Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Michał Góral
Posty: 1
Rejestracja: 14 maja 2023, 14:44
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Michał Góral »

Czołem,

sąd na pierwszej rozprawie po 30 min. orzekł rozwód z mojej winy.

Moja Żona wniosła pozew o rozwód bez orzekania o winie.
Ja nie wyraziłem zgody się na rozwód i zostałem poinformowany, że:
"Brak zgody małżonka na rozwód sprawia, że małżonek, który wniósł pozew o rozwód, nie może żądać, aby sąd orzekł rozwód bez orzekania o winie. Sąd może bowiem zaniechać orzekanie o winie w sytuacji kiedy oboje małżonkowie zgodnie o to wniosą. Jeśli jedna ze stron w ogólnie nie zgadza się na rozwód Sąd musi zbadać czy doszło do rozpadu pożycia stron, a jeśli tak, to z czyjej winy."

Sędzia naśmiewał się ze mnie, że jestem Katolikiem, proponował żebym wziął rozwód kościelny,
a później zadał mi dwa pytania (czy oskarżenia żony są prawdziwe) i orzekł rozwód z orzeczeniem o winie.
Ja nie oskarżałem o nic Żony, bo nie chciałem rozwodu, więc śmieszna argumentacja Żony stała się powodem do orzeczenia o winie.
Dodam, że nie było w naszym małżeństwie: zdrady, przemocy, itp. Zdarzały się kłótnie i wyprowadzki z domu.

Uważam, że prawo polskie służy łamaniu sumień Katolików, ze względu na to, że ani Żona, ani ja nie chcieliśmy orzekania o winie,
a sąd z mocy prawa musiał orzec winę. Zastanawiam się czy zawsze musi być czyjaś wina? Jakie są kryteria oceny winy?
Czy porzucony małżonek który nie chce oskarżać współmałżonka jest bardziej winny ?
Czy winą jest to, że jestem Katolikiem?

Wyrok sądu przyjmuję z pokorą, a moją winę rozpadu małżeństwa oddaje mojemu Panu Jezusowi Chrystusowi.
Bóg mnie będzie sądził, na sądzie ostatecznym, a teraz pozostaje mi modlitwa o zbawienie Żony.

Pozdrawiam wszystkich Sycharowiczów.
Michał Góral.

Ps.
Kiedy sędzia proponował mi rozwód kościelny odpowiedziałem, że nie będzie żadnego rozwodu, bo żonę będę kochać
do końca życia. W sądzie biskupim mam zamiar bronić węzła małżeńskiego, przed świeckimi psychologami,
którzy wbrew Woli Bożej wydają kościelne wyroki rozwodowe z powodu NIEDOJŻAŁOŚCI ... kpina!!!
Ostatnio zmieniony 15 maja 2023, 22:40 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto datę i link do strony www
Al la
Posty: 2672
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Al la »

Witaj Michał Góral.

Rozumiem, ze miałeś takie doświadczenia w sądzie, bardzo współczuję, że musiałeś to przechodzić. Jednak, jak pokazuje nasze sycharowskie doświadczenie, nie jest to norma.
Sędzia naśmiewał się ze mnie, że jestem Katolikiem, proponował żebym wziął rozwód kościelny,
Trochę to dziwny sąd i niedoedukowany, skoro nie wie, że nie ma czegoś takiego, jak rozwody kościelne. Proces w Sądzie Biskupim ma na celu stwierdzenie czy małżeństwo było ważnie zawarte.
Tak czy inaczej jesteś nadal małżonkiem sakramentalnym.

Może chciałbyś poszerzyć swoją wiedzę i zapoznać się z naszą stroną http://sychar.org/pomoc/
Znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji i listę polecanych książek.

