Czy mąż da nam szansę?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Trufla
Posty: 82
Rejestracja: 06 maja 2023, 16:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Trufla »

Firekeeper,

Do roli ojca i męża dorósł po około 3-4 latach. Ale we mnie to niestety siedziało, jaki był w stosunku do mnie. Miał tez zachowania, które mi nie odpowiadały.

Niestety z depresją i nerwicą natręctw nie poradziłam sobie.

Te miłe gesty i czyny w takiej ilości są dopiero teraz. Takich, jak teraz nigdy nie było.

Miłość to dla mnie, chęć bliskości obok siebie, mimo, ze się jest daleko. Wyciągania siebie wzajemnie z problemów, wybaczanie sobie i wyciąganie wniosków na przyszłość, to akceptowanie drugiej osoby, a nie jej zmienianie. Dużo mogłabym mówić. Nie mogę dalej pisać, bo się popłaczę, a jestem w pracy. Przepraszam.

Niesakramentalny 3

Nie chcę wspominać o relacjach intymnych, bo one zbliżają nas do siebie. Przynajmniej ja to tak odczuwam. Nie chcę, aby mąż zobaczył, ze wykorzystuję to przeciwko niemu.
Nie rozumiem tez tego, ze współżyjemy, a on chce rozwodu. Przecież dobrze wie, ze sąd może oddalić taki wniosek.

Sarah,

Ciężko mi przed sobą wyjaśnić dlaczego zdradziłam… sama próbuję sobie to wytłumaczyć.
Nie wiem… moja depresja, nerwica… nie wiem… byłam w amoku, coś mnie opętało.
Trufla
Firekeeper
Posty: 806
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Firekeeper »

Truflo napisałaś:
Jestem DDA. Od narodzin córki zostałam zaniedbana jako żona i matka naszego dziecka. Nie miałam miłości, której pragnęłam i akceptacji od męża.
Czy przeszłaś terapię DDA. Kto pił mama czy tata?

Pragnęłaś akceptacji ze strony męża ale jednocześnie. Mąż miał zachowania, których nie akceptowałaś. Sprzeczność.
Miłość to dla mnie, chęć bliskości obok siebie,
Mam podobnie do takiego stanu, że uzależniłam się od męża. Też jestem DDA.

Dlaczego teraz kochasz tak męża? Pytanie zadałam niebezpodstawnie. Dlatego, że ja przez kilka lat myliłam się co do miłości. Moja miłość do męża była tylko wtedy kiedy mój mąż flirtował z innymi kobietami lub miał mnie gdzieś, a potem do mnie wracał. Przeżywałam wtedy stany uniesienia. Wielkiej bliskości i uczuć do męża. Ciągnęło mnie do niego, atrakcyjność jego wzrastała. Miłość to były emocje skrajne. Podobnie było kiedy mój tata pił. Jak nie pił było w domu normalnie. Ale mama była myślami gdzie indziej. Przezywała swój miesiąc miodowy. Kiedy tata pił wszystko skupiało się w około niego. Rodzina się schodziła, coś się działo. I ja do takich skrajnych emocji jestem przyzwyczajona.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Pavel pisze: 12 maja 2023, 11:05
Dziewczynazzapalkami pisze: 11 maja 2023, 14:44 Nikt nie siedzi w głowie twojego męża, więc zadna opinia nie da ci gwarancji tego co zrobi twoj maz. Ty znasz go najlepiej i tylko ty masz możliwość z nim porozmawiać i poznać jego intencję. Od siebie radzę byscie udali się na jakaś terapię, bo domyślam się że wczesniej tez nie było rozowo.
O ile zgadzam się z powyższym postem co do treści, o tyle chciałbym jednak poprosić (nie tylko autorkę postu :) ) o odpuszczenie sobie rad, zwłaszcza szczegółowych i bezpośrednich.
Odnośnie terapii - i wg mnie warto spróbować, natomiast taka praca wg mnie ma sens wtedy, gdy pracować chcą dwie strony.

