przemoc psychiczna
Moderator: Moderatorzy
przemoc psychiczna
Witajcie,
czytam Was od dawna, staram się znaleźć wskazówki dla siebie... ale ta sytuacja, która się wydarzyła przyparła mnie do muru...
Pamiętam, że nie jestem w internecie anonimowa.
Lektury czytam na bieżąco
Jesteśmy małżeństwem 9 lat, dwoje małych dzieci.
Mieszkamy u mnie, mamy swoje pięterko. Budujemy dom, ale kłótnie są co 3 dni.
Mąż wpada w szał, krzyczy, przeklina, wyzywa całą moją rodzinę.
Niestety te napady są coraz groźniejsze... ostatnim razem zostawił mnie na środku drogi z małym dzieckiem w aucie, zabrał kluczyki i poszedł sobie. Wzięłam malucha pod rękę i poszłam do domu piechotą.
Nie mam w nikim oparcia. Teściowie umywają ręce bo mówią, że go nie zmienią. Moi całkowicie byli przeciwni i nadal są naszemu związkowi. Mąż na żadną terapię nie pójdzie i mówi, że ja mam się leczyć.
Tak, jestem też temu winna. Wiem, że wiele rzeczy mojemu mężowi się we mnie nie podoba. Zaczęłam pracować nad sobą, modlić się, częsta spowiedź, zaczęłam walczyć o naszą rodzinę, postawiłam granice moim rodzicom, że moja rodzina to moja rodzina...
Efekt jest taki, że moje kontakty z rodzicami są złe, a moje małżeństwo się sypie...
Umówiłam się do psychologa.
Wszystkie kłótnie są ostre, potem dwa dni ciszy i zaczyna być potulny jak baranek. Obiecuje zmianę. Niby wie, że robi źle. Jak chce o tym porozmawiać to się wymiguje. Mijają 2 dni, mąż znowu wybucha i krzyczy: znowu mnie zdenerwowałaś, to Twoja wina.
Postawiłam granicę mężowi, mówiłam co mi się nie podoba... i właśnie jak powiedziałam, że już nie chcę być tak traktowana to zostałam w aucie sama...
Sama...
czytam Was od dawna, staram się znaleźć wskazówki dla siebie... ale ta sytuacja, która się wydarzyła przyparła mnie do muru...
Pamiętam, że nie jestem w internecie anonimowa.
Lektury czytam na bieżąco
Jesteśmy małżeństwem 9 lat, dwoje małych dzieci.
Mieszkamy u mnie, mamy swoje pięterko. Budujemy dom, ale kłótnie są co 3 dni.
Mąż wpada w szał, krzyczy, przeklina, wyzywa całą moją rodzinę.
Niestety te napady są coraz groźniejsze... ostatnim razem zostawił mnie na środku drogi z małym dzieckiem w aucie, zabrał kluczyki i poszedł sobie. Wzięłam malucha pod rękę i poszłam do domu piechotą.
Nie mam w nikim oparcia. Teściowie umywają ręce bo mówią, że go nie zmienią. Moi całkowicie byli przeciwni i nadal są naszemu związkowi. Mąż na żadną terapię nie pójdzie i mówi, że ja mam się leczyć.
Tak, jestem też temu winna. Wiem, że wiele rzeczy mojemu mężowi się we mnie nie podoba. Zaczęłam pracować nad sobą, modlić się, częsta spowiedź, zaczęłam walczyć o naszą rodzinę, postawiłam granice moim rodzicom, że moja rodzina to moja rodzina...
Efekt jest taki, że moje kontakty z rodzicami są złe, a moje małżeństwo się sypie...
Umówiłam się do psychologa.
Wszystkie kłótnie są ostre, potem dwa dni ciszy i zaczyna być potulny jak baranek. Obiecuje zmianę. Niby wie, że robi źle. Jak chce o tym porozmawiać to się wymiguje. Mijają 2 dni, mąż znowu wybucha i krzyczy: znowu mnie zdenerwowałaś, to Twoja wina.
