Problem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Dziękuję wszystkim forumowiczom za pomoc. Wczoraj trochę oboje się unieślismy i padło dużo bolesnych słów. Muszę (musimy) się uspokoić, spotkać najlepiej na neutralnym gruncie, porozmawiać, wybaczyć i zrozumieć swoje racje bo jest z tym na dziś duży problem. Postaram się zwolnić. Dziękuję Wam bardzo, będę jeszcze pisał swoje ewentualne wątpliwości i czy nam się udało (na dziś dzień żona wolałaby separację ale nie mam zamiaru się poddawać skoro założyłem sobie że muszę być stanowczy).
krople rosy

Re: Problem

Post autor: krople rosy »

Miłość cierpliwa jest...

https://youtu.be/-JGzvH-DdcY

Most dwojga serc

https://youtu.be/ywLlbnIjbgY
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Rozmawialiśmy wczoraj, przedstawiłem jej swoje racje i z czego wynika moj niepokój o naszą przyszłość. Ona zareagowała płaczem, spazmami, przyszla tesciowa ze słowami ze nie chce się wtrącac ale kto widział żeby tak się kłócić,zyczy żebyśmy my w przyszłości słuchali jak dziecko płacze itp i poszła. Uznałem w takim razie ze przenocuje u rodziny jak się uspokoi to porozmawiamy ale na neutralnym gruncie. Później napisała smsa ze mnie spakuje (bo to ja "uciekłem") i że najlepiej będzie się rozejść. Czekam na wiadomość. Mam nadzieję ze spotykając się w miejscu gdzie nie będzie rodziny wysłucha mnie, powie swoje racje (inne niż do tej pory, o wdzięczności dla rodziców itp) bez reagowania w taki sposób (płacz itp). Dodam że nawet zaproponowałem wynajem mieszkania, ale jakoś nie ustosunkowała się do mojej propozycji.
MonikaMonika
Posty: 4
Rejestracja: 06 lut 2017, 0:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: MonikaMonika »

Witaj Random. Zwykle nie piszę, ale postanowiłam to zrobić, bo Twoja historia poniekąd podobna jest do mojej. Na szczęście u nas wszystko szczęśliwie się skończyło, ale za nami duuużo pracy. Kilka lat terapii małżeńskiej a potem indywidualna. Ale nade wszytko i po pierwsze zwrot ku Panu Bogu. 8 lat temu, kiedy to zaraz po ślubie wpadliśmy w poważy kryzys i pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy to za radą mądrego kapłana zaczęliśmy się razem modlić i od tamtej pory robimy to codziennie. Modlitwa małżeńska jest dla mnie najwazniejszym punktem dnia że tak powiem. Pan Bóg przyszedł ze swoja łaską...Podzielę się swoim doświadczeniem. NApiszę co myślmy najpierw zrobili-...czasami jest tak, że w danym momencie nie mozesz rozwiązać danego problemu i się w danej sprawie dogadać. ODPUSCILIŚMY (też to była m.i. kwestia mieszkaniowa). Zajęliśmy się BUDOWANIEM WIĘZI. Na początku wystarczy "nie robić nic", tzw. nie ranić słowami, nie robić gwałtowych ruchów...spokojnie. Jak masz cos powiedzieć, co zepsuje więź jeszcze bardziej, nic nie mów. Potem wystarczy wplatać miłe słowo czy gest (np. podanie kawy)w ciągu dnia. Przytulenie, dotyk...Jak w filmie "Ognioodporny"- każdy dzień był dla nas wyzwaniem, by budować więź i nie wracać do sprawy, co do której w tamtym czasie się nie dogadywaliśmy....Po 2 tygodniach takich podchodów pojechaliśmy do Lichenia, potem na "Spotaknia małżeńskie", potem już poszło błyskawicznie- terapie...I mogę powiedzieć, że na nowo się pokochaliśmy, tak dojrzale....Ten etap pielegnacji trwa do dziś, bo zły nie śpi...Co do mieszkania....Wyobrażam sobie, że ciężko Ci mieszkać z teściami i nie chcesz zostawiać swego domu rodzinnego. Ja także nie chciałam zostawić mojego domu rodzinnego, tak wymnuskanego i gotowego dla nas, gdybyśmy chcieli. Ale postawiłam na małżeństwo, i choć pewnie będzie bolało jak być może w przyszłości ten dom trzeba będzie sprzedać. Teraz mieszkamy w "naszym" nowym mieście. 300 km od rodziców jednych i drugich...budujemy gniazdo narazie tu, moze kiedyś wrócimy, ale to tu właśnie nasze małżeństwo powstało z popiołów. Tu jest teren neutralny, to było nam potrzebne...I choć bardzo tęsknię za stronami rodzinnymi, to dziękuję Bogu za to pewne doświadczenie oddalenia, bo to pozwala mi zrozumieć, aby nie przywiązywać się za bardzo do ziemi, do domu jako budynku,bo i tak nasza ojczyzna jest w Niebie....Na początku tego strasznego kryzysu wiedziałam że najważiejszy dla mnie jest Sakrament Małżeństwa i to determiowało moje wybory- choć bolały, choć finansowo mniej korzytsne dla nas...to jak widać Pan Bóg miał dla nas inną drogę...3 opcję, która okazała się ścieżka Miłości.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Nirwanna »