Chciałam bym się odnieść do tej terapii, bo za bardzo skrociłam myśl. Chodziło mi nie tyle o terapię małzenska, albo nie tylko o nia, ale raczej o indywidualna, z powodu choroby Trufli. Zwiazek z osobą chora neurologicznie, bądź psychicznie jest bardzo obciazajacy, wiem to z własnego doświadczenia, z tym ze to ja jestem osobą chora (u mnie padaczka). Gwoli wyjaśnienia, nie chodzi tylko o chorobę, ale i leki, które często wpływają na zachowanie chorego.
I tu mam pytanie do Trufli: Czy leczenie depresji i nerwicy jest efektywne? Czy leki ci pomagają, może warto coś zmienić? I czy rozmawiałaś z mężem o chorobie i czy go to nie zaczęło przytłaczać w którymś momencie? Oczywiście to nie da pytania na które musisz mi odpowiedzieć, ważne bys przemyslała to sobie. I nie tylko dla waszego małzenstwa, ale i corki.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Ruta »

Trufla pisze: 19 maja 2023, 8:33 Ruta,
bardzo dziękuję za objęcie mnie modlitwą. Tak bardzo chciałabym, aby nasze małżeństwo przetrwało i, aby córka wychowywała się w pełnej rodzinie. Wspomnij może swojej Mamie, aby pomodliła się, aby nasze małżeństwo w obecnym kryzysie przetrwało- aby mąż nie odszedł. Aby znalazł w sobie siłę i odwagę, pogodę Ducha, aby mi powiedzieć, ze chce dać szansę oraz o nawrócenie go do Boga. Mąż uważa, ze gdyby Bóg istniał to nie doprowadziłby do moich zdrad.
Nie było między mną a tymi panami stosunku płciowego, ale były inne formy „zabaw”. To tez zdrada.

Bardzo dziękuję za link do YouTube’a. Na pewno posłucham.

Z początku chciałam się zgodzić ze wszystkim co mogłoby się w pozwie rozwodowym pojawić, ponieważ nie chciałam iść z nim na wojnę, bo czuję, ze jest dla nas szansa.
Mąż pokazał mi projekt w którym jest opisane, ze ustala więź emocjonalna, społeczna i gospodarcza i że sie nie kochamy.
Te więzi nie ustały. Dodatkowo utrzymujemy relacje intymne, wyjeżdżamy na weekendy do hotelów.
Ja kocham męża.
Nie chcę kłamać w sądzie. Taką postawę chciałabym przyjąć, nie mówiąc o relacjach intymnych.
W pozwie tez było napisane, ze chce opiekę naprzemienną (miesiąc ja, miesiąc on: takie ma kontrakty na statku). Nie chcę się zgodzić również na to. W chwilach goryczy mówi, ze chciałby w przyszłości stworzyć nową rodzinę. Ja odpowiedziałam mu, ze córka nie byłaby szczęśliwa patrząc na swojego tatę i jego nową partnerkę i ich dzieci. Jakoś nie mogę w to uwierzyć, ze chciałby nową partnerkę. Myślę, ze tak mówi, bo chce mnie upokorzyć. Ale… muszę mieć to na uwadze. Córka nie może wychowywać się w dwóch domach miesiąc w jednym drugi miesiąc w drugim. Musi mieć jeden dom, czyli ze mną. Ja nie chcę żadnych innych panów. Kocham męża i z nim chcę być.
Trufelko,
Jak się czujesz i jak sobie radzisz? Najpierw ściskam cię serdecznie. Jestem już w podróży i wiozę też ze sobą intencję za ciebie i waszą rodzinę. Jutro wszystkie intencje zawierzę :) Jestem pewna, że Maryja je obejmie i nas czule przytuli.

Przypominasz mi mnie samą w początku kryzysu. Masz plan i wiesz, co powinno się stać, by wasza relacja uzdrowiła się, ocalała, żebyście tworzyli pełną rodzinę. Miałam tak samo. W modlitwach przedstawiałam Bogu mój konkretny, dobry plan, co ma się zadziać i co mąż ma zrozumieć, by całe to dobro, jakie planowałam dla nas, się zadziało.

