Moja historia - Krzysztof

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Witam wszystkich,

Z moją żoną pobrałem się 10 lat temu, mamy Córkę w wieku 8 lat. Mimo iż mieliśmy po 28 lat w dniu ślubu byliśmy bardzo niedojrzali życiowo i emocjonalnie. Nasze życie to niekończące się niedogadywanie i rosnące niezrozumienie do siebie.

Żona dwa lata leczyła depresję, niestety polepszenie było chwilowe i gdy się jej znowu pogorszyło postanowiła zabić nerwicę sportem. Moja żona jest w depresji bardzo nerwowa i agresywna, wyzywanie i poniżanie to u niej codzienność.

Od Boga odwróciliśmy się oboje już dawno temu, niedawno podjąłem próbę powrotu ale skończyło się tylko na tym że z samą Córką chodziłem do kościoła na mszę dla dzieci.

Miesiąc temu dowiedziałem się o romansie żony, wpadłem w szał i nawet próbowałem przepędzić kochanka żony. Żona twierdzi, że jest zakochana i już nie chce ze mną być, że nasze małżeństwo było pomyłką od samego początku i że nigdy prawdziwie mnie nie kochała...

Przez ten miesiąc wróciłem do kościoła, przestałem nagabywać żonę o powrót, zacząłem psychoterapię z lekami włącznie, schudłem 10 kg z powodu stresu i przeprowadziłem się do rodziców zostawiając żonie i córce mieszkanie, które należy do mojej rodziny.

Czytając forum zrozumiałem, że muszę zmienić siebie i swoje relację z Bogiem, żony nie zmuszę do nawrócenia się chociaż się o to modlę.

W nerwach postawiłem żonie ultimatum, że ma się po pół roku wyprowadzić z mieszkania skoro wybrała sobie życie z kimś innym.

Od początku postanowiłem, że będę walczył o powrót żony, nie wiem co będzie dalej i jakie decyzję powinienem podejmować stąd moja prośba o wsparcie na tym forum.
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: Czarek »

Witaj Krzysztofie na forum.

Na początku chcę Ciebie poinformować o tym abyś w trosce o bezpieczeństwo Twoje i Twojej rodziny pamiętał o zachowaniu odpowiedniej ostrożności i dyskrecji w opisywaniu swojej historii. Warto o tym pamiętać bo internet nie jest anonimowy.

Jeśli masz możliwość to zachęcam Ciebie do odwiedzenia któregoś z naszych Ognisk.
Ich wykaz masz tutaj: http://sychar.org/ogniska/
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Mimo iż mieliśmy po 28 lat w dniu ślubu byliśmy bardzo niedojrzali życiowo i emocjonalnie. Nasze życie to niekończące się niedogadywanie i rosnące niezrozumienie do siebie.
Krzysztofie te dwa zdania pokazują, że masz świadomość swoich braków w obszarach związanym z emocjonalnością i komunikacją.
W tych przestrzeniach możesz zacząć pracę nad sobą, która w przyszłości ma szansę zaowocować w relacji z żoną, a z pewnością pomoże Ci także w relacji z sobą samym oraz innymi ludźmi.
Gorąco Ciebie do tego zachęcam, bo to jest coś czym rzeczywiście możesz teraz się zająć.
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Przez ten miesiąc wróciłem do kościoła, przestałem nagabywać żonę o powrót, zacząłem psychoterapię z lekami włącznie
Uważam, że to rozsądne posunięcia.
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 W nerwach postawiłem żonie ultimatum, że ma się po pół roku wyprowadzić z mieszkania skoro wybrała sobie życie z kimś innym.
Doświadczyłeś więc już, że nie warto podejmować ważnych decyzji w silnych emocjach.
Jak masz zamiar zrealizować to ultimatum?
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Od początku postanowiłem, że będę walczył o powrót żony
To super. Moim zdaniem warto zacząć to robić mądrze i rozsądnie. Do tego potrzebne Ci będzie poznanie samego siebie, nabycie wiedzy o komunikacji międzyludzkiej, relacjach, różnicach między mężczyznami i kobietami.
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 nie wiem co będzie dalej i jakie decyzję powinienem podejmować stąd moja prośba o wsparcie na tym forum
Krzysztofie myślę, że nikt nie powie Ci jakie decyzje masz podjąć, bo ich konsekwencje będziesz ponosił Ty sam oraz Twoi bliscy.
Odezwą się pewnie inni użytkownicy forum, którzy podzielą się z Tobą swoimi doświadczeniami i zmaganiami.
Zachęcam Ciebie abyś przyglądał się z uwagą tym wpisom, które będą Cię w szczególny sposób dotykały lub poruszały. To one mogą wskazywać Ci obszary do pracy nad sobą.

