Posty: 180
Rejestracja: 06 maja 2023, 21:52
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Lukas »

No i sytuacja dosłownie z przed chwili, proszę żonę be zapłaciła za obiady szkolne dziecka, no bo skoro ona bierze te 500+ to niech teraz zapłaci. Bo jutro dziecko nie będzie miało obiadow w szkole. I się nasłuchalem że robię to po złości, tylko dlatego że ona nie chce być ze mną, że jeszcze tych 500+ nie dostała i nie ma pieniędzy, (a mamy dopiero początek miesiaca), że żal mi t...k ściska że teraz ona te +500 plus otrzymuje. A potem powiedziała że ma może zaplanowane inne wydatki i nic mi do tego... No ręce opadają. Jak ja mam postępować? Nasluchałem się jaki to jestem beznadziejny, bezczelny, i że gram dzieckiem i że one nie będzie miało obiadów. Najgorsze że to wszystko działo się przy dziecku. A ja tylko poprosiłem, z4ob przelew by jutro mogło zjeść obiad w szkole. Masakra...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Bławatek »

Lukas a do tej pory jak mieliście umówione - z 500+, były obiady płacone? Ja z 500+ opłacam synowi wszystkie zajęcia dodatkowe i właśnie obiady, bo wyjątkowo mimo, że mają catering syn uwielbia jeść obiady w szkole, a w domu i tak je drugi obiad. Teraz syn ma więcej tych zajęć i suma miesięczna przekracza kwotę 500zl, ale dorzucam resztę ja. Mój mąż płaci od 3 lat na syna i nie zamierza dokładać się dodatkowo.

Twoja żona do tej pory nie uczestniczyła w wydatkach rodziny to może powinna zacząć. Przypomina mi się postawa mojego męża. Przez lata dawał mi każdego miesiąca ok 1000 zł i myślał że ja cuda wyczaruje za tą kwotą, a ledwo wystarczało na zapłatę za paliwo do samochodu którym głównie on jeździł, jego abonament telefoniczny, ubezpieczenie, lekarstwa. Często wychodziło, że na jedzenie wychodziło 350 zł - chyba tylko dla niego 😉. Przez lata próbowałam coś zmienić ale mąż zawsze wiedział lepiej, tył bardziej, że ja też pracowałam i wg niego jeśli lepiej zarabiałam to więcej powinnam dawać, a jak mi nie wystarczało to byłam złą gospodynią. Dopiero gdy awansował dawał więcej aczkolwiek nigdy nie wiedziałam ile dokładnie zarabiał miesięcznie, bo nawet gdy pit dostawałam od niego to tak się tłumaczył, że to dodatki które dostawał i niby na nasze wyjazdy przeznaczał, zawyżają jego dochód roczny i wolałam kończyć rozmowę bo wychodziło, że jestem pazerną i chciwą babą. Niestety z niektórymi ciężko jest rozmawiać o finansach a tym bardziej o współuczestnictwu w wydatkach. Za to mój mąż jak postanowił odejść to był załamany bo musiał o wszystkim sam myśleć i wydatki go przerosły. Ale to były jego decyzje. I z twoją żoną może być podobnie. Marzy o samodzielnym życiu ale kosztem ciebie. Tak mi się wydaje. Warto z żoną zawczasu spisać jakieś reguły ponoszenia wydatków, bo w sądzie możesz się dziwić.

A tak na marginesie - jak przez lata twoja żona była traktowana przez rodziców - miała jakieś obowiązki? Finansowali może wszystkie jej zachcianki? Itd. Bo może żona twoja myśli, że jej się wszystko należy.
Lukas
Posty: 180
Rejestracja: 06 maja 2023, 21:52
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Lukas »

Temat rodziców to osobna sprawa... . U mojej żony zawsze jej mama, siostra były na pierwszym miejscu. Jakby tak patrzeć na "hierarchię" to dzieci, mama siostra, a ja zamykam końcówkę. A Bóg? powinien być na pierwszym miejscu.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Sefie »

Lukas pisze: 08 cze 2023, 9:46 Temat rodziców to osobna sprawa... . U mojej żony zawsze jej mama, siostra były na pierwszym miejscu. Jakby tak patrzeć na "hierarchię" to dzieci, mama siostra, a ja zamykam końcówkę. A Bóg? powinien być na pierwszym miejscu.
Sam kontakt z mamą nie jest niczym złym, dopóki mama nie staje się mamusią i nie zaczyna się wtrącać w Wasze małżeństwo.