Niech się dzieje wola Twoja... Ja się tej Woli obawiałam... Nie umiałam być blisko z Bogiem i zgodzić się na Jego wolę, bo się Go obawiałam. Polegałam za to na sobie. Aż na sobie poległam. Na dobre. Na dobre, bo jak poległam, to w końcu jednak zaczęłam się do Boga zbliżać. By odkryć, że jestem kochana. I mój mąż też. To bardzo dużo zmieniło.

Myślę, że niezgoda na rozwód to dobry pomysł. Masz prawo nie wyrazić zgody. Masz też prawo chronić córkę przed rozwiązaniami, które mogą być dla niej szkodliwe. Siebie też. Nie zgadzam się na rozwód, bo nie chcę rozwodu. I jestem ze swojej decyzji zadowolona. Jest w zgodzie ze mną, z moją wiarą i z moją przysięgą. A co sąd zadecyduje, nie wiem. To nie moja odpowiedzialność.

Co do przetrwania małżeństwa. Na pewnym etapie kryzysu uświadomiłam sobie, że mojemu małżeństwu nic nie jest. Z małżeństwem jest wszystko dobrze, sam Bóg jest w nim obecny i sam przystawił na nim pieczęć. Problem jest nie w małżeństwie, a w mojej relacji z mężem. Uspokoiło mnie to, gdy dotarło do mnie, że nie muszę ratować swojego małżeństwa, bo ono jest nierozerwalne i nikt nie jest w stanie go naruszyć, sąd także nie. Mogę za to pracować nad poprawą relacji z mężem.

Początkowo pomysł na poprawę relacji miałam taki, że mąż się zmieni, zrozumie długą listę rzeczy, i wszystko będzie dobrze. Potem to ja zrozumiałam, że nie dam rady poprawić naszej relacji małżeńskiej po stronie męża. Mogę po swojej. I na ile ja będę zdrowieć, na tyle będzie zdrowieć i nasze małżeństwo. No i zdrowieję. Nie sama. Z Bogiem za rękę. Mając do pomocy, tak jak wszyscy małżonkowie, całe niebo. My tą pomoc mamy zapisaną w przysiędze małżeńskiej. I ta pomoc przychodzi, gdy tylko o nią prosimy.
renta11
Posty: 845
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: renta11 »

Truflo

Wydaje mi się, że ważniejsze jest to, co mąż robi, aniżeli to, co mąż mówi.
A poprzez to, co robi codziennie widać, że ma dla Ciebie wiele ciepłych uczuć i emocji.
Ale to nie daje odpowiedzi na to, czy jednak mąż nie przeprowadzi rozwodu i nie będzie z Tobą żył. Bo sprawa nie jest taka prosta.
W tej chwili jesteś kłębkiem niepewności i niepokoju. I chciałabyś, aby już, zaraz, natychmiast ktoś Ci powiedział, że mąż z Tobą zostanie i będzie Ciebie kochał. A wtedy się uspokoisz. Ale to tak nie działa.
Może jednak spróbuj się wyciszyć i uspokoić w tej niepewności. Bo to jest bieg długodystansowy, a nie sprint.
Nie masz wpływu na działania i uczucia męża, a raczej nie masz bezpośredniego wpływu. Ale masz wielki wpływ na Siebie. Na to co robisz, co mówisz, a nawet na to, co czujesz.
Kryzys, jaki obecnie jest, jest konsekwencją Twojej zdrady i powiedzenia o niej mężowi. To fakt, który warto przyjąć. To Twoje działania, których konsekwencje teraz ponosisz. A które w tej chwili są tak trudne do udźwignięcia.
Męża nie zmienisz, ale możesz zmienić siebie. A ponieważ rodzina to zespół naczyń połączonych, to zmiana Ciebie jakoś odbije się na mężu. Jak, to zależy od zmian w Tobie i od męża.
Potrzebujesz do tego przestrzeni, czasu i uspokojenia. I Boga, choć pewnie tego jeszcze nie wiesz. Zacznij od Boga, potem spójrz w siebie i ... tak zrobisz pierwszy krok.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Sarah »

