potrzebuję otuchy i wsparcia
Moderator: Moderatorzy
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Agakocha jesteś moją bratnia kryzysowa duszą.
Mój mąż pracy nie zmieni, choć widuję się z kowalska. Mówi, że zmiana pracy w niczym.mu nie pomoże, że sam.musi się z tym.zmierzyć. ja uważam, że to tylko furtka-jego wyjscie awaryjne, ale to moje zdanie, ktore on zdeszta zna.
Próbujemy spędzać razem czas, rozmawiać, jedziemy na święta do rodziny, potem na sylwestra w góry.
Ale...
Póki tkwimy w trójkącie uważam że nic się nie zmieni. Że jego postawa sie nie zmieni. A co za tym idZie nasze małżeństwo również.
A ja u Was jest ze sprawami intymnymi? Bez zmian? Czy w tej kwesti nic się nie zmieniło. Wiem, ze to pytanie priv, ale może delikatnie dasz radę odpowiedzieć
Mój mąż pracy nie zmieni, choć widuję się z kowalska. Mówi, że zmiana pracy w niczym.mu nie pomoże, że sam.musi się z tym.zmierzyć. ja uważam, że to tylko furtka-jego wyjscie awaryjne, ale to moje zdanie, ktore on zdeszta zna.
Próbujemy spędzać razem czas, rozmawiać, jedziemy na święta do rodziny, potem na sylwestra w góry.
Ale...
Póki tkwimy w trójkącie uważam że nic się nie zmieni. Że jego postawa sie nie zmieni. A co za tym idZie nasze małżeństwo również.
A ja u Was jest ze sprawami intymnymi? Bez zmian? Czy w tej kwesti nic się nie zmieniło. Wiem, ze to pytanie priv, ale może delikatnie dasz radę odpowiedzieć
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Mimała bez zmian, może nawet lepiej jeśli chodzi o częstotliwość
Ja już nawet nie wnikam o czym to może świadczyć, czy dobrze rokuje czy źle, czy odmawiać czy nie, bo do reszty zeświruję.
Co do pracy to u nas dokładnie to samo, nie zmieni dopóki nie znajdzie innej równie dobrej finansowo i pod względem rozwoju zawodowego, a ta jest naprawdę fajna więc marne szanse. No i się kółko zamyka.
Ja już nawet nie wnikam o czym to może świadczyć, czy dobrze rokuje czy źle, czy odmawiać czy nie, bo do reszty zeświruję.
Co do pracy to u nas dokładnie to samo, nie zmieni dopóki nie znajdzie innej równie dobrej finansowo i pod względem rozwoju zawodowego, a ta jest naprawdę fajna więc marne szanse. No i się kółko zamyka.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Agakocha
Przeczytałam twój post o zmianach w waszym małżeństwie z rosnącym uznaniem.
Dzieje się dużo i jest w tym sporo twojego wkładu.
Szacun.
Napisałaś
Lustro - podpisujesz się jako szczęśliwa mężatka, może masz dla mnie jakąś radę?
Czy namawiać go na zmianę pracy ???
Wiem, że lubi to co robi, ale wiem też że co dzień ją widzi i choć niby nie ma czasu pewnie rozmawia...
Co mogę Ci napisać że swojego doświadczenia ...
Jak wrócić będąc w rozkroku?
Jak postawić wszystko na jedną kartę mając stale na oku "wyjście rezerwowe"?
Może komuś się udało.
Mnie się udało dopiero po całkowitym odcieciu kontaktów z kowalskim.
Nie będzie łatwo w tej materii - wiem.
Przeczytałam twój post o zmianach w waszym małżeństwie z rosnącym uznaniem.
Dzieje się dużo i jest w tym sporo twojego wkładu.
Szacun.
Napisałaś
Lustro - podpisujesz się jako szczęśliwa mężatka, może masz dla mnie jakąś radę?
Czy namawiać go na zmianę pracy ???
Wiem, że lubi to co robi, ale wiem też że co dzień ją widzi i choć niby nie ma czasu pewnie rozmawia...
Co mogę Ci napisać że swojego doświadczenia ...
Jak wrócić będąc w rozkroku?
Jak postawić wszystko na jedną kartę mając stale na oku "wyjście rezerwowe"?
Może komuś się udało.
Mnie się udało dopiero po całkowitym odcieciu kontaktów z kowalskim.
Nie będzie łatwo w tej materii - wiem.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Lustro, a co było tym impulsem czy wydarzeniem, że zdecydowałaś wrócić ?( duchem, bądź i duchem i ciałem, bo nie wiem jak była u was sytuacja)
Jaki był wkład w to Twojej drugiej połowy?
Co zdecydowało, że wiedziałaś, że naprawdę tego chcesz?
Jaki był wkład w to Twojej drugiej połowy?
