Rozumiem, ale jeśli będzie naprawdę chciał budować małżeństwo od nowa, to powinno to być widoczne dla Ciebie.
Jego czyny powinny wtedy o tym mówić.
Moderator: Moderatorzy
Rozumiem, ale jeśli będzie naprawdę chciał budować małżeństwo od nowa, to powinno to być widoczne dla Ciebie.
przeczytałam cały ten wątek.
Katalotka a spróbuj spojrzeć na to z trochę innej strony. Ja jako osoba grzeszna i słaba, ciągle upadająca, idę do konfensjonału aby zbliżyć się do Boga, być z Jezusem. I za każdym razem On mi przebacza, chociaż wie, że jeszcze nie raz się Go zaprę i zranię i znów przyjdę prosić o łaskę przebaczenia.katalotka72 pisze: ↑09 sty 2018, 4:41 nie mogę coś spać, za dużo chyba myślę
jestem po kolejnej wymianie zdań z mężem i wniosek jest jeden - jesteśmy na różnych, zupełnie przeciwnych galaktykach
mam wrażenie, że wymaga ode mnie JUŻNATYCHMIAST decyzji o powrocie do siebie
zadaje mi pytania w stylu " chcę wrócić do żony, co mam zrobić" jakby żoną była obca dla mnie osoba, gdy nie jestem niezaangażowana emocjonalnie i mogę służyć radą i pomocą
nie chcę żeby robił cokolwiek pod moje dyktando, chcę prawdziwości, szczerości w zachowaniu czego nie było przez ostatnie 7 lat i poprzedzające kilka, potrzebuję widzieć mężczyznę/opokę pewnego decyzji i działania, nie rozkapryszonego chłopczyka, który przypomniał sobie o zabawce rzuconej w kąt parę lat temu i jest zdziwiony, że baterie wylały, że brudna, kolor wyblakł i trzeba chwilę poświęcić żeby znowu była na chodzie
jaką mam gwarancję, że nie zrobi powtórki z rozrywki za parę lat, bo myślał, że jestem inna, nowa, taka wyczepista, a tu codzienność..... przecież musimy się na nowo poznać, jesteśmy całkiem obcymi ludźmi z bagażem trudnych doświadczeń
nie chcę być zapchajdziurą po kochance, nie mam ochoty wracać do starego, bylejakiego małżeństwa, nie wchodzi się do tej samej wody 2 razy i ja już nie wejdę
nie widzę innej możliwości jak budowanie czegoś wyłącznie na Bogu, jaką mam gwarancję, że będziemy w tym oboje prawdziwi?? że po raz kolejny nie usłyszę o przykazaniach i wierze "wg Józefa", że zdrada w jego wykonaniu to nie cudzołóstwo tylko realizowanie swojej szczęśliwości
chcę nawrócenia - mojego i jego, chcę wrócić do Boga na kolanach i w szacie pokutnej, ale razem, inaczej jestem pewna, że NIC z tego nie będzie
usłyszałam dzisiaj od ulubionego Sycharka, że nie wierzy w takie powroty, że nie chce poznać mojego męża, bo ma określone zdanie na jego temat, zapytałam, a jakby się tak naprawdę nawrócił? wtedy tak
i to jest chyba podsumowanie wszystkiego w tym temacie
Katalotkakatalotka72 pisze: ↑07 sty 2018, 19:42 kochanki nie ma już, nie wiem od kiedy, nie pytam, więcej słucham
nie ma trójkąta, jeżeli będzie to my + Bóg
wiem, że słucha wykładów ze strony Sychara, czyta stare wątki żeby mnie zrozumieć
co dalej zobaczymy......
No i znowu muszę zgodzić się z lustremlustro pisze: ↑09 sty 2018, 12:52 Modlilas się kiedyś o uratowanie małżeństwa?
No, kochana...to ratujesz
Nie musisz wszystko "lykać" na już. Ale może nasz mniej krytyczna?
Pokieruj. Podpowiedz. Poprowadź trochę.
Ja wiem, przecież to widać od początku, ze się boisz.
A nie jest tak - chciała bym, a boję się
Proponuję Ci zapomnieć o takim ulubionym Sycharku. Nie chce poznać Twojego męża, bo ma określone zdanie na jego temat?katalotka72 pisze: ↑09 sty 2018, 4:41 usłyszałam dzisiaj od ulubionego Sycharka, że nie wierzy w takie powroty, że nie chce poznać mojego męża, bo ma określone zdanie na jego temat, zapytałam, a jakby się tak naprawdę nawrócił? wtedy tak
Haha...towarzystwo wzajemnej adoracji się zrobiłotwardy pisze: ↑09 sty 2018, 17:07Proponuję Ci zapomnieć o takim ulubionym Sycharku. Nie chce poznać Twojego męża, bo ma określone zdanie na jego temat?katalotka72 pisze: ↑09 sty 2018, 4:41 usłyszałam dzisiaj od ulubionego Sycharka, że nie wierzy w takie powroty, że nie chce poznać mojego męża, bo ma określone zdanie na jego temat, zapytałam, a jakby się tak naprawdę nawrócił? wtedy tak
Zapomnij o takim "pomocniku".
Droga katalotko... oczywiście, że nie masz żadnej gwarancji. Nikt nie ma.katalotka72 pisze: ↑09 sty 2018, 4:41 [...]
jaką mam gwarancję, że nie zrobi powtórki z rozrywki za parę lat, bo myślał, że jestem inna, nowa, taka wyczepista, a tu codzienność..... przecież musimy się na nowo poznać, jesteśmy całkiem obcymi ludźmi z bagażem trudnych doświadczeń
nie chcę być zapchajdziurą po kochance, nie mam ochoty wracać do starego, byle jakiego małżeństwa, nie wchodzi się do tej samej wody 2 razy i ja już nie wejdę
[...]
Ja chyba tak właśnie bym się czuła po tak długiej rozłące i po takim wyborze męża. O ile potrafię zrozumieć ludzką słabość i chwilowe zamroczenie umysłu tak porzucenia rodziny i wiązanie swojego życia z kimś innym niż wspolmalzonek nie potrafilabym unieść. I tego, że skoro posypalo się w ,,nowym" związku to z braku laku dobry i powrót do domu. Nie umialabym zaufać i jak nigdy nic wieść dalej życie u boku zdradzacza. Rozumiem Twoje wewnętrzne dylematy i nie sugeruję absolutnie by nie próbować scalac peknietej więzi. Każdy jest inny i inaczej reaguje w obliczu różnych problemów.
Ale jaka łaska i jaka postawa autorki wątku nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem?