Moja historia - Krzysztof

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

rak pisze: 11 gru 2017, 10:51
krzychforum pisze: 08 gru 2017, 18:41 "Czas pomaga, ale przy intensywnym kontakcie nawroty są też częstsze... Warto się na taką karuzelę przygotować."
Nie rozumiem co masz przez to zdanie na myśli.
Dyskusja dużo dalej poszła, ale nie mogłem wcześniej odpowiedzieć...

Chodziło mi o to, że ból i smutek teraz jest olbrzymi, z czasem będzie się zmniejszał. Z tym, że przy intensywnym kontakcie z żoną będzie wracał, szczególnie, że będziesz "otwarty" na jej emocje, które nie będą generalnie miłe dla Ciebie.
Ten kontakt (jaki rozumiem, że cały czas macie) jest szansa, żeby coś zmienić, pokazać lepszą wersję siebie, zawalczyć, ale równocześnie to ciągłę posypywanie otwartej rany solą... Warto się przygotować, że czasami po jakimś pozytywnym geście żony, nadzieja może zbudować przesadne oczekiwania, nastrój tymczasowo poszybuje, by później jeszcze ostrzej zapikować w dół. Na taką huśtawkę warto się przygotować, żeby nie poddawać się tym zmianom za bardzo... (wiem, że trudno)

Jak pozostali, nie radziłbym wyprowadzki, sam w swoim czasie dałem się podpuścić szantażom, żeby nie naciskać, dać przestrzeń, a samo się naprawi... Niestety dopiero po czasie zorientowałem się, że nie chodzi wcale o naprawę, ale o święty spokój i wolną rękę, sytuacja tylko się pogorszyła...
Rak i tego się właśnie najbardziej obawiam... Na szczęście już trochę okrzepłem i będzie mi łatwiej, ale z roli podnóżka muszę się podnieść na poziom partnera.

Codziennie dwa razy czytam listę Zerty i "słowa Kasi" żeby mi się wryły w podświadomość.
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

rak pisze: 11 gru 2017, 11:22
krzychforum pisze: 11 gru 2017, 10:23 Moi Drodzy,

Jak mi doradzacie, w jakiej formie powiadomić moją Żonę o moim powrocie do domu? Nie chcę czekać aż się remont skończy, chcę żeby była tego świadoma, do tego czasu może sobie to wszystko przemyśli i w domu będzie się zachowywała poprawnie a kłótnie będziemy mieli już za sobą(Zgodnie z radami Zerty 21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą. ja się kłócić nie zamierzam)

I co z ultimatum 6 miesięcy, chcę je znieść przy okazji mojego powrotu do domu.
Jakbyś tego nie przekazał i tak pewnie reakcja będzie agresywna i histeryczna.
Oczekiwania po drugiej stronie są pewnie dosyć silne, a Ty będziesz wrogiem numer jeden, że śmiesz się przeciwstawić jedynej szansy na szczęście w jej życiu.

Jeśli chodzi o formę. Nieźle Dobson to opisał w "Miłość potrzebuje stanowczości", przekazujesz miłość, że kochasz, że Ci zależy i tylko z tego powodu nie możesz pójść na ugodę, bo przeciwstawia się to właśnie temu co powiedziałeś wcześniej. Nie atakujesz, mówisz w pierwszej osobie, opisujesz tylko swoje uczucia, chodżby trudnie - nie mówisz co druga osoba powinna zrobić i czuć, nie oceniasz (w książce Dobson ujął to dużo lepiej, ale chodzi o to, że nie kierujesz się egoistycznymi powodami, tylko miłością do żony i córki, ciągle ją przy tym starasz się pokazywać używając odpowiedniego języka miłości).

Jakbyś tego nie zrobił i tak warto się przygotować na atak i próbę eskalacji emocji z drugiej strony. Jednak wrażenie jak się zachowasz zostaje ;)
Rak, no to mam dwa dni na przeczytanie książki a znalazłem jakiś skan w sieci, w sklepie raczej nigdzie nie dostanę.

