Niesakramentalny2

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Niezapominajka »

Oki Jacku🙂 widzę że masz precyzję naukowca.
A spódnica czy sukienka nie robię problemu, bo wiem, że dla facetów to to samo🤗
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: rak »

Niezapominajka pisze: 06 lut 2018, 16:38 Ale coś w tym jest, macie rację, dlaczego to my, poranieni, zdradzeni, opluci, porzuceni musimy pierwsi wbijac czekan w skale? To znaczy nie musimy ale chcemy? Serio pytam. Bo czujemy się też winni tego syfu? Bo czujemy jeszcze tlące się uczucie do drugiego? Z samotności? Z lęku? Z egoizmu?
Dobre pytanie Niezapominajko,

Generalnie nie myślę, że my pierwsi coś robimy, powiedziałbym raczej, że dostosowujemy się do sytuacji, która trochę za bardzo się rozwinęła i nas przerosła. Winni na pewno się czujemy (ja na pewno), chodźby że pozwoliliśmy małżeństwu tak dryfować, wybraliśmy takiego partnera, byliśmy niedojrzali, itd.. Jak dla mnie to jest wina za pogorszenie związku, nie za zdradę, ale podział czysto akademicki.

Na początku myślę, ktoś ucieka to się za nim goni, bo nieplanowana strata boli i łatwiej jest coś robić, później to już zależy jakie mamy opcje. Jak już świadomie człowiek myśli to sam siebie pyta, czy po tym wszystkim mu się jeszcze chce i co jest ważniejsze: lęk przed samotnością, wysiłek odbudowy na zgliszczach bez żadnych gwarancji czy lizanie ran w samotności. Wiara trochę to strukturyzuje.

U mnie było stosunkowo "prościej", bo zobaczyłem, że się psuje jeszcze przed kowalskim to rzuciłem się do naprawy (świadomość syfu), później poszło siłą rozpędu przez jakiś czas, więc nie musiałem się zastanawiać - był też tam lęk przed samotnością, jak zobaczyłem, że tracę coś co przecież "było moje" to załączył się egozim (no jak to?). Więc generalnie było wszystko, tlące się uczucia myślę, że były przytłumione przez poprzednie stany, bo ich amplituda była dużo większa.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Pavel »

jacek-sychar pisze: 06 lut 2018, 16:51
Co by było, gdybym pomylił sukienkę ze spódnicą? ;)
Ja ciąglę mylę :lol: :lol: :lol:
Gdy każdorazowo najpierw się zastanowię, to odróżniam...zazwyczaj :lol: :lol:
Śmiesznie jest, gdy córka mnie poprawia z niedowierzaniem i lekkim oburzeniem. No jak można nie wiedzieć??? :lol: :lol:

Dlaczego to opuszczeni zaczynają? Bo to nam zależy :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Wiem, że pewnie nie powinienem... ale chciałbym...

Chciałbym żonie powiedzieć, że:

- że jest mi trudno
- że tak naprawdę to wszystko wciąż jest na krawędzi
- że nie ufam
- że boje się powtórki
- że nie wiem, czy dam radę, czy damy radę... że "wszystko będzie dobrze"
- że mam kilka "fanek", które wyrażają "szczere zainteresowanie", uwagę, troskę, atencję... której nigdy od żony nie doświadczyłem
- że...

Rozumiem, że swoje lęki i obawy... mam przepracować sam... - ale i tak chciałem Wam to napisać :P
Ukasz

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Ukasz »

Może dodaj do tego jeszcze tę jasną stronę - że chcesz, że masz nadzieję... Zapisz to wszystko i daj jej w zaklejonej kopercie, żeby otworzyła wtedy, kiedy sama będzie chciała wiedzieć, jak jest Ci ciężko. Nie wiem, nie znam ani Ciebie, ani Twojej żony, ale tak mi przyszło do głowy.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: rak »

Hej,

tak na szybko Aleksandrze, lęki i obawy są dla Ciebie (ją raczej odrzucą teraz), ale emocjami, które ją tworzą już możesz dzielić się z żoną a może nawet powinieneś, może nie za szybko i za dużo, bo rozsadzić możesz tą chwiejną budowlę... Ale moim zdaniem intymności inaczej zbudować się nie da.

Albo po prostu napiszę, że rozumiem Ciebie, kibicuję i trzymam kciuki!
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Witajcie ponownie,

Jakoś jest niefajnie.
Może to przeciągająca się zima?

Brak mi wiary... kłębią się myśli.
Chyba pójdę na to ognisko sycharowskie... mam już datę i miejsce.

Ile było na forum przypadków w sztukach, gdzie żona była w amoku, ale się nawróciła... i "żyli długo i szczęśliwie".

1) lustro
2) Pavel
...
...


Co rozumiecie pod słowami "Nie kocham" - "Nie kocham Cię już" ...
Pewnie niestety wielu/wiele z Was to usłyszało... pewnie wielokrotnie.

Co się za tym kryje? Co dla Was znaczy "Nie kocham Cię"?


Aleksander.
twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: twardy »

Aleksander pisze: 05 mar 2018, 16:57
Brak mi wiary... kłębią się myśli.
Chyba pójdę na to ognisko sycharowskie... mam już datę i miejsce.
No wreszcie ;)
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: rak »

Aleksander pisze: 05 mar 2018, 16:57 Brak mi wiary... kłębią się myśli.
Też mam ten problem, i o ile wiara to się rozwija,
to myśli rzeczywiście nie dają czasem spokoju.