Random323 pisze: 10 lut 2018, 13:57 Mam nadzieję ze spotykając się w miejscu gdzie nie będzie rodziny wysłucha mnie, powie swoje racje (inne niż do tej pory, o wdzięczności dla rodziców itp) bez reagowania w taki sposób (płacz itp). Dodam że nawet zaproponowałem wynajem mieszkania, ale jakoś nie ustosunkowała się do mojej propozycji.
Random wydrukuj sobie, co Monika napisała powyżej, opraw w ramki, i czytaj codziennie. Na razie jesteś na najlepszej drodze do rozwalenia małżeństwa własnoręcznie.
To co wyboldowałam, czyli ciągłe napieranie, żebym wysłuchała, choć nie jestem na ten moment na to gotowa, odebrałabym jako przemoc psychiczną. Mówię Ci to jako kobieta.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Rozumiem, dziękuję za te słowa. To wszystko jest takie trudne bo np na moją propozycje rozmowy, spotkania, ona odpowiada że "nie ma czasu"... Bo siostra na kawe przyjedzie. To naprawdę boli bo wydaje mi się że chcę też żeby mi pokazała chociaż trochę że jej też zależy.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Nirwanna »

Zaczynasz od siebie. Czyli Ty pokazujesz, że Ci zależy.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Problem

Post autor: Ukasz »

Nie egzaminuj żony z jej miłości. Zdaj egzamin ze swojej. Zostaw na razie zupełnie sprawę domu, bo właśnie wali Ci się ten ważniejszy.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Niezapominajka »

Random, to co mówi Nirwanna to jest najtrudniejsze, mi to zajęło rok a i do tej pory miewam z tym problem. Ty wisisz, bardzo wisisz.
Wiedźmin

Re: Problem

Post autor: Wiedźmin »

Random323 pisze: 10 lut 2018, 15:02 Rozumiem, dziękuję za te słowa. To wszystko jest takie trudne bo np na moją propozycje rozmowy, spotkania, ona odpowiada że "nie ma czasu"... Bo siostra na kawe przyjedzie. To naprawdę boli bo wydaje mi się że chcę też żeby mi pokazała chociaż trochę że jej też zależy.
Random323 ... chyba trzeba do Ciebie wprost :)

Słuchaj - najwyraźniej u Ciebie nieco szybciej niż u innych nastąpił proces "rozluźnienia więzi małżeńskich".

Tak - na tę chwilę jej NIE ZALEŻY - więc nie oczekuj, że pokaże Ci, że choć trochę jej zależy, - bo NIE ZALEŻY.
Zaakceptuj fakt, że na tę chwilę ma Cię w ... hmmm ... moderacja pewnie nie przepuści :P
Ma Cię dosyć... i tyle.

Nie nalegaj na rozmowę, nie proponuj spotkań - w takim stanie dużo kobiet (i mężczyzn) reaguje alergicznie na samo hasło "rozmowa".

A że to trudne - no oczywiście - to bardzo trudne.
Stań się dużo lepszą wersją męża niż do tej pory byłeś, a żona sama do Ciebie przyjdzie - nie tylko porozmawiać.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Kiedy ja rozpoczalem rozmowe na zasadzie "martwi mnie to i to" ona odbila pileczke ze to we mnie jest problem. I nawet nie probowala zrozumiec, tylko wypomniala kazda blahostke mieszajac mnie z blotem i ze ja problem robie i ze na pewno nastawila mnie moja rodzina w ten sposób (a nie wiedzą o sprawie, widzieli ze jest coś nie tak ale nie pytali o nic).
Sara
Posty: 508
Rejestracja: 10 lut 2018, 16:50
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Sara »

