Strona 60 z 62

Re: Niesakramentalny2

: 13 lip 2019, 8:42
autor: Inga_hp
Unicorn2 pisze: 12 lip 2019, 23:15 Satine ,Ty tak naprawde myślisz ,czy to z kądś przepisałaś.
Lepiej się rozstać gdy małżeństwo nie jest sakramentalne ?
A dzieci to są zabawki ?
Jeśli ktoś nie jest wierzący , to jest to normalne że nie zawiera związku sakramentalnego.
Po co pisać takie bzdury że ludzie Ci powinni się rozstać ,
i na co mają liczyć , czekać na Boga , w którego nie wierzą ?
Bardzo fajnie jest wierzyć w Boga i każdemu tego życzę , każdemu też życzę zdrowego rozsądku bo bez niego nie da się fajnie żyć.
Ale tutaj nastąpił rozkład pozycia przez niewierność żony. Zatem dzieci w takom układzie tez nie beda szczęśliwe. Chodzi raczej o to żeby żonie pokazać konsekwencje tej jej niewierności.

Re: Niesakramentalny2

: 13 lip 2019, 10:39
autor: Monti
Inga_hp pisze: 13 lip 2019, 8:42
Unicorn2 pisze: 12 lip 2019, 23:15 Satine ,Ty tak naprawde myślisz ,czy to z kądś przepisałaś.
Lepiej się rozstać gdy małżeństwo nie jest sakramentalne ?
A dzieci to są zabawki ?
Jeśli ktoś nie jest wierzący , to jest to normalne że nie zawiera związku sakramentalnego.
Po co pisać takie bzdury że ludzie Ci powinni się rozstać ,
i na co mają liczyć , czekać na Boga , w którego nie wierzą ?
Bardzo fajnie jest wierzyć w Boga i każdemu tego życzę , każdemu też życzę zdrowego rozsądku bo bez niego nie da się fajnie żyć.
Ale tutaj nastąpił rozkład pozycia przez niewierność żony. Zatem dzieci w takom układzie tez nie beda szczęśliwe. Chodzi raczej o to żeby żonie pokazać konsekwencje tej jej niewierności.
Proponuję jednak przykładać równą miarę do sytuacji dzieci, niezależnie od rodzaju związku rodziców. Rozwód zawsze jest poważnym przeżyciem dla dzieci, a czesto ciężką traumą. W tym przypadku dzieci zapewne nie mają pełnej świadomości sytuacji, więc pewnie byłby to dla nich jakiś szok.

Re: Niesakramentalny2

: 13 lip 2019, 10:43
autor: acine
Mnie nurtuje Aleksandrze w jakim Tu "nurcie" wychowasz wlasne dzieci. Ja nie mam swoich ( chyba dzieki Bogu ) ale mam wiele podobnych doswiadczen w "zona" i tak sie zastanawiam jak jak bym wychowywal wlasne dzieci. Jak bys sie mogl zastanowic i mi odpisac to bede Ci wdzieczny.

Re: Niesakramentalny2

: 14 lip 2019, 14:41
autor: marylka
Aleksander pisze: 12 lip 2019, 15:59 OK - ale to działa w dwie strony.
"Zaprosiła mnie żona do wspólnego życia, ale biorąc ślub cywilny, nie dała mi gwarancji (choćby mentalnej). że jestem ten jeden wyjątkowy, bo ślubów cywilnych można mieć wiele".
Nie dała bo najwidoczniej sadząc po jej obecnych działaniach - nie miała zamiaru dawac
Aleksander pisze: 12 lip 2019, 15:59 No ależ czy ja ją trzymam?
Już tyle wolności co ja daje ukochanej, to rzadko kto daje.
Już 2 lata temu dałem nawet lekkiego kopniaka na rozpęd (pozew o rozwód) ... ale nie skorzystała.
No i tu pokazujesz, że Ty - odpowiadajac na jej oczekiwania - tą wolnosć jej dajesz ile tylko chce

Żona korzysta z wolnosci a Ty chwalisz ją że jak sie już wyszumi to wraca i pogra z Wami w siatke.
A jeszcze winko wypijecie (swoja droga - nie potrafi być z Toba na trzeźwo?)

