Niesakramentalny2

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Cześć - trochę poza moim wątkiem...
... ale niestety moja znajoma z trójmiasta ma dość mocny kryzys...

... na tyle mocny, że wniosek o separację / rozwód / czy zabezpieczenie alimentacyjne jest koniecznością.

Jeśli ktoś może polecić jakiegoś rozsądnego adwokata / prawniczkę ... w trójmiasta - bardzo proszę o polecenie na priv
Wiedźmin

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Wiedźmin »

Amica pisze: 19 lip 2018, 10:00 Aleksandrze, nie wiem, jak to się stało, ale chyba przeoczyłam informację, że wzięliście z żoną ślub kościelny.

Bo chyba nie pisałbyś takich rzeczy, że żona "grzeszyła z kimś innym", a po powrocie do niesakramentalnego związku już nie grzeszy. ;) Przykro mi - grzeszy tak samo. No chyba że żyjecie w białym małżeństwie. :) [...]
Przykro mi, że Ci przykro. Zupełnie niepotrzebnie.
Zważ jedynie, że raptem "20 żyć" mojej babci temu (2000 lat temu) nikt nie miał tzw. sakramentalnego małżeństwa.
A na terenach polskich to jeszcze "10 żyć" mojej babci temu... ;)
Amica pisze: 19 lip 2018, 10:00 [...] Ale na przysiędze nic nie było o tym, że można w imię sakramentu deptać bezkarnie po małżonku, bo ten i tak ma obowiązek wybaczyć, przyjąć i kochać jakby nic się nie stało. :) W ten sposób sami stwarzamy pogubionemu małżonkowi okazję do robienia zła, kolejny raz i kolejny. Bo żona/mąż zawsze wybaczy i będzie tak samo tulił i kochał, jak zawsze. Po co wtedy być wiernym? Lepiej mieć sobie skoki w bok, a jak się nie uda, to siup - do żonki, do męża. Uważam, że taka postawa jest niezwykle szkodliwa i jak pokazuje np. nawet nasze forum - zwyczajnie NIE DZIAŁA. Polecam wątek Pogodnej.
Tzn. jaka postawa? Jaka postawa jest niezwykle szkodliwa?
U mnie moja postawa zadziałała (ale to u mnie) - czy na długo /czy na zawsze - nie wiem - ale TERAZ jest dobrze.
Rok temu spędzałem samotne wakacje z dziećmi - dziś cudowne wakacje - pełną rodziną.
DZIŚ i TERAZ jest OK. I tego się trzymam.
jacek-sychar

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: jacek-sychar »

Aleksander pisze: 19 lip 2018, 16:45 DZIŚ i TERAZ jest OK. I tego się trzymam.
I tutaj chyba jest problem, bo my czasami sięgamy trochę dalej niż DZIŚ i TERAZ.
Patrzymy, co będzie w wieczności. A ona będzie trwała "trochę" dłużej niż DZIŚ i TERAZ. :P
Wiedźmin

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Wiedźmin »

Jacku :)

Powtarzamy wielokrotnie na forum, że w kryzysie warto się skupiać na DZIŚ i TERAZ.
I o takie dziś i teraz mi chodziło.

Nie rozumiem, dlaczego piszesz tak, jak tylko "Wy" sięgacie dalej ;)
Tak to odebrałem przynajmniej.