Dobrze zrozumiałem, że mam mówić o swoich uczuciach?? To się trochę kłóci z listą Zerty, która tego zabrania.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: s zona »

krzychforum pisze: 11 gru 2017, 14:11
Rak, no to mam dwa dni na przeczytanie książki a znalazłem jakiś skan w sieci, w sklepie raczej nigdzie nie dostanę.
Tutaj sa 4 rozdzialy , to na poczatek ,
a ksiazka jest do kupienia w ksiegarniach w " duzym miescie "
https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/mi ... je_01.html

internetowo tez ,ale wysylka w przeciagu 3-4 dni
http://www.tolle.pl/pozycja/milosc-potr ... anowczosci

A 6 ms - wg mnie ,to jest stanowczo za dlugo ,wiele moze sie zmienic np zona moze byc w ciazy... to jeden z gorszych wariantow ....
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: GregAN »

Krzysztof , dobry dialog opiera się na zasadzie wymiany własnych odczuć nie oceniając drugiej osobę .

Założenie , jest takie , ze mówiąc o swoich uczuciach - obawach , rodosciach , smutku, które w nas wywołuje dzialanie innych , czyli również współmałżonka , nie atakujemy drugiej osoby, a z drugiej strony nie można nam mieć za złe nasze odczucia , ponieważ nie mamy na nie wpływu , odbijają się w nas jak w lustrze.

Jednak.... czesto zdarza się , ze druga osoba ma nam za złe, ze czujemy się niekomfortowo z powodu jej działań . To ewidentne pogwałcenie naszych granic , ale niestety tak bywa.

Ci do sposobu przekazani informacji i wprowadzeniu się :
- rozważ również to co negocjowałeś wcześniej , konsekwencje i których zdecydowałeś wcześniej .
Postaraj się , żeby nie dać podstaw do zarzutu ze zmieniasz zdanie jak chorągiewka , oraz żebyś nie został odebrany jako facet który nie jest konsekwentny.

Myśle , ze jednym z argumentów może być pretensja żony , kiedy dzwoniła do Ciebie w trakcie Twojej wyprawy do kina - ze obiecywałeś jej ze jest miłością Twojego życia a nagle wybierasz się z kimś do kina . Wyprowadzka to potwierdzenie ze tak jest, ze jest tak jak tego oczekiwała .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: s zona »

GregAN pisze: 11 gru 2017, 15:38 Krzysztof , dobry dialog opiera się na zasadzie wymiany własnych odczuć nie oceniając drugiej osobę .

Założenie , jest takie , ze mówiąc o swoich uczuciach - obawach , rodosciach , smutku, które w nas wywołuje dzialanie innych , czyli również współmałżonka , nie atakujemy drugiej osoby, a z drugiej strony nie można nam mieć za złe nasze odczucia , ponieważ nie mamy na nie wpływu , odbijają się w nas jak w lustrze.

czesto tez przewija sie rada ,zeby mowic do wspolmalzonka w pierwszej osobie ....
zamiast zranilas mnie /oszukalas /zdradzialas ..
powiedziec : czuje sie ...zraniony / oszukany /zdradzony ...

Jacek Pulikowski tez to przytacza ,jako przyklad pozytywnej komunikacji ....
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Witam,

Co do tych 6 miesięcy to wolałbym już nie poruszać tego tematu, skrócenie tego terminu do 2 miesięcy nie wywoła u mojej żony desperackich działań? Ona się tego strasznie boi bo jak napisałem sms-a z pytaniem czy możemy się umówić na spotkanie to po pierwsze odpisała, że nie mam mi nic do powiedzenia a po drugie zapytała czy chcę żeby się wcześniej wyprowadziły(i to powtórzyła 2 razy!! za drugim razem z większą ilością wykrzykników).

Co zrobi jak jak poczuje nóż na gardle? Zresztą już jej chyba wcześniej powiedziałem, że nie będę skracał terminu(dokładnie już nie pamiętam)

W mojej rozmowie z nią nie miałem mówić o swoich uczuciach, ale widzę, że od tego nie ucieknę.

Po drugie chcę powiedzieć o Córce, że nie wyobrażam sobie życia bez Córki, sporadyczne spotkania są dla mnie i dla niej niewskazane.

Po trzecie że czuję się ojcem i mężem i moje miejsce jest w domu(tu nie jestem pewien...)

