Niedopasowanie seksualne?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

Kawka pisze: 26 lis 2017, 23:48 klezmer, z tego co pisałeś, żonie układało się z jednym z ex-partnerów. Czy rozmawialiście o tym? Czy z nim odbywała pełne stosunki?

No i czy w ogóle rozmawialiście/rozmawiacie o trudnościach, które macie?
Tak rozmawialiśmy, żonie się układało z ostatnim partnerem. Po prostu on nie był pomysłowy seksualnie jak mówiła, nie był mu potrzebny sex oralny. Seksualnie pasowali więc do siebie. Odbywała z nim stosunki ale czy pełne to już sam nie pamiętam muszę zapytać o to. Rozmawialiśmy i rozmawiamy o trudnościach. "Zjedliśmy już zęby" na rozmowach, często dochodziło do sprzeczek podczas rozmowy bardziej ze strony żony. Żona lubi "krzykliwą" formę komunikacji po czym później wraca do normy jak gdyby nigdy nic a ja reaguje emocjonalnie, pojawia się stres niepokój, może dlatego że jestem spokojny. Byliśmy razem u 4 różnych psychoterapeutów/seksuologów. Jak wiadomo różnie z tą pomocą jest u nich. Jeden nawet powiedział żebym sobie znalazł kogoś innego do seksu...Chcę jeszcze iść do psychologa chrześcijańskiego (nie wiem czy ona będzie chciała iść ze mną bo się zraziła do terapeutów).
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

jarek70 pisze: 28 lis 2017, 9:39 A tak jeszcze mi przyszło do głowy.
12 lat bez dziecka . Trochę mnie to też zastanawia. Ta naturalna i wpisana w kobietę potrzeba/ pragnienie macierzyństwa..
Macie przecież znajomych, pewnie mają dzieci. Chodzicie, patrzycie.
Żona nigdy nie mówiła o dziecku? Trochę dziwne dla mnie.
Chyba że "wiekowo" macie jeszcze czas. Może inne okoliczności, mieszkanie, kredyt praca nie wiem co....
Tak oboje bardzo cierpimy z tego powodu że nie mamy dzieci. często mi mówi żona że na spotkaniach ze znajomymi, w pracy koleżanki mówią o dzieciach a ona nic... Nawet kilka dni temu taka sytuacja była i ona zamiast o swoim dziecku opowiadała o swojej chrześnicy którą ma. Przykre to że zegar biologiczny jej wskazuje już za pięć dwunasta. Żona mówi mówi mówi o dziecku. bardziej tu chodzi o chorobą. Jestem na rencie mam problem z pracą bo mimo choroba nie jestem dyspozycyjny by w pełni pracować ale z pracą zawsze miałem problem. Kredytu nie mamy, mamy własne mieszkanie. Najtrudniejsze jest seksualne zbliżenie się do siebie i tzw. toksyczność żony... Pisałem dużo w "dużym" poście nie wiem dlaczego nikt się też do tego nie odnosi...
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