Pozdrawiam i zwróć uwagę na niepodawanie w postach szczegółów ułatwiających identyfikację.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Niepoprawny83 »

Mnie nie dziwi, że sędzią wykpił taką argumentację.
Gdyby mi przyszło bronić się przed rozwodem przed Wysokim Sądem powołał bym się na aspekt cywilny związku małżeńskiego, na to, że żona nalegała na potomstwo, budowę domu a po przeprowadzce jej się odwidziało i stwierdziła, że nigdy mnie nie kochała. Powiedział bym wysokiemu sądowi, że to wg mnie nieuczciwe i żona winna ponieść konsekwencje swoich dobrowolnych wyborów i zobowiązań. Oczywiście teoretyzuję bo żona moja o nic jeszcze nie wniosła a ja sam nie wiem czy miałbym ochotę na krzyżowanie jej planów o których na razie tylko mówi.
Wydaje mi się, że w oczach sędziów a zwłaszcza sędzin facet, który powołuje się na argumenty religijne w obronie małżeństwa rzadko kiedy znajdzie zrozumienie i ten trend się będzie umacniał. Sam postaw się w roli sędziego do którego przychodzi para muzuułmanów i np mąż nie chce dać rozwodu żonie....
Oczywiście nie zrównuje katolicyzmu z islamem, ale dla sędziego-ateisty to pewnie wsiorawno...
Zaufaliśmy miłości.
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: LvnWthHpe20 »

Micha Góral,

Nic dziwnego, laicyzacja światowa to właśnie powoduje takie zachowanie. Nie martw się nie jesteś sam. Ja już 5 lat sam, ślub cywilny, pilot z zawodu, śmieją się nie tylko sędziowie, ludziska tez swoje mówią. Ale ja ślubowałem miłość, wierność, uczciwość małżeńska aż do śmierci. Życie szybko mija, to jest droga do świętości, jak oprzemy sie na Bożej prawdzie. Staram się wypełniać swoją przysięgę, jak tylko mogę. Wczorajsze czytanie wspominało jak ten świat będzie się śmiał i radował. Ale radość uczniów Chrystusa będzie w niebie. Te krzyże tutaj trzeba zrozumieć, Boga prosić o pokazanie drogi. Modlić się za współmałżonków, i trwać w przysiędze. Tym sędzia się nie martw, on odpowie za swoje, według jego miary, może go nie nauczyli, może rodzice wiary nie przekazali, może sam kpij, jego sprawa, pomódl się za niego.

Kiedy sąd cywilny w zlaicyzowanym świecie chicagowskim podpisał mój rozwód cywilny, zapytał czy coś może jeszcze dla nas zrobić. Ja poprosiłem o podanie reki żonie, odmówiła, życie.

Ja tego nie zrobiłem, wierze ze to Duch święty mi tak podpowiedział by zaoferować dłoń, mamy przebaczać 77 razy. Staram się żyć życiem, poważnym dorosłym. Kiedy się można smiać, to trzeba, a kiedy żyć według prawa Bożego to tylko według wskazówek, i Bożych podpowiedzi.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Jastarnia »

Moja rozprawa rozwodowa to było jakieś 10-15 minut i sama byłam zaskoczona , że tak łatwo można "wziąć rozwód".
Sędziowie nawet nie zamierzają słuchać jakichś wyjaśnień argumentów na zasadzie chcesz rozwód no to masz.
Może jak ma się dzieci to jest trudniejsze, ale my nie mieliśmy, widzę że w takim przypadku to wystarczy powiedzieć że nie widzi się przyszłości razem, a sędzia "klepnie papierek" i szybko, bo następni czekają aby się rozwieść.
Nie oczekiwałabym od świeckich instytucji jakiegokolwiek roztkliwiania się nad czyimś życiem, po tym co widziałam, dla nich to tylko praca jak każda inna.
Takie czasy smutne.
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Ruta »

Wiem, że wielu małżonków jest krzywdzonych w sądach, nawet nie samym orzeczeniem, ale brakiem wysłuchania.
Zdarza się też, że w świetle prawa cywilnego orzeczenie rozwodu jest zasadne. Choć to boli, warto to zaakceptować. Zdarza się też, że rozwody są orzekane wbrew obowiązującym przepisom. To boli tym bardziej, ale i to warto zaakceptować.

Znam jednak także sprawy, w których sąd nie tylko wysłuchał pozwanego małżonka, ale też oddalił powództwo lub orzekł separację.
Nie warto więc generalizować. Tym bardziej, że może to stworzyć wrażenie, że nie warto bronić małżeństwa przed sądem, bo sąd "i tak orzeknie rozwód". Warto.

