zawieszenie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Logiko,
dziękuję za ten post ( bez żadnych podtekstów :) ) i myślę, że masz rację. We wszystkim, co napisałaś.
A że wierzgam? Wiem o tym. Sama się bronię przed czymś, co już dawno powinno było do mnie dotrzeć - mój mąż odszedł.
Jakkolwiek melodramatycznie by to nie zabrzmiało, taka jest prawda. Ale zawsze mi sie wydawało, że rozstanie to jakoś inaczej wygłąda, serio.
Dlaczego tak trudno mi przyjąć to do wiadomości? Bo długo żyjemy tak, jakby prawie nic sie nie stało. Spędzamy razem czas, jesteśmy dla siebie lepsi i milsi, niż przed męża wyprowadzką, lepiej organizujemy wspólny czas z dziećmi,wychodzimy sami, mąż na rocznicę ślubu zaskoczył mnie jak nigdy ( ja nic nie miałam dla niego ). Ale razem nie mieszkamy a mąż rzadko pozwala na fizyczną bliskość. Kiedyś go zapytałam, dlaczego tak na prawdę nas zostawił a on zdziwiony spojrzał na mnie i powiedział : ja was zostawiłem? skąd!
Nigdy nie mówił, że się chce rozwieść - to raczej ja w gniewie tak głupio gadam - ciągle twierdził, że niczego nie przekreśla i że zobaczymy. I ciągle odwlekał decyzję, choć nieraz wydawało mi się, że jesteśmy już o krok od przełomu.
Rację masz, że pewnie zniszczyłam wszystko rozmowami, ale już nie mogłam inaczej. I to nie było wcale tak, że pytałam co chwilę. Wracałam do tematu czasem co ładnych parę miesięcy. W międzyczasie w ogóle nie poruszałam tematu, mąż nie cierpi rozmawiać o naszej sytuacji. Dlatego pisałam, że nie wiem na czym stoję. Bo mąż też wiecznie mówił : nie wiem.
Zgadza się, że powinnam odciąć sie od tego, nie uzależniać całego życia od jego decyzji i humorów ale wiedza to jedno a wykonanie to coś zupełnie innego. Staram się żyć własnym życiem, mam pracę a nawet dwie :), zajmuję sie dziećmi, domem, sama prawie wszystko ogarniam ale też mam i czas dla siebie, spotykam się ze znajomymi, uprawiam sport - grafik mam wypełniony :) i to w większości fajnymi rzeczami, bo lubię to co robię. Ale on ciągle siedzi w mojej głowie. Może dlatego, że od nastoletnich lat jesteśmy razem? I tak na prawdę nie znamy życia bez siebie? Niby robimy wiele rzeczy soobno, mamy swoje pasje, ale właściwie to nadal dzielimy się w rozmowach kazdym miłym momentem dnia.
Może trzeba było, żeby ktoś mi otworzył oczy? Żebym mogła LOGICZNIE :) się nad tym zastanowić? Bo właśnie brak mi w tym wszystkim LOGIKI :)
Uświadomić sobie, że starego życia już nie ma i nigdy nie wróci. Ale chciałabym stworzyć nowe, lepsze życie. I cóż,chciałabym aby był w nim ze mną mój mąż :)
Pisz proszę Logiko, na co tylko zwrócisz uwagę. Bo ja nie potrafię spojrzeć na nas z dystansu. I swoimi działaniami tylko pogarszam sprawę. Nie wiem co robić, czego nie robić...
Idą Święta, mąż ciągle opowiada, że chce być sam, do domu nie ma zamiaru wracać, że Święta zawsze były koszmarne ( post wyżej opisane ) a za chwilę nie wyobraża sobie Świąt bez nas i jedzie choinkę kupować a w międzyczasie jeszcze podskoczył do domu i przywiózł mi miły przedgwiazdkowy podarunek z wyjazdu, ot tak bez okazji.
Kompletnie jestem pogubiona...
krople rosy

Re: zawieszenie

Post autor: krople rosy »

