Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Moderator: Moderatorzy
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Pantop nie słuchasz co do Ciebie piszę. Moja sytuacja nie jest Twoją .Przestań na nią patrzeć przez swoje okulary. I przez swój głód.
U mnie bardziej to wygląda tak: pizza się znudziła. A przynajmniej trzeba ją odłożyć na jakiś czas. Dla połechtania podniebienia szukać trzeba innych smaków. Bo ileż można jeść to samo?
U mnie bardziej to wygląda tak: pizza się znudziła. A przynajmniej trzeba ją odłożyć na jakiś czas. Dla połechtania podniebienia szukać trzeba innych smaków. Bo ileż można jeść to samo?
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Do: krople rosy
W 100% zgoda.
Aby myśleć o czymkolwiek potrzeba WYŁĄCZNOŚCI współmałżonka.
Można wtedy fantazjować.
To piękny element, pod warunkiem całkowitej akceptacji i spokoju sumienia.
Wtedy można też pięknie powiedzieć NIE czemuś, czego nie chcę doświadczać, i robić to w całkowitej wolności i nie urazić.
Tu -przynajmniej u mnie - działał prosty mechanizm:
Mam żonkę - NIE MUSZĘ szukać niczego i nikogo innego.
I - o łasko - NIC MNIE TO NIE KOSZTOWAŁO.
Wręcz odwrotnie - było źródłem, z którego czerpałem kiedy chciałem - BO BYŁEM WIERNY.
Z tego co piszesz odczytuję, że mąż się znudził.
Fenomen!
Można się nasycić, wysycić, przesycić - tak. Ale znudzić, nie czuć radości, niecierpliwego oczekiwania??
Nie moja działka.
A jest taka smutna zasada, że doceniamy coś w momencie kiedy to tracimy.
I tu już jest moja działka - powiem więcej - pole bezkresne...
Tak czy inaczej - co teraz robić?
Postąpiłbym niekonwencjonalnie.
Kupił/ściągnął na HD kilka komedii ( niekoniecznie romantycznych) i sprawił by w naszym domu zagościł śmiech , coraz bardziej i głośniej , do rozpuku , do bólu brzucha , do gniewu na siebie , że już nie mogę się śmiać, bo mnie już wszystko boli , ale muszę bo nie umiem tego powstrzymać , bo ta druga osoba też nie może - i tak aż do całkowitego wyczerpania i omdlenia - (jak nie przymierzając w akcie zjednoczenia ).
Wydaje się, że taka opcja może być dobrym punktem wyjścia do stworzenia dobrego gruntu pod rozpoczęcie dialogu - nie od razu, lecz w ogóle.
Z serca pozdrawiam
W 100% zgoda.
Aby myśleć o czymkolwiek potrzeba WYŁĄCZNOŚCI współmałżonka.
Można wtedy fantazjować.
To piękny element, pod warunkiem całkowitej akceptacji i spokoju sumienia.
Wtedy można też pięknie powiedzieć NIE czemuś, czego nie chcę doświadczać, i robić to w całkowitej wolności i nie urazić.
Tu -przynajmniej u mnie - działał prosty mechanizm:
Mam żonkę - NIE MUSZĘ szukać niczego i nikogo innego.
I - o łasko - NIC MNIE TO NIE KOSZTOWAŁO.
Wręcz odwrotnie - było źródłem, z którego czerpałem kiedy chciałem - BO BYŁEM WIERNY.
Z tego co piszesz odczytuję, że mąż się znudził.
Fenomen!
Można się nasycić, wysycić, przesycić - tak. Ale znudzić, nie czuć radości, niecierpliwego oczekiwania??
Nie moja działka.
A jest taka smutna zasada, że doceniamy coś w momencie kiedy to tracimy.
I tu już jest moja działka - powiem więcej - pole bezkresne...
Tak czy inaczej - co teraz robić?
Postąpiłbym niekonwencjonalnie.
Kupił/ściągnął na HD kilka komedii ( niekoniecznie romantycznych) i sprawił by w naszym domu zagościł śmiech , coraz bardziej i głośniej , do rozpuku , do bólu brzucha , do gniewu na siebie , że już nie mogę się śmiać, bo mnie już wszystko boli , ale muszę bo nie umiem tego powstrzymać , bo ta druga osoba też nie może - i tak aż do całkowitego wyczerpania i omdlenia - (jak nie przymierzając w akcie zjednoczenia ).