Sądzę, że warto nie dla tego, co orzeknie sąd. Tego nie wiemy. W obronie małżeństwa treść decyzji sądu niekoniecznie jest na pierwszym miejscu. Dla mnie na przykład istotne jest pozostanie w zgodzie ze sobą. Nie chcę też godzić się na zło, za jakie rozwód uważam, ani swoimi rękami podejmować się prac demontażowych. No i ja jestem taką nieco bardziej nowoczesną feministką, więc uważam, że nie muszę godzić się na wszystko, co proponuje mój mąż i mam prawo do własnego zdania. Czasem my katolicy możemy nieco wyprzedzić epokę.

Sądowi warto wybaczyć. Nie jest to proste. Ale niesienie w sobie urazy przez kolejne lata nie ma sensu. Mi pomogło ofiarowanie tego, co dla mnie było trudne, w intencji sędzi, która osądziła moją sprawę w pierwszej instancji.

Przede mną jeszcze przepracowanie miłości do Pani mecenas zatrudnionej przez męża. Jeszcze nie wyszłam z oburzenia, że można tak kłamać i manipulować. A jednak dobrze by było razem zasiąść w niebie na jednej uczcie :) Ja kiedyś błądziłam w niemniejszych ciemnościach. Jeśli Pani mecenas zatrudni się do winnicy w ostatniej chwili, to przecież dobrze :)
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: LvnWthHpe20 »

Kiedy 4 lata temu sąd w powiecie Chicagowskim, orzekł cywilny rozwód bez orzeczeniu winy, Tez pierwsze myśli zwróciłem ku Bogu, jak tak może być?

Ale trwający rozwód 1.5 roku głęboko wyrył w moim sumieniu, akceptację i zrozumienie ze na sile nic nie zrobię. Akurat, prawda w której tworzyłem swój mały kącik życiowy w moich oczach zwyciężyła i zaakceptowałem ten podpis. To w głębi wiem, ze ludzie tak manipulują systemem. Od mojej współmałżonki, która bardzo ewidentnie kłamała, po moich adwokatów, włącznie z teściowa.

Na 4 miesiące przed złożeniem wniosku o rozwód cywilny, moja teściowa już mnie zablokowała w mesangerze i nie mogłem się z nią komunikować. Czemu? Nie wiem, wiem ze odezwałem się bo żona bratu pożyczyła pieniądze i nie oddał. Zostaliśmy okradzeni, przez szwagra. Kiedy temat poruszyłem, wszystko zaczęło się sypać. Nie winie żony, taka miała rodzine, to zły zrobił spustoszenie. A sąd tylko przypieczętował. Sąd to wymysł człowieka by ułatwić nasze życia. Prawnicy, sędziowie, oni przepychają tylko papiery. Ale ostateczny zwycięzca będzie Bóg, i wierząc w to, otucha ze błogosławieni będą ci smutni, albowiem oni szczęścia dostąpią. To jest ten nasz krzyż, Bóg skrzyżował drogi nasze z naszymi współmałżonkami, którzy nas tak zostawili, a sady tak osądziły. Ale ostatni sędzia będzie sprawiedliwy.

Módlmy się właśnie za naszych Krzywdzicieli. To nam dane, może inny by się nie modlił.

Nie zapomnimy, jak JPII po postrzale, mówił „modlę się za brata który mnie skrzywdził, i przebaczam mu” to postawa wielkiej wiary, choć tak mocny cios kulami go przeszył, jego instynktowna głęboka wiara pokazała heroiczne przebaczenie krzywdzicielowi. Jest to świadectwo, ze my tez możemy, tylko głębi wiary nam potrzeba. Wdrożenie przebaczenia, krzywdzicielowi.