Ruta pisze: 20 maja 2023, 1:08 Co do przetrwania małżeństwa. Na pewnym etapie kryzysu uświadomiłam sobie, że mojemu małżeństwu nic nie jest. Z małżeństwem jest wszystko dobrze, sam Bóg jest w nim obecny i sam przystawił na nim pieczęć. Problem jest nie w małżeństwie, a w mojej relacji z mężem. Uspokoiło mnie to, gdy dotarło do mnie, że nie muszę ratować swojego małżeństwa, bo ono jest nierozerwalne i nikt nie jest w stanie go naruszyć, sąd także nie
A jeśli sąd biskupi by orzekł, że zostało zawarte nieważnie?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Ruta »

Sarah pisze: 20 maja 2023, 15:55
Ruta pisze: 20 maja 2023, 1:08 Co do przetrwania małżeństwa. Na pewnym etapie kryzysu uświadomiłam sobie, że mojemu małżeństwu nic nie jest. Z małżeństwem jest wszystko dobrze, sam Bóg jest w nim obecny i sam przystawił na nim pieczęć. Problem jest nie w małżeństwie, a w mojej relacji z mężem. Uspokoiło mnie to, gdy dotarło do mnie, że nie muszę ratować swojego małżeństwa, bo ono jest nierozerwalne i nikt nie jest w stanie go naruszyć, sąd także nie
A jeśli sąd biskupi by orzekł, że zostało zawarte nieważnie?
Sprostuję. Jeśli małżeństwo sakramentalne zostało zawarte, zostało zawarte w sposób ważny. Mogło tylko nie zostać zawarte, z szeregu różnych powodów. I to rozeznaje sąd biskupi.

Formalnie aż do chwili uprawomocnienia się orzeczenia sądu biskupiego (lub sądu wyższej instancji) o tym, że do zawarcia małżeństwa nie doszło, każde małżeństwo sakramentalne chroni domniemanie ważności. Obowiązuje ono wszystkich wiernych.

Także sąd biskupi nie jest więc w stanie naruszyć bytu małżeństwa sakramentalnego. Sąd biskupi nie ma władzy, by takie małżeństwo rozwiązać. Jest ono z samej swojej natury nierozwiązywalne.

W odniesieniu do mojego własnego małżeństwa nie mam żadnych wątpliwości, co do tego, że jest ono małżeństwem sakramentalnym. Także mój mąż w tej materii nie zgłasza zastrzeżeń. Nie mam więc żadnego powodu, by rozważać potencjalne scenariusze z orzeczeniem sądu biskupiego w tle. Skoro jednak pytasz...

Z uwagi na moje przekonanie o istnieniu naszego sakramentu małżeństwa, tego bym dowodziła. Odwoływałabym się też od orzeczenia stwierdzającego coś przeciwnego, aż do etapu Trybunału Roty Rzymskiej. Gdyby jednak i ta instancja wydała wyrok negujący zaistnienie sakramentu, w duchu posłuszeństwa taki wyrok potrzebowałabym przyjąć. Miałabym wtedy jednak prawo pozostać samotną, ze względy na Królestwo Boże, choć już nie jako opuszczona żona, ale jako panna. Mogłabym też rozeznać ewentualne powołanie do małżeństwa.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Sarah »

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź :)
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Trufla
Posty: 82
Rejestracja: 06 maja 2023, 16:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Trufla »

Dzień dobry,

przeżyłam weekend. Córka wróciła szczęśliwa.
Tylko ja nie wiem co jeszcze mogę zrobić dla mojego męża, aby zobaczył, ze warto dać mi szansę.
Aby we mnie zobaczył kobietę, z którą chciałaby spędzić resztę życia.
Dużo się modlę, w środę (24.05.2023) o 18:00 będzie Msza Św. za nasze małżeństwo. Mąż powiedział, ze nie będzie w niej uczestniczył.
Trufla
Trufla
Posty: 82
Rejestracja: 06 maja 2023, 16:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Trufla »

Długo się zastanawiałam czy napisać, ale jednak odważyłam się napisać.

