Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Ja się chyba z mężem stopilam w jedno. Trzymam swoją tożsamość jednak czasem widzę jak On by chciał bym myślała w Jego sposób czy podobnie odczuwala. Ja podchodzę emocjonalnie, mąż racjonalnie. On by dawno z czymś dał spokój, ja analizuję, rozmyslam, itp. Kiedyś ktoś w pracy powiedział mu, że jak już coś powie, to odrywa skórę od kości. Potrafi być silny,stamowczy, zdeterminowany tylko nie tu.....w swoim problemie. Nie lubię tej Jego łajzowatosci gdy mętnym wzrokiem podąża za grzechem. Tracę szacunek.
Poszedł do kościoła. Pewnie do spowiedzi. Widzę,że dość szybko wstał co nie znaczy że dokarmiona obrazami wyobraźnia odpuści i znów jutro czy pojutrze nie zaprowadzi go przed laptop.
Po oddaleniu się od siebie ciężko wrócić od razu z radością i jakby nigdy nic. Mi. Potrzebuję czasu by znów wrócić z nim na Boże tory. A gdy już się zaklimatyzuję w tym Bożym klimacie po czasie razem upadamy na pysk. Ja w spiralę lęku i oczekiwania, on w spiralę ssania i głodu. Oboje jesteśmy zmęczeni . Nie licytuję kto bardziej.
Inna pisze: 04 lut 2018, 12:14 Zrzuć kajdany współuzależnienia. Zrób coś dla siebie.
Mam dzieci. Póki co pochłaniają sporą część mojego życia . Mam czas by coś poczytać, pokomentowac na różnych portalach, posłuchać mądrych ludzi. Innych pasji nie mam.
Kiedyś śpiewalam w zespołach.....ale było....przyszedł czas na inne życie.
Latem noszę się z zamiarem zrobienia studium opieki nad starszymi ludźmi. Może się kiedyś przydać gdy będę chciala wrócić na rynek pracy bo mnie na nim nie ma od ok. 14 lat. Choć gdy sobie pomyślę że z domu wyjezdzalabym wcześnie rano do pracy ( dajmy na to jakieś hospicjum czy Dom dla seniorów) a wracała późnym wieczorem i mijala się z rodziną to przestaje mi się ten pomysł podobać.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: lustro »

Kochana

Nie wiem na ile potrafisz mnie usłyszeć - spróbuj.

Dziewczyny podpowiadają Ci terapię dla wspoluzaleznionych. To naprawdę świetny pomysł.
Popatrz jak bardzo emocjonalnie jesteś zawieszona na mężu. To CIEBIE zabija.
Jeżeli twój mąż nie jest gotowy sam iść na terapię dla uzaleznionych, to trudno. Tego nie zmienisz. Nie teraz.
Teraz zajmuj się sobą.

Poza tym
Nie wiesz kochana czy aż taka twoja bliskość z mężem jest dla niego dobra. Bo on może czuć się osaczony.
To taka trochę wewnętrzna inwigilacja. On też potrzebuje przestrzeni i poczucia odpowiedzialności za nią.

Popatrz - napisalas, ze czekaliscie na dni nieplodne i on nie doczekal.
Wiesz jak to wygląda z boku?
To nie była wasza wspólna decyzja, a powinna. On się zgodzil, ale nie wewnetrznie...i poległ.
To go przerasta. Z tym też trzeba by coś począć. Ale tu powinnaś pogadać ze specjalistą.

KR
Proszę Cię - przenieś punkt ciężkości z męża na siebie. Poszukaj terapii dla siebie. Ratuj siebie.
Z miłości do męża - ratuj siebie.
Na razie tyle tylko możesz.
Twoje impulsywne reakcje, choć zrozumiale, przynoszą tylko szkody.
Do tego brak granic. A raczej dotrzymywania granic.
Potrzebujesz kochana pomocy.
Zadbaj o siebie.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: lustro »

krople rosy pisze: 04 lut 2018, 11:55 Katalotko jak tak czytam historie Twojej podobne w których mężowie/żony zdradzaly i chcą wrócić po latach to odnoszę wrażenie że wyolbrzymiam swój problem.
I że jest on jak okruszek wobec innych problemów. Mąż nie pije, nie pali, nie zdradza (poza światem porno) , utrzymuje odpowiedzialnie rodzinę,siedzi w domu, pomaga dzieciom a ja....narzekam i włosy z głowy rwę....

