chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: santi »

Długo myślałem czy opisać swoją historię i nadszedł ten czas. Dużo złego się w moim życiu wydarzyło, streszczę jak tylko umiem. Wczoraj dostałem listowne zaproszenie na spotkanie z moją żoną w obecności Pani Radczyni Prawnej w celu uzgodnienia planu wychowawczego naszego dziecka. W małżeństwie jesteśmy od 10.5 roku. 3 lata temu urodziła się nam wspaniała córeczka. Niestety ok. 1.5 roku temu zaczął się w naszym małżeństwie mega kryzys a w zasadzie rozpad małżeństwa, który na początku ok. 2 miesięcy ignorowałem, bo nie wiedziałem kompletnie o co chodzi mojej żonie. Po kilku miesiącach od rozpoczęcia kryzysu zostałem oskarżony przez żonę o przemoc psychiczną, manipulacje, kontrolowanie i projekcję. Wówczas nawet nie wiedziałem co to wszystko jest. Moja żona - bardzo wykształcona osoba, wykładowca na uczelni, jest psychologiem dlatego świetnie zna tę dziedzinę. A ja niestety nie i zaczęła się moja jazda bez trzymanki. Przez wiele lat byliśmy jak mi się wydawało w miarę zgodnym małżeństwem. Niestety to pozory. Jak przeciętny facet, ideałem nie byłem, włącznie z nadużywaniem alkoholu parę razy w ciągu roku, wiadomo koledzy, rodzina itd. Dochodziło miedzy nami do cichych dni, chciałem zawsze mieć rację, zdarzało się że obrażałem słowami lub tzw. ciętą ripostą,, wszystko jednak bez wulgaryzmów. Nie panowałem nad formą języka, czasami podnosiłem głos, ale nie krzyczałem. Raniłem w kłótni logiczną jak mi się wydawało twardą argumentacją, że żona nie ma racji a ja ją mam, nie biorąc pod uwagę tego że ona może też ma po części rację. Wszystko jednak w granicach kultury jak mi się wydawało. No po prostu ciągle myślałem że to normalne kiedy w małżeństwie jest czasami różnica zdań. Mimo że jestem impulsywny emocjonalnie to nie stosowałem nigdy przemocy fizycznej lub cokolwiek tego typu. Moja impulsywność to raczej to że zawsze mam gotową odpowiedź i wyrzucam z siebie za szybko negatywne emocje. Typ prymalny jak się dowiedziałem od psychoterapeuty. Doszedł do tego kryzys w mojej pracy, którą musiałem zmienić, więc przez kilka miesięcy chodziłem przybity i nie dbałem o potrzeby emocjonalne żony, nie przytulałem jej, nie zabiegałem o nią, nie interesowała mnie. Mimo tego zajmowałem się dzieckiem. W zasadzie jak pamiętam to nigdy nie patrzyłem na nasz związek w kategoriach zaspokojenia potrzeb emocjonalnych żony. Oskarżyłem ją o pracoholizm. Jest bardzo ambitna i dąży konsekwentnie do założonych celów. Jednak wydawało mi się, że jeśli się kochamy to wszystko jest OK. Sytuacja życiowa tak się niefortunnie poukładała, że na ten czas nałożyły się jeszcze problemy finansowe moich rodziców, którym poręczyliśmy kredyt. Raty były czasami spłacane z opóźnieniem i windykacja dzwoniła do mnie, do żony i nawet do teściów z ponagleniami oraz zastraszaniem. Żona przynajmniej tak to odbierała i do dzisiaj mi wypomina, że jej od tego kredytu nie odłączyłem. A po prostu nie mogłem tego zrobić, bo ojciec zbankrutował. Generalnie żona przywiązuje dużą uwagę do pieniędzy. Nigdy nie wpłacała na wspólne konto. Miała swoje. Nigdy nawet złotówki przeze mnie nie straciła. W przeciwieństwie do niej, ja opłacam wszystko, spłacam kredyt, samochód ma do dyspozycji przy czym tankuje głównie ja, wyjazdy rodzinne też finansowałem. No takim jestem frajerem któremu wydawało się że życie jakoś idzie do przodu, zapewniam byt rodzinie a tu poza moimi plecami jest dokładnie odwrotnie. Niestety w grudniu żona mi powiedziała że mnie nie kocha. W między czasie podejrzewałem ją o zdradę ale telefon zablokowany, ja pracuje i nie mam jak tego sprawdzić. Ale wątpię żeby kogoś miała. Podejrzewam, że kupiła z teściami mieszkanie i zamierza się wyprowadzić czego się tylko domyślam, bo natknąłem się na rachunek za glazurę i powiedziała mi wczoraj że nie chce ze mną mieszkać. Nie widzi możliwości odbudowania małżeństwa i mnie odrzuciła. Psychicznie już jest ze mną lepiej ale mam czasami doła. Zacząłem psychoterapie. Generalnie szkoda mi tego wszystkiego co tracę a szkoda tym bardziej, że nie uważam że to była tylko moja wina. To co mi żona zrobiła przez ostatni rok to nawet nie chce tego opisywać ale w skrócie: rozdzielność majątkowa, nasłanie na mnie policji, brak jakiejkolwiek komunikacji poza tym co robię, czy będę, czy mogę odebrać, czy mogę kupić itp. Ignorowanie mnie i moich wszelkich potrzeb, żony nie dotknąłem nawet palcem od 1.5 roku, żywię się sam, piorę sam, prasuję sam, no wszystko sam, nawet na wesele do rodziny poszedłem sam z córką. Ona obrączki nie nosi, prezentów nie przyjmuje, wszystko co chce ja odbudować ona niszczy, zablokowała się na mnie. Co ja jej zrobiłem: spaliłem na balkonie swoją kopię dokumentu o rozdzielności, w sierpniu na skraju załamania nerwowego wysłałem pozew o rozwód z planem wychowawczym dziecka, no i jak mi mówi: ciągle oceniam ją negatywnie i nie akceptuję co jest bezsensem bo ją akceptuję tylko nie rozumiem. Natomiast oceniam negatywnie bo jej zachowanie doprowadziło do rozpadu małżeństwa. Potem trafiłem na to forum i Sychara i oprzytomniałem co ja robię. Wróciłem do mojej zaniedbanej wiary w Boga. Ta relacja mnie uratowała. Teraz chcę odbudowy rodziny, dziecko kocham i ono kocha mnie. Zdrad nie było z mojej strony. No qrna wydaje mi się że jestem w miarę sensownym facetem. Ale niestety rodzina mi się rozpada. Powiedzcie proszę czy mam żonie pozwolić na wyprowadzkę i robienie tego czego chce czy jednak jakoś ją blokować? Przy czym co to da. Jestem już na takim etapie, że zależy mi tylko na dziecku. Z niej się już wyleczyłem pomimo tego, że ją resztkami uczucia jeszcze kocham. Nie zatrzymam jej ale szkoda mi córki. Przecież niszczymy jej życie. Przeczytałem 5 języków, Ile jest warta Twoja obrączka i byłem w ubiegłym roku na spotkaniach Sycharków, które mi bardzo pomogły. Teraz nie mogę chodzić bo się muszę zajmować popołudniami córką. Czy wg was żona dąży do rozwodu? Z drugiej strony jak jej w sierpniu wysłałem pozew to powiedziała wówczas że nie potrzebuje. Wydaje mi się że czekała na kupno mieszkania. Nic już nie pomaga, staram się zmieniać, ona tego nie dostrzega i nic ode mnie nie chce. Po prostu realizuje konsekwentnie swoje cele. Teraz jej celem jest życie beze mnie. Czy to się w ogóle da uratować?
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: katalotka72 »