Czy Ty tego chcesz?
Wiesz Aleks dlugo myślalam o Twojej sytuacji.
Szczerze Ci współczuje, bo naprawde uważam Cie za bardzo wartosciowego chłopaka.
I nie zaslugujesz na takie traktowanie.
Widze też w Tobie goscia z mega niskim poczuciem wartosci, bo przyzwolenie na takie traktowanie z tego wynika.
Zapytam też - czy Ty nie boisz sie chorób? Przecież żona może Cie zarazić. Wbrew pomijajanym kwestiom i poruszanym tematom tu na forum - choroby weneryczne sa czestym i poważnym problemem.
Widze też Ciebie jako mocno uzależnionego od żony.
Stworzyles sobie jej obraz.
Nawet ja cytujesz
Aleksander pisze: 12 lip 2019, 15:59 Duchowość i kościół jest jej bardzo obcy - na pewno dużo bardziej niż mi.
Jak tylko może, naśmiewa się z obłudy kościoła, księży pedofili, z księży katolickich mających dzieci/rodziny itd. itp.
Jej dziadek (albo pradziadek?) był wychowywany w "ochronce" przez siostry zakonne... i faktycznie opisy sytuacji jakie miały tam miejsce, to mrożą krew w żyłach. Wiec jeśli ja jestem kilometry od kościoła, tak żona jest lata świetlne dalej.
Nawet już nikt nie wie czy to byl dziadek czy pradziadek....czy to w ogole prawda była - przez tyle lat ta historia mogla sie zmienic wiele razy. A Ty opisujesz jako prawde objawiona.
Żona - wiadomo - śmieje sie z kosciola podważajac jego zasady no bo musi miec jakies usprawiedliwienie dla swojego trybu życia.
A Ty?
Co z Twoja religijnoscia?
Piszesz, że jestes bliżej. I co?
Jeszcze bliżej jesteś żony i jej światopogladu. Czy zgadzasz sie z nim? Widzisz to tak samo?
Gdzie jest Twoje zdanie?
Jakie ono jest?

I jeszcze jedno co mnie szczegolnie dotyka.
Piszesz o dzieciach, że lepiej że je matka odwiedza niż wcale...
Lepiej?
A co one widzą?
Czy chcialbys żeby Twoj syn czy corka powielili Wasze zachowania?
Co bedziesz radził synowi jak znajdzie sie na Twoim miejscu?
A corce?
One wiedza i widza wiecej niż Ci sie wydaje.
Czy pokazujesz im swoim przykladem jak należy bronic swoich wartosci i świetości?
Czy może uczysz biernosci?
W zderzeniu sie z problemowa sytuacja dzieci intuicyjnie siegaja po narzedzia jakimi nasiakly bedąc w domu rodzinnym.
Jakie narzedzia dajesz dzieciom na przyszłość w ich dorosłe życie?

Nie gniewaj sie że zabralam glos bo wiem że nie pałasz do mnie sympatia. Jesteśmy tu razem jakis czas i chciałam na te kwestie Ci zwrocic uwage.
Z boku inaczej widac to co opisujesz.
Mam wrażenie że jestes wspaniałym ojcem i pracownikiem i chcesz byc dobrym przewodnikiem rodziny.
Ale jednoczesnie samotnym i zagubionym meżczyzną.
I to nic dziwnego w takiej sytuacji.
Pytanie - co dalej?
No ja bym polecala zagłębic sie w lekture o św. Józefie. I powierzeyc siebie i swoja rodzine Jego prowadzeniu.
Ten z pozoru drugoplanowy Świety to jeden z Najwiekszych Bohaterow dla mnie jest.
Cokolwiek wybierzesz ja z uwaga czytm Twoj wątek bom Cie polubiła ;) i życze Ci po ludzku - poukladania tego wszystkiego i dużo sił. Przydadza sie.
Pozdrawiam

Re: Niesakramentalny2

: 14 lip 2019, 18:52
autor: Wiedźmin
acine, marylka... oraz oczywiście wszyscy bez wyjątku :)

Odpowiedzi na pytania jakie się pojawiły, postaram się udzielić w wiadomościach prywatnych.
Z różnych względów będę chciał wygasić swój wątek.

