potrzebuję otuchy i wsparcia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

agakocha
Posty: 25
Rejestracja: 06 gru 2017, 14:25
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: agakocha »

Długo zastanawiałam się pisać czy walczyć samej, ale sama nie daję rady. Jakiś czas temu mąż powiedział mi, że czuje się wypalony, że nie widzi w nas dawnej namiętności i miłości, że szuka odmiany, nowych wrażeń. Liczył chyba że mam podobne odczucia i "sprawa" rozwiąże się łatwo. Ale u mnie jest inaczej nadal bardzo go kocham, dobrze mi i z nim i naszymi dziećmi, co uczciwie mu powiedziałam. Od tamtego czasu mieliśmy kilka trudnych rozmów. Okazało się że jest w pracy kowalska, nic fizycznie ich nie łączy ( przynajmniej na razie ) ale rozmowy i być może jakieś uczucie. Mąż przyznaje, że nie wie czy to jest zauroczenie, zakochanie czy może miłość. Twierdzi, że chce spróbować ratować nasze małżeństwo, chyba chce wskrzesić na nowo iskrę między nami, ale trudno mu o tej kobiecie nie myśleć. Mówi, że potrzebuje czasu aby sobie to wszystko poukładać, chcę mu dać ten czas, ale jest mi strasznie trudno, często nie mogę opanować łez, mało jem, mało śpię. Są chwile że naprawdę wierzę, że się uda, ale są i takie kiedy jestem całkowicie zdołowana. Potrzebuję jego czułości i bliskości bardziej niż kiedykolwiek, on mi ja daje, przytula. Nie wiem czy ją przyjmować, czy to tylko zabijanie wyrzutów sumienia, bo wiem że ma ogromne i że dla niego to też trudny czas. Dzieci teoretycznie nie wiedzą co się dzieje, ale są bystre i wiele czują i widzą.
jacek-sychar

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Agakocha na naszym forum

Dla Ciebie sytuacja jest wyjątkowa (to całkiem zrozumiałe) a dla nas kolejny typowy przypadek. :(
Przykro mi, że Ciebie to spotkało. Świetnie Ciebie rozumiem, bo sam przez to przechodziłem. No, może u Ciebie są większe szanse na opamiętanie się Twojego męża.
Ale od początku. Co warto zrobić? Myślę, że warto zacząć dbać o siebie. Zacznij jeść, zacznij robić sobie małe przyjemności. Jak dalej będziesz się zadręczała, to tylko odepchniesz tym męża od siebie. On ma widzieć radosną osobę, z którą będzie chciał dalej być. Nie będzie chciał być z pogrążoną w rozpaczy żoną. Będzie się przy tym źle czuł. Czemu ci nasi małżonkowie tak łatwo odchodzą? Bo nagle znajdują kogoś, kto się uśmiecha, jest radosny i wesoły. Z taka osobą być jest przyjemnie. A nie z osobą, która nie ma sił od ciągłego biegu między domem, pracą, dziećmi, ...
Po drugie brak jedzenia i pogrążanie się w depresji (do tego niestety zmierzasz), może spowodować Twoją chorobę. Często na ostrym kryzysie, gdy łapiemy oddech, organizm odmawia nam posłuszeństwa. Niestety jest to prawie reguła. Teraz "jedziesz" na adrenalinie. Jak się ona skończy, to wtedy następuje dołek możliwości organizmu. Ile w końcu można jechać na dopalaczach. ;)
Zmieniaj siebie na ile możesz. Poczytaj literaturę, którą polecamy:
viewtopic.php?f=10&t=383
Przestań "wisieć" na mężu. Daj mu złapać oddechu.
Możesz spróbować pojawić się w naszym ognisku. Ich lista jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/
I miej nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.

Na koniec chciałbym Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie i Twojej rodziny.
agakocha
Posty: 25
Rejestracja: 06 gru 2017, 14:25
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: agakocha »

Dzięki za odpowiedź. Sęk w tym, że to nie do końca tak, że ja zalatana i zmęczona, a ona radosna i wypoczęta. Dzieci już nam nie dają w kość ( jej tak, bo jedno ma dużo młodsze od naszych ), od jakiegoś czasu coraz częściej udawało się wyskoczyć gdzieś tylko we dwójkę. Planujemy wspólny wyjazd zainicjowany przez męża z trzy miesiące temu, wspólnego sylwestra, Mąż od jakiegoś czasu planuje zapisać się na zajęcia rozwijające jego hobby, z dziwnych przyczyn tego nie robi, siedzi popołudniami w domu, choć mógłby się od nas oderwać.
Ja bardzo potrzebuję jego czułości, ale nie napraszam się o nie. Mąż często sam przechodząc całuje mnie w kark, albo przytula.

... i jednocześnie twierdzi że coś się wypaliło i boi się, że nie uda się posklejać na nowo.

Modlę się codziennie właśnie o wskrzeszenie miłości w jego sercu, bo wierzę, że miłość nigdy nie ustaje. A zbyt wiele lat byliśmy naprawdę fajnym małżeństwem i rodziną, żeby teraz powiedzieć, że to nie była miłość.

Czy moja wiara jest za słaba, żeby nie popadać w przygnębienie, żeby zacząć się śmiać i normalnie żyć?

Czytałam listę Zerty. Jak sobie radziliście z tymi punktami gdy serce pęka na tysiące kawałków, jak pokazywać zadowolenie i szczęście gdy wszystko aż boli.
agakocha
Posty: 25
Rejestracja: 06 gru 2017, 14:25
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: agakocha »

Nie wiem czy najpierw był marazm i znużenie i pojawiła się ona, czy też najpierw pojawiła się ona i to pociągnęło za sobą to, że zaczął dostrzegać nudę i rutynę dnia codziennego. Nie ma to już teraz znaczenia. Wiem, że bardzo zależy mi na ratowaniu małżeństwa, nie wyobrażam sobie życia mojego i dzieci w rozbitej rodzinie.
Proszę o wsparcie , proszę pomoc jak sobie radzić w tych trudnych chwilach, jak walczyć z bólem, jak pokazać mu życie rodzinne za którym zatęskni. Co zrobić, żeby otworzył oczy na to co traci...jak wskrzesić na powrót miłość w jego sercu, radość i entuzjazm do tego co jeszcze wspólnie moglibyśmy zdziałać.
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: Mimała »

Chyba jedziemy na tym.samym.wózku. Jakbym to sama napisała. Przytulam Cię☺
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: Mimała »

agakocha pisze: 14 gru 2017, 14:41 Nie wiem czy najpierw był marazm i znużenie i pojawiła się ona, czy też najpierw pojawiła się ona i to pociągnęło za sobą to, że zaczął dostrzegać nudę i rutynę dnia codziennego. Nie ma to już teraz znaczenia
Jedno i drugie. Na pewno nie było az tak dobrze jak myslalas, a po zauroczeniu z perspektywy męża to juz w ogóle.

Rada. Cierpliwość jest cnotą
jacek-sychar

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: jacek-sychar »

agakocha pisze: 14 gru 2017, 14:19 Czytałam listę Zerty. Jak sobie radziliście z tymi punktami gdy serce pęka na tysiące kawałków, jak pokazywać zadowolenie i szczęście gdy wszystko aż boli.
Agakocha
Pamiętaj, że lista Zerty jest raczej dla tych, którzy zostali zdradzeni. Lista ta ma pomóc przestać być poniżanym. Trochę inaczej należy postępować, gdy jest się jeszcze razem. Wtedy oryginalna lista Zerty może wręcz zaszkodzić (moim zdaniem oczywiście).
agakocha pisze: 14 gru 2017, 14:19 Sęk w tym, że to nie do końca tak, że ja zalatana i zmęczona, a ona radosna i wypoczęta. Dzieci już nam nie dają w kość ( jej tak, bo jedno ma dużo młodsze od naszych )
Tylko że koleżanka z pracy ma inny atut - atut świeżości. Dla niektórych jest to bardzo ważne. Odkrywać, zdobywać coś nowego.
Ale to zależy od charakteru człowieka. Czy potrafi się ograniczyć. Niektórzy nie potrafią się ograniczyć i przez to szykują sobie i bliskim kłopoty.
agakocha
Posty: 25
Rejestracja: 06 gru 2017, 14:25
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: agakocha »

Mimała pisze: 14 gru 2017, 15:28 Chyba jedziemy na tym.samym.wózku. Jakbym to sama napisała. Przytulam Cię☺
Mimała, jak sobie radzisz? Jesteście razem?