Rosiczka pisze: 18 gru 2018, 23:05 Tak, jak najbardziej, mąż wręcz prawie w całości utrzymuje dom i dzieci, nigdy się od tego w najmniejszym stopniu nie uchylał.
To bardzo dużo. Oprócz tego interesuje się dziećmi , odwiedza je, kocha i planuje z nimi swój czas. Jakoś mu nie po drodze z Tobą , coś go uwiera ale potrafi stanąć na wysokości zadania jako ojciec i konsekwencje braku dobrej relacji między Wami jakoś strasznie nie odbijają się na dzieciach.
Mój ojciec nas zosatwił z dnia na dzień i nie interesował się nami. Tak jest do dziś. Dlatego napisałam, że mimo, iż sytuacja nie jest zdrowa to i tak bardzo dużo że mąż cały czas pełni rolę ojca.
Rosiczka pisze: 18 gru 2018, 23:05 W końcu pojawił się temat Świąt, dzieci go pytały czy będzie, w koncu ja też zapytałam. I dostałam pełną złości odpowiedź, że wszystkie Święta ze mną to koszmar i tych nie ma zamiaru ze mna spędzić. Przyjęłam więc do wiadomości i przestałam pytać. Po czym znienacka, sam przyjechał i powiedział, że jeżeli nie mam nic przeciwko to on chciałby Święta z nami spędzić🤔 i że ja też w gniewie różne rzeczy mówię. Po czym zaczął już robić plany na weekend, choinka, światełka, zakupy. Tak więc chyba wracamy znowu do punktu wyjścia - wiem, kompletny brak konsekwencji z mojej strony. Słaba jestem i pewnie powinnam mu pozwolić w samotności spędzić te Święta - skoro chce być sam.
No chyba nie bardzo chce być sam. Skoro wyraża chęć spędzenia z Wami świąt (i chcesz tego Ty i dzieci) to nie sądzę by Twój zakaz byłby dobrym rozwiązaniem. Trudno mi zrozumieć motywy działania Twojego męża i nie do końca pzrekonana jestem że wybiera samotność w związku z Tobą (może przyczyna jest gdzie indziej) ale nie stawiałabym oporu dobrym gestom z jego strony.
Bądź otwarta na dobro i jego inicjatywę a jednoczesnie nie dopytująca ,,co dalej''?
Myślę, że gdy działasz spokojnie, bez przypierania go do muru, gdy nie okazujesz jak bardzo Ci na nim zalezy, gdy nie próbujesz zasługiwać na jego miłość i powrót to w mężu wtedy coś drga. Sama widzisz, że jest niekonsekwentny , chwiejny, raz postanawia tak, drugi raz diametralnie inaczej....Odciąć się od Ciebie całkowicie też nie potrafi. Tak jakby chciał mieć jednak kontrolę nad całą sytuacją....
Przypieranie go do muru nie wrózy raczej nic dobrego. Może spróbuj wewnętrznie zgodzić się, że Twoj mąż na ten czas tak ma....że sam nie wie czego chce, nie zamykaj mu drzwi i jednoczesnie nie wyczekuj jego radykalnej decyzji .

A byliście ze sobą bardzo blisko na poczatku małżeństwa? Czy mąż był bardzo zaangażowany w relację z Tobą?
Rosiczka pisze: 18 gru 2018, 23:05 dostałam pełną złości odpowiedź, że wszystkie Święta ze mną to koszmar
Dlaczego? Jakie koszmarne według męża zachowanie pzrejawiałaś?
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Masz rację, Krople Rosy,
gdy nie próbuję i się nie staram, jest ok :). Tylko mam wewnętrzny sprzeciw przeciwko traktowaniu mnie w taki sposób, że sama nie wiem, jak mam sie zachowywać. Spytałam, czy jestem dla niego żoną czy koleżanką, czy osobą zajmująca sie dziećmi, czy jeszcze kimś innym? Jestem żoną, ale tylko w niektórych obszarach :)
Co do Świąt, to zarzut moim zdaniem był tak naciagany, że nawet nie chce mi się zastanawiać, co mąż miał na myśli. Co roku normalnie spędzamy Święta z rodziną, przeważnie u nas. Może chodzi o to, że jak było więcej ludzi to i większe nerwy zwiazane z ogranizacją wszystkiego? Ale chyba każdy słyszał o stresie związanym ze Świętami? Ale nie potrafię konkretnie stwierdzić, o co mu chodzi. Z reszta sam przyznał, że w gniewie tak powiedział.
A jeśli chodzi o początki małżeństwa, to tak, byliśmy ze sobą bardzo blisko. I przez cały czas przed slubem ( 6 lat ) też! Często teraz sobie o tych czasach myślę, kiedy bylismy tylko my :)
krople rosy