A poza tym, dla mnie "tu i teraz" jak najbardziej wpisuje się w wieczność :)
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: karo17 »

Jacek słusznie napisał.
Inna sprawa co to znaczy że jest ok? Życie z kobietą bez ślubu? Kryzys kryzysem ale pytania zasadnicze nadal są bez odpowiedzi.
Amica

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Amica »

Słuchajcie, Kochani, absolutnie nie odbieram Waszych słów przeciwko sobie, nic z tych rzeczy. Piszecie z wielką kultura osobistą, więc nawet jeśli z czymś się nie zgadzam, albo coś - to w żaden sposób mnie to nie rani czy nie smuci. A piszecie same mądre rzeczy, choć pewnie po drodze rozmijamy się głównie w sensie werbalnym. Bo jak napisać, że zgadzam się np. w 100% z czyjąś wypowiedzią, ale nie czuję, że ona mnie dotyczy. :D

A bombonierkę to nie wiem. No lubię Rafaello, ale.. No nie wiem. Hmm. Kuszące. Może kiedyś się uda spotkać na jakichś rekolekcjach, to będę żądać i się dopominać! :)

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, jeśli czujecie, że gdzieś błądzę w swoim myśleniu, to pomódlcie się za mnie, proszę. Uściski dla Was! :)
jacek-sychar

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: jacek-sychar »

Amica pisze: 20 lip 2018, 0:14 A bombonierkę to nie wiem. No lubię Rafaello, ale.. No nie wiem. Hmm. Kuszące. Może kiedyś się uda spotkać na jakichś rekolekcjach, to będę żądać i się dopominać!
To proponuję Porszewice w październiku tego roku na naszych rekolekcjach ogólnopolskich. Będę miał okazję poznać i Ciebie Amico i Pantopa. :lol:
A ja oficjalnie będę świadkiem przekazania. :P
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Pantop »

Aleksander pisze:
Amica pisze: Aleksandrze, nie wiem, jak to się stało, ale chyba przeoczyłam informację, że wzięliście z żoną ślub kościelny.

Bo chyba nie pisałbyś takich rzeczy, że żona "grzeszyła z kimś innym", a po powrocie do niesakramentalnego związku już nie grzeszy. ;) Przykro mi - grzeszy tak samo. No chyba że żyjecie w białym małżeństwie. :) [...]
Przykro mi, że Ci przykro. Zupełnie niepotrzebnie.
Zważ jedynie, że raptem "20 żyć" mojej babci temu (2000 lat temu) nikt nie miał tzw. sakramentalnego małżeństwa.
A na terenach polskich to jeszcze "10 żyć" mojej babci temu... ;)
i
jacek-sychar pisze:
Aleksander pisze: DZIŚ i TERAZ jest OK. I tego się trzymam.
I tutaj chyba jest problem, bo my czasami sięgamy trochę dalej niż DZIŚ i TERAZ.
Patrzymy, co będzie w wieczności. A ona będzie trwała "trochę" dłużej niż DZIŚ i TERAZ. :P
No i czegoście weszli na biednego chłopinę? :P
Ta dorwał się do komunizmu a wy go ściągacie wołami na ziemię.
Życie i tak samo z siebie jest ciężkie a wy mu jeszcze pakujeta dodatkowe ciężary ostrzeżeń/wyrzutów do plecaczka co on go dźwiga na i tak spracowanych już pleckach.
Miejta serce, trochę empatii i wyrozumienia i dajcie mu się nasłodzić tym zakazanym owocem.
Im mocniejszy ma żołądek tym później mu się odbije - a to, że mu się odbije to pewnik - czasu kwestia.


I do samego zainteresowanego:
Panie Aleksandrze kochanieńki
Taki argumencik nie przystoi osobie o Twojej inteligencji i oglądzie rzeczy takimi jakimi są - zwłaszcza - TU I TERAZ!
No bo to jak było 10 lub 20 żyć Twojej babci a nawet 1700 żyć temu, ani na jotę nie zmienia paradygmatów tzw PRAWA.




ps Miły Aleksandrze - Ty się uśmiechnij :lol: - my Cię tu będziemy sercem (nie żółcią ) od czasu podszczypywać [... a tych wczasów z dziećmi i z żoną to tak po ludzku szczerze i z serca mocno ci zazdroszczę :lol: :lol: :lol: - że o tych nocach nawet słówkiem nie wspomnę !! :oops: :lol: :lol: :twisted: :lol: :lol: ]
Wiedźmin