lustro pisze: 23 lis 2017, 23:14 Ja tu raczej widzę przeszkodę do zawarcia ważnego sakramentu małżeństwa.
Przeczytaj co napisal klezmer. Jego żona się brzydzi normalnym pełnym wspolzyciem.
Jak to on napisał - spermą i wydzielinami. Nie mają za sobą ani jednego pełnego stosunku. Czyli dzieci też nie. Bo skąd miały by się brać?
Pavel pisze: 23 lis 2017, 23:58 Tutaj wg mnie lustro to już jest Twoja projekcja.
Nie zrozum mnie źle ;) Może wyjaśnię, dlaczego tak napisałem.
Ja absolutnie nie wykluczam takiej opcji jak opisałaś.
Widzę natomiast również inne możliwości.
Jak doskonale wiesz, bez żony klezmera nie dowiemy się, jak ona to widzi.
Klezmer zaś widzi to po swojemu - subiektywnie.
Może przecież tak być, że oczekiwania i działania Klezmera spowodowały obrzydzenie żony i jej wycofanie. Możliwe przecież jest, że dla niej pewne łóżkowe działania, przez klezmera uznawane za normalne i właściwe, dla niej są nie do przełknięcia i zaakceptowania.
Mam takie pytanie czy to co napisałem co uznaje w seksie (co lubię) jest złe? Czy moje oczekiwania są przerastające czy normalne? Moje działania nie spowodowały obrzydzenia i wycofania żony zachowywałem się posłusznie tak jak chciała, choć co innego uznawałem w seksie. Zapraszam osoby którym zdarzyło się mieć sex oralny choćby nie pełny, zdarzyło się mieć stycznosć ze spermą na ciele, z wydzielinami choćby poprzez pieszczenie dłonią -Palec pod budkę. Pewnie sporo byłoby tutaj osób z tych 1800 które przejrzały ten wątek. Więc zadaje pytanie jeszcze raz czy moje oczekiwania są na wyrost?
Co byś chciał się dowiedzieć od mojej żony? Wiadomo że ona podejście do seksu ma przeciwstawne niż moje , tylko czy moje jest złe? Natomiast zgadzam się w pełni z Twoim ostatnim zdaniem "Możliwe przecież jest, że dla niej pewne łóżkowe działania, przez klezmera i być może ogół ludzi uznawane za normalne i właściwe, dla niej są nie do przełknięcia i zaakceptowania.
Ostatnio zmieniony 30 lis 2017, 8:28 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

lustro pisze: 24 lis 2017, 6:46
lena50 pisze: 24 lis 2017, 0:15
Ja tu raczej widzę przeszkodę do zawarcia ważnego sakramentu małżeństwa.
Ze strony klezmera , czy żony....?
Sex jest ważny,ale nie najważniejszy.
Lena, oczywiście, ze nie najważniejszy. Ale doskonale wiesz, ze w małżeństwie bardzo ważny. A na początku małżeństwa tym bardziej.
Tym czasem klezmer napisał
"Jesteśmy z żoną małżeństwem z 13 letnim stażem nie mamy dzieci i od początku małżeństwa odbyliśmy tylko 4 stosunki. "
I dalej, ze jeden stosunek co roku przez 4 lata.
Daleko temu do jakiejkolwiek normalności.

Nie ma pożycia, nie ma dzieci, nie na rodziny, małżeństwo się sypie...seks jest nieważny.
Napewno?

Pavel
Przez 13 lat żona, będąc żoną kochajacą męża nie poczuła potrzeby współżycia?
Nie...poczuła 4 razy.
Bo mąż raz zakończył nie tak jak ona chciała. Ale ona to kocha i chce być jego zoną, tylko po swojemu.
No można jak widać i tak.

Fakt, jest pytanie o próbę rozwiązania tego problemu. Rozmowę...Bo od czegoś trzeba zacząć.
Ale to pytanie do klezmera.
Dziękuje ci Lustro za rozumienie mojego problemu. Masz na pewno dużą wrażliwość i wyobrażnie i czytasz cały wątek ze zrozumieniem. Jestem ciekaw czy Lena gdyby nie miała 12 lat seksu jako kobieta to czy by stwierdziła "Sex jest ważny,ale nie najważniejszy" Wielu mężczyzn i kobiet w takiej sytuacji by dawno "uciekło" z małżeństwa...
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

Aleksander pisze: 24 lis 2017, 11:27
Pavel pisze: 23 lis 2017, 23:58
lustro pisze: 23 lis 2017, 17:04 Seks rodem z pornoli?
A czy tu była mowa o czymś takim?
No to zacytuję klezmera:
klezmer pisze: 22 lis 2017, 9:47 Podczas zbliżenia używaliśmy prezerwatyw i podczas jednego z nich skończyłem na jej piersiach. Z tego powodu się popłakała. Myślałem że to może być podniecające również dla kobiety.
Skądś takie myślenie się przecież wzięło. Wątpię, że klezmer w swojej seksualnej edukacji różni się specjalnie od przeciętnego Kowalskiego. Ja odebrałem podobną naukę.
Nie piszę, że wiem na pewno. Jednocześnie piszę to na bazie własnych doświadczeń, oraz obserwacji (a raczej nasłuchu ;) ) innych mężczyzn.
OK - ale - myślę, że wielu Panów Pavle (w tym ja) pewnie chciałoby poprawić ową "odebraną naukę".
Jeśli odrobiłeś w tym zakresie pracę domową i możesz się podzielić garścią doświadczeń, byłoby super.
Mógłbyś wymienić "najczęstsze błędy"? Niech owo "kończenie na piersiach" będzie nr 1. Może tak jeszcze parę punktów?