Nie wiem czy mam mówić o tym, że czuje się zraniony?

Książkę już mam, myślę, że ją dokładnie przestudiuje w dwa dni.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: rak »

krzychforum pisze: 11 gru 2017, 14:11 Dobrze zrozumiałem, że mam mówić o swoich uczuciach?? To się trochę kłóci z listą Zerty, która tego zabrania.
Wiesz,

było na ten temat dużo dyskusji, i też miałem tęgą rozklimkę na temat tej listy.

Jak ja to widzę, lista Zerty to jest taki krok przejściowy, pozwala się trochę zdystansować, nabrać godności, wstać z kolan, lub po prostu sprawiać wrażenie, że człowiek wychodzi z roli ofiary jak sam nie wie co ma robić... Równocześnie może wstrząsnąć zdradzaczem, wybić go z wygody pełnej kontroli sytuacji (przestaje sam rozdawać karty), zmusić do zastanowienia, co się dzieje, czy to mu się opłaca, bo generalnie przestaje mu być tak super przewidywalnie i bezpiecznie...

Długofalowo (i wogóle) lista Zerty nie jest narzędziem okazywania miłości, raczej czasowego dystansowania się od niej w czasie najostrzejszego kryzysu. W tej rozmowie, co chcesz przeprowadzić, nawet nie możesz z niej korzystać, bo chcesz rozmawiać o przyszłych planach, najprawdopodobniej o uczuciach, pewnie chcesz pokazać, że Ci zależy... Po rozmowie, możesz trzymać parę punktów z listy, jednak to Ty musisz zdecydować które warto i które działają... Zresztą sama taka rozmowa może pokazać, że wstajesz z kolan, wiesz co chcesz i chcesz o to walczyć więc być z duchem tej listy...

"Podstawowe narzędzia" do okazywania miłości przedstawione są raczej we wspomnianych "5 językach" i "Miłość potrzebuje stanowczości". Nie polecam bezkrytycznego trzymania się żadnej z nich, bo oprócz intelektualnego zrozumienia, trzeba je jeszcze emocjonalnie przetrawić, co trwa ... Do tego jeszcze dochodzi umiejętność definiowania i bronienia własnych granic (co jest olbrzymią pracą), a w praktyce lawirowaniem pomiędzy koncepcjami przedstawionymi w tych dwóch pozycjach i świadomością własnych potrzeb.

W praktyce Ty musisz zdecydować, co chcesz zrobić. Ja z mojego doświadczenia nie polecam radykalnych, nieprzemyślanych ruchów, stawiania ultimatów, których nie możesz, lub nie chcesz dotrzymać (szczególnie na początku pod wpływem olbrzymich emocji i dopiero przy rozpoczęciu pracy, zrozumienia siebie) - to osłabia Twoją pozycję. Myślę, też że jak powiesz, że poprzednie wypowiedzi decycje były pod wpływem początkowego szoku (bo pewnie były), przemyślałeś wszystko i ... to możesz mieć szansę na wiarygodny nowy start.

Oczywiście nie zostanie to pewnie przyjęte z entuzjazmem.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Dziękuję za komentarze,

Chcę zacząć rozmowę od zapewnienia, że moje uczucia się nie zmieniły(przy czym nie chcę mówić "Kocham Cię") mimo, że zostałem zraniony i oszukany.

Potem powiem, że w emocjach i szoku podjąłem wiele nieprzemyślanych decyzji i teraz się z nich wycofuje.

Następnie dodam, że moje rzadkie kontakty z Córką krzywdzą nas oboje(mnie i Córkę).

I na koniec powiem, że w związku z tym co powiedziałem wcześniej nie chcę już stać z boku i w konsekwencji wracam do mieszkania.
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Słuchajcie,

po przeczytaniu połowy książki i przemyśleniach zdecydowałem się na list, poniżej wersja robocza do oceny zerżnąłem trochę z książki ale na czymś musiałem się wzorować, liczę na krytyczne uwagi.

XXXu
Ostatnich kilka tygodni było najcięższymi jakie doświadczyłem w całym swoim życiu. Panika, strach i ból towarzyszyły mi nieustannie. Najgorszym dla mężczyzny doświadczeniem jest świadomość iż traci Miłość swojego życia i ta kobieta pociesza się w ramionach innego. Zostałem zraniony, oszukany i podeptany. Nie wiedziałem jak reagować w takich sytuacjach stąd moje liczne nieprzemyślane decyzje i działania.