Co zdecydowało, że wiedziałaś, że naprawdę tego chcesz?
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
No właśnie. Pokusa na wyciągnięcie ręki to w dalszym ciągu pokusa. Samo nie minie.Co mogę Ci napisać że swojego doświadczenia ...
Jak wrócić będąc w rozkroku?
Jak postawić wszystko na jedną kartę mając stale na oku "wyjście rezerwowe"?
Może komuś się udało.
Mnie się udało dopiero po całkowitym odcieciu kontaktów z kowalskim.
Nie będzie łatwo w tej materii - wiem.
A tkwienie w takim układzie, to oszukiwanie samego siebie. I mój mąż nie chce tego skończyć. To pewnie efekt "motylkow w brzuchu".
Ciężko.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
tak naprawdę boję się tego ( aż boję się powiedzieć na głos ) że nawet jak kowalska zniknie z jego umysłu, oczu, serca czy czego tam jeszcze to uczucie do mnie i tak nie wróci. Staram się wierzyć, że to co nas tyle lat temu połączyło i tyle lat trzymało razem to miłość i mąż teraz pogubił się i potrzeba czasu aby otworzył oczy i dostrzegł to uczucie a nie "motylki", ale może tego uczucia już w nim nie ma...
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Ja mam dziś kryzys.
Tzn. Nie porzucam swego planu, ale mam wątpliwości. Czy to ma sens. On prawie w ogóle sie nie stara. A ja ... powatpiewuje. W to czy to się uda. I w to czy warto. Bo to tak trochę na siłę wszystko i pomimo wszystkiego, w sytuacji, gdy rzeczywistość jest zupełnie inna.
A może zdarzyło się tak po coś? Po to byśmy nie byli razem. Przecież on mnie nie kocha i na siłę ma zapalac uczuciem? Da się tak? Kocham go, w dalszym ciągu, ale to takie sztuczne.
I jeszcE święta.
Przytłaczająca ta atmosfera.
A ja kiedyś myślałam, że mój mąż jest jak wygrana miliona w totka. Serio, tak sie kiedyś czułam. A teraz, patrzę na dzieci i w myślach przepraszam, że dobrowolnie i bez przymusu wybrałam im takiego ojca.
Siedzę na podłodze i płakać mi sie chcę, że pare lat po trzydziestce mam takie życie, że wszystkie wartości i to co cenilam (rodzina) moja własna tak naprawdę nie istnieje, podczas gdy chwilę wczesniej bylam z niej taka dumna. Była najważniejsza, była wszystkim co mam, i więcej do szczęścia nic mi nie brakowało. Naprawdę. Jak sobie z tym poradzić?
Tzn. Nie porzucam swego planu, ale mam wątpliwości. Czy to ma sens. On prawie w ogóle sie nie stara. A ja ... powatpiewuje. W to czy to się uda. I w to czy warto. Bo to tak trochę na siłę wszystko i pomimo wszystkiego, w sytuacji, gdy rzeczywistość jest zupełnie inna.
A może zdarzyło się tak po coś? Po to byśmy nie byli razem. Przecież on mnie nie kocha i na siłę ma zapalac uczuciem? Da się tak? Kocham go, w dalszym ciągu, ale to takie sztuczne.
I jeszcE święta.
Przytłaczająca ta atmosfera.
A ja kiedyś myślałam, że mój mąż jest jak wygrana miliona w totka. Serio, tak sie kiedyś czułam. A teraz, patrzę na dzieci i w myślach przepraszam, że dobrowolnie i bez przymusu wybrałam im takiego ojca.
Siedzę na podłodze i płakać mi sie chcę, że pare lat po trzydziestce mam takie życie, że wszystkie wartości i to co cenilam (rodzina) moja własna tak naprawdę nie istnieje, podczas gdy chwilę wczesniej bylam z niej taka dumna. Była najważniejsza, była wszystkim co mam, i więcej do szczęścia nic mi nie brakowało. Naprawdę. Jak sobie z tym poradzić?
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Akachocha. To uczucie do Ciebie, to nie wiem, albo zaslepione jest kowalska, albo nigdy go nie było. Ja tylko zastanawiam się, kto daje im takie prawo niszczyć dookoła wszystko?
Sama mialam.kiedyś podobna sytuację do swojego męża. Zaprzyjaźnilam się z kolegą z pracy. Dobrze nam się rozmawialo, nawet pomyslalam.kiedyś, że fajny bylby z niego partner, ale kiedy powiedzial mi, że stalam mu się bradzo bliska, i to coś więcej niż przyjaźń, w tym momencie nasze bliskie relacje sie skończyły i uciely do bardzo służbowych, a potem on po pol roku odszedl z pracy. Ani nie popuslabym swojego zwiazku od tak, ani jego, bo pomyślałam, że fajny z niego mężczyzna. W momencie, kiedy granica została przekroczona oboje sie wycofalismy. Więc da się.