Postawiłam granicę mężowi, mówiłam co mi się nie podoba... i właśnie jak powiedziałam, że już nie chcę być tak traktowana to zostałam w aucie sama...
Sama...
Re: przemoc psychiczna
Witaj Plama na naszym forum.
Tutaj masz ich wykaz: http://sychar.org/ogniska/
Opisana przez Ciebie sytuacja w moim przekonaniu idealnie się w takowy cykl wpisuje.
Moim zdaniem lektura obowiązkowa dla Ciebie na teraz: Henry Cloud, John Townsend, Granice w relacjach małżeńskich, Oficyna Wydawnicza "Vocatio", Warszawa cop. 2007
Pogody ducha
Cieszy mnie to więc pozostaje mi tylko zachęcić Ciebie do odwiedzenia, któregoś z Ognisk
Tutaj masz ich wykaz: http://sychar.org/ogniska/
Jak w tej sytuacji rozeznajesz swoją winę, o której piszesz?plama pisze: ↑29 lis 2017, 8:09 Mąż wpada w szał, krzyczy, przeklina, wyzywa całą moją rodzinę.
Niestety te napady są coraz groźniejsze... ostatnim razem zostawił mnie na środku drogi z małym dzieckiem w aucie, zabrał kluczyki i poszedł sobie. Wzięłam malucha pod rękę i poszłam do domu piechotą.
Nie mam w nikim oparcia. Teściowie umywają ręce bo mówią, że go nie zmienią. Moi całkowicie byli przeciwni i nadal są naszemu związkowi. Mąż na żadną terapię nie pójdzie i mówi, że ja mam się leczyć.
Tak, jestem też temu winna.
Czy słyszałaś/czytałaś o cyklu przemocy?
Opisana przez Ciebie sytuacja w moim przekonaniu idealnie się w takowy cykl wpisuje.
Uważam, że to bardzo rozsądna decyzja. Moim zdaniem, żeby zawalczyć o małżeństwo i rodzinę ważnym jest abyś najpierw zawalczyła o siebie. Terapia, lektury i realne wsparcie mogą pomóc Ci spojrzeć na waszą sytuację z innej perspektywy, dzięki czemu będziesz mogła wprowadzić w sobie potrzebne zmiany.
Plama najwidoczniej Twój mąż na razie nie ma zamiaru respektować Twoich granic
Moim zdaniem lektura obowiązkowa dla Ciebie na teraz: Henry Cloud, John Townsend, Granice w relacjach małżeńskich, Oficyna Wydawnicza "Vocatio", Warszawa cop. 2007
Pogody ducha
Re: przemoc psychiczna
Plama, współczuję Ci bardzo.
Gorąco zachęcam do książki, którą polecił Czarek - "Granice w relacjach małżeńskich". Mnie bardzo otworzyła oczy, była wręcz łopatologicznym poradnikiem.
Gorąco zachęcam do książki, którą polecił Czarek - "Granice w relacjach małżeńskich". Mnie bardzo otworzyła oczy, była wręcz łopatologicznym poradnikiem.
Re: przemoc psychiczna
Dziekuje za podpowiedź z lektura!!
Ta książkę posiadam od paru dni i czytam... Notuje...
Wdrażanie w życie jest trudniejsze.
Jeśli chodzi o to jaka jest w tym moja wina. "kłótnie nie trwałyby długo gdyby wina leżała po jednej stronie"
Sytuacja jest złożona. Tak jak pisałam moja rodzinka od pierwszego spotkania nie zaakceptowała mojego męża. Bez żadnych powodów. Po pierwszym spotkaniu usłyszałam, że to nie dla mnie...
Maz jest moim pierwszym prawdziwym mężczyzna.
Nie było mowy o mieszkaniu przed ślubem, o seksie... Tym mocno mi zaimponowal, że chce tak jak ja. Widywalismy się tylko w weekendy więc euforia spotkań maskowala jego złości. Tak! Zdarzały się czasem, ale nie często i nie z taką siła.
Pobralismy się. Teściowa dziękowała, że tak zmieniłam jej syna, że on mnie kocha nad życie. Wierzyłam...