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Wiedźmin »

karo17 pisze: 19 lip 2018, 18:40 Inna sprawa co to znaczy że jest ok? Życie z kobietą bez ślubu?
Kryzys kryzysem ale pytania zasadnicze nadal są bez odpowiedzi.
A kto żyje bez ślubu? Ja tam żyję ze ślubem :)
Bóg był świadkiem :) - a że ktoś różnicuje i nadaje większą wagę słowom wypowiedzianym w kościele - niż np. tym samym słowom wypowiedzianym w lesie nad rzeką... no to trudno.

I przypomnę, że ślub w obecnej formie (sakramentalny w kościele) to bardzo świeża sprawa.
I jeśli ktoś uważa, że ten ślub jest lepszy a tamten gorszy... no to ok ;) Jeśli ktoś lubi oceniać i czuje się wówczas lepiej - nic mi do tego.

Jakie to są te zasadnicze pytania bez odpowiedzi karo - dawaj - w punktach najlepiej :)
jacek-sychar

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: jacek-sychar »

Aleksandrze

Miło całej sympatii do Ciebie, to odsyłam Cię do naszego regulaminu:
viewtopic.php?f=32&t=56&p=193#p193
Zacytuję tylko dwa pierwsze jego punkty:
twardy pisze: 26 sty 2017, 19:34 I Zasady ogólne

1. Celem tego forum jest pomoc małżonkom przeżywającym kryzys w ratowaniu sakramentalnego małżeństwa.
2. Forum ma charakter katolicki.
A i dalej jest ciekawie.
Pamiętaj więc, na jakim forum jesteś. :P
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Pantop »

Aleksander pisze:A kto żyje bez ślubu? Ja tam żyję ze ślubem :)
Oczywiście, że ze ślubem - a jakże.
I do tego z takim co go może pierwszy lepszy sędzia rozwiązać i orzec, że ten ślub to on już nie obowiązuje/ nie istnieje.
Dalej
Twoja ex żona może znowu wziąć ślub cywilny z jakimś gachem.
Tobie żal i też bierzesz ślub z jakąś kobitką.
Ale po latach i Ty i twoja ex-żona stwierdzacie, że Wasi nowi małżonkowie to jednak nie to.
Rozwodzicie się i... ponownie bierzecie ze sobą ślub cywilny.
ALE
Po kilku latach możecie stwierdzić, że jednak to też nie to i powtórzyć całą wyżej opisaną farsę od początku - a kto Wam zabroni? Sędziemu wsio rawno :P




I taka jest mniej więcej waga, doniosłość i znaczenie ślubu cywilnego :mrgreen:
W praktyce prócz możliwości wspólnego rozliczania się z fiskusem i zmianie nazwiska w dowodzie osobistym (najczęściej żony) znaczy niewiele - tak naprawdę to nic :lol:

W Las Vegas jest instytucja ślubu i rozwodu po 24/48h
Kochankowie przyjeżdżają do serca hazardu i aby nadać dodatkowej pikanterii grzechowi zawierają związek małżeński (o3wiscie cywilny :mrgreen: ) po 2 dniach przed wyjazdem ponownie odwiedzają pajaca a ten udziela im rozwodu.
Prosto, łatwo, szybko i przyjemnie.
U nas w Polsce to trochę trwa - ale zasada działania - ta sama :twisted:
Ostatnio zmieniony 20 lip 2018, 15:15 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto dane osobowe
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: karo17 »

Teraz można się śmiać ale czy do śmiechu będzie gdy trzeba będzie zdać rachunek ze swojego życia przed Bogiem?
Ale kto by się przejmował tym co ma być pewnie za ileś tam lat. Ważne co teraz...
A na świadka "ślubu" można wziąść leśną sarenke na leśnej polanie :)
Amica

