wyprowadzka męża
Moderator: Moderatorzy
wyprowadzka męża
Pozwalam Mu odejść, nie robię scen, nie dzwonię bez potrzeby - tylko wtedy gdy chodzi o dzieci, nie mówię co czuję, jak mi ciężko i jak smutne są dzieci. Tak jak pisaliście uznałam swoją bezsilność wobec Jego zachowania. Jest mi z tym bardzo ciężko. Mam ataki duszności, rozpierający ból w klatce piersiowej. Ogólnie jestem spokojna, wyciszona. Czasami te objawy przychodzą w dzień, czasami w nocy. Modlę się i chodzę na msze św. Martwię się jednak o męża, nie powinnam wiem, jest to tak jakby wpisane gdzieś tam w środku mnie. Martwię się o dzieci. Okazuję im wiele ciepła i czułości. Chodzę na mitingi. Dbam o wygląd, chociaż przyznam szczerze robię to z przymusu, nie potrafię się cieszyć, chociaż gdy wychodzę z domu to staram się uśmiechać, wbrew temu co czuję. Jestem strasznie zmęczona. Bardzo chciałabym abyśmy znów byli wszyscy razem... Powierzam to, Ty się tym zajmij! Uzdrów i ulecz, ja nie potrafię...
Re: wyprowadzka męża
Ewa,
Przechodzę przez to samo, najbardziej wykańcza bezsilność wobec smutku dzieci uczepiłam się Jezusa i mocno się go trzymam...
Mnie zdarzało się robić sceny, nie wytrzymywałam wobec kłamstw męża, dawało chwilową ulgę, wylałam swój żal, ale nic się nie zmieniało...może poza satysfakcją, że mąż nie myśli, że jestem naiwna i wierzę w to co mówi...
Staram się pracować nad sobą, wyciszać, jest czasami ciężko ( muszę teraz sama wszystko ogarnąć...dom, dzieci...) ale nie poddaję się, mimo zmęczenia, czasami ogromnego.
Pamiętam też, żeby dbać o siebie, robić sobie małe przyjemności ( na duże mnie nie stać, ale wszystko przede mną ) tyle mogę na ten moment
Przechodzę przez to samo, najbardziej wykańcza bezsilność wobec smutku dzieci uczepiłam się Jezusa i mocno się go trzymam...
Mnie zdarzało się robić sceny, nie wytrzymywałam wobec kłamstw męża, dawało chwilową ulgę, wylałam swój żal, ale nic się nie zmieniało...może poza satysfakcją, że mąż nie myśli, że jestem naiwna i wierzę w to co mówi...
Staram się pracować nad sobą, wyciszać, jest czasami ciężko ( muszę teraz sama wszystko ogarnąć...dom, dzieci...) ale nie poddaję się, mimo zmęczenia, czasami ogromnego.
Pamiętam też, żeby dbać o siebie, robić sobie małe przyjemności ( na duże mnie nie stać, ale wszystko przede mną ) tyle mogę na ten moment
Re: wyprowadzka męża
U mnie to samo tylko wyprowadzka żony wisi w powietrzu. A pewnie docelowo separacja lub rozwód. Najtrudniejsza jest bezsilność i żal za stracony czas i taka niemoc. Troche mi pomaga praca, troche hobby, troche radość dziecka ktore juz niedlugo utrace a ono utraci tatę. Z drugiej strony trzyma mnie wiara ze Jezus tym wszystkim pokieruje. Zrozumiałem sens cierpienia.
Re: wyprowadzka męża
Jezus "pokieruje" wbrew żonie ?
Dajcie mi jakieś przykład , że Jezus uzdrowił
DUSZĘ kogoś , na prośbę kogoś innego .
( z Ewangelii )
................... bo jakoś sobie nie przypominam na teraz
Dajcie mi jakieś przykład , że Jezus uzdrowił
DUSZĘ kogoś , na prośbę kogoś innego .
( z Ewangelii )
................... bo jakoś sobie nie przypominam na teraz
Re: wyprowadzka męża
Mam świadomość tego, że Pan Bóg nie działa poza wolą człowieka ale wiem też, że ten czas kiedy będziemy dalej od siebie,Pan Bóg daje nam po coś. Mnie na pewno po to, żebym stanęła na nogi i przestała trzymać się mężowych spodni. Mojemu mężowi chyba po to, żeby zechciał...Jak na razie chce być sam i wiem że bardzo tego potrzebuje. Mnie tylko tak jakoś smutno... i ten lęk...
