Niesakramentalny2
Moderator: Moderatorzy
Re: Niesakramentalny2
Nie mam pojęcia, jaka będzie moja sytuacja w lecie, więc nie chciałbym jeszcze podejmować zobowiązań, ale kusicie... Jakie to mają być góry? W może by się Wam przydał doświadczony (nie tylko w kryzysie małżeńskim) przewodnik?
Re: Niesakramentalny2
Twardy
Wiem, że gór nie lubisz, ale zapraszam Cię na jeden z turnusów górskich, bo będzie sporo zwiedzania w ciekawym terenie, a trasy zdecydowanie krótsze też będą. Co nie znaczy, że nie będzie dłuższych.
Czy wszyscy już nie mogą się doczekać szczegółów?
I bardzo dobrze. Napięcie rośnie!
Wiem, że gór nie lubisz, ale zapraszam Cię na jeden z turnusów górskich, bo będzie sporo zwiedzania w ciekawym terenie, a trasy zdecydowanie krótsze też będą. Co nie znaczy, że nie będzie dłuższych.
Czy wszyscy już nie mogą się doczekać szczegółów?
I bardzo dobrze. Napięcie rośnie!
Re: Niesakramentalny2
Odpowiem na PW, bo to już szczegóły, tu jest zresztą wątek Aleksandra. Chyba nam wybaczy, bo i jego historia zdaje się na tym etapie zmierzać do zakończenia - szczęśliwego!
Re: Niesakramentalny2
Tak, bo Bożemu na tym etapie też: Aleksander walczył o uratowanie i odbudowę małżeństwa i wygląda na to, że to się udało. Gdy małżeństwo jest sakramentalne, mamy pewność, że jest w nim Bóg. Jeżeli sakramentalne nie jest, to może być różnie, ale na pewno małżeństwo przed Bogiem to nie tylko to zawarte w Kościele Katolickim. Bóg jest w Kościele, ale nie jest nim ograniczony.
A że szczęście tu na ziemi nie powinno być celem naszego życia, to mi tłumaczyć nie musisz. Staram się bronić tu tej tezy, ale na razie przeważają głosy przeciwne.
Re: Niesakramentalny2
Bóg nie jest niczym ograniczony, ale prawo Kościoła Katolickiego uważa sakrament małżeństwa za ważnie zawarty tylko wtedy gdy zawarty jest w obecności kapłana. Są bardzo nieliczne wyjątki od tej zasady, ale zasada to zasada - obowiązuje.
Re: Niesakramentalny2
Ale Aleksander i jego żona są niewierzący. Jest jeszcze coś takiego, jak prawo ludzkie... gdzieś to czytałem, chyba w Katechizmie KK. Czy małżonkowie z Indii, którzy zawarli tam związek małżeński cywilny, są w oczach KK małżonkami? Owszem. Czy małżonkowie z Iranu, którzy zawarli związek małżeński muzułmański, są małżonkami w oczach KK? Owszem! I takich małżeństw też nie można rozbijać.
Tak samo więc ateiści z Polski są w oczach KK małżonkami.
Przestaliby nimi być, gdyby się nawrócili. Wtedy powinni postąpić krok do przodu i zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Ale nie w odwrotnej kolejności.
Re: Niesakramentalny2
Simon, a możesz podać który punkt KKK mówi w ten sposób jak piszesz?
Re: Niesakramentalny2
Twardy - w świetle prawa kanonicznego ważny jest tylko katolicki ślub sakramentalny, ale to jest wewnętrzne prawo KK, obowiązujące jego członków. Ono nie służy do rozeznawania, gdzie poza Kościołem Bóg może działać, a gdzie nie. Zresztą dokumenty papieskie, jak encyklika Familiaris consortio czy adhortacja Amoris Laetitia odnoszą się do małżeństwa i rodziny w ogóle, a nie tylko do instytucji prawa kanonicznego czy sakramentu w KK. Korzystajmy z łaski, jaką jest Kościół, jego prawa, posługa sakramentów, ale nie zamykajmy Boga w jego ramach - zgodnie z nauką tegoż Kościoła. Negowanie istnienia małżeństwa poza KK jest tezą absurdalną, godzi nie tylko w godność osób i zdrowy rozsądek, ale przede wszystkim w jaskrawo sprzeczna z ewangelią. O czym rozmawiał Jezus z Samarytanką w mieście Sychar? O małżeństwie zawartym zgodnie z prawem kanonicznym?
Nie wiem, czy "ateiści z Polski są w oczach KK małżonkami" - raczej KK tego po prostu nie ocenia, nie neguje i nie potwierdza. Zostawia to rozeznaniu samych katolików w konkretnych przypadkach. W tym konkretnym zupełnie nie rozumiem, skąd się biorą Wasze wątpliwości.