Od pierwszego dnia postanowiłem jednak walczyć, na początku tak jak potrafiłem, jednak z czasem z pomocą Boga, psychoterapii, grupy wsparnia, sportu, lektury zrozumiałem, że stanie z boku mi w niczym nie pomoże. Nie po to przysięgałem przed Bogiem miłość i wierność, żeby teraz uciakać w żal, smutek i bierność.

Powrót do Boga to najlepsza decyzja i największe Szczęście w moim życiu. Daje mi siłę i nadzieję, że będzie lepiej i że moje życie ma sens. Jestem z tego dumny czy komuś się to podoba czy nie.

Nie zamierzam już stać z boku i się przyglądać jak rozbijasz naszą rodzinę, nie zmuszę Cię do niczego ale też nie będę Ci pomagał w rozstaniu. Nie napiszemy wspólnie pozwu rozwodowego i nie będziemy planować razem wynajmu mieszkania.

Nie byłem dobrym mężem, zawaliłem na wielu polach, ale nie po to złożyłem Ci przysięgę żeby uganiać się za innymi kobietami mimo, że byłem zakochany poza małżeństwem i mocno ze sobą walczyłem żeby nie zrobić kolejnego kroku i skrzywdzić Ciebie i może tamtą kobietę. Ty natomiast nadużyłaś mojego zaufania i to wcale nie pierwszy raz.

Jako słaby człowiek czułem się winny Twojej zdrady, Ty tylko podsycałaś we mnie to uczucie zarzucając mi, że wypisałem się z tego małżeństwa dawno temu, nigdy nie doceniałaś moich starań i prób zaniżając coraz bardziej moją samoocenę. Twoja narastająca agresja była dla mnie przytłaczająca i powodowała u mnie coraz większą ucieczkę od Ciebie i zobojętnienie. To nie ja wyrzuciłęm Cię z sypialni, sama odeszłać mimo, że próbowałem Cię tam przyprowadzić z powrotem.

Ponadto oczekiwałaś, że nie będę chodził smutny bo to wzmaga w Tobie poczucie winy. Nie wiem jak innaczej miałem się zachowywać skoro moje serce krwawiło a dusza wyła z rozpaczy? Pocieszające jest jednak to, że masz sumienie, które daje o sobie znać.
Odwrotnie niż Ty uważam, że rozpad rodziny imie nie pomoże a zaszkodzi. Nie można swoich egoistycznych pobódek tłumaczyć szczęściem dziecka. Imie najbardziej ucierpi na naszym rozstaniu.

Imie jest tak samo moja jak i Twoja, nie służą nam sporadyczne kontakty, krótkie rozmowy w samochodzie czy ciągły pośpiech. Dziecko potrzebuje stabilizacji a nie ciągłej szarpaniny. Imie jest wystarczająco zmęczona i znerwicowana.

Biorąc pod uwagę powyższe zaraz po remoncie wprowadzam się do mieszkania, które dla mnie i dla Imie jest domem, nie wiem dla Ciebie czym będzie i czy w ogóle zdecydujesz się wprowadzić, ale to już Twoja decyzja.

Jeśli jednak będziesz chciała z nami mieszkać, będziesz musiała dostosować się do nowych reguł panujących w domu. Przez wiele lat miałaś decydujące zdanie na większość kwestii związanych z mieszkaniem, teraz to się zmieni. O Dom trzeba dbać i troszczyć się na bieżąco, to nie jest hotel gdzie obsługa posprząta, zrobi zakupy i będzie się zastanawiała czy kiedyś będzie mogła zaprosić swoich rodziców na herbatę bo po prostu ma na to ochotę.

Do współmieszkańców należy odnosić się z należytym szacunkiem a nie traktować jak popychadła przesuwająć je z kąta w kąt.