Zauważyłem jednak, że wytrzymałość psychiczną jak fizyczną można ćwiczyć
i rzeczywiście czasami czuję, że i te mięśnie można napinać,
a przerwane włókna stają się silniejsze,
a z pewnych rezerwy "siły" zmożna czerpać
przy chwilowych (czy pernamentnych) deficytach.

Tylko ja w tej chwili "odwieszam" się przez jeszcze większe zawieszenie,
odbudowując coś, czego nigdy nie było,
jak to padnie to efekt jojo może przygnieść,
pogibane to wszystko.
Aleksander pisze: 05 mar 2018, 16:57 Co się za tym kryje? Co dla Was znaczy "Nie kocham Cię"?
dla mnie to znaczy, że tak napawdę ta osoba nigdy nie kochała,
tylko zaspokajała swoje pragnienia, albo jechała na początkowych endorfinach
"dojrzewając" stopniowo do zmiany kursu,
Brak natomiast było świadomej decyzji do kochania drugiej osoby
przede wszystkim pomimo wad, a nie tylko za zalety.

Bardziej niż "Nie kocham Cie" (gdzie stanowisko jest jasne i nad czym przecież można popracować)
przeraża mnie odwrotne stwierdzenie
po poprzedniej postawie prezentującej kompletne przeciwieństwo,
tutaj ciężko się odnaleźć i przyjąć jakiś kurs na przyszłość.
Bardzo przemawiają do mnie słowa, które tu na forum przeczytałem,
że lepszy jest partner odpowiedzialny niż "kochający"
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
krople rosy

Re: Niesakramentalny2

Post autor: krople rosy »

Ja przepraszam Aleksander ale dla mnie stworzenie z kimś innym niż wspolmalzonek równoległego związku na przestrzeni lat to nie jest żaden amok a konkretna, świadoma decyzja na tamten czas. Dla mnie.....powtarzam.
Aleksander pisze: 05 mar 2018, 16:57 Co rozumiecie pod słowami "Nie kocham" - "Nie kocham Cię już" ...
Twoja żona powiedziała Ci to dziś, wczoraj, niedawno.....?
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

krople rosy pisze: 05 mar 2018, 18:18 Ja przepraszam Aleksander ale dla mnie stworzenie z kimś innym niż wspolmalzonek równoległego związku na przestrzeni lat to nie jest żaden amok a konkretna, świadoma decyzja na tamten czas. Dla mnie.....powtarzam.
Amoki są różne... - mojej żony trwał ok 6 miesięcy... w tym 3 miesiące ostrego amoku.
Więc wyobrażam sobie, że mogą być dłuższe.
krople rosy pisze: 05 mar 2018, 18:18
Aleksander pisze: 05 mar 2018, 16:57 Co rozumiecie pod słowami "Nie kocham" - "Nie kocham Cię już" ...
Twoja żona powiedziała Ci to dziś, wczoraj, niedawno.....?
Nie - nie dziś i nie wczoraj.
Więc co to za różnica, czy usłyszałem to wczoraj, tydzień temu, czy pół roku temu?
Mirakulum
Posty: 2734
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Mirakulum »

Jak ktoś w grzechu gada, że nie kocha tzn, że nie zna znaczenia tego słowa .
często dodaje, "że się wypaliło" - wtedy ewidentnie nie mówi o miłości tylko o zakochaniu

Aleksander czy słuchałeś ks Marka Dziewieckiego "przysięga małżeńska i jej konsekwencje" ?
świetnie tłumaczy czym miłość jest, a czym nie jest
krople rosy

Re: Niesakramentalny2

Post autor: krople rosy »

Aleksander pisze: 05 mar 2018, 18:30 Amoki są różne... - mojej żony trwał ok 6 miesięcy... w tym 3 miesiące ostrego amoku.
Więc wyobrażam sobie, że mogą być dłuższe.
OK. Przyjmuję odmienne zdanie. Zostanę przy swoim.
Aleksander pisze: 05 mar 2018, 18:30 Nie - nie dziś i nie wczoraj.
Więc co to za różnica, czy usłyszałem to wczoraj, tydzień temu, czy pół roku temu?
Dużo się mogło od tamtego czasu zmienić. Może zapytaj wprost...Ja oprócz słów patrzę jeszcze na czyny.
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

krople rosy pisze: 05 mar 2018, 18:42 OK. Przyjmuję odmienne zdanie. Zostanę przy swoim.
Nie no ok, to powiedz wprost - ile amok Twoim zdaniem może trwać, a powyżej czego (i/lub) jakiego okresu jest to już "świadome życie z kimś innym" czy jak Ty to tam ujęłaś.
krople rosy pisze: 05 mar 2018, 18:42 Dużo się mogło od tamtego czasu zmienić. Może zapytaj wprost...Ja oprócz słów patrzę jeszcze na czyny.
Dużo mogło się zmienić? Dużo nie... może ciut ja się zmieniłem.
Tzn. że co? Zakochała się w mężu którego od wielu lat miała dość?
No bądźmy poważni.
twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: twardy »

Aleksander pisze: 05 mar 2018, 19:06 Tzn. że co? Zakochała się w mężu którego od wielu lat miała dość?
No bądźmy poważni.
Dokładnie tak. A dlaczego to możliwe?
Dlatego, że po pierwsze amok według mnie może trwać wiele lat a po drugie, mówiąc w tym amoku, że już nie kocha - nie wie co mówi (jak to osoba nie w pełni władz umysłowych).
Czy zatem naprawdę nie kochała mówiąc wtedy te słowa, czy tylko szukała usprawiedliwienia dla siebie?
ODPOWIEDZ