Nie wiem, czy "ateiści z Polski są w oczach KK małżonkami" - raczej KK tego po prostu nie ocenia, nie neguje i nie potwierdza. Zostawia to rozeznaniu samych katolików w konkretnych przypadkach. W tym konkretnym zupełnie nie rozumiem, skąd się biorą Wasze wątpliwości.
Re: Niesakramentalny2
Twardy, w KKK czytałem o prawie naturalnym, uniwersalnym w przepisach i rozciągającym się na wszystkich ludzi (1956 KKK).
Natomiast o tym, o czym mówię czytałem w książce "Miłość potrzebuje stanowczości", w przypisach końcowych opracowanych przez dr Wojciechowskiego z Akademii Teologii Katolickiej. Jest tam taki fragment:
"Gdy ktoś ma za sobą ślub i rozwód cywilny, nie zezwala mu się automatycznie na małżeństwo z nową osobą. Publiczne życie z kimś innym stwarza (...) stan niezgodności, jak i poważne zobowiązania wobec partnera i dzieci z pierwszego związku".
oraz
"Małżeństwo dwóch osób nieochrzczonych uważa się za ważne, choć nie zostało zawarte w kościele katolickim".
Z resztą, to chyba nie ma znaczenia, czy dla nas - katolików - jakieś małżeństwo osób innego wyznania lub bezwyznaniowych jest ważne lub nie, prawda? To powinno mieć znaczenie tylko dla nich. Zaczyna być to sprawą Kościoła jedynie wtedy, gdy jedna z osób się nawróci, a druga nie Mówi o tym obszernie Prawo Kanoniczne (Kan. 1124 - 1128).
Re: Niesakramentalny2
I tego się trzymajmy, a niepotrzebne dyskusje chyba możemy przenieść gdzie indziej, jeżeli jeszcze kogoś to pasjonuje.Simon pisze: ↑08 sty 2018, 8:59 Z resztą, to chyba nie ma znaczenia, czy dla nas - katolików - jakieś małżeństwo osób innego wyznania lub bezwyznaniowych jest ważne lub nie, prawda? To powinno mieć znaczenie tylko dla nich. Zaczyna być to sprawą Kościoła jedynie wtedy, gdy jedna z osób się nawróci, a druga nie Mówi o tym obszernie Prawo Kanoniczne (Kan. 1124 - 1128).
Re: Niesakramentalny2
Aby nie ciągnąć dyskusji zgodnie z sugestią Jacka napiszę tylko, że zgadzam się z zacytowanymi przez Jacka słowami Simona.
Re: Niesakramentalny2
Jacku,jacek-sychar pisze: ↑24 sty 2018, 11:34 [...]
Aleksandrze
Klucz do "odwieszenia się" czy "odbluszczenia" jest w naszej głowie.
Musimy sobie uświadomić, że jesteśmy coś warci a po drugie być pewnym, że sami damy sobie radę.
Niestety są i skutki uboczne takiego odwieszenia. czasami tak przekonujemy siebie, że dobrze nam z sobą, że już nie chcemy być z nikim.
[...]
(żeby nie zaśmiecać innego wątku, pociągnę w swoim).
Ja zauważyłem jeszcze jeden negatywny skutek uboczny.
W sumie duży, ogromny.
Dopóki byłem uwieszony na żonie i świata poza nią nie widziałem, inne kobieta zasadniczo dla mnie nie istniały.
Obecnie - zauważam mnóstwo chętnych kobiet, które orbitują w niedalekiej odległości.
Zauważam również o wiele więcej niefajnych zachowań własnej żony, których wcześniej nie dostrzegałem.
To pewnie efekt lektury forum, przeczytanych książek i próby pracy nad sobą. Widzę, jak zachowania (niewłaściwe), które ja próbuje u siebie wygasić... jak kwitną u żony (wcześniej nie zauważałem ich oczywiście ani u siebie ani u niej).
I powiem szczerze - o wiele trudniej kochać jest mi taką żonę... od której się odbluszczyłem, która przestała być 7 cudem świata...
Chyba brakuje mi trochę tego efektu "różowych okularów".
No dobra... a co u nas.
Ferie były naprawdę udane. To plus.
Łączą nas (mnie z żoną) wspólne aktywności sportowe.
Dzieciaki są spokojniejsze.
Mi wciąż brakuje oczywiście rozmów... poważnych, głębokich rozmów... może kiedyś.
Co dalej - nie wiem - ... chyba czekam na wiosnę.