zawieszenie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: GosiaH »

Rosiczka, Simon, napisał powyżej, że może warto postarać się być ""żoną, z jaką chciałby być Twój mąż""
Może to jest twoja droga ?

U mnie zadziałała
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
Paproch
Posty: 50
Rejestracja: 01 gru 2017, 2:23
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Paproch »

Rosiczko, czytam o Twojej sytuacji, o Twoich rozterkach i jakbym czytała o sobie z drobniutkimi różnicami (np. krótszy staż związku). Mój mąż złożył papiery rozwodowe, pierwsza rozprawa jeszcze się nie odbyła, a on twierdzi, że sam nie wie, czy chce odejść, czy nie..

Pod tym postem mogłabym się spokojnie podpisać rękami i nogami:
Rosiczka pisze: 11 sty 2018, 14:32 Co do bożka... myślę, że raczej więcej mojej winy w tym, że nie potrafiłam dostatecznie okazać, że męża doceniam. Przeważnie musiałam wtrącić swoje trzy grosze, coś tam skrytykować czy zaproponować lepsze rozwiązanie. Bo ja wiem lepiej...a trzeba było siedzieć cicho i czasem odpuścić. Słowem też potrafię bardzo bardzo ranić... i dopiero teraz do mnie dociera jak bardzo. Czasu nie cofnę, ale nie chcę aby kiedykolwiek więcej się to powtórzyło. Pisząc, że mąż jest dla mnie jak powietrze, chodziło mi głównie o tęsknotę za nim, że nie mogę teraz tak po prostu zadzwonić i się jakąś radostką podzielić ( niby mogę, ale to trochę teraz sztuczne jest :( ). Wiem, że trzeba sobie poukładać, że to nie jest do szczęścia potrzebne, ale na razie bardzo jest. To emocjonalne uzależnienie chyba...
Mam nadzieję, że - podobnie jak Ty - ja również odzyskam pogodę ducha, bo na razie jest mi bardzo trudno.
Dzięki Twojemu wątkowi wychwyciłam masę cennych uwag, które pasują do mojej sytuacji.

Pozdrawiam Cię serdecznie i zapewniam o modlitwie.
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Masz rację Lavendo, są na szczęście ludzie z którymi mogę się podzielić radościami i smutkami. Czytałam wczoraj Twój wątek, z resztą już po raz drugi - dzielna z Ciebie babeczka :) W takich sytuacjach rodzina i przyjaciele, oraz forum, to niesamowite wsparcie.
Chociaż o naszej sytuacji wie tak na prawdę tylko parę osób a mąż nie mówił praktycznie nikomu... Z zewnątrz nasze życie wygląda prawie tak jak zwykle i ludzie niczego nie podejrzewają. I tak od 3 miesięcy zawieszenie. Psycholog radzi postawić granicę, bo ta sytuacja jest na dłuższą metę nie do wytrzymania, a mąż się zastanawia i zastanawia i dalej nie potrafi zdecydować czy wraca do domu czy nie. Chyba bez jakiegoś konkretnego posunięcia nasza sytuacja się nie zmieni. Ja nie chcę stawiać sprawy na ostrzu noża i wprowadzać ograniczeń, chcę żeby było miło, tylko to niczego nie zmienia...Mąż spędza z nami czas i to jest bardzo fajne ale z drugiej strony z mniej przyjemnych rzeczy jest zwolniony i "ma spokój ", raczej nie ma szans zatęsknić...
Jak sądzicie, co zrobić?
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Gosiu H, na to liczę :) czasem mam wrażenie, że dzieli nas tylko mały krok od pokonania tej bariery, ale wiadomo, że jest to krok najważniejszy... tym niemniej staram się :) i im przyjemniej spędzamy czas tym później, w tygodniu smutniejsze są dni bez telefonu czy wiadomości... Ale postanowiłam się nie narzucać i się tego trzymam ciągle myśląc jak to zostanie odebrane i czy 1 sms ode mnie co 2 ,3 dni to dużo czy mało . Jak tak czytam teraz, co napisałam, to widzę że słabo ze mną :))) Ale jetem świadoma stawki o jaką gram i trzymam się słów męża że niczego nie przekreśla :). Dziś bardzo wyraźnie dotarło do mnie ( sen ), że mam jeszcze czekać, bo dużo złego zrobiłam...ból i żal powierzam Bogu, proszę Go o pomoc i znak - więc jeżeli znak dostaję, to trzeba się zastosować :) W ogóle to fajna sprawa z tym proszeniem o znak, dopiero na Roratach o tym usłyszałam i też Boga poprosiłam... I nie czekałam długo :)
Paproch
właśnie dlatego też zdecydowałam się odezwać, bo tutaj tyle cennych uwag dostałam i bardzo mi to pomogło - i Tobie też pomoże :) o co również się pomodlę. Nawet jeszcze nie opisałam swojej historii, bo jak czytam forum, to czasem mam wrażenie, że czytam o swojej sytuacji. I też dobrą perspektywę złapałam - są ludzie w o wiele gorszym położeniu i dają radę, więc dziękuję Bogu, że jest jak jest, choć jeszcze niedawno myślałam, że koniec świata nastąpił. Wielką siłę ma to forum a ja ogromnie się cieszę, że jest Tobie choć trochę lepiej :) Przedtem czytałam co mi w oko w padło i dobrze, ze trafiłam tu, bo nie wiem jakich głupot bym narobiła. I teraz z persektywy patrzę ile można było u innych znajomych pewnie uratować gdyby tu wcześniej trafili...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: s zona »

