Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

rosie
Posty: 1
Rejestracja: 09 sty 2018, 7:31
Płeć: Kobieta

Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: rosie »

Krótko na temat: mój mąż chce zostawić mnie i małe dzieci, twierdząc, że mnie nie kocha, że prawdziwe życie zniszczyło miłość, nie chce niczego naprawiać, choć parę miesięcy temu mówił, że jestem dla niego najważniejsze, planowaliśmy budowę domu, mówi, że kocha dzieci - ale szuka mieszkania w innym mieście, więc będzie z dala od dzieci, które tak kocha…
ludzkimi siłami moimi czy innych nie jestem w stanie zrobić nic, czuję bezsilność, zawierzam całą tą sprawę Bogu, Jezusowi, Maryi i wszystkim innym ważnym dla mnie Świętym do których się modlę…..w modlitwie czuję spokój, nadzieję i wiarę, to na pewno, ale ogólnie mam poczucie ogromnej niesprawiedliwości, bo jestem dobrą żoną, a jedyne co chciałam, to aby mąż choć trochę angażował się w nasze życie rodzinne, nawet na głupi spacer czy wycieczkę nie chce z nami wyjść, wydaję mi się, że myśli tylko o sobie, on chce żyć jak kawaler…gdy on się wyprowadzi, to będę mówić dzieciom 4 i 2 latka, że z powodów pracy tatusia nie ma w domu, bo choć on je ma w nosie, one go tak kochają, że naprawdę serce mi pęknie….
Nie wiem co robić z tym człowiekiem, wydaję mi się, jakby spadał w dół, on nie wie, że to co robi jest złe….nie chodzi do kościoła, ostatnio nawet powiedział, że jak go będę denerwować (moim moralizatorskim i mądrym rozumowaniem) to zabroni mi zabierać dzieci do kościoła….i cały czas jest taki anty, przecież to Twoje dzieci, zaopiekowanie się dziećmi, coś zrobienie w domu, to nie jest przykry obowiązek, kocham, żyje , mieszkam, gdzie problem?? Pracujemy i działamy razem = efekt synergii. Mąż mówi, że chce świętego spokoju, ale czy będzie z nami, czy sam, czy z kimś innym to nie ucieknie od życia.
Ale to nic nie jest ważne, najważniejsze jest to, że niszczy naszą rodzinę….z typowym ludzkich egoistycznych przesłanek, bo jego to przerasta…i wszystko kumuluje na mnie, bo ja jestem w centrum wszystkiego, i mówi, że mnie nie kocha?
Gdy powiedział, że chce rozwodu, od razu uciekłam w modlitwę, ale wówczas zdałam sobie sprawę, że od roku bardzo zaniedbywałam mszę świętą i modlitwę (a zawsze potrzebowałam być blisko Boga, byłam w scholce, oazie, duszpasterstwie akademickim), ja chyba najbardziej w swoim życiu oddaliłam się od Boga, dostałam takie błogosławieństwo – męża i dzieci, o co też prosiłam Boga i Maryję, a ostatni rok żyłam z dala od Boga jak mój mąż, teraz wróciłam jak nigdy, jak trwoga to do Boga, no taka jest prawda, ale teraz moja modlitwa jest lepsza myślę, i kontakt z Bogiem również, mam przynajmniej taką nadzieję.
Gdy się wyprowadzi, ja będę trwać jako żona i będę się modlić o jakąś interwencję, chociaż żeby Bóg stawiał na jego drodze ludzi, którzy w końcu go czegoś nauczą……jak byłam mała, moją uwagę zawsze przyciągała moja ciocia, która została sama z 4 dzieci i mama mojej koleżanki, która ma męża alkoholika, to co było uderzające, to ten spokój i siła, które emanowały z nich, zawsze je widziałam w kościele i podziwiałam i wpatrywałam się w nie, chociaż tak naprawdę dopiero teraz wiem dlaczego…ale nawet mi nie przyszło do głowy, że ja też będę taką kobietą…..
jacek-sychar

Re: Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Rosie na naszym forum

Przykro mi, że trafił Ci się nieodpowiedzialny egoista. Ale niestety wielu z nas tak miało. Najwięcej stracą na tym dzieci. Ale na razie nie przekonasz o tym męża. Ja bym chyba zrezygnował z prawienia mu kazań. To nic ie da a tylko na Tobie się skupi jego złość.
Staraj się dalej żyć szczęśliwie, choć bez męża. Na niego nie masz wpływu. Czasami lepiej dać takiemu człowiekowi swobodę. Jak zostanie sam (jeżeli rzeczywiście będzie sam :? ) to może zobaczy, co stracił.