Re: zawieszenie

Post autor: krople rosy »

Rosiczka pisze: 19 gru 2018, 13:37 Tylko mam wewnętrzny sprzeciw przeciwko traktowaniu mnie w taki sposób, że sama nie wiem, jak mam sie zachowywać. Spytałam, czy jestem dla niego żoną czy koleżanką, czy osobą zajmująca sie dziećmi, czy jeszcze kimś innym?
Nie dziwię się, że masz wenetrzny spzreciw , mąż sam wprowadza pewien dysonans w Waszę relację. Ja bym nic nie udawała i zamiast pytać za kogo mnie uważa mąż dałąbym jasny wyraz temu, iż wcale nie czuję się jak żona skoro mąż się ode mnie wyprowadził, izoluje się fizycznie i psychicznie, nie dzieli ze mną zycia i nie planuje powrotu.
Ale dostosowuję swoją miłość do tego w jaki sposób jestem traktowana czyli skoro mąż nie czuje potzreby bliskosci fizycznej w jakiejkolwiek formie to ja się z tym nie narzucam. I nie biorę go pod uwagę w swoich codziennych planach , skoro on tego nie chce.
Jednoczesnie jestem otwarta na jego kontakt z dziećmi gdyż widzę w tym dobro i nie robię z tego tytułu mu problemów i przeszkód.
Jesli dojrzeje do powrotu - to Twoje drzwi niech będą otwarte. Bez dopominania się, miziania po karku i udawania.
logika
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2018, 11:59
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: logika »

Witaj Rosiczko:)
-cieszę się, że się nie pogniewałaś,

Rozstania wyglądają bardzo różnie, to nie tylko trzaśnięcie drzwiami i tyle go widziałam...
czasami ludzie nadal mieszkają razem, siedzą obok siebie, a już dawno się rozstali, tylko jeszcze tego nie wiedzą..
Wy, nie mieszkacie razem ale macie (mieliście?) dobre relacje, cokolwiek to znaczy..
ale związku nie tworzycie..
choć nadal małżeństwo..
ideałem jest tworzyć małżeństwo i związek jednocześnie.. niewielu się to udaje,
i ani to wina Twoja, ani jego, a obopólna zawsze!, ta konfiguracja dwóch rożnych osób, tworzy dokładnie taką relację a nie inną, jedyną i niepowtarzalną..

gdyby Twój mąż był inny niż jest, inaczej się zachowywał - to Ty też byłabyś inna..
gdybyś Ty sama inaczej się zachowywała - On byłby też innym człowiekiem..
to wspólna wypadkowa, Was obojga..

dużo i nie dużo napisałaś w swoim wątku,
nie da się tego skomentować za jednym razem..
jeśli pozwolisz, będę pisała w odcinkach :D

zacznę od końca..
masz co masz, i nic nie możesz sama zmienić,
żeby coś zmienić, to trzeba coś zmienić :D to jasne..
co powinnaś zrobić wg mnie?
tak na cito,
odwrócić wszystko o 180 stopni..
dokładnie, żebyś Ty była na miejscu męża: nie wiem, może kiedyś, zobaczymy...
a on, na Twoim..
żeby tak się stało, musisz nauczyć się od niego, jak postępować..
-nie opowiadać się,
-nie zwierzać,
-nie informować o swoich planach,
-nie być na każde zawołanie,
-nie odbierać tel, za każdym razem.. itp..

wg mnie przeskoczyłaś pewien etap, a mianowicie, zajęłaś się sobą pozornie, tylko na tyle, by przetrwać i doczekać się jego powrotu..
jakbyś chciała zasłużyć na jego powrót!
czego go nauczyłaś? że, może robić co chce, i robi..
nie tędy droga..
zanim naprawdę zajmiesz się sobą, powinnaś cofnąć się i zrobić coś, czego nie zrobiłaś gdy się wyprowadził..
przyjrzyj mu się dokładnie,
jakbyś opisywała męża koleżanki a nie swojego, postaraj się zobaczyć w nim wady i nazwij je..
po co masz to zrobić?
żeby spojrzeć na wszystko w miarę obiektywnie - niestety kiedy jesteśmy z kimś emocjonalnie związani, nie potrafimy tego, zawsze mamy różowe okulary -

z jakiegoś powodu wam się nie układało przez te 2 lata kryzysu.. z jakiegoś powodu krzyczałaś, i byłaś niezadowolona,
postaraj się, oddzielić sytuacje spowodowane swoim impulsywnym charakterem, a uzasadnionym niezadowoleniem..