Pogody ducha
jacek-sychar

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: jacek-sychar »

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 W nerwach postawiłem żonie ultimatum, że ma się po pół roku wyprowadzić z mieszkania skoro wybrała sobie życie z kimś innym.
Pół roku to długo. Ja bym teraz próbował postawić sprawę na ostrzu noża. Miesiąc by wystarczył. Niech się by skonfrontowali z taką sytuacją.
A co z córką? Co z nią będzie? Myślisz ewentualnie o opiece nad nią?
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Czarek pisze: 07 gru 2017, 11:48 Witaj Krzysztofie na forum.

Na początku chcę Ciebie poinformować o tym abyś w trosce o bezpieczeństwo Twoje i Twojej rodziny pamiętał o zachowaniu odpowiedniej ostrożności i dyskrecji w opisywaniu swojej historii. Warto o tym pamiętać bo internet nie jest anonimowy.

Jeśli masz możliwość to zachęcam Ciebie do odwiedzenia któregoś z naszych Ognisk.
Ich wykaz masz tutaj: http://sychar.org/ogniska/
Dziękuję, zamierzam skorzystać. Możecie napisać jak wyglądają takie spotkania? Trzeba się przedstawić? Opowiedzieć o sobie?
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Mimo iż mieliśmy po 28 lat w dniu ślubu byliśmy bardzo niedojrzali życiowo i emocjonalnie. Nasze życie to niekończące się niedogadywanie i rosnące niezrozumienie do siebie.
Krzysztofie te dwa zdania pokazują, że masz świadomość swoich braków w obszarach związanym z emocjonalnością i komunikacją.
W tych przestrzeniach możesz zacząć pracę nad sobą, która w przyszłości ma szansę zaowocować w relacji z żoną, a z pewnością pomoże Ci także w relacji z sobą samym oraz innymi ludźmi.
Gorąco Ciebie do tego zachęcam, bo to jest coś czym rzeczywiście możesz teraz się zająć.
Jak taką pracę rozpocząć?
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Przez ten miesiąc wróciłem do kościoła, przestałem nagabywać żonę o powrót, zacząłem psychoterapię z lekami włącznie
Uważam, że to rozsądne posunięcia.

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 W nerwach postawiłem żonie ultimatum, że ma się po pół roku wyprowadzić z mieszkania skoro wybrała sobie życie z kimś innym.
Doświadczyłeś więc już, że nie warto podejmować ważnych decyzji w silnych emocjach.
Jak masz zamiar zrealizować to ultimatum?
Napiszę o tym w następnym wpisie.
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 Od początku postanowiłem, że będę walczył o powrót żony
To super. Moim zdaniem warto zacząć to robić mądrze i rozsądnie. Do tego potrzebne Ci będzie poznanie samego siebie, nabycie wiedzy o komunikacji międzyludzkiej, relacjach, różnicach między mężczyznami i kobietami.
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24
nie wiem co będzie dalej i jakie decyzję powinienem podejmować stąd moja prośba o wsparcie na tym forum
Krzysztofie myślę, że nikt nie powie Ci jakie decyzje masz podjąć, bo ich konsekwencje będziesz ponosił Ty sam oraz Twoi bliscy.
Odezwą się pewnie inni użytkownicy forum, którzy podzielą się z Tobą swoimi doświadczeniami i zmaganiami.
Zachęcam Ciebie abyś przyglądał się z uwagą tym wpisom, które będą Cię w szczególny sposób dotykały lub poruszały. To one mogą wskazywać Ci obszary do pracy nad sobą.

Pogody ducha
moderacja: poprawiono cytowania, mam nadzieję, że dobrze :?
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

jacek-sychar pisze: 07 gru 2017, 13:03
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 10:24 W nerwach postawiłem żonie ultimatum, że ma się po pół roku wyprowadzić z mieszkania skoro wybrała sobie życie z kimś innym.
Pół roku to długo. Ja bym teraz próbował postawić sprawę na ostrzu noża. Miesiąc by wystarczył. Niech się by skonfrontowali z taką sytuacją.
A co z córką? Co z nią będzie? Myślisz ewentualnie o opiece nad nią?
Problem jest bardzo złożony, moja żona ma nerwicę i podejrzewam jakąś chorobę psychiczną(raz jest miła, raz wredna innym razem straszy że się zabije), zamierza ją zwalczyć sportem(różne zajęcia 5 dni w tygodniu) oraz jak się teraz okazało "miłością" z kowalskim. Bo jak mówi chce wreszcie zacząć żyć!