Bóg zapłać Bogu ze wszyscy tu jesteśmy, i możemy dzielić się nasza wiara, wiedza, miłością, wiernością.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Monti »

Ruta pisze: 27 maja 2023, 20:11 Przede mną jeszcze przepracowanie miłości do Pani mecenas zatrudnionej przez męża. Jeszcze nie wyszłam z oburzenia, że można tak kłamać i manipulować. A jednak dobrze by było razem zasiąść w niebie na jednej uczcie :) Ja kiedyś błądziłam w niemniejszych ciemnościach. Jeśli Pani mecenas zatrudni się do winnicy w ostatniej chwili, to przecież dobrze :)
Ruto, ale przecież pani mecenas prezentuje stanowisko klienta w oparciu o przedstawione przez niego informacje. Jeśli masz pretensje w tym zakresie, to adresuj je do męża.
A co do tych, którzy zasiądą na uczcie w Niebie, to przypuszczam, że możemy się mocno zdziwić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 29 maja 2023, 11:19
Ruta pisze: 27 maja 2023, 20:11 Przede mną jeszcze przepracowanie miłości do Pani mecenas zatrudnionej przez męża. Jeszcze nie wyszłam z oburzenia, że można tak kłamać i manipulować. A jednak dobrze by było razem zasiąść w niebie na jednej uczcie :) Ja kiedyś błądziłam w niemniejszych ciemnościach. Jeśli Pani mecenas zatrudni się do winnicy w ostatniej chwili, to przecież dobrze :)
Ruto, ale przecież pani mecenas prezentuje stanowisko klienta w oparciu o przedstawione przez niego informacje. Jeśli masz pretensje w tym zakresie, to adresuj je do męża.
A co do tych, którzy zasiądą na uczcie w Niebie, to przypuszczam, że możemy się mocno zdziwić.
Gdyby Pani Mecenas reprezentowała stanowisko mojego męża w oparciu o udzielone przez niego informacje, nie czułabym oburzenia.

Rzecz w tym, że pani mecenas współpracę z moim mężem rozpoczęła od instrukcji co też ma robić, a czego nie, by uzyskać rozwód. Takie postępowanie uważam za nieetyczne.

Następnie pomogła mu w przygotowaniu narracji zmierzającej do ukrycia dochodów i zawyżenia kosztów utrzymania. Na plus zapisuję, że poleciła mu płacić alimenty i rzeczywiście mąż wtedy zaczął je płacić, na minus to, że wpłacał śmieszną kwotę.

Do minusów zalecam też pomysł nagrywania mnie i dzieci, by pani mecenas miała dowody. Nic z tego nie wyszło, nie udało się mężowi nagrać "dowodów". No bo i co by to miało być? Rodzinna kolacja? Ale jako rodzina przeżywaliśmy trudny czas, gdy mąż latał z dyktafonem. Młodszy syn długo bał się prezentów od taty, obawiając się podsłuchu.

Minusem jest też postawa pani mecenas wobec mnie. Była arogancka i bezczelna. Starała się mnie zastraszyć, by nakłonić mnie do "ugody", czyli zgody na rozwód. Przekonywala mnie też, że będzie to dla mnie "korzystne". Jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdyby trafiło na mniej pewną siebie kobietę niż ja, zalatwilaby swojemu klientowi rozwód. Tylko jakim kosztem? Zapewne zresztą to jej modus operandi, więc pewnie ma na koncie kilka tak "wygranych" rozwodów.

Na plus zaliczam jej że naciągnęła mojego męża na sporą kwotę, obiecując, że gdy postąpi zgodnie z jej instrukcjami, rozwód będzie mieć w kieszeni. Czyli od ręki na pierwszej rozprawie.

Na minus zaliczam jej dawanie znaków świadkowi i mojemu mężowi, gdy mówili prawdę. To było głupie. Równie głupie było uciszanie mojego męża, gdy zaczął mówić o rozwodzie ze swojej winy i złożenie wniosku o rozwód z mojej winy na rozprawie bez konsultacji z klientem - moim mężem.

Z tym ostatnim pani meceas przesadziła i mój mąż tym razem nie przyjął, że "tak trzeba" i się z panią mecenas pożegnał.