jakim człowiekiem jest Twój mąż?

wiesz jaka jest teraz Twoja sytuacja? stałaś się więźniem siebie samej i domu.. nic nie możesz, a twój maż może wszystko.. czy to w porządku?

wyobraź sobie, że to Ty jemu teraz mówisz:
-skoro nie mieszkamy razem, nie stanowimy pary a tylko jesteśmy rodzicami, to ogłaszam, JA ogłaszam ,nieformalną separację!
-a co dalej? to zobaczymy, niczego nie przekreślam... i uśmiech..

i wtedy, możesz zająć się sobą..
ale o tym, następnym razem :)
pozdrawiam

pozdrawiam
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Dziękuję Wam za odpowiedzi :)
Wiem , że macie rację i że powinnam zrobić dokładnie to o czym piszecie - nabrać dystansu, i zacząć działać bardziej na chłodno, bez okazywania, że mi zależy. Trudno mi tylko znaleźć odpowiedni sposób, bo to ze mną mieszkają dzieci i to ja ogarniam większość spraw, więc naturalnie ciągle to ja inicjuję pierwsza kontakt. I ciągle wychodzi na to, że ja pierwsza dzwonię, piszę czyli generalnie coś chcę. Strasznie mnie to męczy. Ale jak sama się nie odezwę, to kontakt ze strony męża jest kiepski. Cały dzień praca, w tygodniu wpada 2-3 razy na krótko, pozostają weekendy ale teraz i z tym nie wiadomo jak będzie- czy po Świętach będziemy je spędzać razem czy nie. Mam wrażenie, że my po prostu nie mamy czasu na naprawę naszej sytuacji. Gdybyśmy tylko mieli więcej czasu dla siebie- i nie chodzi mi wcale o trudne rozmowy - to wiem, że sytuacja byłaby o wiele lepsza. Na każdym wspólnym wyjeździe było super, na wszystkich wyjściach i spotkaniach ze znajomymi również. Tylko że potem mąż kończył tą bliskość jednym krótkim cięciem dalej się separując. Tak jakby specjalnie nie chciał dać nam szansy, że będzie lepiej między nami.
Ale Krople Rosy i Logiko, przystępuję do działania ( na cito ;) ) i mimo wszystko postaram się funkcjonować teraz jak mąż wobec mnie :) . I serio chcę zrobić wszystko, aby zacząć żyć własnym życiem.
Proszę, piszcie dalej!
krople rosy

Re: zawieszenie

Post autor: krople rosy »

Rosiczka pisze: 20 gru 2018, 9:34 I ciągle wychodzi na to, że ja pierwsza dzwonię, piszę czyli generalnie coś chcę. Strasznie mnie to męczy. Ale jak sama się nie odezwę, to kontakt ze strony męża jest kiepski.
To nie dzwoń. Jesli jesteś w stanie poradzić sobie z czymś sama- zrób to. Daj szansę mężowi się wykazać. Niech się objawi prawda na ile go stać jesli nic nie popychasz do przodu i nie inicjujesz spotkań.
Być może jest w Tobie jakiś lęk, że gdy nie zadzwonisz, nie przypomnisz się, nie poprosisz o pomoc....to mąż w końcu zniknie albo wykaże minimalną chęć budowania relacji z dziećmi czy z Tobą.
Ale w końcu do prawdy dojść trzeba. Mąż też powinien się z nią zmierzyć. I z sobą samym.
Niech znajdzie odpowiedź na pytanie: czego tak naparwdę chce? na czym mu najbardziej zależy?po co żyje?
To są istotne pytania dla każdego człowieka.
Ukasz

Re: zawieszenie

Post autor: Ukasz »