Bardzo było mi miło, że tak wiele osób brało czynny udział w dyskusjach, które się tu pojawiały.
Dużo one mi dały :)
Wszystkiego dobrego dla wszystkich! :)
Trzymajcie się zdrowo i postępujcie w zgodzie ze sobą i z tym co czujecie :)

Re: Niesakramentalny2

: 14 lip 2019, 23:32
autor: Satine
Unicorn, prosiłabym na przyszłość, abyś nie oceniał moich postów - czy są bzdurami, czy nie. Możesz mieć swoje zdanie, więc pisz: moim zdaniem, ja uważam inaczej itd. W przeciwnym razie dyskusja będzie na poziomie piaskownicy.

Unicorn2 pisze: 12 lip 2019, 23:15
Lepiej się rozstać gdy małżeństwo nie jest sakramentalne ?
A dzieci to są zabawki ?
Jeśli ktoś nie jest wierzący , to jest to normalne że nie zawiera związku sakramentalnego.
Po co pisać takie bzdury że ludzie Ci powinni się rozstać ,
A Ty czytałeś wątek Aleksandra i znasz jego sytuację? Czy tak chcesz tylko podyskutować?

Tak, jeśli małżeństwo jest niesakramentalne, a jedna z osób tworząca ten związek nie zachowuje wierności, zdradza małżonka, lekceważy go, nie szanuje, oraz nie zauważa wytrwałych prób drugiej strony, by poprawić sytuację (bo to wszystko występuje w związku Aleksandra), to dla nich obojga, a ZWŁASZCZA DLA DZIECI, lepiej, aby się rozstali. To związek tylko pozorny, bo jedna osoba nie może tworzyć związku (w małżeństwie sakramentalnym zaprasza się do życia także Boga, więc porzucony małżonek sakramentalny de facto nie jest "sam" i zawsze będzie w związku, Sakrament jest dozgonny).

Tak jak wspomniałeś - dzieci to nie zabawki i nie zwierzątka do hodowli, że da im się jedzenie, ubranie, łóżko i widok obojga rodziców w jednym domu - i to wystarczy.

Dziecko uczy się przez wzorce. Mimo najszczerszych chęci - dzieciom z domu dziecka - rzadko kiedy (rzadko, nie mówię, że wcale) udaje się stworzyć zgodne, pełne rodziny funkcjonujące na zdrowych zasadach. I nie jest to ich wina! Oni po prostu inaczej nie wiedzą, jak żyć, tworzyć relacje rodzinne, nikt ich tego nie nauczył, a to co umieją, nadają się do domów zbiorowych, gdzie nie ma podziału ról na matka, ojciec, nie ma podziału odpowiedzialności, granic emocjonalnych itd.

Jaka więc to korzyść dla dziecka, życie w udawanym związku? To oczywiste, że ono chce, by rodzice byli razem. Ale w pewnym momencie wstąpi w dorosłość i już nie będzie potrzebował mamusi i tatusia razem, ale raczej porady i jakiejś wskazówki życiowej, bo sam będzie budował swoje związki. Czy będzie szanował ojca, kiedy zrozumie jako dorosły, jego postawę? Czy będzie szanował matkę, kiedy dowie się, jakie życie prowadziła? Czy będzie szczęśliwy, że rodzice co prawda żyli, jak żyli, ale byli razem dla jego "rzekomego" dobra? Ojciec przyzwalał na zachowanie matki i brak szacunku okazywany - delikatnie mówiąc - jawnie. Gdzie będzie szukał wskazówek i autorytetów, skoro może nie będzie miał ich w osobach rodziców, a nie jest wychowany w wartościach katolickich?

Oczywiście - można tworzyć życie oparte na ogólnie pojętej moralności - nie trzeba do tego Boga, by wiedzieć, że zdradzanie jest złe, a umów należy dotrzymywać itd. Ale czy małżeństwo Aleksandra takie właśnie jest? Bez Boga, ale zgodne z ogólnie pojętymi zasadami moralnymi?

Z psychologicznego punktu widzenia - lepiej dla dziecka, jeśli by "straciło" emocjonalnie matkę, ale zyskało ojca, który stanowczo i jednoznacznie pokazuje, co jest dobre, a co złe, co to jest konsekwencja, dane słowo, odpowiedzialność, wierność. Lepiej dla dziecka nie mieć matki na co dzień, ale mieć na co dzień ojca, który będzie autorytetem, skałą i kimś, kto kieruje się w życiu zasadami, moralnością. Brzmi ostro, ale taka jest rzeczywistość. Może niektórzy nie nadają się nie tylko do związków monogamicznych, ale także do wypełniania funkcji rodzicielskiej? (Tutaj dla mnie doskonałym przykładem na taką sytuację jest sytuacja Renty, jako postawy nieakceptującej postawy męża - a też tam były dzieci - wybacz Rento, że przywołuję Twój przykład, ale miałaś dość podobną sytuację, prawda?)