Adwokat ma określone zadania zawodowe i nie należy do nich coaching pro rozwodowy. Wiem, że są prawnicy instruujący klientów jak kłamać i naciągać rzeczywistość. Pani mecenas do tej grupy należy. I tak, mnie takie postępowanie oburza. Nie ma nic wspólnego z etyką ani uczciwym praktykowaniem prawa.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Astro »

Ruta pisze: 29 maja 2023, 18:41
Monti pisze: 29 maja 2023, 11:19
Ruta pisze: 27 maja 2023, 20:11 Przede mną jeszcze przepracowanie miłości do Pani mecenas zatrudnionej przez męża. Jeszcze nie wyszłam z oburzenia, że można tak kłamać i manipulować. A jednak dobrze by było razem zasiąść w niebie na jednej uczcie :) Ja kiedyś błądziłam w niemniejszych ciemnościach. Jeśli Pani mecenas zatrudni się do winnicy w ostatniej chwili, to przecież dobrze :)
Ruto, ale przecież pani mecenas prezentuje stanowisko klienta w oparciu o przedstawione przez niego informacje. Jeśli masz pretensje w tym zakresie, to adresuj je do męża.
A co do tych, którzy zasiądą na uczcie w Niebie, to przypuszczam, że możemy się mocno zdziwić.
Gdyby Pani Mecenas reprezentowała stanowisko mojego męża w oparciu o udzielone przez niego informacje, nie czułabym oburzenia.

Rzecz w tym, że pani mecenas współpracę z moim mężem rozpoczęła od instrukcji co też ma robić, a czego nie, by uzyskać rozwód. Takie postępowanie uważam za nieetyczne.

Następnie pomogła mu w przygotowaniu narracji zmierzającej do ukrycia dochodów i zawyżenia kosztów utrzymania. Na plus zapisuję, że poleciła mu płacić alimenty i rzeczywiście mąż wtedy zaczął je płacić, na minus to, że wpłacał śmieszną kwotę.

Do minusów zalecam też pomysł nagrywania mnie i dzieci, by pani mecenas miała dowody. Nic z tego nie wyszło, nie udało się mężowi nagrać "dowodów". No bo i co by to miało być? Rodzinna kolacja? Ale jako rodzina przeżywaliśmy trudny czas, gdy mąż latał z dyktafonem. Młodszy syn długo bał się prezentów od taty, obawiając się podsłuchu.

Minusem jest też postawa pani mecenas wobec mnie. Była arogancka i bezczelna. Starała się mnie zastraszyć, by nakłonić mnie do "ugody", czyli zgody na rozwód. Przekonywala mnie też, że będzie to dla mnie "korzystne". Jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdyby trafiło na mniej pewną siebie kobietę niż ja, zalatwilaby swojemu klientowi rozwód. Tylko jakim kosztem? Zapewne zresztą to jej modus operandi, więc pewnie ma na koncie kilka tak "wygranych" rozwodów.

Na plus zaliczam jej że naciągnęła mojego męża na sporą kwotę, obiecując, że gdy postąpi zgodnie z jej instrukcjami, rozwód będzie mieć w kieszeni. Czyli od ręki na pierwszej rozprawie.

Na minus zaliczam jej dawanie znaków świadkowi i mojemu mężowi, gdy mówili prawdę. To było głupie. Równie głupie było uciszanie mojego męża, gdy zaczął mówić o rozwodzie ze swojej winy i złożenie wniosku o rozwód z mojej winy na rozprawie bez konsultacji z klientem - moim mężem.

Z tym ostatnim pani meceas przesadziła i mój mąż tym razem nie przyjął, że "tak trzeba" i się z panią mecenas pożegnał.

Adwokat ma określone zadania zawodowe i nie należy do nich coaching pro rozwodowy. Wiem, że są prawnicy instruujący klientów jak kłamać i naciągać rzeczywistość. Pani mecenas do tej grupy należy. I tak, mnie takie postępowanie oburza. Nie ma nic wspólnego z etyką ani uczciwym praktykowaniem prawa.
Ruto a ,o której pani mecenas mówisz bo podobno pojawiła się nowa pani mecenas. Tak zrozumiałem z tego co pisałaś w swoim wątku.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Ruta »