Random mam podobnie - mąż z domu z problemem alkoholowym, rodzice żyjący osobno, ja z tzw. "dobrego" domu i wiesz,że tym myśleniem i mówieniem (rzadziej) zabiłabym swoje małżeństwo. Jesteśmy małżeństwem kilkanaście lat i przez pierwszych 7 przyczyną wszelkiego zła był mój mąż i jego dda, ddr i wszystkie inne przeze mnie postawione diagnozy;) Dopiero Sychar i 12 kroków pokazało mi, ile paskudztwa jest we mnie, ile ja mam do przepracowania. Bardzo trudno było mi to na początku przyjąć - jak to? Ja mam coś zmieniać, przecież to mąż nie wie jak ma wyglądać związek, rodzina. Ja się staram, tłumaczę, modlę a on nic. Oburzało mnie to, żeby nie napisać gorzej;) I co? I nie jest idealnie, ale jest dobrze. Mąż nie zmienił się jakoś diametralnie, nie przeżył spektakularnego nawrócenia, nie nosi mnie na rękach jak tego kiedyś oczekiwałam, ale widzę też, jak moja zmiana działa na niego, na jego postępowanie i w wielu kwestiach (dopiero teraz to widzę) mój mąż jest "zdrowszy" niż ja - ta z tego "dobrego" domu.
Random powalcz o siebie dla Waszego małżeństwa, żony nie zmienisz, ale na siebie masz ogromny wpływ. Dla mnie odkryciem była książka "5 języków miłości" - ja mówiłam do męża kompletnie innym językiem, niż jest jego język miłości, nie szanowałam i nie doceniałam go (głośno i wyraźnie) i gdybym siebie wtedy nie ogarnęła, to może dziś nie byłoby nas razem.
I na koniec mojego długiego wpisu, przypomniało mi się, że kiedy kilka lat po ślubie ostro walczyliśmy ze sobą o to gdzie mieszkać - czy tam gdzie mamy pracę i jesteśmy całkowicie bez rodziny (mąż) czy blisko mojej rodziny (ja) mąż powiedział mi " obojętnie gdzie, byle razem" pamiętam to do dzisiaj.
Monika
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Sara
Ja tez orzed slubem powiedzialem w ten sposob, ze nie wazne gdzie byle razem. Ale teraz widze ze w tej sytuacji to nie takie proste. Uświadomiłem sobie ze zawsze przed slubem kiedy rozmawialiśmy na tematy mieszkania i relacji z tesciem/tesciami sam bagatelizowalem sprawę. A miałem przeciez przyklad - szwagier (maz sioistry zony) mieszkal u tesciow trzy lata zanim ukonczyl budowe domu, to naprawdę spokojny czlowiek ale sluchajac awantur sam pewnego dnia o malo nie wybuchl... Ja jestem mniej cierpliwy. Ale tak naprawdę mam tez caly czas to co mi wtlukla zona do glowy o wdzięczności itp. a nie lubie sie klocic ale wiem ze właśnie teraz to owocuje tak a nie inaczej - kryzysem. Nie ustalilismy granic, tak naprawdę to jej rodzice je ustalili ale sie do nich nie stosowali. Teraz tesciowa w ogole nie wychodzila do nas na gore, ale moja zona siedziala u niej i generalnie czuc ze nie jest to normalna sytuacja dla nich, na pewno nie taka jak sie spodziewali ze bedzie. Powiedzialem zonie ze nie widze innych wyjsc niz 1. kompletnie sie odcinamy na zasadzie zamknietych drzwi zwłaszcza w czasie awantur. Zadnych interwencji że strony zony. 2. Ojciec podejmuje jakies leczenie, konczy z alkoholem 3. Wyprowadzamy sie, obojetne gdzie byle razem, a decyzje o remoncie lub tez o powrocie podejmujemy wtedy kiedy przykdzie na to czas i stworzymy juz niezalezna rodzine.
Na razie nie ma odzewu. Siedzimy osobno, ja na razie u rodziny ale nie mam zamiaru stwarzac sytuacji ze niby "ucieklem" do mamy, mogę zatrzymac się u znajomego (ma wolny pokoj a jest w domu tylko na weekendy). Dodatkowo powiedzialem zonie zeby oddala dom rodzicom, a decyzje niech podejma na zasadzie testamentu. Widzę ze pokutuje za brak komunikacji przed slubem i przyjecie roli jedynego do dostosowania sie (mialem kilka warunków do spełnienia po których zgodzila sie za mnie wyjsc a które spelnilem).
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Dodam jeszcze ze zapoznalem sie z podobnymi przypadkami. I wiem, ze dobre relacje w sytuacji takich toksycznych problemow jak uzależnienie od alkoholu predzej czy pozniej się pogorszą. O stosunku tescia do naszych relacji juz swiadczylo zdarzenie sprzed kilku tygodni. W piątek oczywiście "poszedł w tany" więc nikt się z nim nie widział, a ja w piątki wracam do domu po pracy dopiero okolo 19, zona miala wtedy pelna zmiane wiec jeszcze pozniej. Bylismy ucieszeni ze wreszcie odpoczniemy, bo miala akurat wolna sobote i ja tez. Rano budzi nas awantura i tesciowa w kuchni (sasiadujacej notabene z nasza sypialnia). Okazalo sie ze tesciowi ubzdural się wypad na zakupy o 7 rano i narzekał że każde z nas ma auto a nie ma go kto podwiezc. Tesciowa stanela po naszej stronie, a on na to czemu nic nam dzień wcześniej nie powiedział odparł "bo się nie widzieliśmy". To była pierwsza lampka ostrzegawcza.
MonikaMonika
Posty: 4
Rejestracja: 06 lut 2017, 0:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: MonikaMonika »

Witaj Random,
Ja z innej beczki...A co przez te kilka dnia zrobiłeś miłego w kierunku żony? Może warto odpuścić na chwilę te trudne rozmowy, a zająć się budowaniem dobrej atmosfery? Może dzięki takim działaniom Twoja żona "pójdzie za Tobą", będzie chciała przylgnąć wówczas nie do rodziców, a do męża, dzięki któremu czuje się piękna i kochana???. Nadchodzi początek Wielkiego Postu i jednocześnie Walentynki, to wspaniały czas na początek odrodzenia małżeństwa...
ODPOWIEDZ