To 6 miesięcy wyszło stąd, że jej ewentualna wyprowadzka wiązała by się z przenosinami do teściów i musieli byśmy przenieść Córkę do innej szkoły a nie chce Córce robić takich stresów tym bardziej, że Córka ma lekki mutyzm i generalnie jest zlękniona.

Żona już mi groziła, że jak jej zabiorę dziecko to się zabije.

Pytałem się żony jakie mają plany z kowalskim ale wydaje mi się, że on jest dla niej nadzieją na szczęście i go chroni nie mówiąc mu wszystkiego o sobie i swojej sytuacji. Generalnie nic o nim nie chce powiedzieć. Ja już od jakiegoś czasu o nic nie pytam.

Mogę postawić sprawę na ostrzu noża ale wyjdzie na to, że zmieniam zdanie i jestem niesłowny(to często zarzucała mi żona). Boje się że narobię kłopotu teściom i Córce i tylko na tym stracić.

Mój teść poradził mi dzisiaj, żebym jak najszybciej się rozwiódł i zabrał dziecko...
jacek-sychar

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: jacek-sychar »

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 13:30 Dziękuję, zamierzam skorzystać. Możecie napisać jak wyglądają takie spotkania? Trzeba się przedstawić? Opowiedzieć o sobie?
Na początek wystarczy tylko się przedstawić (oczywiście chodzi tylko o imię :lol: ). Jak będziesz miał ochotę, to możesz coś powiedzieć więcej. Nikogo nie zmuszamy do zwierzeń. Każdy mówi gdy potrzebuje i ile potrzebuje. Starszym ogranicza się czas, ale młodzi (oczywiście stażem) mogą więcej.
jacek-sychar

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: jacek-sychar »

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 13:49 Problem jest bardzo złożony, moja żona ma nerwicę i podejrzewam jakąś chorobę psychiczną(raz jest miła, raz wredna innym razem straszy że się zabije)
No to chyba więcej kobiet tak ma, że raz jest wredna a za chwilę miła. :?
Ale nigdy nie myślałem o tym w kategoriach choroby psychicznej. :shock:
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 13:49 Żona już mi groziła, że jak jej zabiorę dziecko to się zabije.
A jak ona zabierze Tobie córce, to wszystko musi być OK?
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: GregAN »

Krzychforum,

Pisałeś o leczeniu depresji przez żonę .
Jej romans, jest prawdopodobnie ucieczka od prawdziwych problemów które wynikają z depresji.
Ta ucieczka nie rozwiąże jej problemów , jedynie na chwile przypudruje a następnie spowoduje ich pogłębienie, kiedy okaże się ze znowu tkwi w tym samym miejscu, z tymi samymi problemami a jeżeli kowalski odwróci się od niej , a tak prawdopodobnie się stanie kiedy rozpozna żonę, to wpadnie w jeszcze większe poczucie beznadzieji.

Życie z osoba w depresji nie jest łatwe , z czasem może spowodować podobne problemy u partnera/współmałżonka który jest bezradny wobec zachowań osoby chorej.

Czy u żony wystąpiły stany ospałości , niemożności normalnego funkcjonowania, lęki, czy jedynie zmiany nastrojów ?
Jaki był jej dom rodzinny, kwestia DDD, DDA, DDRR ?
Może to nie depresja a kwestia domu rodzinnego , może zaburzeń psychicznych - neurotycznosc, border line.

Co do gróźb samobójstwa w przypadku odebrani jej córki - to zazwyczaj jest szantaż , czasami próba wołania o pomoc , bardziej niż groźba.
Realistycznie patrząc , taka deklaracja skłaniałoby właśnie ku odebrania opieki nad dzieckiem , jako osobie niedojrzałej emocjonalnie i traktującej druga osobę jako swój umilacz, a nie odrębna jednostka.
Pewnie zdaje sobie sprawę, ze niewyleczona depresja może zmniejszyć jej szanse na przyznanie opieki , zależnie od preferencji sądu niestety.