Bo nie wiem - może faktycznie "poprawna nauka" to jedynie pozycja misjonarska przy zgaszonym świetle.
Właśnie miałem pomysł żeby Paveł napisał jak to u niego było z tym seksem, jakie poczynił zmiany skoro u niego było "podobnie" jak u mnie. Być może w dalszej części postu jest to napisane ale lecę z wpisami po kolei. Dzieki Aleksander...
Simon

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: Simon »

klezmer pisze: 30 lis 2017, 8:28

Dziękuje ci Lustro za rozumienie mojego problemu. Masz na pewno dużą wrażliwość i wyobrażnie i czytasz cały wątek ze zrozumieniem. Jestem ciekaw czy Lena gdyby nie miała 12 lat seksu jako kobieta to czy by stwierdziła "Sex jest ważny,ale nie najważniejszy" Wielu mężczyzn i kobiet w takiej sytuacji by dawno "uciekło" z małżeństwa...
Klezmer, moje pytanie brzmi, czemu pojawiłeś się dopiero teraz tutaj? Przez 12 lat czy 13, co Cię trzymało przy żonie, skoro było tak źle? Masz poważne przesłanki do stwierdzenia nieważności w małżeństwie. Wszelkie komentarze sugerujące, że seks nie jest najważniejszy, że małżeństwo to ból i orka na ugorze a życie to nie sanatorium, albo że możesz być wdzięczny za tak cnotliwą małżonkę, są wysoce nie na miejscu. Spłodzenie dzieci i współżycie to jeden z największych przywilejów i zadań małżonków. Tutaj być może mamy do czynienia z niezdolnością psychiczną do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich przez małżonkę.

Klezmer, musisz też wiedzieć, że do rozpoczęcia procesu o stwierdzenie nieważności potrzebny jest dowód rozpadu pożycia między małżonkami, w postaci, np. wyroku rozwodowego w sądzie cywilnym. W jakiej sytuacji jesteś teraz? Mieszkacie z żoną razem? Czy ona wie, że Wasze małżeństwo może być nieważne? Jak się na to zapatruje?
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

Pavel pisze: 24 lis 2017, 13:37
Najważniejsze wg mnie wymieniłem we wcześniejszych postach. Wszystkie zawierają się, tak mi się wydaje, w tym co napisała Angela plus poczucie bezpieczeństwa u kobiety, szeroko rozumiane.

Zdaje sobie sprawę, że istnieje taka możliwość, że gdyby nawet klezmer był perfekcyjnie ułożony w tym obszarze, mógłby mieć niemal taki sam kłopot.
Hipotetycznych możliwości jest sporo.
Angela napisała o poczuciu bezpieczeństwa.. Kiedy jeszcze było współżycie jakie takie w okresie narzeczeństwa to żona brała tabletki chciała bym zakładał prezerwatywę i jeszcze nie kończył w środku. Ja się godzilem na to i to było dla niej poczuciem bezpieczeństwa zę ma miejsce potrójne zabezpieczenie. Wtedy bała się ciąży w narzeczeństwie. Ja godząc się dawałem jej poczucie bezpieczeństwa. Tylko że Angela i Pavel piszą o innym poczuciu bezpieczeństwa - o takim żeby nie było żadnych zabezpieczeń i gdyby pojawiło się dziecko żeby mąż i oboje byli za nie odpowiedzialni... Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