Teraz jest ok - jeśli chodzi o dzieci - grają w siatkę, zabawa, wakacje, ale za kilka lat Aleksander i jego żona zbiorą gorzkie owoce. Tylko wtedy będzie już za późno. To trochę jak eksperymentowanie na życiu dziecka - uda się, albo się nie uda. A ono ma jedno dzieciństwo, jedną młodość. Wielu ludzi potem - także tutaj nas, forumowiczów, nie wyłączając mnie samej - trafia prędzej czy później na terapię. Mając tę świadomość, trzeba zrobić wszystko, by dać dziecku możliwie najlepszy start w życie.

I powtarzam - jesteśmy na forum katolickim. Jeśli uznamy, że związek Aleksandra jest tak samo wiążący, jak ten sakramentalny i trzeba zrobić wszystko, by w tym trwać, bo są dzieci - to co ma powiedzieć opuszczona żona sakramentalna, którą opuścił mąż, następnie wziął ślub cywilny i ma dzieci w nowym związku?

Nie relatywizujmy zasad. Szanujmy miejsce, w którym piszemy i charyzmat naszej wspólnoty. I nazywajmy rzeczy po imieniu - z szacunkiem dla wszystkich. Ja ogromnie współczuję Aleksandrowi i również uważam, że jest wspaniałym mężczyzną i dobrym ojcem. Ale też uważam, że jest zagubiony. I z jakiegoś powodu tutaj trafił. A mówi się, że u Boga nie ma przypadków. Widzę światło, jeśli o niego chodzi. Ale niekoniecznie to światło musi być z żoną. Po prostu.

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 9:37
autor: Unicorn2
Satin pisze.

W przypadku małżeństw niesakramentalnych - jeśli obie strony nie chcą przyjąć Sakramentu i zaprosić Boga do swojego codziennego życia - to lepiej jeśli się rozstaną i dadzą sobie (i dzieciom także) szansę na życie w Prawdzie, a nie w nieustającym grzechu, jakim jest związek niesakramentalny - czyli Twój, Aleksandrze.

Ktoś tu już Ci pisał, że jeśli Ty nie chcesz wziąć ślubu kościelnego, to może daj żonie szansę na poznanie kogoś, dzięki komu się nawróci i będzie mogła żyć zgodnie z chrześcijańskimi zasadami? Może taka jest jej droga do zbawienia? Pisałeś, że słuchała Szustaka. Może Bóg się o nią upomina, a życie z Tobą nie doprowadzi jej do niczego dobrego?

Satin ,ja tu widze jednak coś innego .
Po drugie dobrze znam sytuację Alexandra .
Moim zdanie nawoływanie ludzi do rozstania ,tylko dla tego że nie wierzą w Boga jest straszne .
Nie rozumie też dlaczego Alexander ma zostawić żonę , skoro takie rady nie są udzielane w innych przypadkach.
Bóg kocha nas wszystkich , dlaczego Alexandra jego żony i jeho dzieci miałby nie kochać .
Przykro mi Satin ale tak myśle.

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 12:07
autor: ozeasz
Satine pisze: 14 lip 2019, 23:32

I powtarzam - jesteśmy na forum katolickim. Jeśli uznamy, że związek Aleksandra jest tak samo wiążący, jak ten sakramentalny i trzeba zrobić wszystko, by w tym trwać, bo są dzieci - to co ma powiedzieć opuszczona żona sakramentalna, którą opuścił mąż, następnie wziął ślub cywilny i ma dzieci w nowym związku?

Nie relatywizujmy zasad. Szanujmy miejsce, w którym piszemy i charyzmat naszej wspólnoty. I nazywajmy rzeczy po imieniu - z szacunkiem dla wszystkich. Ja ogromnie współczuję Aleksandrowi i również uważam, że jest wspaniałym mężczyzną i dobrym ojcem. Ale też uważam, że jest zagubiony. I z jakiegoś powodu tutaj trafił. A mówi się, że u Boga nie ma przypadków. Widzę światło, jeśli o niego chodzi. Ale niekoniecznie to światło musi być z żoną. Po prostu.
Zgadzam się tu z Satine, że jesteśmy na forum katolickim, szczególnej wspólnoty ludzi …

Bo jeśli wprowadzimy równość wszystkich przekonań, to czy Ewangelizacja ( i sama Ewangelia)nie przestaje mieć racji bytu …?