Kowalski pewnie trzymany jest w głębokiej niewiedzy na temat jej problemów , wszak romans ma trwać w oderwaniu od codziennych problemów i opierać na przyjemnej fazie randkowania.
Jaki jest jego status "związkowy " - kawaler, kawaler z odzysku czy żonaty ?
Ta informacja może Ci dać wskazówkę co do prawdziwych zamiarów wobec żony - miła odskocznia czy deklaracja związku .

Czy wiesz jakim językiem miłości posługuje się żona a jakim posługujesz się Ty ?
- patrz "5 języków miłości" G. Chapman.

"Nigdy Ciebie nie kochałam" - standardowe słowa . Nie ma potrzeby się nimi przejmować .

Proponuje , nie wyprowadzaj się z mieszkania.
Masz prawo ale i obowiązek mieszkać z rodzina, wyprowadzka działa na Twoja niekorzyść .

Decyzje podejmowane w emocjach nie są dobre.
Zarówno Twoje - w złości , jak i żony w amoku zauroczenia.

Zaleczenie depresji żony , wydaje mi się najwazniesza sprawa.
Przygotuj się na możliwe zwroty w jej romansie - odwroty poprzedzające nawroty.

Jak u żony z wiara ?
Czesto zaangażowanie się w grupy wspólnotowe jest dobrym lekarstwem na "chorobę duszy" jaka jest depresja . Może nie jedynym ale na pewno mocno wspomagającym .
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Krzychforum,

Pisałeś o leczeniu depresji przez żonę .
Jej romans, jest prawdopodobnie ucieczka od prawdziwych problemów które wynikają z depresji.
Ta ucieczka nie rozwiąże jej problemów , jedynie na chwile przypudruje a następnie spowoduje ich pogłębienie, kiedy okaże się ze znowu tkwi w tym samym miejscu, z tymi samymi problemami a jeżeli kowalski odwróci się od niej , a tak prawdopodobnie się stanie kiedy rozpozna żonę, to wpadnie w jeszcze większe poczucie beznadzieji.

Też o tym myślałem, dlatego staram się być w pobliżu żeby chronić Córkę i ewentualnie żonę przed zrobieniem czegoś głupiego.


Życie z osoba w depresji nie jest łatwe , z czasem może spowodować podobne problemy u partnera/współmałżonka który jest bezradny wobec zachowań osoby chorej.
U mnie wywołało to obojętność i agresję słowną.
Czy u żony wystąpiły stany ospałości , niemożności normalnego funkcjonowania, lęki, czy jedynie zmiany nastrojów ?
Jaki był jej dom rodzinny, kwestia DDD, DDA, DDRR ?
Może to nie depresja a kwestia domu rodzinnego , może zaburzeń psychicznych - neurotycznosc, border line.
w nocy jak ma wstać do dziecka więcej niż jeden raz to się złości i przysypia, lęki ma często, generalnie boi się ludzi, ja też mam z tym problem ale na place zabaw, urodziny z Córką chodzę ja.

Rodzina teściów to też duży problem, teściowa jest "męcząca" i bardzo emocjonalna, apodyktyczna i dla świętego spokoju pozwala żonie kupować co tylko sobie wymarzy(mają wspólne konto), do tego dochodzi ciągła kontrola z obu stron. Żona oprócz mnie maltretuje także teściową, teścia nie rusza.

Teść z kolei miał problemy z alkoholem, generalnie jest nerwowy i zdradził teściową jak moja żona była nastolatką, przez 1,5 roku teściowa mieszkała w dużym pokoju. Teraz sam mi doradza rozwód i opiekę nad dzieckiem, nie pamięta jak sam narozrabiał.

Moja żona ma pretensje do teściowej, że ta się z nim nie rozwiodła po tym incydencje. I że jest złą matką, że córka nie chce u niej spać(u mojej mamy chce) i generalnie się jej czepia o co tylko może.

Ja bym ich wszystkich razem wysłał na terapię. Teraz teściowie mocno mnie wspierają.

Teść miał z moją żoną poważną rozmowę o naszej sytuacji i ona go okłamała, że kowalski to tylko kolega i nic ich nie łączy. Teraz jak się zorientował, że to nie prawda szykuje się kolejna rozmowa, zapisali ją nawet do jakiegoś terapeuty i teraz teść będzie żonę namawiał, żeby tam poszła.