Rosiczka pisze: 20 gru 2018, 9:34 Na każdym wspólnym wyjeździe było super, na wszystkich wyjściach i spotkaniach ze znajomymi również. Tylko że potem mąż kończył tą bliskość jednym krótkim cięciem dalej się separując. Tak jakby specjalnie nie chciał dać nam szansy, że będzie lepiej między nami.
Moja żona powiedziała mi to wprost: czuje się zraniona i uważa, żeby przypadkiem między nami nie narodziła się znowu jakaś więź. Może ze mną przebywać, dopóki nie poczuje tego "zagrożenia", i tylko w taki sposób, który tym nie "grozi". Gdy to zostało powiedziane, ja uciąłem to pozorne bycie razem. Uznałem to za głęboko nieuczciwe i powiedziałem, że jak już będzie chciała budować relację ze mną, to ja bardzo chętnie. A skoro na razie nie chce, to będzie separacja.
W tej chwili nic nie zapowiada poprawy relacji między nami. Nie jest nawet wykluczone, że za kilka dni rozstaniemy się i już nigdy nie będziemy mieszkać ani nawet przebywać razem. Miałem świadomość, że takie mogą być konsekwencje postawienia granicy przeze mnie.
Nasza sytuacja różni się bardzo od Twojej, bo nasze dzieci są już dorosłe.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: zawieszenie

Post autor: ozeasz »

Ukasz pisze:Moja żona powiedziała mi to wprost: czuje się zraniona i uważa, żeby przypadkiem między nami nie narodziła się znowu jakaś więź. Może ze mną przebywać, dopóki nie poczuje tego "zagrożenia", i tylko w taki sposób, który tym nie "grozi".
Zauważam duże podobieństwo do postawy moje żony ,nie zwerbalizowała tego komunikatu ,ale tak się zachowuje ,kiedy zwrot kierunku z od siebie zmieniał się na do siebie nawzajem to trwało krótko .

Czy wg Twojej żony i Ciebie odpowiedzialne jest za to poczucie zranienia i lęk przed następnym ?

Lepiej nie doświadczyć bliskości ,ale też dzięki temu nie będzie się tak mocno zranionym ,bo relacja jest płytka ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ukasz

Re: zawieszenie

Post autor: Ukasz »

ozeasz pisze: 21 gru 2018, 23:20 Czy wg Twojej żony i Ciebie odpowiedzialne jest za to poczucie zranienia i lęk przed następnym ?
Według mojej żony - tak. Dokładnie tak to uzasadniła.
Według mnie jest to jedynie pretekst. Od ponad siedmiu lat nie jest zainteresowana budowaniem relacji ze mną i moje postawienie granic jest wygodnym wytłumaczeniem. Gdy próbowałem dopytać o konkretne zranienia, ,zona odwoływała się do zdarzeń, które po prostu nie miały miejsca.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: JolantaElżbieta »

Ukasz pisze: 22 gru 2018, 14:46
ozeasz pisze: 21 gru 2018, 23:20 Czy wg Twojej żony i Ciebie odpowiedzialne jest za to poczucie zranienia i lęk przed następnym ?
Według mojej żony - tak. Dokładnie tak to uzasadniła.
Według mnie jest to jedynie pretekst. Od ponad siedmiu lat nie jest zainteresowana budowaniem relacji ze mną i moje postawienie granic jest wygodnym wytłumaczeniem. Gdy próbowałem dopytać o konkretne zranienia, ,zona odwoływała się do zdarzeń, które po prostu nie miały miejsca.
No widzisz, żona do ciebie mówi, a ty wiesz swoje:-) Ludzie powinni się nawzajem słuchać i uwzględniać to co słyszą, nawet jeśli się z tym nie zgadzają. Przemyśleć??
Ukasz

Re: zawieszenie

Post autor: Ukasz »

A dlaczego sądzisz, że nie słuchałem? Nie uwzględniałem? Nie przemyślałem? Bo nie zgodziłem się z jej tezą?
Zgadzam się poniższymi punktami "listy Zerty" i staram się je stosować:
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie żona.
[...]
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. żona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona.
Moim zdaniem żona naprawdę jest bardzo zraniona, wierzę jej, że cierpi. Tyle tylko, że to nie ja zadaję jej te rany. Ona rani się sama. Ja mogę słuchać i czekać, aż sama upora się ze sobą lub zgodzi się na pomoc.
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z ostatnich dni i poprosić o interpretację. Bo ja już sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Staram sie cały czas odwieszać od męża ale ostatni czas temu nie sprzyjał. Mąż pomimo wcześniejszych przykrych słów zadeklarował cheć spędzenia z nami Świąt, oczywiście zgodziłam się, ucieszyłam bardzo i powiedziałam, że nie wyobrażamy sobie tego czasu bez niego. I faktycznie było bardzo miło. Razem się przygotowywaliśmy, zakupy, gotowanie, goście. Oczywiście też wspólna msza. Po Świętach znowu spędzaliśmy fajnie czas i w domu i podczas wspólnych wyjść z dziećmi. Dostaliśmy również zaproszenie na Sylwestra ale mąż sie nie deklarował w żaden sposób. I tu zaczyna sie problem. Postanowiłam też nie dopytywać, czy spędzimy ten czas razem. Przyznam, że obawiałam sie odmownej odpowiedzi. Ale dalej było miło a czas płynął. Dwa dni przed Śylwestrem nie było mnie cały dzień, wyjechałam z koleżanką a po powrocie męża już w domu nie było ( podczas mojej nieobecności został ze straszą córką ). Napisałam mu, że dotarłam do domu, nie dostałam żadnej odpowiedzi, a przez cały dzień pisalismy do siebie normalnie. Następnego dnia spodziewałam się że mąż przyjedzie, tak jak dotychczas, ale nie pojawił się. Przysłał za to wiadomość, że wyjechał już na Sylwestra, potrzebuje czasu dla siebie, nie jest to wymierzone przeciwko nikomu i nikomu nie chce sprawić przykrości. Ale tak zadecydował, a Sylwester to zwykły dzień a nie żadne święto, a poza tym nie mówił ze spędzimy je razem. I że ma nadzieję, że to zrozumiem.
Przyznam, że bardzo mnie to dotknęło, zarówno postawienie mnie przed faktem dokonanym i forma, w jakiej mi to oznajmił. Odpisałam też, że załatwił to sobie w charakterystyczny dla siebie sposób i że wykorzystuje moją naiwność. Dałam mu do zrozumienia ( ale kulturalnie ) co o tym myślę. Obraził sie chyba, nawet nie zadzwonił z życzeniami, ja też nie zadzwoniłam.
Napiszcie proszę, jaki jest Wasz odbiór tej sytuacji, czy przesadzam z reakcjami?
Przyznam, że na serio zrobiło mi sie przykro, zwłaszcza po ostatnich wspólnie spędzonych dniach, że nie wspomnę o reakcji młodszej córki - nic z tego nie rozumiała i płakała, że tata nas zostawił w taki wyjątkowy dzień.
Oczywiście, widać tu jak na dłoni nasze problemy z komunikacją, ale na prawdę nie umiem z mężem rozmawiać. Boję się swoich reakcji w takich sytuacjach, boję się odmowy i przykrych słów.
Miał się dziś pojawić w domu, ale powiedziałam, że dziś nie chcę go oglądać.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: renta11 »

Rosiczko

Myślę, że to jest dosyć jasna sytuacja. Przykro mi, że muszę to napisać.
Twój mąż w kryzysie wieku średniego prowadzi podwójne życie. Z rodziną (jeszcze) spędza czas w tzw. rodzinnym czasie, czyli Świąt. Jego dziewczyna pewnie wyjechała wtedy do swoich rodziców, związek jeszcze pewnie nie jest tak bliski. Funduje Wam tzw. miękkie lądowanie. A Sylwestra spędza ze swoją dziewczyną. Trudne to do przyjęcia, ale z dużym prawdopodobieństwem tak jest. Zdradzanemu trudno jest przyjąć taką oczywistą oczywistość.
Nie mieszka z rodzicami, nie sypia z Tobą, nawet Cię nie dotyka. Prowadzi wyrafinowaną grę, manipuluje.
Oszukuje siebie, Ciebie, dzieci i pewnie swoją młodą dziewczynę. Niefajny człowiek. Znam to z autopsji. Byłam oszukiwana 2,5 roku. Przeżyłam szok, gdy się dowiedziałam. Ale potem to była przecież oczywista oczywistość. Ty także to wiesz, ale boisz się dopuścić do siebie taką informację.
Poszukaj dowodów, będzie to szok dla Ciebie. Ale chyba warto zacząć dopuszczać to do wiadomości. Przykro mi. Przytulam Cię.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
jacek-sychar

Re: zawieszenie

Post autor: jacek-sychar »

No, niestety, ale wygląda to na kowalską.
ODPOWIEDZ