Kochana
To twój post z sąsiedniego wątku.
Potrzebujesz pomocy. Przecież sama to widzisz.
Jeszcze raz proszę Cię - zadbaj o siebie.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2018, 13:48 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 04 lut 2018, 13:22 za tym
Nie wiesz kochana czy aż taka twoja bliskość z mężem jest dla niego dobra. Bo on może czuć się osaczony.
To taka trochę wewnętrzna inwigilacja. On też potrzebuje przestrzeni i poczucia odpowiedzialności za nią.
Czuje się osaczony i pod kontrolą, sam to często mi mówił. Z drugiej strony gdy chcę by odwrócił laptop tak bym nie widziala co robi, to On nie chce.
Dostaję schizy gdy mąż co jakiś czas ten laptop odwraca. Raz jest do mnie przodem a potem tyłem. Ta nieprzewidywalność mnie niszczy. Nawet spać chodzimy o tej samej porze. Nie umiem bez Niego zasnąć.
Z jednej strony nie chce mieć przede mną tajemnic a z drugiej odczuwa moją kontrolę i obserwację. Nie wiem co z tym zrobić.
lustro pisze: 04 lut 2018, 13:22
Do tego brak granic. A raczej dotrzymywania granic.
Potrzebujesz kochana pomocy.
A tu nie bardzo rozumiem.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: lustro »

krople rosy pisze: 04 lut 2018, 13:43
lustro pisze: 04 lut 2018, 13:22 za tym
Nie wiesz kochana czy aż taka twoja bliskość z mężem jest dla niego dobra. Bo on może czuć się osaczony.
To taka trochę wewnętrzna inwigilacja. On też potrzebuje przestrzeni i poczucia odpowiedzialności za nią.
Czuje się osaczony i pod kontrolą, sam to często mi mówił. Z drugiej strony gdy chcę by odwrócił laptop tak bym nie widziala co robi, to On nie chce.
Dostaję schizy gdy mąż co jakiś czas ten laptop odwraca. Raz jest do mnie przodem a potem tyłem. Ta nieprzewidywalność mnie niszczy. Nawet spać chodzimy o tej samej porze. Nie umiem bez Niego zasnąć.
Z jednej strony nie chce mieć przede mną tajemnic a z drugiej odczuwa moją kontrolę i obserwację. Nie wiem co z tym zrobić.
Kiedyś byłam z kims, kto tak jak Ty, koniecznie chciał znać moje mysli, uczucia, być we mnie, w każdym miejscu o każdej porze. Totalne zespolenie.
To bardzo trudne doświadczenie.
Bo pomimo pozornie właściwego takiego podejscia, jest ono niewłaściwe i złe.
Każdy człowiek potrzebuje własnej prywatnej przestrzeni. Musi mieć miejsce na swoj rezerwat, gdzie nie wpuszcza nikogo. I to jest normalne.
Pogwalcanie tych granic, nawet miłością, jest na dłuższą metę straszne.
Z jednej strony chce się być blisko, bo się kocha, a z drugiej strony wszystko w środku się burzy i buntuje.
To tak jak byś całe życie chciała oddychać tym samym powietrzem usta-usta. Nie da się tak żyć.

Nie gniewaj sie, ja nie chce Ciebie zranic, chciała bym tylko, żebyś sama potrafiła sobie pomoc.