Astro pisze: 29 maja 2023, 20:08
Ruto a ,o której pani mecenas mówisz bo podobno pojawiła się nowa pani mecenas. Tak zrozumiałem z tego co pisałaś w swoim wątku.
O pani mecenas, która inicjowała sprawę rozwodową oraz reprezentowała męża na pierwszej rozprawie. Swoją drogą, pracuję nad przebaczeniem jej. I widzę, że łatwiej przychodzi mi teraz rozgraniczenie między postępowaniem samej osoby a samą osobą. Moja obserwacja co do jej postępowania nie utrudnia mi przebaczenia. Wręcz przeciwnie, kiedy nazwałam jej działania, które dla mnie były trudne, jest mi łatwiej. Tylko oburzenie nie pomaga. I póki co nie przechodzi...

Żeby nie było, że zamiast na mężu zastępczo wyżywam się na prawniczce: po drodze w naszej sprawie byli też inni prawnicy, do których pracy i poziomu etyki nie mam zastrzeżeń. Swoją drogą pani mecenas swoimi "metodami" tylko zagmatwała naszą sprawę. Mąż po zwolnieniu jej zmieniał stanowisko, zeznania, żądania, wszystko. To co stworzyła jako strategię pod "szybki rozwód" nie miało za grosz sensu.

Nowa pani mecenas pojawiła się niedawno. Na razie jest dla mnie nazwiskiem. Ale pewnie niedługo się poznamy.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Monti »

Ruto, rozumiem Twoje oburzenie, ale to jednak strona wybiera sobie pełnomocnika i akceptuje jego metody działania, powinna tez otrzymać do akceptacji każde pismo. Prawdopodobnie mąż na początku powiedział jej, że chce uzyskać szybki rozwód i podjęła stosowne według siebie kroki.
Nie chcę usprawiedliwiać tej kobiety, ale też nie jest tak, że Twój mąż był jakimś bezwolnym narzędziem w jej ręku. Myślę, że po prostu nie ma sensu oburzać się na kogoś, kto był tylko pełnomocnikiem i teraz już pewnie o tej sprawie nie pamięta. Gdybyś Ty do niej przyszła jako klientka, pewnie równie gorliwie broniłaby trwałości małżeństwa ;)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 30 maja 2023, 12:18 Ruto, rozumiem Twoje oburzenie, ale to jednak strona wybiera sobie pełnomocnika i akceptuje jego metody działania, powinna tez otrzymać do akceptacji każde pismo. Prawdopodobnie mąż na początku powiedział jej, że chce uzyskać szybki rozwód i podjęła stosowne według siebie kroki.
Nie chcę usprawiedliwiać tej kobiety, ale też nie jest tak, że Twój mąż był jakimś bezwolnym narzędziem w jej ręku. Myślę, że po prostu nie ma sensu oburzać się na kogoś, kto był tylko pełnomocnikiem i teraz już pewnie o tej sprawie nie pamięta. Gdybyś Ty do niej przyszła jako klientka, pewnie równie gorliwie broniłaby trwałości małżeństwa ;)
Widzę to inaczej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której realizuję zamówienie klienta sięgając po nieetyczne środki, godząc się na kłamstwa, nadużycia i obchodzenie prawa.
Dla mnie praktyka prawa wiąże się z etosem.

Miewam klientów, którzy chcą zaoszczędzić, coś wykombinować, coś po cichu ugrać kosztem wspólników. Moim zadaniem nie jest wtedy wcale skutecznie zrealizować ich pomysł wszelkimi dostępnymi środkami. Tym bardziej, że pierwszymi poszkodowanymi w dłuższej perspektywie byliby oni. Takich strategii nie robię. Rozmawiam. Albo ustalamy nowe wytyczne, tym razem etyczne albo nie nawiązuję współpracy. Pieniądze to nie wszystko. Szanuję siebie i klientów.

Pamiętam pierwszy rok mojej pracy, gdy mi się śpieszyło, gdy chciałam się wykazać. Miałam szczęście pracować z osobami, które pokazały mi czym jest etos właśnie i szacunek do prawa. Rozumiem, że młodym prawnikom procesowym zależy na skuteczności bardziej niż tym, którzy praktykują prawo poza salą rozpraw. Ale ta konkretna pani nie jest szczawikiem.