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Amica »

jacek-sychar pisze: 20 lip 2018, 8:00
Amica pisze: 20 lip 2018, 0:14 A bombonierkę to nie wiem. No lubię Rafaello, ale.. No nie wiem. Hmm. Kuszące. Może kiedyś się uda spotkać na jakichś rekolekcjach, to będę żądać i się dopominać!
To proponuję Porszewice w październiku tego roku na naszych rekolekcjach ogólnopolskich. Będę miał okazję poznać i Ciebie Amico i Pantopa. :lol:
A ja oficjalnie będę świadkiem przekazania. :P
Challenge accepted. :D

Aleksandrze, Sakrament został ustalony "niedawno"...

"Nienawidzę bowiem rozwodów" - a skąd to jest? :)

Nikt Ciebie nie ocenia. Raczej szukamy spójności i jakiegoś uporządkowania pojęć. Przecież to Twój wybór, jakie prawo jest dla Ciebie ważne, czy ważniejsze. Czy ludzkie (cywilne), czy Boskie (kanoniczne, oparte na słowach Chrystusa). Wybrałeś prawo ludzkie, ale chciałbyś, aby żona kierowała się w życiu prawem Boskim.

Ten argument o równości przysięgi pod drzewem w lasku przed Bogiem z tym składanym w kościele, przy świadkach i z sakramentami jest fajny. ;) To w takim razie - skąd wiesz - może żona przysięgała kowalskiemu pod drzewem na polance, że będzie mu wierna. Bo uznała, że ta miłość jest ważniejsza od miłości do Ciebie... To wg Twoich słów - ten "ślub" może być ważniejszy od tego z Tobą?

Nie wiem, czy masz córeczkę, ale czy wyobrażasz sobie, że kiedyś przyjdzie jakiś cwaniak i powie, że on chce być z Twoją córką, mieć z nią dzieci, ale ślubu to nie bardzo, bo to wymysł Kościoła. Oni sobie na polance przysięgną. Już widzę, jak w jednej sekundzie pałasz pełną zrozumienia sympatią do swojego przyszłego "zięcia".

Nawiasem mówiąc, przez te szesnaście lat wspólnego życia małżeńskiego, miałam kilka razy taką sytuację, w której wystarczyłaby moja zgoda, aby doszło do zdrady. A raz nawet do zakochania się było blisko. Gdybym miała tylko ślub cywilny - to nie wiem, czy trzymałabym się wtedy nierozumiejącego mnie męża, kryzysu, jaki mieliśmy itd. Raczej wielce prawdopodobne jest to, że chciałabym spróbować jednak szukać szczęścia z kimś innym, bo prawo mi to umożliwia i "tak się zdarza, tak czasem bywa" <--- to argument mojego męża.

Natomiast świadomość, że z mężem łączy mnie coś nierozerwalnego, co nie "zniknie", nawet kiedy w sądzie orzekną rozwód, powstrzymywała mnie przed brnięciem w szkodę. Chociaż sercem się prawie rwałam, a emocjonalnie byłam wyprana. Czas pokazał, że kryzys wtedy minął, a ja w mężu się na nowo zakochałam i było między nami kilka naprawdę pięknych lat. I gdyby nie mąż i jego decyzja, bylibyśmy małżeństwem cały czas. Mój niewierzący mąż właśnie ma takie rozumowanie cywilne. Jak coś nie wychodzi, to można odejść i zacząć na nowo. I prawo jest po jego stronie. :)
jacek-sychar

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: jacek-sychar »

Amica pisze: 20 lip 2018, 16:42 To w takim razie - skąd wiesz - może żona przysięgała kowalskiemu pod drzewem na polance, że będzie mu wierna.
O, to, to.

Moja żona też mówiła, że kowalskiego nie może zostawić, bo dała mu słowo. Gdzie mu dawało, to nie wiem.
Gdy się spytałem a co z przysięga, która mi składała w USC i w kościele (ja jeszcze z czasów, gdy nie było ślubów konkordatowych), to nie doczekałem się odpowiedzi.
Wiedźmin

Re: Kryzys - Tak, chęć odbudowy-?, zdrada?