Tu zgodziłbym się z słowami niektórych, że małżeństwo nie może być stawiane na pierwszym miejscu...

Szczególnie na tym forum, mam nadzieję, jestesmy wspólnotą Kościoła Katolickiego, która właśnie ze względu na to, że chce Boga stawiać na pierwszym miejscu, broni sakramentu małżeństwa jako znaku związku Chrystusa i Kościoła :
KKK 1661 Sakrament małżeństwa jest znakiem związku Chrystusa i Kościoła. Udziela on małżonkom łaski miłowania się wzajemnie tą miłością, jaką Chrystus umiłował Kościół. Łaska sakramentu udoskonala zatem ludzką miłość małżonków, umacnia ich nierozerwalną jedność i uświęca ich na drodze do życia wiecznego (Por. Sobór Trydencki: DS 1799).
Sama postawa (m.in. i moja) szanuje przekonania innych, ich wolność wyznania, czy przekonań, i właśnie z tego powodu zacieranie różnic, wg mnie, jest brakiem szacunku dla innych.

Dlatego warto bronić sakramentu małżeństwa,a nie atakować ludzi z innymi poglądami.
Naszą (chrześcijańską) rolą, jako świadków Chrystusa, jest zapraszanie do życia w komunii z Nim i Kościołem jako wartości nadrzędnej,a możemy to czynić wskazując na ponadczasowe i wyjątkowe bogactwo tej więzi,kórej nic nie może zastąpić.

Pozdrawiam serdecznie autora wątku.

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 19:58
autor: Monti
Po raz kolejny dyskusja w tym w wątku skręca w kierunku małżeństw sakramentalnych i niesakramentalnych.

Dla mnie sprawa jest prosta - sakramenty są dla wierzących, dla pozostałych małżeństwa cywilne. Inna sprawa, że w Polsce pewnie większość małżeństw sakramentalnych zawierana jest przez osoby w praktyce niewierzące, a co najwyżej praktykujące.

Czytając Satine odnoszę wrażenie, że dla niej naprawianie związku ma sens tylko że względu na sakrament, a gdyby nie więź sakramentalna, rozwód byłby najlepszy. Oznaczałoby to, że Jezus wymyślił nierozerwalność małżeństwa, żeby nas udręczyć. Chyba nie o to chodzi, a trwałość związków ma jakiś cel, skoro (mniej restrykcyjne wprawdzie, ale jednak) gwarantuje ją także prawo państwowe.

Gdyby Aleksander był w związku sakramentalnym, wielu gratulowałoby mu, że dzielnie niesie swój krzyż, a tak jest atakowany, że nie ma odwagi tego skończyć. Paradoks...

Zachęcam więc do szerszego spojrzenia i bardziej wyważonych rad, zwłaszcza, że mężczyźni często wskutek rozwodu mają mniejszy zakres opieki nad dziećmi, niż by tego oczekiwali...

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 20:36
autor: lustro
Z wielkim uznaniem przyglądam się trwaniu Aleksandra w wierności żonie, swojemu małżeństwu i rodzinie. I nie mówię tu tylko o stronie cielesnej.
Jak widać nie trzeba być wierzącym, aby bronić trwałości małżeństwa i rodziny.
To postawa godna uznania.

Tak, to katolickie forum. Tu się nie aprobuje związków niesakramentalnych oraz rozwodow.

A gdzie dostrzeżenie godności dziecka Bożego w każdym człowieku?
Gdzie szacunek dla bliźniego?
Gdzie wsparcie dla tych, którzy na naszych oczach zmagajac się z rozwodem, po ludzku polegli?

Ilu z tu obecnych, piastujacych nieraz znaczne pozycje w Sycharze, jest rozwiedzionych?
Ilu z nich samo wystąpiło o rozwód?
Czy może być argumentem - bo nie byłem/nie byłam wtedy nawrócony/a?
Patrząc na postawę Aleksandra - nie.
Uznając taki argument - należało by zachować wyrozumiałość dla innych.