Niestety po przeprowadzce do mnie złości się nasilaly. U mnie niestety rodzina dawała mu odczuć, że nie jest wymarzony. Konflikt między nimi rósł. Był jawny. Potrafili się kłócić przy mnie. Ja byłam winna złego męża i złych rodziców. Wylądowałam w poradni.
Zdecydowałam walczyć o rodzinę. Niestety sama.
Rodzicom postawiłam wyraźnie granice i powiedziałam, że mąż jest dla mnie najważniejszy. I tu popełniła błąd... Zbyt mocno zaczęłam przejmować się tym jak mojemu mężowi jest u mnie źle... Zaczęłam być idealna. Nic od niego nie wymagając. Znalazłam mieszkanie. Mieliśmy się wyprowadzić, ale to mąż zdecydował, że nie. Kupiliśmy działkę. Stosunki w całym domu uległy poprawie. Zdecydowanej poprawie.
Nie na długo... Mąż zaczął obwinia mnie o wszystko. W domu nie pomaga mi nic. Naprawdę. Z dziećmi bawi się bardzo rzadko. Cały czas słyszę krytykę. Jeśli nawet pochwali mnie za cos to w kłótni słyszę, że to nie ważne bo i tak siedzę w domu, nic nie robię to miałam czas żeby to czy tamto zrobić. Wyzywa mnie nawet przy dzieciach...
Czemu to znoszę? Po co mi to?
Najgorsze jest to, że nawet jeśli usłyszysz tak dawno zapomniane słowo Kocham Cie to w to nie uwierzę... W kłótni usłyszę, że się pomylił bo mnie nie nawidzi, że łączą nas dzieci, a ja zmarnował mu życie...
Ta książkę posiadam od paru dni i czytam... Notuje...
Wdrażanie w życie jest trudniejsze.
Jeśli chodzi o to jaka jest w tym moja wina. "kłótnie nie trwałyby długo gdyby wina leżała po jednej stronie"
Sytuacja jest złożona. Tak jak pisałam moja rodzinka od pierwszego spotkania nie zaakceptowała mojego męża. Bez żadnych powodów. Po pierwszym spotkaniu usłyszałam, że to nie dla mnie...
Maz jest moim pierwszym prawdziwym mężczyzna.
Nie było mowy o mieszkaniu przed ślubem, o seksie... Tym mocno mi zaimponowal, że chce tak jak ja. Widywalismy się tylko w weekendy więc euforia spotkań maskowala jego złości. Tak! Zdarzały się czasem, ale nie często i nie z taką siła.
Pobralismy się. Teściowa dziękowała, że tak zmieniłam jej syna, że on mnie kocha nad życie. Wierzyłam...
Niestety po przeprowadzce do mnie złości się nasilaly. U mnie niestety rodzina dawała mu odczuć, że nie jest wymarzony. Konflikt między nimi rósł. Był jawny. Potrafili się kłócić przy mnie. Ja byłam winna złego męża i złych rodziców. Wylądowałam w poradni.
Zdecydowałam walczyć o rodzinę. Niestety sama.
Rodzicom postawiłam wyraźnie granice i powiedziałam, że mąż jest dla mnie najważniejszy. I tu popełniła błąd... Zbyt mocno zaczęłam przejmować się tym jak mojemu mężowi jest u mnie źle... Zaczęłam być idealna. Nic od niego nie wymagając. Znalazłam mieszkanie. Mieliśmy się wyprowadzić, ale to mąż zdecydował, że nie. Kupiliśmy działkę. Stosunki w całym domu uległy poprawie. Zdecydowanej poprawie.
Nie na długo... Mąż zaczął obwinia mnie o wszystko. W domu nie pomaga mi nic. Naprawdę. Z dziećmi bawi się bardzo rzadko. Cały czas słyszę krytykę. Jeśli nawet pochwali mnie za cos to w kłótni słyszę, że to nie ważne bo i tak siedzę w domu, nic nie robię to miałam czas żeby to czy tamto zrobić. Wyzywa mnie nawet przy dzieciach...