Co do gróźb samobójstwa w przypadku odebrani jej córki - to zazwyczaj jest szantaż , czasami próba wołania o pomoc , bardziej niż groźba.
Realistycznie patrząc , taka deklaracja skłaniałoby właśnie ku odebrania opieki nad dzieckiem , jako osobie niedojrzałej emocjonalnie i traktującej druga osobę jako swój umilacz, a nie odrębna jednostka.
Pewnie zdaje sobie sprawę, ze niewyleczona depresja może zmniejszyć jej szanse na przyznanie opieki , zależnie od preferencji sądu niestety.


Może to i szantaż, ale jak sobie coś zrobi to ja sobie tego nie wybaczę, może to być oczywiście próba wołania o pomoc. Generalnie żona jest dobrą matką, dba o córkę, zapisuje ją na różne zajęcia, każe się uczyć. Ciężko mi sobie wyobrazić, że córka mieszkała by ze mną a nie z żoną ale oczywiście tego nie wykluczam. Zresztą powiadomiłem o tym żonę że nie wiadomo jeszcze jak będzie z opieką i wydaje mi się, że ona się teraz boi, że jej zabiorę dziecko.

Wydaje mi się, że żona jest rozczarowana córką, sama często podkreśla, że była bezproblemowym dzieckiem, a mała jest fleją jak jej tata.
Kowalski pewnie trzymany jest w głębokiej niewiedzy na temat jej problemów , wszak romans ma trwać w oderwaniu od codziennych problemów i opierać na przyjemnej fazie randkowania.
Jaki jest jego status "związkowy " - kawaler, kawaler z odzysku czy żonaty ?
Ta informacja może Ci dać wskazówkę co do prawdziwych zamiarów wobec żony - miła odskocznia czy deklaracja związku .
Też tak podejrzewam, nasza wspólna koleżanka powiedziała po spotkaniu z żoną(wszystkiego mi nie chciała powiedzieć a ja nie naciskałem), że żona na przemian płakała i była podekscytowana w jakiś niezdrowy sposób i to wszystko dla niej było mega chorą sytuacją. Koleżanka była strasznie poruszona po tym spotkaniu.

Wiem tylko, że kowalski jest młodszy od mojej żony ma dwa razy więcej testosteronu niż ja i jest szansą mojej żony na szczęśliwe życie i drugie dziecko. Rozmawiałem z nim na początku przez telefon i obiecał się z tego wymiksować, nawet widziałem sms-a od niego z tym przekazem, ale widać żona go przekonała do powrotu...
Czy wiesz jakim językiem miłości posługuje się żona a jakim posługujesz się Ty ?
- patrz "5 języków miłości" G. Chapman.
Muszę szybko uzupełnić tą wiedzę!
"Nigdy Ciebie nie kochałam" - standardowe słowa . Nie ma potrzeby się nimi przejmować .
Słyszałem to już tyle razy, że już w to uwierzyłem.
Proponuje , nie wyprowadzaj się z mieszkania.
Masz prawo ale i obowiązek mieszkać z rodzina, wyprowadzka działa na Twoja niekorzyść .
Na razie dziewczyny mieszkają u teściów bo w mieszkaniu jest mały remont, zastrzegłem sobie prawo do posiadania własnego kąta i w zależności od sytuacji(lub osobistej potrzeby) nocowania w domu. Zresztą codziennie rano będę przyjeżdżał żeby odprowadzać małą do szkoły i dwa razy w tygodniu mam ją lulać(i wtedy będę nocował)

Moja żona jak się dowiedziała, że zamierzam z nimi mieszkać to wpadła w taką depresję, że się postanowiłem z domu ewakuować.

Decyzje podejmowane w emocjach nie są dobre.
Zarówno Twoje - w złości , jak i żony w amoku zauroczenia.
Wiem już o tym.
Zaleczenie depresji żony , wydaje mi się najwazniesza sprawa.
Przygotuj się na możliwe zwroty w jej romansie - odwroty poprzedzające nawroty.
Też tak uważam, ale jak ją namówić do leczenia? Sama musi chcieć.
Jak u żony z wiara ?
Czesto zaangażowanie się w grupy wspólnotowe jest dobrym lekarstwem na "chorobę duszy" jaka jest depresja . Może nie jedynym ale na pewno mocno wspomagającym .
Nie ma o czym mówić, kiedyś była bardzo pobożna, teraz w ogóle nie chodzi do kościoła. Jedyna modlitwa to ta wieczorna z córką którą mi obiecała ale nie wiem czy się modlą.
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: GregAN »

Mam wrażenie, że żona wyniosła z domu potrzebę posiadania "winnego", osobnika który jest odpowiedzialny za wszelkie niepowodzenia a jednocześnie fakt zdefiniowanego wspólnego wroga, jednoczy pozostałych.
W tej chwili dla żony to Ty jesteś winny jej nieszczęść, to Ty jesteś tym wrogiem na którym można zaspokoić swoją neurotykę.