Wiem, że z perspektywy męża wyglądało to inaczej, żałuję że nie dał sygnału w odpowiednim momencie, albo dał a ja nie odczytałam. Może nie wszystko stracone, jesteśmy małżeństwem 16 lat. Gruchnęło miesiąc temu, z tego co mówił mąż zaczął się "dusić" kilka miesięcy, do pół roku temu. Chyba nie tak długo w stosunku do przeżytych lat. Może do naprawienia...
Tylko że koleżanka z pracy ma inny atut - atut świeżości. Dla niektórych jest to bardzo ważne. Odkrywać, zdobywać coś nowego.
Ale to zależy od charakteru człowieka. Czy potrafi się ograniczyć. Niektórzy nie potrafią się ograniczyć i przez to szykują sobie i bliskim kłopoty.
jacek-sychar - wiem, wiem że to jest wielkie zagrożenie, mogę jakoś mu i sobie pomóc w zrezygnowaniu/ograniczeniu odkrywania?
Jak na nowo wskrzesić ogień. Obydwoje znamy wartość rodziny, ale on się mimo to pogubił. Boli go to że nas rani, ale nie do konca może, albo nie chce nad tym zapanować
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: mare1966 »

Facet przekroczył połówkę ( powiedzmy czterdziestkę )
i zdaje się ,
że dotarło to do niego .
Żegnaj młodości .

Choć z drugiej strony , chyba nie do końca .
Cytuję :
"Mąż przyznaje, że nie wie czy to jest zauroczenie, zakochanie czy może miłość."
......... a co to , nastolatek ?
Iskra , namiętność ........a gdzie rozum pytam ?
Znudzony , rozczarowany .
Przepraszam , ale ja tu widzę chłopczyka .

Nie wiem , ale chyba oboje macie nierealistyczne wizje .
Czas leci , dzieci rosną ,
wszystko się zmienia , role itd.
Trudno oczekiwać fajerwerków w małżeństwie .
Tu się nie wymienia mebli , tv , auta , mieszkania czy pracy
co kilka , kilkanaście lat .
Musi wystarczać "stara" żona .
Jak solidna to nas i tak przeżyje .

Co nie znaczy , że atrakcyjnych koleżanek brak .
Ale skoro zasada jedno życie jedna żona ,
to trzeba trzymać się tej podstawowej zasady .

On musi sobie sam to w głowie poukładać .
"Stara żona" nie będzie "nowa" aga ,
tu wiele nie poradzisz .
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: Mimała »

Radzę sobie średnio.
Oni sa zaslepieni.
U nas było niby dobrze, ale teraz wydaje mi się, że chyba nie aż tak. Ze to nowe zauroczenie nie wzięło się z powietrza. Szkoda tylko, że oni wola nowe niż pracować nad jakością starego. To nowe będzie nowe przez jakos czas, a potem jak emocje opadna... tylko, że oni tego teraz nie dostrzegaja.
Napewno trzeba sie mocno zdystansować, unikać deklaracji. No i cierpliwość ponad wszystko. Widzę, że to, że jestem opanowana i im mniej oczekuje tym wiecej dostaje. Oczywiście bez szału, ale przynajmniej rozmowa jest i to w normalnej atmosferze.
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: Mimała »

Jesteśmy razem. Ale...
Tylko ze wzgledu na dzieci.
Idziemy na terapie, ale... on nie do końca wierzy w to, że nam sie uda. Dlatego terapia, żebym to nie ja musiala go przekonywać, że nowe znaczy lepsze i że może warto sie troche postarać dla dobra małżeństwa i naszych dzieci.
On jest totalnie zauroczony. Z dnia na dzień postanowił rzucić dotychczasowe życie, bo z dnia na dzień przestał kochać mnie.
Aha. Jak będziesz podejmowała jakiekolwiek decyzję to najpierw przez tydZień je przemysl, nie postępuj pochopnie. To ważne. Daj mu czas i sobie też
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: zenia1780 »