bosa pisze: 24 lis 2017, 20:48 Ja zastanawiam się ,jak po takim okresie narzeczeństwa,jaki opisuje klezmer, mogło dojść do ślubu...
Ślub był odkładany dwa razy. To był największy błąd życiowy nas obojga. Żona była moją pierwszą partnerka z prawdziwego zdarzenia. Ja myślałem że złapałem Pana Boga za nogi poznając ją. Myślałem że jak jest dużo kłótni to to jest normalne (przecież w wielu związkach się kłócą) Idąc do ślubu z tyłu głowy czułem niepokój. Pewnie wiele osób które są nawet po rozwodach w dniu śłubu czuły się szczęśliwe a ja nawet w tym dniu nie czułem się szczęśliwy bo zbyt wiele się wydarzyło prze te 5 lat narzeczeństwa (niedopasowanie seksualne i toksyczne zachowania) Czułem się zagubiony w całej tej sytuacji. Gdybym wtedy porozmawiał z jakimś księdzem może człowiek miałby jakaś świadomość co do zawarcia małżeństwa ale wtedy czułem zagubienie i doszło do tego. Myślę że to wynikało z tego też, że jak nie ta to żadna inna, że zostanę samotny...
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

zenia1780 pisze: 24 lis 2017, 22:38 klezmer, mnie w Twoim poście uderzyło zupełnie coś innego.
klezmer pisze: 22 lis 2017, 9:47 Apogeum nastąpiło gdy poszliśmy na wesele i przyglądałem się tańczącym gościom (siedzieliśmy tyłem do parkietu) Robiła mi wyrzuty dotyczące tego że nie zajmuje się nią tylko rozglądam się po sali ( nie wolno mi było zatańczyć z Panią młodą ). (... ).
Okazało się że nie potrafi dawać tylko brać. (...)
W okresie jeszcze narzeczeństwa ( w sumie po pół roku znajomości ) Miały miejsce toksyczne zachowania żony. Związek taki był wypełniony cierpieniem walką i poczuciem bezradności, zagubienia. Taki związek to relacja w której partner zamiast dawać energię to zabiera. Miało miejsce krzywdzenie się nawzajem, kłótnie, wybuchowe reakcje, zdążyły się nawet furie. Objawiało się to ciągłym budowaniem poczucia winy u mojej osoby. Czułem się psychicznie nękany manipulowany. Rezygnowałem ze swoich planów i marzeń. Byłem ciągle krytykowany przy nadarzającej się okazji. Czułem wstyd i wyrzuty sumienia za to jaką jestem osobą. W ten sposób miała nade mną kontrolę. Moje uczucia opinie i potrzeby były pomijane. Rozmowy były sprowadzane do tego co ona czuje i myśli. Nie liczyła się z moim zdaniem. Nie czułem i nie czuję się swobodnie przy niej, nie jestem w 100% sobą. Nie czułem wolności do mówienia tego co myślę. Dopasowywałem się do tego co oczekiwała ona bo inaczej "tupała nóżkami" lub manipulowała płaczem. Nigdy nie wiedziałem czego się mogę po niej spodziewać lub co się wydarzy, miało to związek z jej nastrojem. Teraz może troche o mnie.. Jestem osobą bardzo wrażliwą delikatną twórczą. Osobą, która zanim ją poznałem była zagubiona i lękliwa. Do dziś po części nią jestem. Sprawiałem wrażenie osoby nieodpowiedzialnej, mówi się że jestem oazą spokoju ale to życie z "zaciśnętymi zębami". Mam problem z pracą, mam trudność w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Sprawiałem wrażenie że trzeba się mną zaopiekować.
Czy problemy ze współżyciem, to jedyne jakie na ten moment macie?
Czy to co powyżej wyłuszczyłam z Twojego postu już nie ma miejsca?
Póki co jako jedyna (na tą chwilę - czytam posty po kolei) zauważyłaś drugą część problemu jaki nas (w sumie mnie) dotyka w małżeństwie. Tak te wszystkie jak ja to nazywam toksyczne zachowania lub niedojrzałość emocjonalna mają do dzisiaj miejsce tylko trochę osłabły ze względu na to że bardzo często ja odpuszczam godzę sie by żony nie rozjuszyć (nie chcę kłóni). Myślę że te zachowania powodują też blokady do zbliżenia się do siebie seksualnie nie tylko to co kto uznawałby w seksie...
klezmer
Posty: 34
Rejestracja: 16 lis 2017, 17:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: klezmer »