Czemu to znoszę? Po co mi to?
Najgorsze jest to, że nawet jeśli usłyszysz tak dawno zapomniane słowo Kocham Cie to w to nie uwierzę... W kłótni usłyszę, że się pomylił bo mnie nie nawidzi, że łączą nas dzieci, a ja zmarnował mu życie...
Re: przemoc psychiczna
Dzieciaczki mamy małe... obecnie jestem na macierzyńskim jeszcze z pół roku, drugie chodzi do przedszkola.
Cały czas byłam czynna zawodowo, ale niestety pracę mam zmianową. Jest tak, że się mijamy i mąż po pracy musi zająć się dziećmi. O to, że mam taką pracę, a nie inną też ma pretensje.
Cały czas byłam czynna zawodowo, ale niestety pracę mam zmianową. Jest tak, że się mijamy i mąż po pracy musi zająć się dziećmi. O to, że mam taką pracę, a nie inną też ma pretensje.
Re: przemoc psychiczna
Witaj. Bardzo współczuję. Wiem co przechodzisz. To trudna " walka". On widzi to wszystko zupelnie inaczej.
Re: przemoc psychiczna
Nie wiem co dalej...
Do psychologa chodzę. Walczę o wszystko. Nadal sama. Psycholog zasugerowała żebyśmy przyszli razem bo samej ciężko będzie mi coś zdziałać. Sytuacja jest skomplikowana.
Gdy były "dobre dni" zaproponowałam to mężowi. A on się wściekł. Zaczął wyzywać, że potrzebuje psychiatry. Ja.
Wprowadzanie granic nic nie daje na razie.
Jestem winna wszystkiemu. Mam źle poukładanie w głowie, złych rodziców, wszystkie decyzje podejmowałam źle. Nawet ma pretensje o to, że nie umie wyprać w pralce. Zaczynam się zastanawiać czy jestem normalna???
Dziś rano mąż mi oznajmił, że albo się zmienię albo mnie zdradzi...
Do psychologa chodzę. Walczę o wszystko. Nadal sama. Psycholog zasugerowała żebyśmy przyszli razem bo samej ciężko będzie mi coś zdziałać. Sytuacja jest skomplikowana.
Gdy były "dobre dni" zaproponowałam to mężowi. A on się wściekł. Zaczął wyzywać, że potrzebuje psychiatry. Ja.
Wprowadzanie granic nic nie daje na razie.
Jestem winna wszystkiemu. Mam źle poukładanie w głowie, złych rodziców, wszystkie decyzje podejmowałam źle. Nawet ma pretensje o to, że nie umie wyprać w pralce. Zaczynam się zastanawiać czy jestem normalna???
Dziś rano mąż mi oznajmił, że albo się zmienię albo mnie zdradzi...
Re: przemoc psychiczna
Plamo, a co z Twoim stawianiem granic? Próbujesz wdrażać w życie?
Myślałaś o wyprowadzce?
Sądzę, że Twojemu mężowi trzeba postawić sprawę bardzo twardo i radykalnie, nawet jeśli będzie do dla Ciebie bolesne.
A co do słów, że albo się zmienisz, albo Cię zdradzi...no tak po ludzku to ręce opadają. Czyli wierność jest warunkowa? Ale abstrahując od tego, że mąż po prostu nie ma prawa wypowiedzieć do Ciebie takich słów, to czego on od Ciebie chce? Jak chce, żebyś się zmieniła - werbalizował to?
Myślałaś o wyprowadzce?
Sądzę, że Twojemu mężowi trzeba postawić sprawę bardzo twardo i radykalnie, nawet jeśli będzie do dla Ciebie bolesne.
A co do słów, że albo się zmienisz, albo Cię zdradzi...no tak po ludzku to ręce opadają. Czyli wierność jest warunkowa? Ale abstrahując od tego, że mąż po prostu nie ma prawa wypowiedzieć do Ciebie takich słów, to czego on od Ciebie chce? Jak chce, żebyś się zmieniła - werbalizował to?