W moim małżeństwie było w zasadzie podobnie. Mama codziennie w domu, codziennie telefony, ja i moje zdanie zmarginalizowane. Mamusia była postrzegana przeze mnie jako całe zło, jako główny winowajca kryzysu. Wkład swój miała ale jednak nie tak duży jak myślałem.

Kobieta ma naturalną potrzebę wygadania się, wliczając to zarówno sprawy trudne jak i błahe, pozornie niemające sensu.

U mnie pomogła otwartość na żonę, znalezienie dla niej czasu na rozmowę, na zwierzenie się ze swoich problemów, swoich odczuć i obaw. Po prostu wysłuchanie jej i okazanie życzliwości, troski, empatii. Tak aby wiedziała, że w tym momencie jest najważniejsza osobą i rozmowa z nią jest dla mnie tak samo ważna jak dla niej. Tutaj zwykle przytakiwanie może być odebrane jako lekceważenie. Tak jak ja zauważyłem, to żona lubi rozmawiać ze mną ze względu na moją stabilność, wczucie się w problematykę, brakiem osądu i ... dostępność.

Swoją drogą, lepiej że rozmawiała i zwierzała się teściowej niż potencjalnemu kowalskiemu ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Astro »

Lukas pisze: 04 cze 2023, 13:21 No i sytuacja dosłownie z przed chwili, proszę żonę be zapłaciła za obiady szkolne dziecka, no bo skoro ona bierze te 500+ to niech teraz zapłaci. Bo jutro dziecko nie będzie miało obiadow w szkole. I się nasłuchalem że robię to po złości, tylko dlatego że ona nie chce być ze mną, że jeszcze tych 500+ nie dostała i nie ma pieniędzy, (a mamy dopiero początek miesiaca), że żal mi t...k ściska że teraz ona te +500 plus otrzymuje. A potem powiedziała że ma może zaplanowane inne wydatki i nic mi do tego... No ręce opadają. Jak ja mam postępować? Nasluchałem się jaki to jestem beznadziejny, bezczelny, i że gram dzieckiem i że one nie będzie miało obiadów. Najgorsze że to wszystko działo się przy dziecku. A ja tylko poprosiłem, z4ob przelew by jutro mogło zjeść obiad w szkole. Masakra...
Normalne gra na emocjach , gra dobrem dziecka , wpędzanie w poczucie winy.
Swoją drogą świadczenie bynajmniej u mnie przychodzi jak w szwajcarskim zegarku zawsze 1 dnia danego mc. Bywało ,że wcześniej.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Ruta »

Astro pisze: 08 cze 2023, 20:51
Lukas pisze: 04 cze 2023, 13:21 No i sytuacja dosłownie z przed chwili, proszę żonę be zapłaciła za obiady szkolne dziecka, no bo skoro ona bierze te 500+ to niech teraz zapłaci. Bo jutro dziecko nie będzie miało obiadow w szkole. I się nasłuchalem że robię to po złości, tylko dlatego że ona nie chce być ze mną, że jeszcze tych 500+ nie dostała i nie ma pieniędzy, (a mamy dopiero początek miesiaca), że żal mi t...k ściska że teraz ona te +500 plus otrzymuje. A potem powiedziała że ma może zaplanowane inne wydatki i nic mi do tego... No ręce opadają. Jak ja mam postępować? Nasluchałem się jaki to jestem beznadziejny, bezczelny, i że gram dzieckiem i że one nie będzie miało obiadów. Najgorsze że to wszystko działo się przy dziecku. A ja tylko poprosiłem, z4ob przelew by jutro mogło zjeść obiad w szkole. Masakra...
Normalne gra na emocjach , gra dobrem dziecka , wpędzanie w poczucie winy.
Swoją drogą świadczenie bynajmniej u mnie przychodzi jak w szwajcarskim zegarku zawsze 1 dnia danego mc. Bywało ,że wcześniej.
Co do terminu wypłaty świadczenia 500 plus, jest wiele terminów wypłat, rozłożonych aż do 22 dnia każdego miesiąca. Żona może więc mówić prawdę.