Więc może Ci nasi mężowie, nie są tego warci, warci by o nich walczyć. Można walczyć o dziecko i je upominać i prowadzić. A nasi mężowie to dorosłe osobniki. Mają swój rozum. I potrafia myśleć. Może powinnam się zgodzić na plan na życie swojego?
Serce podpowiada, mi że powinnam się na to zgodzić, a teraz rozum coraz bardziej sie ku temu sklania, choć nie dawno był przeciwny. Jakoś tak to bliżSze naturze jest. Pozwolić komuś by był szczęśliwy po swojemu. Na tym.też polega miłość❤
Sama mialam.kiedyś podobna sytuację do swojego męża. Zaprzyjaźnilam się z kolegą z pracy. Dobrze nam się rozmawialo, nawet pomyslalam.kiedyś, że fajny bylby z niego partner, ale kiedy powiedzial mi, że stalam mu się bradzo bliska, i to coś więcej niż przyjaźń, w tym momencie nasze bliskie relacje sie skończyły i uciely do bardzo służbowych, a potem on po pol roku odszedl z pracy. Ani nie popuslabym swojego zwiazku od tak, ani jego, bo pomyślałam, że fajny z niego mężczyzna. W momencie, kiedy granica została przekroczona oboje sie wycofalismy. Więc da się.
Więc może Ci nasi mężowie, nie są tego warci, warci by o nich walczyć. Można walczyć o dziecko i je upominać i prowadzić. A nasi mężowie to dorosłe osobniki. Mają swój rozum. I potrafia myśleć. Może powinnam się zgodzić na plan na życie swojego?
Serce podpowiada, mi że powinnam się na to zgodzić, a teraz rozum coraz bardziej sie ku temu sklania, choć nie dawno był przeciwny. Jakoś tak to bliżSze naturze jest. Pozwolić komuś by był szczęśliwy po swojemu. Na tym.też polega miłość❤
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Ja się jeszcze nie poddaję, kocham i walczę, choć bardzo się boję. Mąż widzę że też się stara, nie wiem czy naprawdę tego chce czy robi to z poczucia przyzwoitości i obowiązku. To też jest trudne bo zgadzam się Mimała, małżeństwo na siłę to nie małżeństwo.
Lustro lub inni z podobnymi doświadczeniami, ponawiam pytanie, co się zadziałało, co było impulsem, że zdecydowaliście się na powrót. Po czym rozpoznać że druga strona chce jednak zawrócić z tej poplątanej drogi?
Lustro lub inni z podobnymi doświadczeniami, ponawiam pytanie, co się zadziałało, co było impulsem, że zdecydowaliście się na powrót. Po czym rozpoznać że druga strona chce jednak zawrócić z tej poplątanej drogi?
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Może strach? Jednak bierze górę?
Ale sama jestem ciekawa.
Ale sama jestem ciekawa.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Ja myślę że emocje opadają , różowe okulary spadają , zaczyna się rzeczywistość dnia codziennego że przecież jest tak samo jak było w małżeństwie i dlatego są powroty . Dostrzega się że kochanek / kochanka ma też i wady i czasami gorsze od małżonki/małżonka .Dobrze jest jak jeszcze jest do czego wracać bo po kilku latach to się rzadko zdarza żeby ktoś czekał z otwartymi ramionami jak sobie życie od nowa poukłada , to nawet już nie chce . Nawet nie chodzi że kogoś ma .
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
agakocha - mi się wydaje, że tu nie ma raczej "impulsu" - że to zawsze jest proces...
Czemu wracają? Zwykle dlatego, że okazuje się, że ta trawa, choć bardziej zielona - to jednak nie sama sielanka tam czeka. Nowy związek, to nowe (inne?) ale jednak problemy, inne kompromisy... - jak się zdradzacz nieco "sparzy"... że ten "nowy", że ta "nowa" to jednak nie taki znów ideał... - to wówczas jest szansa na powrót - o ile my (ta strona zostawiona) też wykona prace - zdradzacz nie będzie chciał wrócić do tego samego "badziewia" jakie było do tej pory.
W szczycie amoku, zakochania, zachłyśnięcia się nowością i innością jaką niesie kowalski czy kowalska - to uważam, że "powrót" nie jest możliwy w żadnej formie (nie po to ktoś ucieka ze związku, idzie w grzech ciężki ... łamie jednak jakieś tam zasady społeczne i moralne i własne bariery, żeby zaraz wracać...) - więc bardziej od impulsu - potrzebny jest czas.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Ci zdradzacze nad sobą nie pracują. Liczą na piekne zwiazki bo tworzą je przecież z nowymi wybrankami, ale to w dalszym ci sami ludzie, którzy wcześniej mieli klopoty w swoim zwiazku. Oni nie przepracowali tych kłopotów. Uciekli od problemu, nie szukajac jego rozwiązania. Myśleli, że receptą na szczęście jest nowe? A tu taka niespodzianka. Pojawila się rutyna, że w ogóle coś takiego istnieje?! A to pech.