Nie wiem xxxx jaką planujesz przyszłość ale Życie jest nieprzewidywalne i być może będziesz chciała kiedyś wrócić. Usiądziemy wtedy i szczerze porozmawiamy, niczego jednak nie mogę obiecać w tym momencie. Byłaś moją największą miłością, jedyną z którą chciałem spędzić życie, była to niestety wtedy inna xxx. Codziennie się za Ciebie modlę.
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: GregAN »

Krzysztof,
Pozwolilem sobie skreślić pare słów oceny, jeżeli się z nimi zgadzasz to OK, jeżeli nie to też OK.

Jak dla mnie jest kilka punktów zapalnych które mogą skupić na sobie złość żony i zniechęci ja do odczytania przesłania listu.
Są to to miejsca w których oceniasz żonę , opisujesz jej postępowanie , zachowanie.

Raczej skupilbym się na swoich odczuciach - czułem się zdradzony, czułem się opuszczony, czułem się atakowany -np. zamiast "Twoja narastająca agresja"

Pamiętaj , ze taki list może być również dowodem, dlatego zbytnie posypywanie głowy popiołem może Ci w przyszłości zaszkodzić albo dać drugiej stronie argumenty do zmasowanego ataku a wtedy o krok do awantury.

Może bez rozliczania przeszłości co do Twojego zachowania i zachowania żony .

Nie pisałbym "oczekiwałeś ze będę ..." ponieważ to Twoja opinia, choćby nawet poparta słowami żony z przeszłości , ale jednak jedynie Twoje przypuszczenie co do uczuć , oczekiwań żony .
Może mówiła jedno a chciała przekazać drugie a tak w ogóle to opisywała swoje chwilowe emocje a nie konkretne oczekiwania....
Natomiast stwierdzenie "pocieszające jest to ze masz sumienie" spowoduje ze może dojść do rękoczynów :(
To ocena. W dodatku o odcieniu negatywnym.

Jeżeli będziesz mógł znaleźć w sobie spokój i brak emocji, to byłoby dobrze spróbować przeczytać go tak jakby to żona pisała do Ciebie i znaleźć te miejsca które wzbudzają w Tobie negatywne emocje.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: s zona »

Szczerze ,mnie by sie to bardzo podobalo ....
ale nie wiem ,co na to mowi psychologia ...

ps ale Twoja zona moze miec wyrzuty sumienia i moze nie licz ,ze " od razu "rzuci Ci sie szyje ;)
ale powinna przemyslec ...
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

GregAN pisze: 12 gru 2017, 13:47 Krzysztof,
Pozwolilem sobie skreślić pare słów oceny, jeżeli się z nimi zgadzasz to OK, jeżeli nie to też OK.

Jak dla mnie jest kilka punktów zapalnych które mogą skupić na sobie złość żony i zniechęci ja do odczytania przesłania listu.
Są to to miejsca w których oceniasz żonę , opisujesz jej postępowanie , zachowanie.

Raczej skupilbym się na swoich odczuciach - czułem się zdradzony, czułem się opuszczony, czułem się atakowany -np. zamiast "Twoja narastająca agresja"

Pamiętaj , ze taki list może być również dowodem, dlatego zbytnie posypywanie głowy popiołem może Ci w przyszłości zaszkodzić albo dać drugiej stronie argumenty do zmasowanego ataku a wtedy o krok do awantury.

Może bez rozliczania przeszłości co do Twojego zachowania i zachowania żony .

Nie pisałbym "oczekiwałeś ze będę ..." ponieważ to Twoja opinia, choćby nawet poparta słowami żony z przeszłości , ale jednak jedynie Twoje przypuszczenie co do uczuć , oczekiwań żony .
Może mówiła jedno a chciała przekazać drugie a tak w ogóle to opisywała swoje chwilowe emocje a nie konkretne oczekiwania....
Natomiast stwierdzenie "pocieszające jest to ze masz sumienie" spowoduje ze może dojść do rękoczynów :(
To ocena. W dodatku o odcieniu negatywnym.

Jeżeli będziesz mógł znaleźć w sobie spokój i brak emocji, to byłoby dobrze spróbować przeczytać go tak jakby to żona pisała do Ciebie i znaleźć te miejsca które wzbudzają w Tobie negatywne emocje.
Greg,

dziękuję za uwagi.