Wydaje się, że taka opcja może być dobrym punktem wyjścia do stworzenia dobrego gruntu pod rozpoczęcie dialogu - nie od razu, lecz w ogóle.
Z serca pozdrawiam
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Wiem co czujesz Pantop. Przeżywam czasem chwile totalnego załamania tak samo jak Ty. Moja żona figluje sobie w najlepsze z kowalskim (mają już nawet datę ślubu cywilnego, o czym łaskawie poinformowała mnie znajoma), a ja mam być sam, w wieku 30-paru lat, już do końca życia. Trzeba mieć wielką wiarę, żeby nie pomyśleć chociaż przez chwilę, że trwając w czystości i samotności po prostu marnuję życie, jedyne jakie mam na pewno. Ty przynajmniej masz dzieci... a po mnie nic nie zostanie na tym świecie, gdy odejdę. To spędza mi czasami sen z powiek. Dlatego osobiście nigdy nie będę osądzał tych, którzy pójdą inną drogą. Sądzę, że Bóg też będzie dla nich miłosierny, znając nasze ludzkie słabości, które przecież sam stworzył...Pantop pisze: ↑05 lut 2018, 11:26
Nawet w NT jest napisane żeby nie unikać się za długo by nie być wystawionym na pokuszenie.
W innym miejscu, że lepiej mieć żonę NIŻ PŁONĄĆ.
(W NAWIASIE - co pozostaje tym płonącym, gdy współmałżonek ich opuszcza - tam jest już tylko jedna fachowa i niezwykle skuteczna rada - żyć samemu).
(przepraszam za ten wywód Krople Rosy w Twoim wątku)
Krople Rosy, a czy Twój mąż, skoro wie że czyni źle, nie myślał o wizycie u np. seksuologa? Albo o terapii dla uzależnionych, o której tak wiele osób pisze? Wiem, że zmiana jest możliwa tylko w nas, ale może warto by było zachęcić męża żeby poszedł? Inaczej się wykończysz.krople rosy pisze: ↑05 lut 2018, 11:51 pizza się znudziła. A przynajmniej trzeba ją odłożyć na jakiś czas. Dla połechtania podniebienia szukać trzeba innych smaków. Bo ileż można jeść to samo?
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Nie pójdzie. Od lat zapewnia i deklaruje, że sam z pomocą Bożą problem ten wyeliminuje. Świadomość problemu jest, jakaś wola walki z nim też, a praktyka jest jaka jest.Simon pisze: ↑05 lut 2018, 12:07 Krople Rosy, a czy Twój mąż, skoro wie że czyni źle, nie myślał o wizycie u np. seksuologa? Albo o terapii dla uzależnionych, o której tak wiele osób pisze? Wiem, że zmiana jest możliwa tylko w nas, ale może warto by było zachęcić męża żeby poszedł? Inaczej się wykończysz.
Zastanawiam się po co jest ta cała sytuacja z nałogiem. Bo na pewno po coś. Gdyby nie uzależnienie byłby prawie idealny. A ja szczęśliwa .
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Simon, głowa do góry! To, że nie masz dzieci to duży ból, ale że nic nie zostanie - to nadużycie mój drogi Simonie. Możesz mnożyć dobro, możesz wiele pięknych rzeczy robić. Bóg na pewno Cię do czegoś zaprasza, bo Bóg zawsze ma dla nas wariant B, C, D... gdy wariant A nie wyjdzie nam... Pytaj Go co chce z Tobą zrobić, gdzie Cię wykorzystać, a OGROM po Tobie zostanie gdy odejdziesz.
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Krople rosy
Wydaje mi się, że Ty dobrze znasz swojego męża i widzisz jasno, gdzie, w czym tkwi problem.
Ciekawe, że najwięcej zdrad, a można i stosować to do wszystkich innych działań (w tym początku uzależnień) wynika nie z jakichś wielkich braków, czy nadużyć. Najczęstszą przyczyną zdrady jest ... nuda i chęć przeżycia ekscytujących doznań. Dlatego zdradzający najczęściej mówią, że teraz dopiero czują, że żyją, życie staje się ekscytujące. (Wklejałam kiedyś link do artykułu psycholog amerykańskiej, która o tym fajnie pisała). Ale kiedy i ekscytacja zaczyna występować codziennie, to najczęściej ekscytacja przekształca się ponownie w nudę, a ta w rozstania z kowalskim i chęć powrotu do poprzedniej nudy, czyli małżonka i dzieci (znanego i bezpiecznego ciepełka). I na takim wahadełku egzystujemy najczęściej, czyli między ciepełkiem/bezpieczeństwem/nudą a ekscytacją.
