sasanka pisze: ↑07 maja 2019, 19:21
Będąc w klimacie tej dyskusji zapytam lustro , jakie korzyści Twoim zdaniem miał Twój mąż godząc się na to co robiłaś z kowalskim?
Pytam wprost , bo dyskutujemy tutaj o tym , że za naszymi wyborami stoją zawsze jakieś korzyści i z tym akurat się zgadzam.
Może zacznę od tego...
Sasanko,
Wpływ mamy na siebie i na swoje decyzje i czyny.
Przynajmniej ja o tym pisałam i tego będę się trzymać.
Więc nie można zapytać jaka korzyść ma ktoś z czynów i decyzji innych ludzi. A Ty o to pytasz.
Zapytać by raczej należało - jaką korzyści miał mój mąż, trwając z własnej decyzji, w takim układzie.
Ja mogę domniemywac i przypuszczać...ale sama chyba przyznasz, że to jest pytanie nie do mnie. To pytanie do mojego męża. O jego decyzję i wybory.
Nałóg
Jak słowo daje, nie myślalam kiedyś, że będę się tak bardzo z Tobą zgadzać.
Tak, uważam, że zdarzył się nam cud.
Wiem, że mój mąż też tak to widzi.
Nie czuję się jak bohater...wiem ile zrobiłam, wiem że często się mylę i popełniłam błędy do nadal, wiem, że jestem/jesteśmy z mężem w drodze.
Ale dziękuję za to, co napisales. Tak, to naprawdę cud.
A to, że do cudów też trzeba się przyłożyć, to inna sprawa. I można to zrobić na różne sposoby - liczy się owoc.
Renta11
Ja mam wrażenie, że chyba nie do końca jesteś na właściwym forum.
To forum ma charyzmat, ta Wspólnota ma charyzmat - każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.
Jeżeli uważasz, że to jest robienie bożka z małżeństwa, to moim zdaniem jesteś w błędzie.
To nie jest Wspolnota mająca na celu samorozwoj dla samorozwoju. To Wspólnota traktująca samorozwoj jako środek do celu - uratowania sakramentalnego małżeństwa.
Być może klucz jest w słowie "sakramentalne".
Miejsc, gdzie celem jest samorozwoj, także katolickich, jest sporo. Może to było by lepsze miejsce dla Ciebie. Bo tu celem działań wszelkich jest uratowanie sakramentalnego małżeństwa.
Nadal będę twierdziła, że nasze decyzje są podejmowane ekonomicznie - dla korzyści.
Samopoczucie bycia dojrzałym, dojrzalszym niż inni, prawym, wiernym pomimo pokusom, wspanialomyslnym, miłosiernym...lepszym od np. współmałżonka w takiej kwestii, jest ogromną niewymierną korzyścią.
Wystarczy popatrzeć ilu jest wolontariuszy, filantropow, dobrodziejow, darczyńców...ktorych korzyść jest właśnie w tym bezcennym samopoczuciu, żeby zrozumieć jak to ogromna wartość i zysk.
I czy ja gdziekolwiek napisałam, że to źle? Nagannie?
Nie
Ja tylko mówię, że tak jest.
I tyle
A nie pomysleliscie, że tak nas Bóg stworzył?