Witaj Rosiczko ,
moze takie pojrzenie O Szustaka na min " jezyki milosci " od 6 min ...
Adam Szustak OP: Jak dogadać się w związku?
https://www.youtube.com/watch?v=JadKAJKxEAo
a na koniec perelka w 1h o6 co jest najwieksza wartoscia w oczach mezczyzny ...
..."Musi widziec w Twoich oczach ,ze jest doceniany .. ze jestes najwieksza jego fanka ... cala meskosc zbudowana jest na ..." :?: :?:

Wg mnie warte wysluchania ,mozna sie zrelaksowac ,mimo trudnego tematu :D
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

dziękuję :) zabieram się do oglądania :)
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Kochani,
jestem po lekturze "5 języków miłości". Wyszło mi od razu , że mój główny język miłości to dotyk oraz wartościowy czas - obecność męża w ważnych momentach. Natomiast jego język miłości to czyny i obdarowywanie, a dotyk na samym końcu...
Może w ramach pocieszenia siebie, ale na pewno po analizie zachowań męża w kryzysie, mam pewien wniosek. Czy jeżeli mąż odmawia mi tego co jest dla mnie najważniejsze ( dotyk, bliskość, przytulenie ) ale jednocześnie przemawia swoim językiem miłości ( pomaga mi w domu, spędza z z nami całe weekendy i czas w tygodniu pomimo że nie mieszka z nami, wspólnie z dziećmi wychodzimy i jest na prawdę miło ) to znaczyć to może, że jesteśmy na dobrej drodze? Że odsuwa mnie od tego, co dla mnie ważne ale dla niego nie najważniejsze a jednocześnie przemawia w swoim języku - nawet podświadomie, bo na pewno nie czytał tej książki ? :)
Chyba w wątku Niezapominajki Jacek napisał, żeby spróbowała pozwolić mężowi funkcjonować w taki sposób, w jaki on jest w tym momencie skłonny to zaakceptować - i ja się tak staram, bez narzucania... Ale co zrobić, żeby wreszcie zrobił krok w moją stronę...?
Dziś najbardziej depresyjny poniedziałek w roku, ale pogoda cudowna i życzę Wam Wszystkim cudownego dnia!
jacek-sychar

Re: zawieszenie

Post autor: jacek-sychar »

Rosiczka pisze: 15 sty 2018, 11:48 Ale co zrobić, żeby wreszcie zrobił krok w moją stronę...?
A może i on by przeczytał książkę? :P
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Jacku, bardzo bym chciała żeby przeczytał :) trochę się boję zaproponować, bo mąż jest "uczulony" na rozmowy o nas i nerwowo reaguje a ja nie chcę psuć atmosfery... ale zbieram się, żeby mu tą książkę podsunać:)
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: zawieszenie

Post autor: Czarek »

Rosiczka pisze: 15 sty 2018, 14:08 trochę się boję zaproponować, bo mąż jest "uczulony" na rozmowy o nas i nerwowo reaguje a ja nie chcę psuć atmosfery... ale zbieram się, żeby mu tą książkę podsunać:)
Rosiczka możesz położyć ją w widocznym miejscu.
Gdy mąż zaciekawi się i zainteresuje to może sam po nią sięgnie a Ty unikniesz jego nerwowej reakcji :)
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zawieszenie

Post autor: rak »

Ja zbierałem się kilka miesięcy, czekając na "dobry moment" nie chcąc właśnie psuć atmosfery, ale książka przyjęła się generalnie dość dobrze... Więc chyba warto.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Dziękuję Wam :) chyba w końcu trzeba zrobić krok dalej. To obawa przed jego reakcją mnie powstrzymuje, chcę sobie oszczędzić bólu i rozczarowań i siedzę cicho...
Grzegorz1985
Posty: 396
Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: zawieszenie

Post autor: Grzegorz1985 »