Dzisiaj córka obchodziła imieniny. Mąż kupował jej prezenty. Ja na wszystko się zgadzałam, nie chciałam mu robić pod górkę. Córce nie spodobały się prezenty, zaczęła niestosowanie się zachowywać. Mąż pierwszy raz widział ja w „akcji”. Widziałam, ze to go wkurzyło. Ja jeszcze wcześniej po pracy wręczyłam mężowi różę i powiedziałam, ze zawsze będę przepraszać i strasznie żałuję. Nawet jeśli on nie wierzy w Boga, to Bóg go ma i tak w swojej opiece. Podziękował, ale powiedział, ze dla niego nasze małżeństwo przestało istnieć.
Po całej aferze z córka w córki obecności powiedział, ze nie widzi wspólnego wyjazdu do Grecji. Widziałam, ze córce bardzo sie przykro zrobiło, ale nie drążyła już tematu.
Za to ja bardzo sie przestraszyłam, nie mogłam sie uspokoić.
Widziałam, ze przerosła go dzisiejsza sytuacja z córka.
Sam chciał opieki naprzemiennej. Teraz jest jego miesiąc a on wyszedł z domu. Nie zapytał, czy zostanę z córka, gdzie idzie i kiedy wróci… już nie raz tak robił…
Trufla
Firekeeper
Posty: 806
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Firekeeper »

Trufla pisze: 22 maja 2023, 22:43 Długo się zastanawiałam czy napisać, ale jednak odważyłam się napisać.
Dlaczego boisz się napisać?

Truflo myślę, że na razie za dużo w Tobie jest lęku. Napisałaś, że nie poradziłaś sobie jeszcze z depresją i nerwicą. Dopóki będzie Tobą kierował lęk nie masz szans podjąć dobrych decyzji. Lęk sprawia, że albo nie robimy czegoś, bo się boimy tego co może się stać, lub robimy za dużo, za dużo myślimy, stresujemy się, wyolbrzymiamy.

Zobacz:
Dzisiaj córka obchodziła imieniny. Mąż kupował jej prezenty. Ja na wszystko się zgadzałam, nie chciałam mu robić pod górkę. Córce nie spodobały się prezenty, zaczęła niestosowanie się zachowywać.
Dlaczego zgadzałaś się na prezenty wiedząc, że mogą się nie spodobać córce? Dlaczego nie podpowiedziałaś mężowi co córka lubi, czym się interesujesuje? Ja często na takie ,,miny" wpędzałam męża. Celowo. Wiedziałam, że wybierze źle. Miało to mu udowodnić, że ja lepiej zajmuję się dziećmi niż on.
Ja jeszcze wcześniej po pracy wręczyłam mężowi różę i powiedziałam, ze zawsze będę przepraszać i strasznie żałuję. Nawet jeśli on nie wierzy w Boga, to Bóg go ma i tak w swojej opiece. Podziękował, ale powiedział, ze dla niego nasze małżeństwo przestało istnieć.
Dlaczego wystawiasz się na takie sytuacje? Raz z mszą. Powiedział, że nie pójdzie teraz róża? Po co? Pamiętam, jak mój mąż poszedł do terapeutki, która była bardzo chrześcijańska. Ja miałam w tym okresie, czas buntu. Nie chodziliśmy do Kościoła. Nagle mój mąż po wizycie u niej zaczął chodzić na mszę, do spowiedzi. Była za nas zamówiona msza na 10 rocznicę ślubu. Poszedł sam obierać dyplom od księdza z gratulacjami. Dla mnie było to za dużo. Czułam się tym przytłoczona. Najpierw doprowadza moje życie do ruiny, a potem mówi mi jak małżeństwo sakramentalne jest ważne. To nie był dobry czas na to. Czułam się zmuszana. Nie czułam nic dobrego do męża, kierowała mną złość. Nie potrzebowałam w tamtym czasie takich rozmów. Najlepiej jakby dał mi wtedy święty spokój.
Po całej aferze z córka w córki obecności powiedział, ze nie widzi wspólnego wyjazdu do Grecji. Widziałam, ze córce bardzo sie przykro zrobiło, ale nie drążyła już tematu.
To są emocje. W emocjach różnych rzeczy się nie widzi. Za dużo.
Za to ja bardzo sie przestraszyłam, nie mogłam sie uspokoić.
Czego się przestraszyłaś?
Widziałam, ze przerosła go dzisiejsza sytuacja z córka.
Sam chciał opieki naprzemiennej. Teraz jest jego miesiąc a on wyszedł z domu. Nie zapytał, czy zostanę z córka, gdzie idzie i kiedy wróci… już nie raz tak robił…
Twoim mężem też targają emocje. Wzięły w nim górę więc wyszedł. Lepiej jest wyjść niż doprowadzić do eskalacji tych emocji.