Kawka pisze: 29 lis 2017, 8:04 Uważam, że "niedopasowanie seksualne" występuje tak samo często jak niedopasowanie kulinarne, wakacyjne, imprezowe, poczucia porządku, wychowania dzieci itp. (I wcale to co wymieniłam nie jest błahe. Potrafi doprowadzać do potężnych awantur albo cichych tygodni) Naprawdę, zazwyczaj bardzo się różnimy wchodząc w małżeństwo. Często też mgliście dostrzegamy przed ślubem to, co po ślubie wybitnie się wyostrza. Podobnie przed ślubem nie przeszkadza nam to, co po ślubie doprowadza do furii. Ba, po ślubie wciąż się zmieniamy.

I tak jak "niedopasowania" mogą być przyczyną wojny domowej lub totalnego rozgoryczenia, tak samo mogą być terytorium do wzajemnej/osobistej pracy i radości z sukcesów.

Na pierwszych naszych wspólnych rekolekcjach, znakomitych zresztą, była myśl przewodnia: "aby była prawdziwa Miłość, wpierw musi zostać ukrzyżowana". Nie ma małżeństwa, które by nie przeszło swojego ukrzyżowania, a nawet wielu ich. Nie ma małżeństwa, którym by było łatwo. To jest orka, pot i trud. Życie to nie sanatorium.
Ja słyszałem w seminarium prof. Guzewicza słowa, że "im trudniej w małżeństwie tym lepiej" Może to jest droga do Nieba tylko, że trudno tą drogą iść po Ziemii i wiele małżeństw się rozwodzi...
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: Kawka »

Widzisz klezmer, pieszczoty oralne są spoko, ale nie dla każdego i nie w każdym momencie. Bywa tak, że pragnie się sexu oralnego od razu, a czasem po latach, w miarę budowania bliskości, intymności i zaufania. Podczas jednego współżycia ma się ochotę na pieszczoty oralne, innym razem można mieć niechęć do takich pieszczot. Sperma może odrzucać na początku, a potem już nie. Z czasem wiele się zmienia. Współżycie to poszukiwanie tego, co dane małżeństwo "kręci", co ich zbliża.

Dobrze jednak wiedzieć, o czym często mówił Jacek Pulikowski (gorąco Ci polecam jego konferencje i książki), że kobieta z natury jest wrażliwsza na drobiazgi i niuanse. Kobiecie zazwyczaj bardziej potrzeba odpowiednich warunków by odczuć radość ze współżycia. I dobrze jest gdy mężczyzna wsłuchuje się we własną żonę podczas KAŻDEGO zbliżenia. I kobieta zazwyczaj potrzebuje więcej czasu by podjąć łóżkowy eksperyment.

Myślę, że zbyt szybko wyskoczyłeś z oralem/z wyrzucaniem nasienia na nią.
Sądzę, że mogła się potwornie tym zrazić, a że miała wcześniejsze "spokojniejsze" doświadczenia seksualne to porównuje zbliżenia z Tobą do zbliżeń z poprzednimi partnerami. [jestem pewna, że oral na wstępie mojego małżeństwa też by mnie odrzucił]

Sukcesem i radością mężczyzny będzie uszczęśliwiona żona (o czym mówi Pulikowski), bo taka żona będzie chciała częstych zbliżeń na czym zazwyczaj zależy mężczyźnie. ;) Jak będzie wiedziała, że mąż w pełni szanuje jej granice to przestanie się bać eksperymentów - będzie miała pewność, że w wolności będzie mogła się wycofać gdy coś przekroczy jej możliwości. Ale na to zazwyczaj potrzeba czasu i zbudowania relacji intymnych.
klezmer pisze: 30 lis 2017, 8:28 zachowywałem się posłusznie tak jak chciała, choć co innego uznawałem w seksie
]
pozwól, że zapytam: a jakich zbliżeń chciała żona?