Re: przemoc psychiczna
właśnie postawiłam granice.
Zbliżeń nie będzie dopóki nie zaczniemy czegoś zmieniać... No to usłyszałam dziś rano o zdradzie.
Z książka granice w małżeństwie się nie rozstaje. Tylko kiedy zaczynam się "bronić" to tylko wyzwalam dodatkowe negatywne emocje, agresje.
Może targają mną emocje, ale nie jestem wstanie wymienić żadnej rzeczy pozytywnej, którą wymieniłby mój mąż, że jest z niej zadowolony.
Wszystko robię źle. Uwierzcie.
Jak podejmujemy decyzje i wyjdą inne efekty niż oczekujemy winna jestem ja. Nie doczytałam, nie do sprawdzałam, nie dopytałam, a czasu mam aż ponad normę.
Nie umie się bronić. Nie umie odpysknąć. Ale co to da? Mam się wydzierać, wyzywać, przeklinać?
Nie ma możliwości normalnej rozmowy.
Jakiej zmiany chce mąż? Całości. Może faktycznie ze mną są problemy i mam jakieś zaburzenia. A dlaczego: bo wiele razy twierdził, że mówiłam do niego kompletnie coś innego, a potem odwracałam kota ogonem!!! np. ustalamy, że wyjeżdżamy na zakupy o 14, a ja się specjalnie nie wyrabiam z przygotowaniem i wmawiam mu, że ustalaliśmy, że jedziemy o 14.30. Słuchajcie nie powiem, że mogło to się zdarzyć, ale cały czas? Zaczęłam sobie zapisywać więc od miesiąca wszystkie plany i ważne daty, To nie zmieniło faktu. Dalej robię coś źle.
Jeżeli tyle razy się pomyliłam i faktycznie powiedziałam mu coś innego to powinnam się na prawdę leczyć.
Tylko dlaczego tylko w jego stronę popełniam takowe pomyłki?
Ostatnio pojechaliśmy do znajomych. spaliśmy w oddzielnych pokojach. Ja z dziećmi. Mąż osobno. Wyjechaliśmy z awanturą bo wieczorem się nie domyśliłam żeby przyjść do niego na chwilę pogadać...
Wyprowadzka: nie mam gdzie i za co....
Zbliżeń nie będzie dopóki nie zaczniemy czegoś zmieniać... No to usłyszałam dziś rano o zdradzie.
Z książka granice w małżeństwie się nie rozstaje. Tylko kiedy zaczynam się "bronić" to tylko wyzwalam dodatkowe negatywne emocje, agresje.
Może targają mną emocje, ale nie jestem wstanie wymienić żadnej rzeczy pozytywnej, którą wymieniłby mój mąż, że jest z niej zadowolony.
Wszystko robię źle. Uwierzcie.
Jak podejmujemy decyzje i wyjdą inne efekty niż oczekujemy winna jestem ja. Nie doczytałam, nie do sprawdzałam, nie dopytałam, a czasu mam aż ponad normę.
Nie umie się bronić. Nie umie odpysknąć. Ale co to da? Mam się wydzierać, wyzywać, przeklinać?
Nie ma możliwości normalnej rozmowy.
Jakiej zmiany chce mąż? Całości. Może faktycznie ze mną są problemy i mam jakieś zaburzenia. A dlaczego: bo wiele razy twierdził, że mówiłam do niego kompletnie coś innego, a potem odwracałam kota ogonem!!! np. ustalamy, że wyjeżdżamy na zakupy o 14, a ja się specjalnie nie wyrabiam z przygotowaniem i wmawiam mu, że ustalaliśmy, że jedziemy o 14.30. Słuchajcie nie powiem, że mogło to się zdarzyć, ale cały czas? Zaczęłam sobie zapisywać więc od miesiąca wszystkie plany i ważne daty, To nie zmieniło faktu. Dalej robię coś źle.
Jeżeli tyle razy się pomyliłam i faktycznie powiedziałam mu coś innego to powinnam się na prawdę leczyć.