Zawislas na mężu. Jak bluszcz.
Bluszcz nie dosc, ze ogranicza ruchu i swobodę, to jeszcze wysysa soki. To pasożyt.
Nie potrafisz nawet zasnac bez męża - jesteś przecież już dużą dziewczynką.
Pora zacząć być szczesliwą sama ze sobą.
Jesteś pięknym dzieckiem Boga. Koroną stworzenia.
Pora odkleic się od męża. Pozwolić mu być samodzielnym człowiekiem. I sobie pozwolić na to samo.

Kochana - poszukaj terapii dla wspoluzaleznionych. Od czegoś trzeba zacząć.
krople rosy pisze: 04 lut 2018, 13:43
lustro pisze: 04 lut 2018, 13:22
Do tego brak granic. A raczej dotrzymywania granic.
Potrzebujesz kochana pomocy.
A tu nie bardzo rozumiem.
Popatrz. Sama to napisałaś.
krople rosy pisze: 04 lut 2018, 10:23 Gdy po raz kolejny przekona się że to syf, będzie chciał mnie do siebie zwabić przeprosinami ....które nic dla mnie nie znaczą i przekinywaniem mnie, że mu beze mnie źle, że cierpi, że prosi bym wróciła, że kicha nad życie.
A ja? Muszę schować w kieszeń swoje uczucia ,pozakrywać rany i po chrześcijańsku otworzyć ramiona i serce.
I znów powielić ten cały schemat i cyrk który trwa od lat.
Musisz kochana...koniecznie musisz
Zadbać i siebie. O swoją kondycję psychiczną.
Sama siebie pożerasz.
A twój mąż na w tym niewielki udział. Niezależnie co robi, Ty trwasz w lęku i pewnej obsesji. Sama sobie robisz krzywdę.
Nie stawiasz granic, które sama byś potrafiła obronić. A każde ustepstwo na rzecz męża jest dla Ciebie kleską.
Czyli granice właściwie nie istnieją.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2018, 14:36 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Inna »

Czuje się osaczony i pod kontrolą, sam to często mi mówił. Z drugiej strony gdy chcę by odwrócił laptop tak bym nie widziala co robi, to On nie chce.

Trochę tego nie rozumiem... On przy tobie ogląda?
Jeśli tak, to nie pasuje do nałogowca(on się z tym ukrywa), raczej do psychopaty...
Jeśli nie ogląda przy tobie, a ty zakładasz że to zrobi, to już jest paranoja.
Przepraszam za tak mocne słowa, ale czasem nazywanie rzeczy po imieniu popycha do działania.
[Mam dzieci. Póki co pochłaniają sporą część mojego życia . Mam czas by coś poczytać, pokomentowac na różnych portalach, posłuchać mądrych ludzi. Innych pasji nie mam.
Tez mam dzieci, też pochłaniają sporą część mojego życia ale już nie całą.
Ja też nie miałam pasji. Fakt - uzależnienie je odbiera. Współuzależnienie też.
gdy będę chciala wrócić na rynek pracy bo mnie na nim nie ma od ok. 14 lat. Choć gdy sobie pomyślę że z domu wyjezdzalabym wcześnie rano do pracy ( dajmy na to jakieś hospicjum czy Dom dla seniorów) a wracała późnym wieczorem i mijala się z rodziną to przestaje mi się ten pomysł podobać.
Ja na rynek pracy wróciłam po 18 latach...
Nie powiem, że łatwo było. Nadal nie jest. Ale w domu już siedzieć nie chcę. Praca daje jakąś wartość.
Spróbuj dorywczą, niskoetatową :). Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę od rana do wieczora.
Zrób coś dla siebie.
Masz ten komfort, że masz męża w domu i świadomość, że dzieci nie będą same jest komfortem jakby nie było.
Uwierz. Da się :)
Ja kiedyś nie wierzyłam....
Teraz wiem.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2018, 15:01 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 04 lut 2018, 14:30 Nie stawiasz granic, które sama byś potrafiła obronić. A każde ustepstwo na rzecz męża jest dla Ciebie kleską.
Czyli granice właściwie nie istnieją.
O jakie granice chodzi? Co według Ciebie powinnam zrobić w tym konkretnym przypadku? Zrobić ciche dni mężowi gdy skruszony wraca? Przecież nie jestem sama, są jeszcze dzieci. W domu rodzinnym miałam taki grobowiec i wiem jak się w nim ciężko oddycha. Zwlaszcza dzieciom.
Mąż wrócił z kościoła, przeprosił, dokończył obiad i zaprosił do stołu.
Odzywamy się....Choć ja niemrawo.
Co do bluszcza zgadzam się.....ale widzę że mąż beze mnie też żyć nie potrafi. Ostatnio gdy się oddeparowam i poszlam do pokoju dzieci.....nagabywal mnie tak długo aż do niego wróciłam.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Inna pisze: 04 lut 2018, 14:47 Trochę tego nie rozumiem... On przy tobie ogląda?
Nie, niezrozumiale napisałam. Komputer ma do mojego wglądu czyli jest do mnie odwrócony monitorem ( widzę co robi) bym go nie podejrzewala o oglądanie. No i mówi, że wtedy mu łatwiej walczyć z zachciankami.
Gdy ucieka w porno laptopa odwraca bym nie widziala. Albo bierze komputer od dzieci z dużym monitorem (lepiej widać) bo ten się nie zawiesza .Wtedy siedzi w pokoju dzieci.
Pantop
Posty: 3193
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Pantop »