z tego co pisałeś brała tabletki, Ty zakładałeś prezerwatywę. Może po prostu bała się zajść w ciążę? Dlaczego? To są pytania bardzo ważne, bo mógł to być początek problemu. A oral jako forma zastępcza - tylko go pogłębił.

klezmer, żeby była jasność, wytrysk poza ciałem żony (o ile nie zdarzył się niezamierzenie) jest czynem grzesznym i zawsze zbierze swoje złe żniwo. Jak każdy grzech.
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: Kawka »

dopiero teraz pojawił się Twój post, że tabletki i prezerwatywa to był czas narzeczeństwa. To wyjaśnia lęk przed ciążą.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: mare1966 »

No to już widać ,
że wasze problemy ( wasze jako małżeństwa i wasze osobiste )
są o wiele szersze niż łóżkowe .

Musisz Klezmer spojrzeć daleko wstecz i szeroko
na siebie najpierw .
Najlepiej z czyjąś pomocą .
Żeby ruszyć dalej , najpierw trzeba zrozumieć sytuację obecną
i to jak do niej doszło .

Seks przed ślubem nigdy nie jest dobry ,
jest wiele prozaicznych powodów ( nawet bez nakazu religijnego ) .

Nawiasem , Kawka - sperma to jeszcze nie jest seks oralny ,
ale rację masz o tyle ,
że nie powinno się raczej zaczynać od eksperymentów .
A co do czego jest każdy się połapie , po co udziwniać .

---------------------------------------------------------------------------------

Kawka
"klezmer, żeby była jasność, wytrysk poza ciałem żony (o ile nie zdarzył się niezamierzenie) jest czynem grzesznym i zawsze zbierze swoje złe żniwo. Jak każdy grzech."

Możesz uzasadnić ?
( nie mam tu oczywiście na myśli masturbacji )
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: lustro »

Błagam Was, o czym Wy piszecie?
Nie zawsze, nie w każdej sytuacji...?
4 stosunki w 13 lat? Tu nie mozna mówic o niczym, nawet o jakiejkolwiek mozliwości dopasowania się, bo kiedy?

Kobieta ma jakis problem, ogromny, potęzny.
Załuje, że nie ma dzieci, ale nie pozwala na ich poczęcie.
Na dokladke jej mąż tez przez to został pozbawiony możliwości posiadania potomstwa z tego małżeństwa.
Byli i różnych specjalistów i...?
Jak widac - nic.

Moze ktos ma pomysł, co z tym mozna zrobić oprócz rzucenia sie do ucieczki?

Klezmer i tak heroicznie wytrzymał 13 lat nie tylko bez seksu, ale tez w poniżaniu, pogardzie, manipulowaniu.
Zgłosił sie tu, co bardzo dobrze o nim świadczy.
Chce problem rozwiązać, ale wydaje mi się, że sam jednak nie da rady,
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niedopasowanie seksualne?

Post autor: lustro »

Lęk przed ciąża przed ślubem nie jest niczym dziwnym ani nadzwyczajnym.
Nie demonizowala bym tego.

O ile pamiętam w protokole przedmałżeńskie jest pytanie o otwartość na potomstwo.
A tu jak widać nie ma mowy o jakiejkolwiek otwartości.

Być żoną 13 lat i nie czuć potrzeby współżycia. Nie dążyć do posiadania potomstwa, a wręcz to uniemozliwiac.
Przez te naście lat nie dążyć do wyleczenia swoich fobii.

Mieli jako małżeństwo, a ona jako żona, wiele lat na to, żeby ten stan zmienic, naprawić, uleczyć.
Przy takim stanie rzeczy seks oralny czy niekontrolowany wytrysk, to drobiazg. Bo to można omówić I wspólnie ustalic, co lubie, a czego nie chcę.

Ja tu widzę potężny problem po stronie żony.
Tylko...czy są się kogos nakłonić do zmiany skoro tyle lat nie widział powodu?

Klezmer
Czy rozmawiales z żona o ważności waszego małżeństwa?
ODPOWIEDZ