Zaczynam im współczuć. W większości przypadków to ludzie na wysokich pozycjach, majacy fajnych, zaradnych, wyksztalconych i super małżonków. Często ich nowe Obiekty, wydają sie być dużo gorsze i takie są, ale to przychodzi później, kiedy zapach świeżości się ulotnil. A proza życia okazuje sie być bezwzględna. I często czują się gorszej niż w tym pierwszym związku kiedy zali sobie sprawę, że to nie to. Life is brutal (ang.: Życie jest brutalne - dopisek moderacji).
Może prześle link mężowi?!
Niech poczyta?
Zaczynam im współczuć. W większości przypadków to ludzie na wysokich pozycjach, majacy fajnych, zaradnych, wyksztalconych i super małżonków. Często ich nowe Obiekty, wydają sie być dużo gorsze i takie są, ale to przychodzi później, kiedy zapach świeżości się ulotnil. A proza życia okazuje sie być bezwzględna. I często czują się gorszej niż w tym pierwszym związku kiedy zali sobie sprawę, że to nie to. Life is brutal (ang.: Życie jest brutalne - dopisek moderacji).
Może prześle link mężowi?!
Niech poczyta?
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Agakocha
Tu są sami eksperci od własnych wyobrażeń o innych. Każdy jak widać ma własną teorię opartą na swoim widzenia i gdybaniu.
Co było i mnie?
Po pierwsze - czas. Musi upłynąć czas potrzebny na przewartosciowanie życia. Trzeba trochę ochłonąć i to wcale nie z zauroczenia kowalskim, a raczej z niechęci do współmałżonka.
Czyli potrzeba cierpliwosci dla dania czasu.
A reszta to zapewne jest indywidualna.
Do mnie dotarło, że mam męża. I czy mi się podoba, czy nie - to mój mąż. Z nim powinnam być.
I od tego zaczęła się praca nad tym, aby poczucie tego obowiązku nie zostało tylko poczuciem obowiązku. Bo faktycznie trudno żyć tylko w taki sposób.
I pewnie tez w tym czasie wiele razy wysylalam sprzeczne sygnaly. Bo sama nie umiałam odnaleźć się w tej sytuacji powrotu.
Więc nie dziw się mężowi.
Pomiędzy tym a początkiem jest 4 lata. Trudno je opisać w jednym poście.
Tu są sami eksperci od własnych wyobrażeń o innych. Każdy jak widać ma własną teorię opartą na swoim widzenia i gdybaniu.
Co było i mnie?
Po pierwsze - czas. Musi upłynąć czas potrzebny na przewartosciowanie życia. Trzeba trochę ochłonąć i to wcale nie z zauroczenia kowalskim, a raczej z niechęci do współmałżonka.
Czyli potrzeba cierpliwosci dla dania czasu.
A reszta to zapewne jest indywidualna.
Do mnie dotarło, że mam męża. I czy mi się podoba, czy nie - to mój mąż. Z nim powinnam być.
I od tego zaczęła się praca nad tym, aby poczucie tego obowiązku nie zostało tylko poczuciem obowiązku. Bo faktycznie trudno żyć tylko w taki sposób.
I pewnie tez w tym czasie wiele razy wysylalam sprzeczne sygnaly. Bo sama nie umiałam odnaleźć się w tej sytuacji powrotu.
Więc nie dziw się mężowi.
Pomiędzy tym a początkiem jest 4 lata. Trudno je opisać w jednym poście.
Re: potrzebuję otuchy i wsparcia
Mimala
Zacytuję Aleksandra:
to wówczas jest szansa na powrót - o ile my (ta strona zostawiona) też wykona prace - zdradzacz nie będzie chciał wrócić do tego samego "badziewia" jakie było do tej pory.
Nim zaczniesz wysyłać linki i współczuć innym - pomysl trochę nad sobą.
Zebys, gdy przyjdzie (oby) na Ciebie czas możliwości powrotu, nie musiała sama sobie współczuć.
Nie wraca się do tego samego "badziewia"...niestety.
Zacytuję Aleksandra:
to wówczas jest szansa na powrót - o ile my (ta strona zostawiona) też wykona prace - zdradzacz nie będzie chciał wrócić do tego samego "badziewia" jakie było do tej pory.
Nim zaczniesz wysyłać linki i współczuć innym - pomysl trochę nad sobą.
Zebys, gdy przyjdzie (oby) na Ciebie czas możliwości powrotu, nie musiała sama sobie współczuć.
Nie wraca się do tego samego "badziewia"...niestety.