Mimała pisze: 14 gru 2017, 18:20 Aha. Jak będziesz podejmowała jakiekolwiek decyzję to najpierw przez tydZień je przemysl, nie postępuj pochopnie. To ważne. Daj mu czas i sobie też
Przynajmniej tydzień. W emocjach nie podejmuje się żadnych kluczowych decyzji,
Jeśli tydzień wystarczy na ich opadnięcie to ok, jeśli nie, to lepiej poczekać. Ja przemyślenia połączyłabym z modlitwą i zapytaniem Tatusia (niebieskiego) co o tym myśli.
Mimała pisze: 14 gru 2017, 18:13 Szkoda tylko, że oni wola nowe niż pracować nad jakością starego.
Co nie znaczy, że i Ty kochana powinnaś/musisz z tej pracy zrezygnować.
Co z tym zrobisz zależy tylko od Ciebie...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: zenia1780 »

mare1966 pisze: 14 gru 2017, 17:55 On musi sobie sam to w głowie poukładać
Niezaprzeczalnie
mare1966 pisze: 14 gru 2017, 17:55 "Stara żona" nie będzie "nowa" aga ,
tu wiele nie poradzisz .
Z tym jednak do końca się zgodzić nie mogę...
Jeśli sami uważamy, że powinniśmy jakichś zmian w sobie dokonać, to jest to możliwe do przpracowania. Jednak nigdy pod dyktando i oczekiwania innej osoby bez zgody z samym sobą. Najlepiej robić to w asyście Boga i pod Jego spojrzeniem, aby nie popaść we własne chciejstwa i fałsz.
Trzeba również przyjąc, że ta nowa osoba niekoniecznie może się spodobać małżonkowi...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: mare1966 »

Bo widzisz Zenia ,
"stara żona" owszem ,
może się zmieniać , zmienić
czasem diametralnie .
Będzie INNA .
Ta sama , ale nie taka sama .

Określenie "nowa" ( nowa dziewczyna , nowa kobieta )
jak potocznie się mówi ,
pasuje do "nowej" .
......... choć z reguły też "używana" ( "stara" dla kogoś innego )


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mimała ,
ja wiem , że tak się utarło
mówić .......... "są zaślepieni" .
Niestety , zwykle tak nie bywa .
Częściej na trzeźwo wszystko biorą , planują .
Inna rzecz , że obie macie sytuacje względnie dobre .
Taki NATURALNY dołek tego wieku :
- zmęczenie małżeństwem
- dzieci się oddalają , maja swoje sprawy i rówieśników
- wypalenie zawodowe
- półmetek ( teoretycznie , bo praktykę widać na cmentarzach )
- ogólne zmęczenie życiem , brak NOWYCH , WIELKICH celów
( nie każdy zostaje premierem )
"Totalnie zauroczony" brzmi jak "totalna opozycja" .
Może się przyjmie ta totalność , jako synonim ślepoty albo głupoty .
dorothy10
Posty: 15
Rejestracja: 13 gru 2017, 10:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: potrzebuję otuchy i wsparcia

Post autor: dorothy10 »

Ja też mam podobnie. Z tym ze mąż nie przyznaje się do niczego, na drugi tel. w pracy są razem i spotykają się. Mąż żyje teraz na dwa fronty. ona też ukrywa przed mężem i nie zostawi go, bo ma zapewniony byt i tak się im kręci. od widzenia w pracy, spotkania pisania do następnego razu. Z początku było mi bardzo ciężko.. .. Teraz już jestem spokojniejsza. modlę się i próbuje zajmować się trochę sobą, oczywiście najpierw dzieci. Wolałabym ze chociaŻ miał odwagę przyznać się. do tego dochodzi jeszcze alkohol. Dziś to nawet jak męża nie ma w domu to jestem spokojniejsza bo przynajmniej nie widzę że kombinuje. Trzymajcie sie
córka Boga
ODPOWIEDZ