Konflikt o pieniądze w kryzysie jest do przewidzenia. Nie warto jednak wchodzić wtedy w głowę drugiej osoby, nakręcać się co powiedziała, co zrobiła. Panowie, trochę szacunku do siebie. Zamiast siedzenia w głowie żony, można nie dać wejść na głowę sobie. Służą temu granice.

Pierwsza granica to zakres własnej odpowiedzialności za utrzymanie dzieci. Jeśli uczciwie określam swój udział, to wiem czego się trzymać. I nie mam potrzeby awanturowania się. Ani pokusy manipulacji.

Można przesadzić w obie strony. Z zemsty lub dla wygody próbować zmniejszyć swoje nakłady na dzieci, uzależniać przekazaywanie pieniędzy na dzieci od innych czynników, zacząć robić łaskę i się droczyć lub z braku umiejętności postawienia granic dźwigać na sobie odpowiedzialność męża czy żony.

Nie jest łatwo. Ja do dziś przeginam w tą ostatnią stronę. I nie jest to dobre.

Nie możemy czynić naszych dzieci świadkami kłótni o pieniądze na ich utrzymanie. To jest złe. To jest dla dzieci ogromną krzywdą. Powtarzam: krzywdą.

Rózne rzeczy możemy lub nie możemy. Ale są też rzeczy, których się nie robi. Z czystej przyzwoitości.

Tu granica jest prosta: nie rozmawiam z mężem przy dzieciach o pieniądzach na ich utrzymanie. Stawiam granicę sobie. Skuteczną. A mąż czy żona może się wtedy bujać, fruwać, i wykonywać inne figury, a do rozmowy ani kłótni o pieniądze i alimenty przy dzieciach i tak nie dojdzie. Bez mojego udziału się nie da.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Astro »

Ruta pisze: 09 cze 2023, 14:50
Astro pisze: 08 cze 2023, 20:51
Lukas pisze: 04 cze 2023, 13:21 No i sytuacja dosłownie z przed chwili, proszę żonę be zapłaciła za obiady szkolne dziecka, no bo skoro ona bierze te 500+ to niech teraz zapłaci. Bo jutro dziecko nie będzie miało obiadow w szkole. I się nasłuchalem że robię to po złości, tylko dlatego że ona nie chce być ze mną, że jeszcze tych 500+ nie dostała i nie ma pieniędzy, (a mamy dopiero początek miesiaca), że żal mi t...k ściska że teraz ona te +500 plus otrzymuje. A potem powiedziała że ma może zaplanowane inne wydatki i nic mi do tego... No ręce opadają. Jak ja mam postępować? Nasluchałem się jaki to jestem beznadziejny, bezczelny, i że gram dzieckiem i że one nie będzie miało obiadów. Najgorsze że to wszystko działo się przy dziecku. A ja tylko poprosiłem, z4ob przelew by jutro mogło zjeść obiad w szkole. Masakra...
Normalne gra na emocjach , gra dobrem dziecka , wpędzanie w poczucie winy.
Swoją drogą świadczenie bynajmniej u mnie przychodzi jak w szwajcarskim zegarku zawsze 1 dnia danego mc. Bywało ,że wcześniej.
Co do terminu wypłaty świadczenia 500 plus, jest wiele terminów wypłat, rozłożonych aż do 22 dnia każdego miesiąca. Żona może więc mówić prawdę.

Konflikt o pieniądze w kryzysie jest do przewidzenia. Nie warto jednak wchodzić wtedy w głowę drugiej osoby, nakręcać się co powiedziała, co zrobiła. Panowie, trochę szacunku do siebie. Zamiast siedzenia w głowie żony, można nie dać wejść na głowę sobie. Służą temu granice.

Pierwsza granica to zakres własnej odpowiedzialności za utrzymanie dzieci. Jeśli uczciwie określam swój udział, to wiem czego się trzymać. I nie mam potrzeby awanturowania się. Ani pokusy manipulacji.