Wiec może trochę więcej pokory wobec własnej historii i szacunku do historii innych?
I zwyczajnej miłości bliźniego?

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 21:01
autor: lustro
I jeszcze jedno - wstyd drogie panie.
Tyle się tu mówi o tragicznej sytuacji dzieci w rodzinach rozwiedzionych. O tym jaka to trauma. Jakiś konsekwencje na przyszłość... (z czym nie do końca się zgadzam, ale to poza tematem).

I co?
Dzieci z małżeństwa niesakramentalnego maja mniejszą traume z powodu rozwodu rodziców?
Nie będzie to miało dla nich konsekwencji na dziś i na przyszłość?
Jak można mówić, że dla dzieci lepiej, żeby Aleksander pogonil żonę.

Jakich wartosci nauczy dzieci Aleksander?
A może właśnie daje świadectwo swojej miłości, wierności, trwałości, samozaparcia...?

Wiesz Marylko... To dopiero 2 lata u Aleksandra.
Co to jest w skali życia?
Pamiętasz każde 2 lata swojego życia?
To zaledwie 2 lata... A Ty i nie tylko Ty, oczekujesz, że Aleksander z ich powodu przekreśli przeszłość i przyszłość? Swoją, żony, dzieci...?
Po dłuższym czasie ludzie wracają do siebie. Odbudowuja małżeństwo.

Przykro mi bardzo czytać to, co tu ostatnio się wypisuje.

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 22:47
autor: Nirwanna
Aleksander pisze: 14 lip 2019, 18:52 acine, marylka... oraz oczywiście wszyscy bez wyjątku :)

Odpowiedzi na pytania jakie się pojawiły, postaram się udzielić w wiadomościach prywatnych.
Z różnych względów będę chciał wygasić swój wątek.

Bardzo było mi miło, że tak wiele osób brało czynny udział w dyskusjach, które się tu pojawiały.
Dużo one mi dały :)
Wszystkiego dobrego dla wszystkich! :)
Trzymajcie się zdrowo i postępujcie w zgodzie ze sobą i z tym co czujecie :)
Kochani, myślę, że warto uszanować wolę i decyzję autora wątku, i wygaszać dyskusję w tym wątku.

Re: Niesakramentalny2

: 15 lip 2019, 23:13
autor: Unicorn2
Fajnie że jest lustro.

Re: Niesakramentalny2

: 16 lip 2019, 0:15
autor: marylka
Aleks - jestem pewna, że cokolwiek postanowisz to bedzie madra decyzja - bo potrafisz patrzec dalej i szerzej. No i najlepiej Ty znasz swoja sytuacje.
Pozdrawiam

Re: Niesakramentalny2

: 16 lip 2019, 8:44
autor: renta11
Życie nie jest czarno-białe, ani proste.
Jestem wierząca, chyba bardziej zdeklarowana od Aleksandra? tak mi się wydaje). Byłam w sytuacji bardzo podobnej, choć dzieci były pełnoletnie w momencie wyprowadzki męża. Pamiętam jakim bólem było dla mnie rozwalenie małżeństwa także niesakramentalnego łączące się z rozpadem rodziny, zmianą domu, wyprowadzką dzieci, a potem konsekwencjami dla nich trwającymi do dzisiaj i pewnie do końca życia. Trauma, pewnie nie różniąca się zbytnio od rozwalania małżeństw sakramentalnych.
Różnica to większy obowiązek (z racji wiary) w trwaniu w upokarzającej sytuacji, walki o małżonka. Byłam wystarczająco dojrzała, umiejąca przewidzieć konsekwencje dla siebie i, co ważniejsze, dla dzieci. Nie potrafiłam i nie chciałam podjąć decyzji o rozwaleniu rodziny (z powodów jak wyżej). Co prawda nie wiedziałam wtedy o wieloletnim romansie męża, a to z pewnością zmieniłoby mocno moje emocje, ale czy zachowanie? Nie wiem, gdybać łatwo. Jestem zadowolona z tego, że decyzję o wyprowadzce i rozwaleniu rodziny podjął mąż.
Tutaj Aleksander ma trudniejszą sytuację. Domyślam się, że gdyby nie dzieci, to już dawno kopnąłby żonę w miejsce gdzie słońce nie dochodzi. Współczuję Ci Aleksandrze (jak każdemu na forum) i przytulam serdecznie. z Bogiem.