Trochę jeszcze nad tym listem posiedzę, dzisiaj pokaże Psychologowi.

zmieniłem już swoją krytykę siebie na łagodzniejszą.

Żona mi często powtarzała, że specjalnie chodzę smutny żeby ją dołować i wywoływać poczucie winy.

Tylko nie wiem czy nie za lekko potraktowałem żonę w kwestii mieszkania.

Czy widzicie tu dużo granic?
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: rak »

Pomysł fajny,

Jeśli chodzi o formę (też to tylko moja ocena), zgadzam się z GregANem, po pierwszych trzech paragrafach dużo jest zdań oceniających, krytykujących, nakazujących.

Generalnie odbieram drugą część listu, że piszesz ją z perspektywy siły, chcesz potępić grzesznika i zmusić go do jednego poprawnego postępowania .... Twojego. Brakuje mi też trochę stwierdzeń, jak Ty byś chciał się starać i zmienić (tylko bardzo ogólne nie byłem dobrym mężem).

Pisząc to pamiętam, jak sam się przygotowywałem do takich rozmów. Godziny przygotowań, jakieś wrażenie na drugiej stronie zostaje, ale często i tak się kończy kłótnią, jak emocje dopadną. Z komentarzami zrobisz więc, co chcesz, chodzi mi bardziej o to, że zło już się stało, a Ty bardziej minimalizujesz straty, więc ograniczenie negatywnych emocji, zaszczucia, pognębienia, stawiania drugiej strony pod ścianą, bo właśnie wtedy narażasz się na większą eskalację. Bardziej pokazanie swojego zaangażowania, pracy, chęci budowy... Nie polecam też od razu mówić, że się przebacza i kocha, jak sam stwierdziłeś;)
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
krzychforum
Posty: 330
Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: krzychforum »

Dziękuję wszystkim za uwagi, poniżej poprawiona wersja.

XXXu

Ostatnich kilka tygodni było najcięższymi jakie doświadczyłem w całym swoim życiu. Panika, strach i ból towarzyszyły mi nieustannie. Najgorszym dla mężczyzny doświadczeniem jest świadomość iż traci Miłość swojego życia i ta kobieta pociesza się w ramionach innego. Zostałem zraniony, oszukany i podeptany. Nie wiedziałem jak reagować w takich sytuacjach stąd moje liczne nieprzemyślane decyzje i działania.

Od pierwszego dnia postanowiłem jednak walczyć, na początku tak jak potrafiłem, jednak z czasem z pomocą Boga, psychoterapii, grupy wsparnia, sportu, lekturzy zrozumiałem, że stanie z boku mi w niczym nie pomoże. Nie po to przysięgałem przed Bogiem miłość i wierność, żeby teraz uciakać w żal, smutek i bierność.

Codziennie poznaję siebie po kawałku, swoje wady i zalety, jakim człowiekiem jestem, jakie błędy popełniłem. Wiem już w jakich obszarach muszę pracować żeby stać się lepszym człowiekiem, ojcem czy mężem. Kryzys to najlepszy czas na zmiany.

Powrót do Boga to najlepsza decyzja i największe Szczęście w moim życiu. Daje mi siłę i nadzieję, że będzie lepiej i że moje życie ma sens. Jestem z tego dumny czy komuś się to podoba czy nie.

Nie zamierzam już stać z boku i się przyglądać jak rozpada się nasza rodzina, nie zmuszę Cię do niczego ale też nie będę Ci pomagał w rozstaniu. Nie napiszemy wspólnie pozwu rozwodowego i nie będziemy planować razem wynajmu mieszkania.

Jako słaby człowiek czułem się winny tej całej sytuacji, podsycano we mnie to uczucie zarzucając mi, że wypisałem się z tego małżeństwa dawno temu oraz szantażami emocjonalnymi(płaczem i groźbą samobójstwa).

Ponadto pojawiły się oczekiwania, że nie będę chodził smutny bo to wzmaga w Tobie poczucie winy. Nie wiem jak innaczej miałem się zachowywać skoro moje serce krwawiło a dusza wyła z rozpaczy?

Nie byłem idealnym mężem, mam dużo wad, ale zawsze się starałem spełnić Twoje oczekiwania. Nie po to złożyłem Ci jednak przysięgę małżeńską żeby uganiać się za innymi kobietami. Ty natomiast nadużyłaś mojego zaufania i to wcale nie pierwszy raz.