Rosiczko co u Ciebie?
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Grzegorzu1985, jestem :)
Od pewnego czasu nie wypowiadam sie w swoim wątku, ale cały czas jestem na forum i czytam, cztam, czytam...
Duże wsparcie i wiele wskazówek dostałam na priv ( dziękuję ! )
Co u mnie słychać?
Niebawem minie pół roku od wyprowadzki męża a nasza sytuacja niewiele się zmieniła - dalej zawieszenie. Po pierwszym trudnym okresie nastapiło wyciszenie emocji ( przed Bożym Narodzeniem ) i funkcjonujemy sobie całkiem dobrze, bez kłótni, napięć, staramy sie dobrze i miło wspólnie spędzac czas - jako rodzina. Dlaczego to podkreślam :) Pomimo, że zdarza nam sie z mężem tylko w dwójkę spędzic czas, czy to na zakupach czy nawet na kolacji to mąż nie dąży do żadnej fizycznej bliskości. Ja próbowałam raz czy drugi, bardzo mi brakuje zwykłego przytulenia. Poruszyłam ten temat, powiedział, że nie jest gotowy. W ogóle jeżeli chodzi o rozmowy na temat naszego małżeństwa, tego co będzie itd reaguje nerwowo a ja żeby nie psuć atmosfery rzadko do tego wracam. Mam wrażenie, że lepiej niz rozmowy wpływa na nas czas i sposób w jaki go spędzamy. Weekendy mamy zawsze miło zaplanowane, w tygodniu wieczorem mąz przyjeżdża 2-3 razy, angazuje sie w sprawy domowe i w sprawy dzieci - czego wczesniej w takim stopniu nie robił. Nawet wyjechalismy razem na pare dni, ale miał osobny pokój ( zabolało :( ). W sumie, czytając Wasze wpisy na forum, nasza sytuacja nie jest najgorsza - bez zdrady na szczęście czy bez braku kontaktu. I nie chcę się oczywiscie porównywac z osobami, które tak wiele musiały przejść, że nawet trudno o tym czytać, ale dla mnie to emocjonalne odcięcie sie męża ode mnie, ten brak czułości ( troska nawet jest :) ) dystans są bardzo przykre i sprawiają chwilami ból nie do wytrzymania... Zwłaszcza po fajnie spędzonym czasie, weekendach, Świętach, kiedy przchodzi zwykły dzień dopadają mnie mysli, że ta sytuacja nigdy się nie zmieni. Mąż przyjezdża, nie uchyla sie od odpowiedzialności, pomaga, spędzamy dużo czasu razem, jest miło...i wraca do siebie. A ja zostaję z moimi myślami i emocjami, którymi staram sie go nie zalewać. Ale jest mo ciężko nie mysleć, że nie mieszka z nami, że pozostaje mi po prostu ufać w to co mówi, co robi, kiedy nie jest z nami. Nie przyłapałam go na żadnym kłamstwie, nie wyczuwam osoby trzeciej, on sobie daje czas...a ja sie staram być żoną, z jaką chciałby być. Jak jednak pisał nieraz Jacek-Sychar o zafiksowaniu funkcjonalnym :), myśle że mój mąż w tej sytuacji czuje sie całkiem wygodnie ( bo czemu nie? ) i sam z siebie raczej nic nie zmieni a ja nie chcę robić żadnych drastycznych posunieć. Jednak moja obecna postawa raczej go nie skłoni do podjęcia decyzji o powrocie a nie chcę psuć tego, co już wypracowaliśmy i co kosztowało mnie bardzo wiele. Tak więc na razie sytuacja, w której maż w żaden sposób nie deklaruje się - przynajmniej słowem - czy chce pracowac nad naszym małżeństwem czy nie, czy chce byc z nami czy nie..a czas mija :(
jacek-sychar

Re: zawieszenie

Post autor: jacek-sychar »

Rosiczka pisze: 03 kwie 2018, 12:48 Jak jednak pisał nieraz Jacek-Sychar o zafiksowaniu funkcjonalnym , myśle że mój mąż w tej sytuacji czuje sie całkiem wygodnie ( bo czemu nie? ) i sam z siebie raczej nic nie zmieni a ja nie chcę robić żadnych drastycznych posunieć. Jednak moja obecna postawa raczej go nie skłoni do podjęcia decyzji o powrocie a nie chcę psuć tego, co już wypracowaliśmy i co kosztowało mnie bardzo wiele. Tak więc na razie sytuacja, w której maż w żaden sposób nie deklaruje się - przynajmniej słowem - czy chce pracowac nad naszym małżeństwem czy nie, czy chce byc z nami czy nie..a czas mija
No Rosiczko!
Przywracasz mi sens mojego pisania na forum! :P
Jednak ktoś czyta moje posty ze zrozumieniem. :lol:

A co do zafiksowania funkcjonalnego, to na razie nie został Twój mąż w żaden sposób zmuszony do konfrontacji ze swoim stanowiskiem.
Taki "mąż na dochodne". Ciekawe rozwiązanie. Tylko jak długo tak można? :?
Niby jest, ale jakby go nie było.
Ale rozumiem, że boisz się go przycisnąć, bo wtedy może całkiem uciec.
ODPOWIEDZ