Pantopie
Piękny obrazek przedstawiłeś nam z tą pizzą. A teraz wyobraź sobie, że taką najbardziej ulubioną pizzę przynosi Ci dostawca codziennie. Do tego możesz jeść ją do oporu, ale tylko tą pizzę. Po ilu dniach/tygodniach/miesiącach wyrzuciłbyś tego dostawcę z tą pizzą, albo zacząłbyś się dożywiać poza domem?
Wszystko powszednieje, wszystko się nudzi, to jest pewnik. Jedyną niewiadomą jest kiedy to następuje i jakie ma konsekwencje. A nasi małżonkowie są ludźmi niedojrzałymi delikatnie mówiąc, a widać to po ich czynach. Więc i konsekwencje tej nudy są niefajne.
Do tego zdradzający/porzucający nagle nabiera wartości, kiedy nas porzuca. Ale jak wygląda sytuacja kiedy chce wrócić? Jego wartość najczęściej drastycznie maleje, jak widać często na forum. I wtedy zaczynają się Himalaje.
Konkludując, w moim przypadku mogłabym nosić koronę Królowej Angielskiej, wisieć nogami na żyrandolu, chodzić goła po linie, a … niczego by to nie zmieniło. Bo mój mąż sypiał z 17 lat młodszą kowalską, a teraz z wieloma innymi. Więc KR myślę, że o tym właśnie piszesz.
Do tego u mężczyzn może być to związane ze słabnięciem libido. Powołam się także tutaj na Efekt Coolidge'a – wzrost libido mężczyzn wywołany zmianą partnerki seksualnej. Eksperymenty na szczurach wykazały, że zmiana partnerki wzmaga libido samca. Późniejsze badania dowiodły, że także u innych gatunków zachodzi to zjawisko. Jego podłożem jest wzrost stężenia dopaminy, która stymuluje układ limbiczny. Tak samo działa to z pornografią.
Kolejną przyczyną mogą być problemy natury psychicznej i konieczność uwalniania napięcia poprzez pornografię.
Tak czy inaczej zgadzam się z tym, że problem pornografii leży wyłącznie po stronie męża Krople Rosy. I że bez dobrej psychoterapii nie da się tego rozwiązać. Bo uzależnienia mają to do siebie, że lubią zmieniać postać. Dlatego wielu suchych alkoholików zmaga się z hazardem, czy np. pornografią. Więc mąż KR może porzucić pornografię na rzecz np. agencji towarzyskich, a to już byłby większy klops.
To tyle jeśli chodzi o pornografię.
Krople Rosy - Ty masz natomiast problem ze współuzależnieniem, czyli obserwacją nadmierną męża i próbą kontrolowania jego nałogu. I przyczyny tego także mogą być różne (temat rzeka). Sama byłam współuzależniona i wiem, o czym piszę. I bez odpowiedniej psychoterapii też nie da się tego rozwikłać. Moje zdrowienie zaczęło się od pójścia na Al-Anon i posadzenia tam moich 4 liter.
No i jeszcze jeden temat. Na dzień dzisiejszy wywiązała się także u Was pewnego rodzaju gra w przyciąganie-odpychanie podobna do Nałogowca kochania i Nałogowca unikania bliskości (też warto się przyjrzeć tej grze). I nie wiadomo, co było pierwsze: jajko czy kura.
Nie będę się dłużej wymądrzać, ale KR czas na psychoterapię.
Za męża możesz się tylko modlić i ewentualnie prosić go także o psychoterapię.
Możesz oczywiście pozostawić to tak jak jest, ale to zdecydowanie zabawa z ogniem. A ile kosztuje, to wiesz z tego forum.
Wydaje mi się, że Ty dobrze znasz swojego męża i widzisz jasno, gdzie, w czym tkwi problem.
Ciekawe, że najwięcej zdrad, a można i stosować to do wszystkich innych działań (w tym początku uzależnień) wynika nie z jakichś wielkich braków, czy nadużyć. Najczęstszą przyczyną zdrady jest ... nuda i chęć przeżycia ekscytujących doznań. Dlatego zdradzający najczęściej mówią, że teraz dopiero czują, że żyją, życie staje się ekscytujące. (Wklejałam kiedyś link do artykułu psycholog amerykańskiej, która o tym fajnie pisała). Ale kiedy i ekscytacja zaczyna występować codziennie, to najczęściej ekscytacja przekształca się ponownie w nudę, a ta w rozstania z kowalskim i chęć powrotu do poprzedniej nudy, czyli małżonka i dzieci (znanego i bezpiecznego ciepełka). I na takim wahadełku egzystujemy najczęściej, czyli między ciepełkiem/bezpieczeństwem/nudą a ekscytacją.