Do: krople rosy

Witaj.

I powolutku.

Jestem pełen podziwu dla Twojego poziomu współodczuwania stanu, nastroju, jestestwa Twego męża. To u kobiet nazywane jest szóstym zmysłem, a u Ciebie przechodzi prawie w siódmy...
Czy to zaleta/wada - o tym nie teraz.

Poruszyły mnie dwie kwestie /choć nie ukrywam, że całe wpisy są bardzo konkretne/:

1. Wyczuwasz męża z laptopem i toczysz z nim walkę.
Tu jest prosto:
Jak odebrać wygłodniałemu i agresywnemu psu starą kość ?
Rzucić obok plaster mięsa.
Psiuńcio sam porzuci kość i nawet na nią nie spojrzy.

O. Szustak czy ks Pawlukiewicz porównał psychikę kobiety do tablicy rozdzielczej z setkami kabelków i lampek ( Twój 6-7 zmysł) i psychikę facetów do tablicy z jednym przełącznikiem : włączyć/wyłaczyć.
To jest świetny trop.


2. Twoje zdanie:
krople rosy pisze:Dalej tam siedzi. Gdy po raz kolejny przekona się że to syf, będzie chciał mnie do siebie zwabić przeprosinami ....które nic dla mnie nie znaczą i przekinywaniem mnie, że mu beze mnie źle, że cierpi, że prosi bym wróciła, że kicha nad życie.
A ja? Muszę schować w kieszeń swoje uczucia ,pozakrywać rany i po chrześcijańsku otworzyć ramiona i serce.
To ostatnie zdanie.
Brak zgody! Tzn nie neguję tego, że tak jest, tylko taką postawę.
Oglądasz sobie pornusy - trudno - ja tego nie pochwalam - taki twój mężu wybór na dziś.
Skrucha męża i łóżko? - Oczywiście ! - Jak najbardziej !
Tylko że:
Zero sexu !!
Wyciągamy laptopa !!!
Mężusiowi do łóżka herbatkę z czekoladą coby gamoń miał namiastkę słodyczy pieszczot żony i niech ogląda filmiki.
AHA - bezwzględnie na odchodnym czuły całus w czółko - ma mieć.
Ty w tym czasie osobno - też z herbatką i czekoladą ( ale taką z orzechami) i listkiem boskiej chałwy aby podniebieniu doszczętnie pofolgować.
Rozwlokłem się więc do sedna:
Filmy porno albo moje ciało - masz mężu wybór i dokonaj tego wyboru w swej wolności a nie z przymusu.