Post autor: Wiedźmin »

Amica pisze: 20 lip 2018, 16:42 . Wybrałeś prawo ludzkie, ale chciałbyś, aby żona kierowała się w życiu prawem Boskim.
Ależ skąd - chciałbym, aby żona po prostu nie kłamała i dotrzymywała słowa.
Moja ukochana jest od Boga znacznie dalej niż ja ;) - a przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz - nie wiem jak tam u niej w środku jest.
Amica pisze: 20 lip 2018, 16:42 [...] Bo uznała, że ta miłość jest ważniejsza od miłości do Ciebie... To wg Twoich słów - ten "ślub" może być ważniejszy od tego z Tobą?
Amico - ja nie o miłości piszę - tylko o małżeństwie - miłość dla jednego to może być na sianie, dla drugiego ... spacer pod gwiazdami i porozumienie dusz - nie wnikam - mi chodzi o decyzje o słowo - dane słowo. Jeśli kłamie - mi skłamała, czy komuś - tzn. że nie szanuje swoich słów. Trudno - na to nie mam wpływu.
Amica pisze: 20 lip 2018, 16:42 Nie wiem, czy masz córeczkę [...]

Mam - wolę uczciwego jak to piszesz "cwaniaka" - niż nieuczciwego katolika, który w kościele będzie przysięgał i komunię przyjmował, a potem będzie krzywdzić mi córkę.

A teraz tak ogólniej:

No dobrze :)

Nikt nie mówił, że heretykowi będzie łatwo na katolickim forum ;)

OK - postaram się już nie przywoływać "świeżości" owego całego sakramentu.
Zastanawia mnie jedynie, że w wypowiedziach wybrzmiewa to, że Wy naprawdę uważacie się za lepszych.
A dla tych... co w Waszym mniemaniu "błądzą" - zamiast miłosierdzia macie bardziej pogardę... lub "pogróżki" ... typu: "zobaczymy jak przyjdzie pora się rozliczyć"

Gdzie jakiś szacunek dla innych wyborów? Dla innych religii?

To co tak naprawdę odróżnia ślub w kościele od innego - to Wasza wiara.
I to jest OK - nie ksiądz, który podymi kadziłem... i pokropi wodą święconą.
Wiara - i to co dzieje się (lub dziać się powinno) w środku - w duszy / umyśle / świadomości.

Ale ileż jest "ślubów kościelnych" gdzie ten drugi (ów narzeczony czy narzeczona) siłą do ołtarza jest ciągnięty.
A bo wypada, a po tradycja nakazuje, a bo wpadka... a bo cokolwiek.

Jest ceremonia... wszystko "na zewnątrz" dzieje się wg scenariusza... ale w środku...
... pusto - brak wiary.

Więc jeśli komuś pomaga ów sakrament w tym, żeby dotrzymać danego słowa:
Amica pisze: 20 lip 2018, 16:42 miałam kilka razy taką sytuację, w której wystarczyłaby moja zgoda, aby doszło do zdrady. A raz nawet do zakochania się było blisko. Gdybym miała tylko ślub cywilny - to nie wiem, czy trzymałabym się wtedy nierozumiejącego mnie męża, kryzysu, jaki mieliśmy itd"
- no to świetnie - mi pomaga złożone własne moje słowo.

Słowo.
Na początku było Słowo.

Słowo i myśl ma taką samą moc - niezależnie od tego, czy zrodziła się u katolika czy też u "innowiercy".

Ale jeśli upieracie się, że słowo i myśl moja - jest nie wiem, gorsza, słabsza, bez znaczenia - OK - ...
... tyle że ja się z tym nie zgadzam - i niech każdy zostanie przy swoim zdaniu.
ODPOWIEDZ