Truflo czasami trzeba dać czas czasowi. Wyciszyć sytuacje i emocje. Zajmij się sobą. Nie mężem. Skup się na tym co jest dziś. Nie projektuj przyszłości. Nie wiesz co się może zdarzyć. Więc nie ma sensu zakładać najgorszego. Masz dużo do przepracowania zwłaszcza lęk, który jest w Tobie. Spróbuj dać mężowi trochę przestrzeni.
Trufla
Posty: 82
Rejestracja: 06 maja 2023, 16:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Trufla »

Firekeeker,

Postanowiłam podarować mu różę, ponieważ chciałam żeby zobaczył jak bardzo żałuję tego, co zrobiłam. Żeby w końcu coś w nim pękło i powiedział, ze chce dać szansę. On mówi, ze nie widzi po mnie tego, ile zła zrobiłam. Zrobiło mi się bardzo przykro, ze nie widzi moich starań i wylanych łez.
Nie wiem dlaczego tak się w sobie zaciął, ze nie widzi, ze można dać szansę. Ze dopiero smierć kończy wszystko, co na Ziemi.
Przecież ludzie upadają, ale tez się podnoszą. Tego nie mogę zrozumieć!!!
Przestraszyłam się, ponieważ poczułam, ze z jego strony to kompletny koniec między nami.
Ale on ciagle mówi, ze wszystko „na chwilę obecną” i tego jego miłe teksty, życie intymne a potem ze, „na chwilę obecną nie widzi nas razem.
Powiedziałam mu, ze gdyby kochał córkę, to zrobiłby wszystko aby była szczęśliwa. Szczęśliwa będzie, jak mama i tata będą razem. A mój mąż potrafi powiedzieć, ze jak jej tata z nowa rodziną będzie szczęśliwy, to i ona będzie szczęśliwa… nonsens…

Chciałabym dać czasowi czas, ale on złożył pozew o rozwód. Mam ograniczony czas!
Trufla
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Niepozorny »

Trufla pisze: 23 maja 2023, 14:00 Ze dopiero smierć kończy wszystko, co na Ziemi.
Trufla pisze: 23 maja 2023, 14:00 Chciałabym dać czasowi czas, ale on złożył pozew o rozwód. Mam ograniczony czas!
To w końcu śmierć wszystko kończy czy rozwód?
Z braku rodzi się lepsze!
Firekeeper
Posty: 806
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Firekeeper »