Pantopie
Piękny obrazek przedstawiłeś nam z tą pizzą. A teraz wyobraź sobie, że taką najbardziej ulubioną pizzę przynosi Ci dostawca codziennie. Do tego możesz jeść ją do oporu, ale tylko tą pizzę. Po ilu dniach/tygodniach/miesiącach wyrzuciłbyś tego dostawcę z tą pizzą, albo zacząłbyś się dożywiać poza domem?
Wszystko powszednieje, wszystko się nudzi, to jest pewnik. Jedyną niewiadomą jest kiedy to następuje i jakie ma konsekwencje. A nasi małżonkowie są ludźmi niedojrzałymi delikatnie mówiąc, a widać to po ich czynach. Więc i konsekwencje tej nudy są niefajne.
Do tego zdradzający/porzucający nagle nabiera wartości, kiedy nas porzuca. Ale jak wygląda sytuacja kiedy chce wrócić? Jego wartość najczęściej drastycznie maleje, jak widać często na forum. I wtedy zaczynają się Himalaje.
Konkludując, w moim przypadku mogłabym nosić koronę Królowej Angielskiej, wisieć nogami na żyrandolu, chodzić goła po linie, a … niczego by to nie zmieniło. Bo mój mąż sypiał z 17 lat młodszą kowalską, a teraz z wieloma innymi. Więc KR myślę, że o tym właśnie piszesz.
Do tego u mężczyzn może być to związane ze słabnięciem libido. Powołam się także tutaj na Efekt Coolidge'a – wzrost libido mężczyzn wywołany zmianą partnerki seksualnej. Eksperymenty na szczurach wykazały, że zmiana partnerki wzmaga libido samca. Późniejsze badania dowiodły, że także u innych gatunków zachodzi to zjawisko. Jego podłożem jest wzrost stężenia dopaminy, która stymuluje układ limbiczny. Tak samo działa to z pornografią.
Kolejną przyczyną mogą być problemy natury psychicznej i konieczność uwalniania napięcia poprzez pornografię.
Tak czy inaczej zgadzam się z tym, że problem pornografii leży wyłącznie po stronie męża Krople Rosy. I że bez dobrej psychoterapii nie da się tego rozwiązać. Bo uzależnienia mają to do siebie, że lubią zmieniać postać. Dlatego wielu suchych alkoholików zmaga się z hazardem, czy np. pornografią. Więc mąż KR może porzucić pornografię na rzecz np. agencji towarzyskich, a to już byłby większy klops.
To tyle jeśli chodzi o pornografię.
Krople Rosy - Ty masz natomiast problem ze współuzależnieniem, czyli obserwacją nadmierną męża i próbą kontrolowania jego nałogu. I przyczyny tego także mogą być różne (temat rzeka). Sama byłam współuzależniona i wiem, o czym piszę. I bez odpowiedniej psychoterapii też nie da się tego rozwikłać. Moje zdrowienie zaczęło się od pójścia na Al-Anon i posadzenia tam moich 4 liter.
No i jeszcze jeden temat. Na dzień dzisiejszy wywiązała się także u Was pewnego rodzaju gra w przyciąganie-odpychanie podobna do Nałogowca kochania i Nałogowca unikania bliskości (też warto się przyjrzeć tej grze). I nie wiadomo, co było pierwsze: jajko czy kura.
Nie będę się dłużej wymądrzać, ale KR czas na psychoterapię.
Za męża możesz się tylko modlić i ewentualnie prosić go także o psychoterapię.
Możesz oczywiście pozostawić to tak jak jest, ale to zdecydowanie zabawa z ogniem. A ile kosztuje, to wiesz z tego forum.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Tu gdzie mieszkam nie ma żadnych psychologów i psychoterapeutów. Dzwoniłam dziś do sąsiedniej parafii bo znalazłam przy niej działającą poradnię rodzinną. Ale na razie cisza po drugiej stronie słuchawki.
Co do reszty Twojego wpisu....zgadzam się z nim.
Jestem dziś wypompowana z sił...fizycznie i psychicznie. Odczuwam wielką bezsilność i smutek.