Można przesadzić w obie strony. Z zemsty lub dla wygody próbować zmniejszyć swoje nakłady na dzieci, uzależniać przekazaywanie pieniędzy na dzieci od innych czynników, zacząć robić łaskę i się droczyć lub z braku umiejętności postawienia granic dźwigać na sobie odpowiedzialność męża czy żony.

Nie jest łatwo. Ja do dziś przeginam w tą ostatnią stronę. I nie jest to dobre.

Nie możemy czynić naszych dzieci świadkami kłótni o pieniądze na ich utrzymanie. To jest złe. To jest dla dzieci ogromną krzywdą. Powtarzam: krzywdą.

Rózne rzeczy możemy lub nie możemy. Ale są też rzeczy, których się nie robi. Z czystej przyzwoitości.

Tu granica jest prosta: nie rozmawiam z mężem przy dzieciach o pieniądzach na ich utrzymanie. Stawiam granicę sobie. Skuteczną. A mąż czy żona może się wtedy bujać, fruwać, i wykonywać inne figury, a do rozmowy ani kłótni o pieniądze i alimenty przy dzieciach i tak nie dojdzie. Bez mojego udziału się nie da.
Skąd Ruto przypuszczenie ,że siedzę w głowie bcż 😅😅😅
Odpowiedziałem Lukasowi, czego doświadcza .
Lukas to celowe działanie twojej żony. Wie ,ze kochasz dziecko , więc nim gra .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Niepozorny »

Lukas pisze: 04 cze 2023, 12:46 Na początku miesiąca jak co miesiąc trzeba porobić wszystkie opłaty, i tu poprosiłem żonę by się dołożyła do wydatków, skoro oprócz pensji dostaje jeszcze ode mnie 1000zl zabezpieczenia sądowego i 1000 zł z 500 +. Bo od czerwca wpływa na jej kąto nie na moje. No i powstał znowu "zgrzyt", że ja tylko o pieniądzach, że jestem materialistą itp. (...) No ale wyszło na to że będziemy w końcu po 20 latach płacić za rachunki po połowie. (...) Ale zauważyłem też dobrą stronę tego wszystkiego, po wielu "gadaniach" żona robi też zakupy podstawowe, jedzenie itp. Może ze względu na rozprawę sądową by mieć dowody że się do życia dokłada? Nie wiem. Jakoś przez 20 lat to było mojej głowie.
Lukas pisze: 04 cze 2023, 13:21 proszę żonę be zapłaciła za obiady szkolne dziecka(...). Bo jutro dziecko nie będzie miało obiadow w szkole. I się nasłuchalem że robię to po złości, tylko dlatego że ona nie chce być ze mną, że jeszcze tych 500+ nie dostała i nie ma pieniędzy, (a mamy dopiero początek miesiaca), że żal mi t...k ściska że teraz ona te +500 plus otrzymuje. A potem powiedziała że ma może zaplanowane inne wydatki i nic mi do tego... No ręce opadają.
Czy ustalając, że będziecie płacić rachunki po połowie, była mowa również o obiadach szkolnych? Jeśli nie, to skąd żona mogła wiedzieć, że czeka ją taki obowiązek, skoro wcześniej ty się tym zajmowałeś?
Lista Zerty podpowiada, żeby nie wierzyć w to, co się słyszy, ale to nie znaczy, że słowa żony nie były prawdziwe. Może rzeczywiście miała zaplanowane inne wydatki.
Astro pisze: 09 cze 2023, 22:49 Skąd Ruto przypuszczenie ,że siedzę w głowie bcż 😅😅😅
Odpowiedziałem Lukasowi, czego doświadcza .
Lukas to celowe działanie twojej żony. Wie ,ze kochasz dziecko , więc nim gra .
Zakładam, że nie masz jakiegoś szóstego zmysłu, dzięki któremu czytasz w myślach innych ludzi na odległość, więc czy mogę założyć, że ty i żona Lukasa się znacie?
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Ruta »

Astro pisze: 09 cze 2023, 22:49 Skąd Ruto przypuszczenie ,że siedzę w głowie bcż 😅😅😅
Odpowiedziałem Lukasowi, czego doświadcza .
Lukas to celowe działanie twojej żony. Wie ,ze kochasz dziecko , więc nim gra .
Astro, to nie przypuszczenie. Często piszesz o tym, co twoja żona myśli, planuje, co zrobi. Często "wiesz" i zakładasz.
Tym razem jednak siedzisz w głowie swojej żony, tylko żony Lukasa. Wiesz, że działa celowo. Wiesz, że wie, że jej mąż kocha dziecko. I wiesz, że wykorzytuje ona ten fakt, by grać dzieckiem.