Tylko dlaczego tylko w jego stronę popełniam takowe pomyłki?
Ostatnio pojechaliśmy do znajomych. spaliśmy w oddzielnych pokojach. Ja z dziećmi. Mąż osobno. Wyjechaliśmy z awanturą bo wieczorem się nie domyśliłam żeby przyjść do niego na chwilę pogadać...
Wyprowadzka: nie mam gdzie i za co....
Re: przemoc psychiczna
Wprowadziłam grancie.
Zbliżeń nie będzie dopóki coś nie zaczniemy zmieniać. No to usłyszałam dziś rano o zdradzie...
Wyprowadzka: nie mam gdzie i za co.
Mąż chce żebym była normalna. Mówi, że ciągle zmieniam zdanie, że mówiłam inaczej, jak podejmiemy decyzje i wychodzą inne efekty to jest to moja wina bo on się zgodził na takie rozwiązanie żebym mu nie marudziła...
U nas nie ma normalnej rozmowy.
Mówi, że wiele razy powiedziałam coś innego niż miało być...
Nie mówię, że nie! Ale wychodzi na to, że ja codziennie robię coś na odwrót!!!
Może faktycznie jestem jakaś niezrównoważona. Tylko dlaczego te błędy są tylko w kierunku jego osoby?
Zbliżeń nie będzie dopóki coś nie zaczniemy zmieniać. No to usłyszałam dziś rano o zdradzie...
Wyprowadzka: nie mam gdzie i za co.
Mąż chce żebym była normalna. Mówi, że ciągle zmieniam zdanie, że mówiłam inaczej, jak podejmiemy decyzje i wychodzą inne efekty to jest to moja wina bo on się zgodził na takie rozwiązanie żebym mu nie marudziła...
U nas nie ma normalnej rozmowy.
Mówi, że wiele razy powiedziałam coś innego niż miało być...
Nie mówię, że nie! Ale wychodzi na to, że ja codziennie robię coś na odwrót!!!
Może faktycznie jestem jakaś niezrównoważona. Tylko dlaczego te błędy są tylko w kierunku jego osoby?
Re: przemoc psychiczna
Plama ja nie widzę w tym co napisałaś postawienia granicy tylko postawienie ultimatum.
Nie różni się to moim zdaniem od tego co zaserwował Ci mąż
Plama granicę najpierw stawiasz sobie np. nie godzę się na branie udziału w awanturach. Wtedy sama jesteś odpowiedzialna za jej szczelność. Nie musisz brać udziału w awanturze jeśli nie chcesz.
Jeśli nie wiesz jak postawić granicę albo nie potrafisz jej obronić to lepiej nie stawiać jej wcale.
Za każdym razem gdy ulegniesz będzie Cię to osłabiało
Re: przemoc psychiczna
Dziękuje Czarku, dużo dały mi Twoje słowa.
Muszę to wszystko jeszcze raz przeanalizować.
Muszę to wszystko jeszcze raz przeanalizować.
Re: przemoc psychiczna
Plamo, może Twoja praca z psychologiem ma polegać właśnie na nauce stawiania granic? Wtedy nie musisz męża nigdzie ciągnąć, a pracy masz od tzw. metra.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: przemoc psychiczna
Za dużo
dużych problemów na raz ,
macie oboje :
- z rodzicami
- z sobą i pomiędzy sobą
- z dziećmi
- z budową
Nie dziwię się , a jeszcze mamy okres zimy ( obniżony nastrój , brak sił itd. )
Ja bym zaczął od przeliczenia siły ( kasy ) na zamiary z tą budową ,
aby sobie nie narobić dużych kłopotów .
dużych problemów na raz ,
macie oboje :
- z rodzicami
- z sobą i pomiędzy sobą
- z dziećmi
- z budową
Nie dziwię się , a jeszcze mamy okres zimy ( obniżony nastrój , brak sił itd. )
Ja bym zaczął od przeliczenia siły ( kasy ) na zamiary z tą budową ,
aby sobie nie narobić dużych kłopotów .