mysikrolik pisze: ↑04 lut 2018, 21:37
Z drugiej strony myślę, że ja mam o tyle trudniej, że cały czas łudzę się, że może jednak jest mi pisane szczęśliwe życie małżeńskie, przez co trudniej mi zaakceptować rzeczywistość...
Kochany Mysiróliku, moim zdaniem potrzeba Ci odwrócenia myślenia. Możesz być szczęśliwa
mimo trudnej rzeczywistości.,, Warunki tylko warunkami" jak śpiewamy w starej harcerskiej piosence, a prawdziwe szczęście jest od nich niezależne.
Z twoich postów wynika, że swojego szczęścia upatrujesz w zmianie tratowania Cię przez męża. Zawiesiłaś się emocjonalnie na nim. Ale żaden człowiek, choćby najlepszy i najczulszy, nie może dać szczęścia, nie jest bogiem. To jest nawet grzech przeciwko I przykazaniu. W modlitwie o 7 darów Ducha Świętego z naszej Syrachowkiej strony prosimy:,,3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości, i abym nie łudził się, że rzeczy
stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.". Waruniem szczęścia jest życie zgodne z sumieniem i reaiizacja przykazania miłości w odpowiedniej kolejności: najpierw Boga, potem siebie i dopiero bliźniego. Nie można kochać innych jeżeli ze sobą czujesz się źle. Podstawowa syrachowska rada- zatroszcz się o siebie. Niskie poczucie wartości, to najczęściej wynik złego zainwestowania wysiłków i oczekiwań w pracy nad sobą. Powinna ona być zgodna z modlitwą:
O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi, cały ten dzień przeżyć
w świadomości upływającego czasu.
Pozwól mi rozkoszować się chwilą
w świadomości jej ograniczenia.
Pozwól mi zaakceptować konieczność,
jako drogę do wewnętrznego pokoju.
Pozwól mi, za przykładem Jezusa,
przyjąć także ten grzeszny świat, jakim jest,
a nie, jakim ja chciałbym, aby był.
Pozwól mi zaufać,
że wszystko będzie dobrze,
jeśli zdam się na Ciebie i Twoją wolę.
Tak będę mógł być szczęśliwym w tym życiu
i osiągnąć pełnię szczęścia z Tobą
w życiu wiecznym.
Amen.
Teraz jest Twój czas pustyni. A gdy z niej powrócisz znając siebie i to co w Tobie jest dobre i piękne, nie zdołają Cię zranić żadne niesłuszne uwagi, a słuszne tylko zmobilizują do radosnej pracy nad sobą.
Tu kłania się kolejna lektura z syrachowskie listy: Eva-Maria Zurhorst, ,,Kochaj siebie, a nieważne z kim się zwiążesz"'.
Ja wyszłam z depresji,którą pogłębiała wieczna krytyka męża. Przepracowałam swoje słabe i dobre strony. Wiem kiedy mąż mnie krytykuje, bo che zagłuszyć swoje kompleksy. A słuszne uwagi umiem przyjąć ze spokojem:,, dziękuję, że mi na to zwróciłeś uwagę." Lubię przebywać ze sobą. Nie mam poczucia, że marnuję czas na swoje pasje np. grę na gitarze starych pielgrzymkowych i harcerskich piosenek ( nawet gdy mąż skrytykuje moje brzdąkanie, wiem przecież, że nie jestem wirtuozem, ale lubię to), robię na drutach ( choć to nie czasy komuny i lepsze swetry można kupić za grosze), oglądam stare wartościowe filmy, których mąż nie chcial ze mną oglądać, bo woli strzelanki itp
Z drugiej strony małżeństwo łączy dwoje ludzi tak ściśle, że są jednym ciałem, ale nie jedną duszą. Można małżonka delikatnie wspierać w rozwoju duchowym, ale nie brać za niego odpowiedzialności lub przymuszać do czegoś. Za to dostrzegać
głośno to, co watościowe, ciekawe i inspirujące w małżonku.
Jako jedno ciało dzieli się wspólną przestreń życiową i intymną. Tu potrzeba wynegocjowania wielu kompromisów i stawiania granic sprawom nieakceptowalnym np.krzyki, poniżanie. I to nie tylko dla swojego dobra, ale i drugiej osoby, by nie dawać okazji do brnięcia w zło. Zatem nie podgrzewanie atmosfery uszczypliwymi uwagami i odbijaniem piłeczki. Ale stanowcza informacja czego się nie akceptuje i stopniowanie realnych w wykonaniu konsekwencji np wyjście z pokoju, z domu. Ja aktualnie, ponieważ mąż przy dzieciach szorstko wydawał mi polecenia zamiast poprosić, przestalam prasować mu koszule. Działo w postaci groźby separacji wytoczyć można w ostateczności. I tutaj kolejna syrachowska lektura- Henry Cloud, John Townsend ,,Granice w relacjach małżeńskich".
Pozdrawiam Cię ciepło i z modlitwą.