Reagowanie na to co sobie wyobrażam, że ktoś myśli, wie, czuje, planuje prowadzi do eskalacji konfliktu. Lepiej reagować na to co się dzieje.

Zadziało się to, że Lukas zaproponował zmianę, która polegała na tym, żeby to zona zaczęła opłacać obiady dziecka. Zaproponował też od razu, jak ma to zrobić, i z jakiej kwoty. Dzień przed niezbędną płatnością. Żonie nie spodobała się ani zmiana, ani propozycja i dała temu wyraz. Tyle fakty. Cała reszta to projekcje.

Twój błąd Lukas, jaki tu widzę, to zaczęcie rozmowy o pieniądzach w obecności dziecka. Oraz wydanie żonie polecenia. Jak również wyczekanie z propozycją do ostatniej chwili. Boisz się swojej żony?

Można inaczej. Można napisać wiadomość, że chcesz się spotkać i pogadać o finansach. Przygotować wcześniej deklarację, jaką kwotę alimentów zamierzasz placić i w jakich terminach. Jesli ma to być mniej niż dotąd, dobrze uprzedzić wcześniej, by żona miała czas się przygotować. Gdy zona nie chce się spotkać, można wysłać mail z twoją deklaracją finansową. Krótki.

Jeśli uczciwie wyliczysz swój udzial w utrzymaniu dziecka, nie będziesz miał wyrzutów sumienia ani obaw, że twoje stanowisko będzie mogło być wykorzystane na przykład w sądzie. Wręcz przeciwnie, wykażesz się odpowiedzialnoscią.

Ustalając swoje alimenty warto ustalić kwotę do przekazania żonie i kwotę którą będziesz wydawał bezpośrednio, na przykład na zakup ubrań czy potrzebnych rzeczy. Dobrze, jeśli oboje rodzice się tym zajmują.

Nie ma za to powodu, żebyś dyktował żonie z których pieniędzy i co ma opłacać. To rodzi agresję. Dla mnie zrozumiałą.

Natomiast to, że żona może dązyć bys placił jak najwięcej, a ty by placić jak najmniej? Taki urok kryzysu. Ani ty nie potwór, ani żona. Każdy w kryzysie i emocjach ciągnie na swoje. Ale warto w tym nie pozostać.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Astro »

Nie
Nie znam Lukasa żony.
Mam takie doświadczenia . Nie tylko moje .
Masz inne . Możesz się cieszyć 😉
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Niepozorny »

Astro pisze: 10 cze 2023, 0:48 Mam takie doświadczenia . Nie tylko moje .
Masz inne . Możesz się cieszyć 😉
Mi dwukrotnie zepsuło się auto na obwodnicy pewnego miasta. Mniej więcej w tym samym miejscu i ta sama awaria. Bazując na moim doświadczeniu powinienem nie jeździć tą obwodnicą. Mimo wszystko, gdy jest taka potrzebną, nią jeżdzę, bo pozwala zaoszczędzić trochę czasu. Na szczęście mam już inne auto, ale pewien stres na tej drodze i tak przeżywam.
To co napisałeś o postępowaniu żony Lukasa odbieram tak, jakbym ja teraz wszystkim odradzał jeżdżenie obwodnicą tego miasta i nie ma znaczenia, że mają inny samochód niż mój.
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Ruta »

Astro pisze: 10 cze 2023, 0:48 Nie
Nie znam Lukasa żony.
Mam takie doświadczenia . Nie tylko moje .
Masz inne . Możesz się cieszyć 😉
Astro,
Gdybym bazowała na swoich doświadczeniach, musiałabym pisać każdej kobiecie: twój mąż nie będzie płacił alimentów, będzie pracował na czarno, wpadał w długi i oleje komornika. Tylko incydentalnie będzie płacić alimenty przed rozprawami i nie całość a część, a i to za poradami adwokatów, na których przez trzy lata wyda więcej, niż na alimenty.