Pisząc pamiętaj, że internet nie jest anonimowy. Dlatego staraj się nie podawać szczegółów, które umożliwiłyby identyfikację Ciebie i Twojej rodziny.
krople rosy

Re: Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: krople rosy »

rosie pisze: 09 sty 2018, 13:21 mój mąż chce zostawić mnie i małe dzieci, twierdząc, że mnie nie kocha,
Te słowa zostały wypowiedziane tak po prostu, na spokojnie czy w trakcie jakiegoś zgrzytu i kłótni?
rosie pisze: 09 sty 2018, 13:21 że mnie nie kocha, że prawdziwe życie zniszczyło miłość
....a jakie było to Wasze prawdziwe życie? W jakim stanie były i są Wasze relacje? Jaki macie staż małżeński?
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: Lavenda »

Witaj rosie,
przykre że kolejna rodzina przechodzi taką sytuację...dzieci malutkie, jestem w podobnej sytuacji, wiem co przeżywasz ( przechodziłam to w lipcu 2017 ) w międzyczasie wyszły na jaw fakty związane z "kowalską"...więc mój mąż ma dodatkową motywacje...przekonany, że czeka go teraz super szczęśliwe życie...

Też słyszałam, że mnie nie kocha...że mój czas w jego życiu minął...itd...itp., dla mnie to brak dojrzałości, myślenie tylko o sobie, uciekanie przed problemami, zamiast ich rozwiązywanie...ciężko taką osobę w zatrzymać, próbowałam na różne sposoby, na początku moje starania tylko go drażniły i bardzo źle mnie traktował, później trafiłam na forum i poznałam listę Zerty ( polecam! ) bardzo pomogło mi to przetrwać ten najgorszy czas, no i modlitwa oczywiście.

Wiem, że jest ciężko, ale skup się na sobie i dzieciach, ciesz się tym, że masz dwójkę świetnych, zdrowych maluszków ( jest wiele par, które nie mają niestety takiego szczęścia ) też mam dwulatka i wiesz często myślę sobie, że to mój mąż sam sobie robi największą krzywdę nie będąc na codzień z dziećmi ( w listopadzie wyprowadził się od nas ), tyle pięknych chwil go omija, a one nigdy nie wrócą...

otocz się życzliwymi ludźmi, mnie rodzina dawała ogromną siłę, no i zawsze jesteśmy my forumowicze, którzy jak nikt inny Cię rozumieją.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: Unicorn2 »

Rosie piszesz że mąż parę miesięcy temu mówił że Cię kocha i planowaliście budowę domu .Nagle chłopak chce rozwodu , pytanie po co ?
Co mu tak nagle się pozmieniało , dzieci nie chcę , żony nie chcę ,szuka mieszkania .
Co spowodowało tą zmianę?
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co z tym trudnym mężem, uciekinierem i niewiarkiem

Post autor: Lavenda »

Ja mogę powiedzieć jak było u mnie...
miesiąc przed akcją "chcę rozwodu" pisał mi w smsach KOCHAM...właśnie przeprowadzaliśmy się do nowego wymarzonego większego mieszkania...i nagle bum...nie kocham...zniszczyłaś mnie...i za jakiś czas kolejne bum...kowalska na horyzoncie ( zobaczyłam bilingi męza z ostatnich miesięcy ) i zostałam w nowym pięknym mieszkaniu z dwójką dzieci...zawieszając krzyżyk na ścianie pomyślałam sobie Jezu niech będzie wola Twoja...miej nas w swojej opiece.

Teraz patrzę z boku jak to mój mąż układa sobie swoje" nowe szczęśliwe" życie o jakim marzył...prze do rozwodu, jest bardzo sfrustrowany, jego znajomi mówią, że źle wygląda, że jest jakiś "inny"...chyba zaczyna powoli zderzać się z szarą rzeczywistością, kowalska mieszka w innym mieście ( kilka godzin jazdy autem ) musi dzielić swój czas między dzieci, pracę i nią...na dłuższą metę niełatwe zadanie, też kosztowne...

Patrząc z boku na ostatnie miesiące naszego życia ( mogę być trochę nieobiektywna ) ja dużo nauczyłam się z tej całej sytuacji, dzięki temu mam w sobie spokój, jestem blisko Boga, mimo że jest ciężko potrafię się uśmiechać, cieszyć tym co mam i co dla mnie bardzo ważne, żyję w poczuciu żę mam czyste sumienie.
Mój mąż skonfliktował się z rodziną ( tylko teściowa go wspiera ), odwrócił się od Boga, odwrócił się od znajomych, pali za sobą mosty, żyje w grzechu, wiem, że okłamuje mnie i dzieci...sam siebie też okłamuje, że nic złego nie robi...ale wiem że on nie jest złym człowiekiem i to jego sumienie się kiedyś odezwie...jak mówi moja psycholog - psychoza kiedyś mija...i przyznam szczerze, że mimo iż bardzo mnie zranił, także dzieci...jest mi go szkoda, bo nie wie co czyni...
ODPOWIEDZ