Nie, to tylko mój zły zapis. Ona właśnie twierdzi, że w jej związku z kowalskim było nie tylko uczucie (amok) ale właśnie postawa-miłość.twardy pisze: ↑03 gru 2017, 11:25Myślę, że dobrze to wyjaśnił ozeasz.
No, nie wyjaśnił, niestety.
Właśnie nie "COŚ" jeszcze. Ale małżonek wycofuje całość miłości i przyjmuje postawę miłości wobec kowalskiej. Popełnia grzech, łamie przysięgę, ale przyjmuje postawę miłości wobec kowalskiej, zamiast małżonki.ozeasz pisze: ↑03 gru 2017, 11:00 W moim rozumieniu jeśli miłość małżeńska ,jest jedną z różnych przejawów miłości (rodzicielska ,synowska , braterska) , wyrażającą się w sposób szczególny ,jako całkowity dar z siebie dla drugiego , to nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy dając wszystko swemu małżonkowi mam jeszcze COŚ , co mogę dać innej osobie ?
Jeśli tak jest , to tylko oznacza że nie dałem wszystkiego ,a jeśli tak , to czy to była miłość budowana na fundamencie Miłości Bożej ,źródła prawdziwej i jedynej miłości ?
Skoro połączyłem sie z żoną tak ściśle , że stałem się z Nią jednym ciałem , to nie ma możliwości rozczłonkowania ciała i pozostania przy życiu ,to wynika z moje wiary ,nie z rzeczywistości którą można ludzkimi zmysłami doświadczyć.
Owszem to ideał, ale czyż naszym obowiązkiem jako osób wierzących nie jest dążenie do świętości?
No tak, ale zdradzający nie dąży do świętości i to jest także jego wybór. Każdy z nas ma wybór, a obowiązek nie znaczy, że każdy tak postąpi.
Rozmawiamy tutaj jako katolicy, a dla katolika nie ma małżeństw niesakramentalnych. są tylko związki niesakramentalne i chociażby samo to, pokazuje, że miłość w małżeństwie, to nie miłość w związku niesakramentalnym. I mieszajmy w to uczuć i motyli w brzuchu.
Jeśli może istnieć miłość do dziecka, to może istnieć także miłość do kowalskiej. Nie uczucie, a właśnie postawa-miłość.
Słucham?
Pisałam o związkach niesakramentalnych. Wtedy przeniesienie postawy-miłości na kowalską nie musi być grzechem (bo kowalska może być wolna), jak i nie jest grzechem wobec małżonka niesakramentalnego, lecz jedynie złamaniem przysięgi.
Taka rozumiana w kontekście wiary, a nie własnych uniesień? Tak, występuje tylko w małżeństwach sakramentalnych. Poza nimi może być najwyżej dobrze, można nawet czuć się szczęśliwym, docenianym przez drugą osobę, ale to nadal będą tylko uczucia.
Miłość występuje tylko w wierze? Zbytnie uproszczenie. Czyli matka kochająca dziecko, a nie będąca żoną sakramentalną, nie miłuje dziecka (to tylko uczucie, a nie postawa?). Może tak być np. przy unieważnieniu małżeństwa.
No właśnie - uczucie, a nie Miłość.
co gdy romans przeradza się w miłość
Moderator: Moderatorzy
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
I jeszcze jedno. Zakładając, że istnieje miłość np. rodzicielska, synowska itd a także miłość małżeńska, to możemy przyjąć że istnieje także miłość "kowalska" (bo do kowalskiej, czy kowalskiego). Nie tylko uczucie, ale i postawa miłości będąca konsekwencją decyzji. Decyzji, czyli wycofania miłości małżeńskiej do małżonka, i przeniesienie decyzją (wolność jednostki otrzymana od Boga) postawy miłości na kowalską/kowalskiego. Czyli istnieje miłość przynajmniej kowalska. Postawa-miłość, a nie tylko uczucia. Bo jeśli w końcu mąż/żona zamieszkuje z kowalską/kowalskim ma z nim/nią dzieci i żyje, jak z mężem/żoną - to nie jest to tylko uczucie, ale właśnie postawa miłości.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Skoro o mnie mowa...
Nie uczucie, a postawa, która wynikłe z decyzji. Oczywiście na początku było uczucie.
Zgadzam się z tym, co napisała renta11.
Jeżeli miłość to postawa wynikającą z decyzji, to można kochać kowalskiego lub kowalską. I to całkiem szczerze i prawdziwie.
Oczywiście z punktu widzenia religii katolickiej to możliwe jest tylko w małżeństwie.
Ale mnie się wydaje, że to pytanie zadane jest raczej ku zrozumieniu postępowania współmałżonka. A nie rozwiazaniu dylematu religijnego.
Twardy
A ty podejmując decyzję miłości wobec żony nie zywiles do niej uczuć?
Nie uczucie, a postawa, która wynikłe z decyzji. Oczywiście na początku było uczucie.
Zgadzam się z tym, co napisała renta11.
Jeżeli miłość to postawa wynikającą z decyzji, to można kochać kowalskiego lub kowalską. I to całkiem szczerze i prawdziwie.
Oczywiście z punktu widzenia religii katolickiej to możliwe jest tylko w małżeństwie.
Ale mnie się wydaje, że to pytanie zadane jest raczej ku zrozumieniu postępowania współmałżonka. A nie rozwiazaniu dylematu religijnego.
Twardy
A ty podejmując decyzję miłości wobec żony nie zywiles do niej uczuć?
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
No to zrobiła nam się zagwozdka, tak przypadkiem.
Moje wywody są dosyć logiczne i jak widać nawet moderatorzy się zastanawiają.
Bo w końcu są różne rodzaje miłości, w tym mieści się małżeńska jako jedna z wielu.
A zgodnie z prawem cywilnym są małżeństwa kościelne i małżeństwa cywilne (często występują razem). A miłość jako postawa w zasadzie nie różni się w przejawach zewnętrznych. Nawet papież Franciszek powiedział o małżeństwach cywilnych w Ameryce Środkowej (wieloletnich), że są to prawdziwe małżeństwa. (Jak pamiętam z publikacji). I nigdy tego osobiście nie odwołał. Więc zagwozdka jest wielka.
Moje wywody są dosyć logiczne i jak widać nawet moderatorzy się zastanawiają.
Bo w końcu są różne rodzaje miłości, w tym mieści się małżeńska jako jedna z wielu.
A zgodnie z prawem cywilnym są małżeństwa kościelne i małżeństwa cywilne (często występują razem). A miłość jako postawa w zasadzie nie różni się w przejawach zewnętrznych. Nawet papież Franciszek powiedział o małżeństwach cywilnych w Ameryce Środkowej (wieloletnich), że są to prawdziwe małżeństwa. (Jak pamiętam z publikacji). I nigdy tego osobiście nie odwołał. Więc zagwozdka jest wielka.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Uczucia są elementem składowym miłości. No bo jeśli miłość to postawa, to moja postawa przejawia się między innymi tym, że obdarzam żonę uczuciem.
Natomiast, zakochując się w kimś innym, mogę tę osobę darzyć uczuciem, ale to nie będzie według mnie Miłość (przez duże M), ale taka proteza Miłości. Nie oznacza, że nie możemy wtedy czuć się szczęśliwymi. Chwilowo oczywiście, no bo przecież gdyby to było permanentne szczęście, to lustro nie wróciłabyś do męża przecież. Prawda
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Wywody logiczne, ale moderatorzy mają też życie prywatne.
Według mnie ozeasz jednak wytłumaczył to dość dobrze.
Podoba mi się natomiast to określenie "miłość kowalska". Dobre.
Taka niedoróbka prawdziwej Miłości opartej na Bogu i danej nam od Boga.
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
A wcześniej od męża odeszlam. Czyli też nie było permanentnietwardy pisze: ↑03 gru 2017, 20:29Uczucia są elementem składowym miłości. No bo jeśli miłość to postawa, to moja postawa przejawia się między innymi tym, że obdarzam żonę uczuciem.
Natomiast, zakochując się w kimś innym, mogę tę osobę darzyć uczuciem, ale to nie będzie według mnie Miłość (przez duże M), ale taka proteza Miłości. Nie oznacza, że nie możemy wtedy czuć się szczęśliwymi. Chwilowo oczywiście, no bo przecież gdyby to było permanentne szczęście, to lustro nie wróciłabyś do męża przecież. Prawda
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Wniosek z tego taki, że żeby być wiernym to trzeba Boga postawić na pierwszym miejscu. Wtedy miłość stanie na drugim albo kolejnym. Odpadną dylematy.
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Dokładnie.
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Można się spierać
Niedojrzałość naturalnie tak... ale ja tu bym bardziej szedł w słowa Jacka... czyli:
Wcześniej to była: nieodpowiedzialność
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Bardzo często mam wrażenie w czasie takich dyskusji, że pouczenie zdradzajacych, a siebie utwierdzacie w przekonaniu o swojej właściwej i jedynie dobrej postawie.
Tylko po co?
Zdradzajacych tu nie ma.
A wy przecież i tak wiecie lepiej.
I do tego padają słowa oceny. A podobno tak nie należy?
Czujecie się dzięki temu lepiej?
Tylko po co?
Zdradzajacych tu nie ma.
A wy przecież i tak wiecie lepiej.
I do tego padają słowa oceny. A podobno tak nie należy?
Czujecie się dzięki temu lepiej?
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Re: co gdy romans przeradza się w miłość
Ja się nadal zastanawiam, czy watkodawca nie szuka tutaj przyzwolenia na swoją zdradę:
Pisze na tyle enigmatycznie i bezosobowo, że dość niejasne są jego pytania.alelujah pisze: ↑02 gru 2017, 22:16 czy ma sens walczyc z milością?
miłość z natury jest dobrem
jezeli którykolwiek z małżonków
dopusci się zdrady i zakocha się w innej osobie
czyni dobro czy zło?
bo logicznie w tym przypadku rozumujac zdrada czyli zło rodzi cos dobrego?
czy to ma snes?
czy zło moze rodzic dobro?
z natury nie
czyli czy efektem zdrady moze wogole powstac miłość?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."