Myślę, że gdyby post pisał mój mąż napisałby mniej więcej tak: twojej żonie odbije, nie zgodzi się na rozwód i przez nią latami będziesz płacić za adwokatów, będzie się jej wydawało, że w tym wszystkim stać cię jeszcze na alimenty, i będzie ich dochodzić, nawet przed komornikiem, mimo, że będzie się jej powodzić lepiej niż tobie, ale i tak się nie przejmuj. Trochę ją zastraszaj, trochę bądź miły, zawsze jakoś się wykręcisz. Więc szkoda płacić, jak nie musisz. Kobiety są pazerne i chcą kasy i zrobić z ojców chcą bankomatów (sam by się przy tym rozbawił, widzac absurdalnośc tezy, ale i tak by ją napisał). I sądy są niesprawiedliwe, bo zasądzają kobietom alimenty. A one do fryzjera chodzą. To znaczy moja żona nie, ale inne chodzą. Szkoda jeszcze, żebym po rozwodzie żonie książki sponsorował. Czy co tam kupuje. (Tu już miałby totalną śmiechawkę z głupot jakie pisze, ale i tak by pisał, w pełnym oburzeniu, zgrabnie omijając sedno, że sprawa dotyczy nie alimentów dla mnie i umilania mi życia, ale utrzymania potomstwa. Głównie oszukując w tym siebie).

Alimenty to odpowiedzialność obojga rodziców. Nie trzeba o nie walczyć. Wystarczy uczciwie ustalić swój udział. I dobrze postawić granice. Nieważne, czy jest się kobietą, czy mężczyzną. Przede mną jeszcze sporo do zrobienia w tym względzie.
Lukas
Posty: 180
Rejestracja: 06 maja 2023, 21:52
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Lukas »

Ruta pisze: 10 cze 2023, 0:43 Można inaczej. Można napisać wiadomość, że chcesz się spotkać i pogadać o finansach. Przygotować wcześniej deklarację, jaką kwotę alimentów zamierzasz placić i w jakich terminach. Jesli ma to być mniej niż dotąd, dobrze uprzedzić wcześniej, by żona miała czas się przygotować. Gdy zona nie chce się spotkać, można wysłać mail z twoją deklaracją finansową. Krótki.
Ruta, na szczęście jeszcze nie muszę płacić alimentów bo mieszkamy razem i tworzymy jedno gospodarstwo domowe. I mam nadzieję że tak będzie bo jesteśmy małżeństwem i przetrwamy ten okropny kryzys. A wracając do tematu to moja żona mając wizję przyszłego rozwodu i życia beze mnie od razu przepisała świadczenie 500+ na siebie, nie ustalając ze mną, tak samo zwrot podatku za dzieci. Daj jej Boże, byle to było mądrze wydawane. A w pierwszej kolejności opłaty za dom wyżywienie i opłaty na potrzeby dzieci. Tak jak pisałem wcześniej, żona zawsze miała problemy z kasą i gospodarowaniem, braniem pożyczek w chwilówkach, kredytów. No i to zabezpieczenie sądowe, bardzo mi przykro że człowiek, któremu tyle w życiu pomogłem, i finansowo w problemach również teraz jeszcze żąda takiego zabezpieczenia na czas rozprawy, od męża który i tak w większości pokrywa wydatki związane z utrzymaniem. Jak kiedyś zapytałem o to żonę to mi odpowiedziała że nie wiadomo jak się zachowam w tej sytuacji a facetom w czasie rozwodu odbija i nie chcą płacić na rodzinę. Nie wiem czy takie mądrości żona gdzieś przeczytała czy ma od swoich koleżanek (no większość z nich to albo rozwódki lub świeżo po rozstaniu z partnerami i zostawione same z dziećmi) Ale o wpływie koleżanek czy to siostry na moją żonę i utwierdzaniu jej w sprawie rozwodu nie chcę się wypowiadać, bo to mogą być tylko moje przepuszczenia i niepotrzebnie "bić pianę" chociaż jest to wielce prawdopodobne. No ale "za rękę nie złapałem"
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Ruta »