Zniknie lęk, obawa, 7 zmysł etc.
Będzie normalnie - szczerze, na pewno trudno, ale jakże inaczej.

ŻYCIE. To masa dodatkowych czynników nakładających się na dwa w/wzmiankowane punkty.
Zmęczenie, stresy, problemy, wyzwania...- bądźże teraz po ekstremalnym dniu królewną z bajki wabiąca seksapilem i obietnicą nieziemskich rozkoszy - a te z netu to potrafią 25h/dobę.
TY TEŻ TO POTRAFISZ.
Potraficie miłe panie/żony SPRAWIĆ coś znacznie lepszego.
Macie cudowną moc trzymania nas mężów na niewidzialnej acz przecudownej smyczy OCZEKIWANIA!!
Facet, który wyczuwa ową więź/smycz przeniesie dla was i waszego związku góry...

Ale, ale - to już trzeci punkt - znów wtopa...

Pozdrawiam
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 04 lut 2018, 14:30 :D A twój mąż na w tym niewielki udział. Niezależnie co robi, Ty trwasz w lęku i pewnej obsesji. Sama sobie robisz krzywdę.
Tak. I to mnie męczy. Zabiera spokój i radość. Zaczynam cierpieć także wtedy gdy nie mam ku temu powodów.
Weszłam w jakiś piekielny krąg. Diabeł wykrzywia nas oboje : działa równolegle.

Dochodzi we mnie do tego lęk że grzech męża jako podarunek od złego odziedziczą nasze dzieci. Ojciec męża ma ten sam problem.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Pantop ciężko mi cytować z tabletu więc odniosę się luźno do Twojego wpisu. W wątku o pornografii i chyba tu gdzieś wyżej też pisałam że nie jestem w stanie mężowi zapewnić takiej rozrywki jak filmy. I nie zamierzam niczego odtwarzać gdyż chciałabym by nasze zbliżenia były nasze , inicjowane wlasnymi sposobami i specyficznym, wyjątkowym klimatem a nie kopią z porno planu. Z tego też okrada ludzi pornografia.
Piszesz o oczekiwaniu.....mąż czeka i czeka i gdy już jest głodny otwiera laptopa. A ja nie zawsze mogę chcieć wabic męża bo np. jest akurat okres płodny gdy się trzeba powstrzymać jeśli ma się na względzie katolicką etykę i moralność. No i są dzieci. Nie jesteśmy sami by się kochać kiedy nam się zapragnie.
Pantop
Posty: 3193
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Pantop »

Do: krople rosy

Doprecyzuję.
Całkowicie możliwe jest to aby taki nastrój oczekiwania wytworzyć.
W dni kiedy obcujecie właśnie!
Wtedy następuje ,,wypłata,, nazbieranych oszczędności ( że tak to ujmę ) oraz ZALICZKA do następnego - czasem przesuniętego w czasie - razu .
To właśnie wtedy można umiejętnie taką relację wytworzyć - pamiętać o niej - a w czasie posuchy - wręcz się do niej odwoływać.

Autoobserwacja.
Ileż to razy i u nas były dni płodne i te inne jeszcze, a potem gdy nadchodził ten upragniony czas wypłaty, to co się czasem działo - zgadnijcie państwo ?
Tak jest - kłótnia jakaś np., czy choroba któregoś z domowników - nastrój pryska, znowuż nic - gdzie jest sznur - idę się zastrzelić z łuku.
Znacie to ?
A jednak tworzenie tego oczekiwania jest możliwe i .. piękne.

Moje tu pisanie to tylko jedna z możliwych do rozważenia idei.