Szkoda mi tej naszej miłości małżeńskiej.
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
renta11 generalnie zgadzam się z Tobą. Jednak wybrzmiewa mi coś co niepokoi...
Kropelko, skoro Twój mąż od lat próbuje sobie z tym poradzić i nie wychodzi, czas mu to uświadomić. Może Twoje zgłoszenie się po pomoc będzie dla niego wstrząsowe i motywujące? Może on boi się by problem nie wyszedł poza ściany Waszego domu? by nikt się nie dowiedział?
To nie jest tak, że Bóg się pomylił i z tą jedną, taką samą żoną to jakaś pomyłka. Małżonkowie nie mają się sobą nudzić, nie mają spowszednieć. I zapewniam Cię, może być odwrotnie. W miarę upływu (nieubłaganego) czasu sex staje się co raz bardziej satysfakcjonujący. Po ludzku, jak w przykładzie z pizzą, wydaje się to niemożliwe. Jednak gdy Bóg jest zaproszony: niemożliwe staje się możliwe. I jakoś inaczej prawa działają, nielogicznie wydawałoby się. Łaska sakramentu, z którym się współpracuje?renta11 pisze: ↑05 lut 2018, 13:11 Piękny obrazek przedstawiłeś nam z tą pizzą. A teraz wyobraź sobie, że taką najbardziej ulubioną pizzę przynosi Ci dostawca codziennie. Do tego możesz jeść ją do oporu, ale tylko tą pizzę. Po ilu dniach/tygodniach/miesiącach wyrzuciłbyś tego dostawcę z tą pizzą, albo zacząłbyś się dożywiać poza domem?
Wszystko powszednieje, wszystko się nudzi, to jest pewnik.
Dokładnie, to jest bardzo ważne. Z czasem uzalezniony poszukuje też co raz silniejszych bodźców.
Kropelko, skoro Twój mąż od lat próbuje sobie z tym poradzić i nie wychodzi, czas mu to uświadomić. Może Twoje zgłoszenie się po pomoc będzie dla niego wstrząsowe i motywujące? Może on boi się by problem nie wyszedł poza ściany Waszego domu? by nikt się nie dowiedział?
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Oboje wyznajemy zasadę, ze nasze problemy zostają w naszych czterech ścianach ale to raczej tyczy się znajomych i rodziny. Dlatego niczego nie wywlekłam , zresztą nie widzę sensu....by się wygadać i dać pożywkę do plotek...?Kawka pisze: ↑05 lut 2018, 14:24 Kropelko, skoro Twój mąż od lat próbuje sobie z tym poradzić i nie wychodzi, czas mu to uświadomić. Może Twoje zgłoszenie się po pomoc będzie dla niego wstrząsowe i motywujące? Może on boi się by problem nie wyszedł poza ściany Waszego domu? by nikt się nie dowiedział?
Czego się boi mój mąż i czy w ogóle? Nie wiem. Psychologowie nie mają dla Niego wielkiego autorytetu.
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
KR nie myślałam o wywlekaniu do rodziny, znajomych, lecz o rozmowie z terapeutą. Rozumiem, ze dla niego psychologowie nie są autorytetami. Choc... tonący brzytwy się chwyta.
A może ksiądz specjalizujący sie w dziedzinie?
A może ksiądz specjalizujący sie w dziedzinie?
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Najbardziej boimy się tego, czego nie znamy. Ty także masz jakieś profity z tej "gry".krople rosy pisze: ↑05 lut 2018, 14:23Tu gdzie mieszkam nie ma żadnych psychologów i psychoterapeutów. Dzwoniłam dziś do sąsiedniej parafii bo znalazłam przy niej działającą poradnię rodzinną. Ale na razie cisza po drugiej stronie słuchawki.
Jeden uzna za niemożliwe, inny znajdzie rozwiązanie. To Twoje życie, Twoje wybory, Twoje konsekwencje.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Kawko Twój mąż nigdy nie miał problemu z pornografią?
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Miał. Przed ślubem i na samiutkim poczatku małżeństwa. Ja tez miałam.
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Nie mam żadnych profitów renta11.
To jest dla mnie ogromna udręka. Nie widać tego???
To jest dla mnie ogromna udręka. Nie widać tego???
Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia
Kawko więc jak pokonaliscie ten problem? I to w tak skuteczny sposób ?
Co pomogło? Możesz się podzielić swoim świadectwem?
Co pomogło? Możesz się podzielić swoim świadectwem?