Gdzieś przeczytałam, że można się modlić każdą modlitwę przez sakrament małżeństwa. Czy ktoś coś wie na ten temat?
Gdzieś przeczytałam, że można się modlić każdą modlitwę przez sakrament małżeństwa. Czy ktoś coś wie na ten temat?
Re: wyprowadzka męża
Łk 7,6b-7; 8,41-42 ;Mk 2,3-5 ;9,17-27 , Mt 15,22-28
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: wyprowadzka męża
mare1966
No i jeszcze jedno nie możemy zapominać o tym, że otaczamy swoją modlitwą innych - szczególnie naszych małżonków - to jakby taka tarcza przed złem i ochrona jaką możemy im zapewnić. No i najważniejsza sprawa - my mówimy Bogu TAK Ja CHCĘ mnie uzdrów, po to bym mogła być TWOIM narzędziem w szerzeniu dobra. Z Bogiem
No i jeszcze jedno nie możemy zapominać o tym, że otaczamy swoją modlitwą innych - szczególnie naszych małżonków - to jakby taka tarcza przed złem i ochrona jaką możemy im zapewnić. No i najważniejsza sprawa - my mówimy Bogu TAK Ja CHCĘ mnie uzdrów, po to bym mogła być TWOIM narzędziem w szerzeniu dobra. Z Bogiem
Re: wyprowadzka męża
Łk 2, 3-5I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy».
Przykładów skutecznej modlitwy jest wiele.
Co najmniej drugi raz dzisiaj kwestionujesz Mare moc Bożej łaski. O co chodzi?
Re: wyprowadzka męża
Aleksander sens cierpienia to zrozumienie męki krzyżowej Jezusa Chrystusa. Po to dostaliśmy krzyż trudnej relacji z małżonkiem aby zrozumieć, po co Jezus oddał życie za nasze grzechy. Tak to rozumiem.Aleksander pisze: ↑13 lut 2018, 23:27A mnie to zaintrygowało... możesz santi rozwinąć - jak zrozumiałeś sens cierpienia?
Ojciec opowiedział mi taką historię: Dwie osoby niosły krzyż i doszły do ogromnej przepaści. Ten który miał duży ciężki krzyż położył go nad przepaścią i bezpiecznie przeszedł na drugą stronę - do zbawienia. Ten drugi który miał cienki, mały krzyż nie przeszedł i wpadł w otchłań przepaści zatracając swoje życie.
Dlatego cierpienie jakim nas doświadcza Jezus Chrystus czemuś ma służyć. Dlatego własnie zrozumiałem jego sens nie tylko w swoim kontekście ale również np. w kontekście chorych czy prześladowanych.
Re: wyprowadzka męża
Nie kumam. Wybacz.
Oddajesz swoje życie za czyje grzechy? Żony? Czy jak?
A może jest tak, że niczego nie dostaliśmy "do trudnej relacji z małżonkiem" - tylko sami sobie ten problem wystrugaliśmy... przez własne zaniedbania, lenistwo, próżność... wielkie niedopieszczone ego?
Oddajesz swoje życie za czyje grzechy? Żony? Czy jak?
A może jest tak, że niczego nie dostaliśmy "do trudnej relacji z małżonkiem" - tylko sami sobie ten problem wystrugaliśmy... przez własne zaniedbania, lenistwo, próżność... wielkie niedopieszczone ego?
Re: wyprowadzka męża
To co napisałeś Aleksandrze oczywiście zapewne również, ja jednak chciałbym podkreślić jeszcze niedojrzałość własną podczas procesu wyboru małżonka.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: wyprowadzka męża
A to prawda "Widziały gały co brały, a jak nie widział, to znaczy że patrzyły nie tam gdzie trzeba" - to fakt... cały ja... zapatrzony w dekolt )
Re: wyprowadzka męża
Przyczyniliśmy się oboje do tego żeby ten krzyż (trudne małżeństwo) na drogę dostać, poprzez to o czym piszesz: zaniedbanie, lenistwo, próżność, a więc grzechy. Dostaliśmy akurat w tym konkretnym aspekcie życia aby te grzechy dostrzec, a być może dostrzec również grzechy małżonka. Dostajesz to cierpienie żeby zrozumieć, że Jezus też to przecierpiał ale odkupił Twoje grzechy swoją śmiercią. Więc On chce Ci pokazać dlaczego to zrobił. Z miłości i dla Twojego zbawienia. Sens cierpienia jest po to żeby zrozumieć po co Jezus oddał życie za nasze grzechy. Tak to rozumiem i tak też mówi o tym papież Franciszek.