Ostatecznie i tak decyduje najważniejszy organ kardiologiczny.
Oby mądrze i skutecznie.
Czego i sobie życzę.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: ozeasz »

KR , ciche dni to przemoc bierna ,ja sam dopiero uczę się tych granic ,są to jednak zachowania które mają Tobie zapewnić warunki do godnego i obfitego życia ,bez ranienia osób wokół.
Sam będąc uzależnionym od żony ,moje życie ,postępowanie , myśli ,itd.. konfrontowałem w sobie ,a co na to żona ?...
Dziś wiem że żeby kochać bliźniego - w twoim przypadku męża ,trzeba wpierw kochać siebie .Zachowania które dopuszczasz ,a które Ciebie ranią do nich nie należą ,więc potrzebna granica żeby to realizować .
Nie jest to łatwe ,nowy scenariusz na życie jest czymś trudnym ,bo trzeba wkomponować w naszą integralność zachowania dotychczas nam obce . Jednak bez tego komunikacja ,zachowania ,relacja będzie raczej do zmiany niemożliwa .
Pantop o to zahaczył choć wg mnie są tam elementy manipulacji ,czyli zachowania nie mające na celu poprawienie mojego komfortu życia ,a próba zmiany zachowania drugiego , za to w mojej ocenie ,stawianie granic ,jest jak postawienie płotu - ten obszar jest mój ,to moja własność i panują tu moje zasady wynikające z moich potrzeb ,czyli raczej tendencja obronna.
Granice są związane z poczuciem wartości i siłą , pewnością wewnętrzną,znajomością siebie i swoich potrzeb i myślę , że są to zależności bezpośrednie ,a więc to od siły i pewności m.in zależy czy postawione zostaną zachowane ,poza tym powinny być jasne dla Ciebie i otoczenia , bezpośrednio wynikające z potrzeb ,np. potrzebuję czasu dla siebie dla normalnego funkcjonowania ,spokoju ,bezpieczeństwa i moje granice mają temu służyć ,by zapewnić ten stan ,za to w jaki sposób ,to już kwestia indywidualna . Pozdrawiam.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: lustro »

krople rosy pisze: 04 lut 2018, 15:06
lustro pisze: 04 lut 2018, 14:30 Nie stawiasz granic, które sama byś potrafiła obronić. A każde ustepstwo na rzecz męża jest dla Ciebie kleską.
Czyli granice właściwie nie istnieją.
O jakie granice chodzi? Co według Ciebie powinnam zrobić w tym konkretnym przypadku? Zrobić ciche dni mężowi gdy skruszony wraca? Przecież nie jestem sama, są jeszcze dzieci. W domu rodzinnym miałam taki grobowiec i wiem jak się w nim ciężko oddycha. Zwlaszcza dzieciom.
Mąż wrócił z kościoła, przeprosił, dokończył obiad i zaprosił do stołu.
Odzywamy się....Choć ja niemrawo.
Co do bluszcza zgadzam się.....ale widzę że mąż beze mnie też żyć nie potrafi. Ostatnio gdy się oddeparowam i poszlam do pokoju dzieci.....nagabywal mnie tak długo aż do niego wróciłam.

Wiesz co...myślałam nad tym pytaniem.
Pierwsze co przychodzi człowiekowi do glowy, to "granice" typu - wywale Z sypialni I tak bedzie, puki się nie zmieni.
Tylko że...to jest przemoc I manipulacja. A nie granica.
Bo granice stawiamy sobie. Chronimy nimi siebie.

I przyszedł mi pomysł, choć nie wiem czy dobry.
Postaw sobie granice - nie będę snuć domysłów, szpiegowac, oczekiwać najgorszego, wisieć na mężu. Bo mnie to zbyt wiele kosztuje i rani.

Dziewczyno - nie zabijaj sama siebie.
Zapakuj te wszystkie lęki, zawiąż wstazeczką...i podaruj Bogu
On lubi takie prezenty i będzie wiedzual, co z tym zrobić.
A Ty sobie postaw granice.
Jak będziesz spokojniejsza, to i latwiej będzie szukać dalszych rozwiązań.
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: bosa »

krople rosy pisze: 04 lut 2018, 10:23
A ja? Muszę schować w kieszeń swoje uczucia ,pozakrywać rany i po chrześcijańsku otworzyć ramiona i serce.
Musisz :?:
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Zablokowany