Trufla pisze: 23 maja 2023, 14:00 Firekeeker,

Postanowiłam podarować mu różę, ponieważ chciałam żeby zobaczył jak bardzo żałuję tego, co zrobiłam. Żeby w końcu coś w nim pękło i powiedział, ze chce dać szansę. On mówi, ze nie widzi po mnie tego, ile zła zrobiłam. Zrobiło mi się bardzo przykro, ze nie widzi moich starań i wylanych łez.
Próbujesz wpłynąć na decyzję męża. To tak nie działa. Dajesz różę żeby zobaczył, że żałujesz, ale jak on tego nie widzi to się frustrujesz. Im więcej będziesz próbowała tak na niego wpłynąć to on będzie się bronił. To jest etap gdzie jest za dużo emocji. Najpierw trzeba zadbać o swoje emocje. Uspokoić je. Piszesz, że mąż nie widzi Twoich wylanych łez. A zapytałaś męża co chciałby widzieć? Mnie płacz męża doprowadzał do szału. Myślałam sobie najpierw zawalił, a teraz bierze mnie na litość. Mojego męża też z czasem i mój płacz przestał interesować. I dobrze, bo płacz nie powinien być narzędziem manipulacji.
Nie wiem dlaczego tak się w sobie zaciął, ze nie widzi, ze można dać szansę. Ze dopiero smierć kończy wszystko, co na Ziemi.
Właśnie dlatego, za dużo, za szybko, na już. Tak się nie da. To jest długi proces, często skomplikowany. A Ty chcesz aby już wybaczył i było dobrze. A co z jego poczuciem wartości? Jego krzywdą? Brakiem zaufania? Zerwanymi relacjami? To nie jest tak, że nagle o wszystkim zapomnisz i jest super. Nie da się przeskoczyć pewnych etapów. Mi dużo czasu zajmuje radzenie sobie z brakiem zaufania do męża, podejrzliwością. Mimo, że zamknęłam najgorszy etap naszego małżeństwa i nie wypominam nic z przeszłości dalej niektóre sytuacje sprawiają powrót tych złych emocji i uczę się jak z nimi sobie poradzić. Twój mąż w tej chwili też sam ma w głowie różne myśli, które musi sobie poukładać.
Przecież ludzie upadają, ale tez się podnoszą. Tego nie mogę zrozumieć!!!
Tak ludzie upadają. Mój mąż też nie raz, a wiele razy. A dlaczego? Bo zawsze zamiotłam wszystko pod dywan. A potem co raz więcej brudów wychodziło. Każdy musi po sobie posprzątać, a jeśli dużo się narobiło bałaganu to i czas robienia porządków jest długi.
Przestraszyłam się, ponieważ poczułam, ze z jego strony to kompletny koniec między nami.
Ale on ciagle mówi, ze wszystko „na chwilę obecną” i tego jego miłe teksty, życie intymne a potem ze, „na chwilę obecną nie widzi nas razem.
To jest normalne. Raz wydaje się, że da się o wszystkim zapomnieć i jest dobrze, a za chwilę wydaje się, że to już koniec. Dlatego, że jest dużo emocji. Do tego dochodzi strach, zmiana dotychczasowego życia. Przecież takie zdrady to jest duży cios dla związku. Trzeba dużej pracy żeby na nowo zbudować związek. Nie da się na już.
Powiedziałam mu, ze gdyby kochał córkę, to zrobiłby wszystko aby była szczęśliwa. Szczęśliwa będzie, jak mama i tata będą razem. A mój mąż potrafi powiedzieć, ze jak jej tata z nowa rodziną będzie szczęśliwy, to i ona będzie szczęśliwa… nonsens…
To są manipulacje. Mi mąż zarzucał, że idę na łatwiznę z rozwodem. Nie kocham dzieci, bo będą bez taty. Jaki miało to mieć cel? Refleksję u męża? Nie teraz, nie w tym stanie. Podobnie broniłam się, że znajdę sobie lepszego i będę szczęśliwa.
Chciałabym dać czasowi czas, ale on złożył pozew o rozwód. Mam ograniczony czas!
To, że złożył nie oznacza jeszcze rozwodu i końca. Dużo jeszcze może się wydarzyć. Ale to jest czas, gdzie musisz wziąć się za siebie. Zadbać o depresję, zadbać o spokój. Wyciszyć się, poradzić sobie z lękiem. W takim stanie nie po lepszysz sytuacji. Jeśli chcesz ratować małżeństwo to musisz być stabilnym i opanowanym ratownikiem.
Bławatek
Posty: 1670
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż da nam szansę?

Post autor: Bławatek »

Truflo nawarzyłas piwa i teraz ponosisz tego konsekwencje. Nie warto tyle biegac koło męża, ciągle mu się przypominać i przepraszać. Daj mu przestrzeń. Zajmij się sobą. Ktoś mi kiedyś powiedział, że mężczyźni lubią zdobywać, gonić króliczka, a ty ciągle błagasz i się prosisz o wybaczenie i jego uwagę.

Przeprosiłas, chcesz naprawiać i o tym już nie raz mówiłaś mężowi, więc zostaw to wszystko na chwilę.
ODPOWIEDZ