Lukas pisze: 10 cze 2023, 9:43 Ruta, na szczęście jeszcze nie muszę płacić alimentów bo mieszkamy razem i tworzymy jedno gospodarstwo domowe. I mam nadzieję że tak będzie bo jesteśmy małżeństwem i przetrwamy ten okropny kryzys. A wracając do tematu to moja żona mając wizję przyszłego rozwodu i życia beze mnie od razu przepisała świadczenie 500+ na siebie, nie ustalając ze mną, tak samo zwrot podatku za dzieci. Daj jej Boże, byle to było mądrze wydawane. A w pierwszej kolejności opłaty za dom wyżywienie i opłaty na potrzeby dzieci. Tak jak pisałem wcześniej, żona zawsze miała problemy z kasą i gospodarowaniem, braniem pożyczek w chwilówkach, kredytów. No i to zabezpieczenie sądowe, bardzo mi przykro że człowiek, któremu tyle w życiu pomogłem, i finansowo w problemach również teraz jeszcze żąda takiego zabezpieczenia na czas rozprawy, od męża który i tak w większości pokrywa wydatki związane z utrzymaniem. Jak kiedyś zapytałem o to żonę to mi odpowiedziała że nie wiadomo jak się zachowam w tej sytuacji a facetom w czasie rozwodu odbija i nie chcą płacić na rodzinę. Nie wiem czy takie mądrości żona gdzieś przeczytała czy ma od swoich koleżanek (no większość z nich to albo rozwódki lub świeżo po rozstaniu z partnerami i zostawione same z dziećmi) Ale o wpływie koleżanek czy to siostry na moją żonę i utwierdzaniu jej w sprawie rozwodu nie chcę się wypowiadać, bo to mogą być tylko moje przepuszczenia i niepotrzebnie "bić pianę" chociaż jest to wielce prawdopodobne. No ale "za rękę nie złapałem"
Lukas, wielu mężczyznom naprawdę "odbija" i w czasie rozwodu nie chcą brać udziału w utrzymaniu dzieci. Wolą się zwalniać, pracować na czarno, kłamać w sądzie o swoich dochodach. Więc twoja żona zapewne takie obawy ma.

Po męskiej stronie jest straszenie strasznymi pazernymi kobietami, które dążą do zrujnowania mężczyzny alimentami. Po kobiecej unikaniem alimentów.

Jeśli twoja żona złożyła wniosek o zabezpieczenie, sąd go zwykle rozpatruje w dość szybko. Nie ma znaczenia czy małżonkowie mieszkają razem. Jeśli uznasz kwotę za zbyt wysoką masz prawo się odwołać. Ale trzeba dobrze odwołanie uzasadnić.

Nie polecam oddawania wszystkiego walkowerem. Ja tak robię i nie jest to dla nikogo dobre. Sprawy finansowe z tego co piszesz były u was jednym z ognisk zapalnych, więc jednym z elementów waszego zdrowienia jest ułożenie spraw finansowych.

U nas problemem było, że w małżeństwie zwalniałam męża z odpowiedzialności finansowej. Więc do zdrowienia potrzeba bym przestała to robić. Ale u nas się nazbierało, zdrowienie idzie powoli. Piąty rok.

Zwróciło moją uwagę, że piszesz, że pomagałeś żonie finansowo. Mieliście osobne finanse?

Mój mąż wszedł w małżeństwo z długami i w dobrej wierze pomogłam mu wszystko uregulować, pozamykać, splata szła z naszych wspólnych dochodów, zajęłam się formalnosciami. To nie było dobre, ale wtedy tego nie wiedziałam.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Będę walczył do końca...

Post autor: Niepozorny »

Ruta pisze: 10 cze 2023, 11:56 Mój mąż wszedł w małżeństwo z długami i w dobrej wierze pomogłam mu wszystko uregulować, pozamykać, splata szła z naszych wspólnych dochodów, zajęłam się formalnosciami. To nie było dobre, ale wtedy tego nie wiedziałam.
Skoro byliście małżeństwem, to czy dało się zrobić inaczej? Mieliście wspólnotę majątkową, więc skąd miały się brać pieniądze, które nie należały do waszych wspólnych dochodów?
Z braku rodzi się lepsze!
ODPOWIEDZ