Za chwilę może być córka, a kiedyś kowalski.
Chroń córkę, na żonę nie masz wpływu.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: Nirwanna »

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 19:50 jak ją namówić do leczenia? Sama musi chcieć.
Krzych, możesz się wybrać sam do psychiatry (mądrego! nie-na-odwal) i poprosić o poradę, jak postępować z żoną, jak wyczuć u niej dobry moment, gdy będzie najbardziej podatna na sugestię dotyczącą leczenia.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: Czarek »

krzychforum pisze: 07 gru 2017, 19:50 Ja bym ich wszystkich razem wysłał na terapię.
Krzysztofie niewykluczone, że Twojej żonie i jej rodzicom taka terapia mogłaby pomóc. Ja widzę tylko jeden problem, żeby tak się stało musieliby tego chcieć.

Dużo napisałeś o rodzinie żony. A co z Twoim domem rodzinnym i modelem relacji jaki w nim funkcjonował? Przyglądałeś się temu? Masz jakieś spostrzeżenia albo wnioski?
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

GregAN pisze: 07 gru 2017, 20:30 Mam wrażenie, że żona wyniosła z domu potrzebę posiadania "winnego", osobnika który jest odpowiedzialny za wszelkie niepowodzenia a jednocześnie fakt zdefiniowanego wspólnego wroga, jednoczy pozostałych.
W tej chwili dla żony to Ty jesteś winny jej nieszczęść, to Ty jesteś tym wrogiem na którym można zaspokoić swoją neurotykę.

Za chwilę może być córka, a kiedyś kowalski.
Chroń córkę, na żonę nie masz wpływu.
To że jestem winny całego zła słyszę już od dawna, podobnie teściowa, z teściem pamiętam tylko raz się pokłóciła a znamy się już długo.

Zresztą teraz podczas remontu wychodzą różne zachcianki i dopiero moje stanowcze NIE ją uspokoiło.

Córkę muszę mieć stale na oku.
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Nirwanna pisze: 07 gru 2017, 21:25
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 19:50 jak ją namówić do leczenia? Sama musi chcieć.
Krzych, możesz się wybrać sam do psychiatry (mądrego! nie-na-odwal) i poprosić o poradę, jak postępować z żoną, jak wyczuć u niej dobry moment, gdy będzie najbardziej podatna na sugestię dotyczącą leczenia.
Chodzę już do psychiatry i to do dobrego(kiedyś mi pomógł jedną wizytą). Niestety moja żona jest strasznie uparta i ciągle powtarza że sport ją wyleczy i ostatnio też mi to doradzała. Zresztą skorzystałem z rady jako uzupełnienie psychoterapii. Mój terapeuta stwierdził, że sport bardzo dobrze pomaga ale nie wyleczy.
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Czarek pisze: 07 gru 2017, 21:27
krzychforum pisze: 07 gru 2017, 19:50 Ja bym ich wszystkich razem wysłał na terapię.
Krzysztofie niewykluczone, że Twojej żonie i jej rodzicom taka terapia mogłaby pomóc. Ja widzę tylko jeden problem, żeby tak się stało musieliby tego chcieć.

Dużo napisałeś o rodzinie żony. A co z Twoim domem rodzinnym i modelem relacji jaki w nim funkcjonował? Przyglądałeś się temu? Masz jakieś spostrzeżenia albo wnioski?
Teściowa na pewno by poszła, żona może też ale teść to za żadne skarby.

U mnie w rodzinie patologii nie było, ale rodzice zupełnie nie przygotowali mnie do samodzielnego życia. Ojciec niby był ale go nie było, czasem coś doradził, coś pomógł, użył pasa jako argumentu i tyle.

Mama z kolei upośledziła mnie zupełnie swoją nadopiekuńczością i ochroną przed każdym zagrożeniem. Zresztą nieśmiały byłem zawsze a potem zrobiłem się lękowy co odbiło się na moim wykształceniu, pracy i małżeństwie. Nauczyłem się jak uciekać przed problemami a nie z nimi mierzyć.
Zablokowany