Moje starania nigdy nie były doceniane zaniżając coraz bardziej moją samoocenę. Narastająca agresja była dla mnie przytłaczająca i powodowała u mnie coraz większą ucieczkę od Ciebie i zobojętnienie. Gdy agresja połączyłą się groźbą samobójstwa byłem już tak wypalony i zmęczony że powiedziałem słowa których żałuję. Przeposiłem jednak za nie nie tylko Ciebie ale i Boga i nie widzę powodu dla którego musimy wracać do nich przy każdej okazji. Są one dla Ciebie usprawiedliwieniem Twoich zachowań i decyzji. To nie ja wyrzuciłęm Cię z sypialni, sama odeszłać mimo, że próbowałem Cię tam przyprowadzić z powrotem. Nie potrafię powsztrzymać Twoich ataków agresji ani im zapobiec chociaż bardzo bym chciał.

Uważam, że rozpad rodziny nie pomoże imie a zaszkodzi. Nie można swoich egoistycznych pobudek tłumaczyć szczęściem dziecka. Imie najbardziej ucierpi na naszym rozstaniu.

Imie jest tak samo moja jak i Twoja, nie służą nam sporadyczne kontakty, krótkie rozmowy w samochodzie czy ciągły pośpiech. Dziecko potrzebuje stabilizacji a nie ciągłej szarpaniny. Imie jest wystarczająco zmęczona i znerwicowana.

Biorąc pod uwagę powyższe zaraz po remoncie wprowadzam się do mieszkania, które dla mnie i dla Imie jest domem, nie wiem dla Ciebie czym będzie i czy w ogóle zdecydujesz się wprowadzić, ale to już Twoja decyzja.

Jako domownik będziesz musiała dostosować się do nowych reguł panujących w domu. Przez wiele lat miałem nikły wpływ na większość kwestii związanych z mieszkaniem, teraz to się zmieni. O Dom trzeba dbać i troszczyć się na bieżąco, to nie jest hotel gdzie obsługa posprząta, zrobi zakupy i będzie się zastanawiała czy kiedyś będzie mogła zaprosić swoich rodziców na herbatę bo po prostu ma na to ochotę.

Do współmieszkańców należy odnosić się z należytym szacunkiem a nie traktować jak popychadła przesuwająć je z kąta w kąt.

Nie wiem xxxx jaką planujesz przyszłość. Życie jest nieprzewidywalne i być może będziesz chciała kiedyś wrócić. Usiądziemy wtedy i szczerze porozmawiamy, niczego jednak nie mogę obiecać w tym momencie. Byłaś moją największą miłością, jedyną z którą chciałem spędzić życie, była to niestety wtedy inna xxxx. Codziennie się za Ciebie modlę.
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja historia - Krzysztof

Post autor: GregAN »

Krzychu, wybacz ze będę sceptyczny, napracowałeś się , natrudziłes , nakombinowales a obawiam się ze efekt będzie co najmniej mizerny o ile nie tragiczny.

Kiedy określiłem swoje granice - nie chce żeby na mnie wykrzykiwano , poniżano mnie i moja rodzine do 5 pokolenia wstecz, nie chce żeby mnie szantażowano , straszono, oceniano usłyszałem ze jestem brutalem, demonem, największa pomyłka życia , toksykiem i jeszcze pare innych miluskich stwierdzeń .

Nie licz na to, ze ktoś pozbędzie się poczucia władzy nad Tobą , a takie ma w tej chwili Twoja żona .

Określ cel który chcesz osiągnąć i wyraz go w krótkich żołnierskich słowa , typu - uważam ze rodzina powinna być razem i nie będę mieszkał osobno. Dziecko potrzebuje mnie na codzień i muszę mu to zapewnić. Jeżeli Ty uważasz inaczej, jest to Twoja wolna wola i Twoja decyzja .

Koniec kropka .
I daruj sobie zapowiadanie zmiany zasad , po prostu je wprowadzaj bez gadania ze tak planujesz.

Oczywiście , to tylko moje zdanie.
Zablokowany