Bezsens oburzania się widzę bardziej w tym, ze w każdej grupie zawodowej są czarne owce i antyprzykłady. Lepiej akceptować świat jakim jest, niż wkurzać się, że daleko mu do ideału. Pewnie kiedyś mi oburzenie przejdzie.

Co do osoby mojego męża, zgadzam się że nie jest bezwolną marionetką. Zwolnił panią mecenas, gdy jej "metody" okazały się tyleż drastyczne, co nieskuteczne. Problem w tym, że mój mąż jej zaufał, jako specjalistce. Wykonywał jej zalecenia w przekonaniu, że to droga do celu, trudna, bolesna, pewna i krótka.

Istnieje kilka zawodów zaufania i prawnicy do nich należą. Klient nie ma wiedzy prawnej i zrobi zwykle to, co poleci mu prawnik. To duża odpowiedzialność.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Monti »

Ruto, ja wszystko rozumiem, ale chyba Twoim błędem jest mierzenie innych swoją miarą. Niestety, w praktyce skuteczność często wygrywa z etyką. Tak jak piszesz, klucz to akceptacja tego, czego nie możemy zmienić. No i szkoda energii i zdrowia na wkurzanie się na tego typu sytuacje. Jeśli doszło do poważnych przegięć, możesz zawiadomić rzecznika dyscyplinarnego - może to ukróci tego typu ekscesy.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Łamanie sumień Katolików przez sądy RP.

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 31 maja 2023, 9:09 Ruto, ja wszystko rozumiem, ale chyba Twoim błędem jest mierzenie innych swoją miarą. Niestety, w praktyce skuteczność często wygrywa z etyką. Tak jak piszesz, klucz to akceptacja tego, czego nie możemy zmienić. No i szkoda energii i zdrowia na wkurzanie się na tego typu sytuacje. Jeśli doszło do poważnych przegięć, możesz zawiadomić rzecznika dyscyplinarnego - może to ukróci tego typu ekscesy.
Nie wkurzam się ogólnie. Konkretna osoba wykonująca swój zawód w sposób nieetyczny wpłynęła na moje życie i życie mojej rodziny. Spowodowała konkretne szkody, konkretny ból, konkretne trudne dla nas sytuacje, udzielając mojemu mężowi konkretnych instrukcji, które miały służyć konkretnej strategii, którą opracowała.

Ja potrzebuję to przepracować w sobie, nie na zewnątrz. Skarga mi nie pomoże. Nie wykluczam innego rozwiązania. Osobistej rozmowy. Dopiero, gdy przebaczę, gdy nasza sprawa będzie zakończona i gdy w tym obszarze osiągnę wewnętrzny spokój. Więc wpływ mam. Potrzebuję za to akceptacji dla faktu, że świat nie jest idealny.

Natomiat Monti, jeśli chodzi o wybór między skutecznością i etyką, to alternatywa pozorna. Jestem etyczna, jestem skuteczna. Gdybym nie była, zaszkodzę klientom i swojej renomie.

Prawnik, który proponuje swojemu klientowi kłamstwo lub obchodzenie przepisów jako strategię lub na takie działania na życzenie klienta przystaje, działa na jego szkodę.

Gdy jeszcze prowadziłam życie zawodowe raz po raz spotykałam się ze skutkami takich "strategii" w życiu przedsiębiostw. Bagienko wybija. Im później, tym większe straty. Wszystko niby działało... aż do pierwszego przysłowiowego "wypadku na budowie". Potem zwykle koszty były większe niż zyski osiągnięte z obchodzenia przepisów.

Największe koszty nieetycznych strategii prawnych są jednak nie w pieniądzach, a w ludziach i nie ma znaczenia, czy chodzi o budowę polityki zatrudnienia, przestrzeganie przepisów bhp, korzystanie z praw autorskich czy o sprawy spadkowe i rodzinne.

Co nie zmienia faktu, że potrzebuję się pogodzić z tym, że częścią tego świata są osoby wykonujące swoje zawody nieetycznie. I przestać się na to oburzać... W tym na fakt istnienia pani mecenas.
ODPOWIEDZ