santi pisze: 13 lut 2018, 17:08 Czy to się w ogóle da uratować?
na to pytanie raczej nikt nie da Ci odpowiedzi, bo jak różni jesteśmy i nasze historie, tak mamy inne reakcje na toczące się koło nas życie
co do blokowania działań żony to nie sądzę żeby przyniosło to dobry skutek, ona jest wolnym człowiekiem i ma prawo dokonywać wyborów i ponosić ich konsekwencji, wzbudzisz tylko większą złość i odrazę, co ma w głowie to tylko ona wie, nie ma co domyślać się czy coś planuje czy nie, szkoda energii, którą można na coś innego przeznaczyć
wygląda niestety, że się oboje zaniedbaliście w swoim małżeństwie jak 90% nas zdradzonych, opuszczonych
czasu nie cofniesz, ale wiesz, że możesz zmieniać TU i TERAZ, kształtować swoją codzienność i swoją zmianą wpływać na postrzeganie siebie przez żonę
przykro mi, że kolejne małżeństwo, rodzina rozpada się z powodu braku komunikacji i otwartości na swoje potrzeby
Wiedźmin

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: Wiedźmin »

Santi - straszny tasiemiec - akapit - mówi Ci to coś? ;))

No ale ok - ustalmy fakty.

Wysłałeś pozew o rozwód tak?
Pewnie go otrzymała - udzieliła jakąś odpowiedź? Mieliście już jakąś rozprawę?

Mieszkanie - mieszkacie razem? Lodówka wspólna, czy podzielona? itd.

Rozwód Twojej żonie faktycznie na razie może nie być do niczego potrzebny.
Wystarczą jej alimenty + zabezpieczenie miejsca pobytu córki przy niej.

Jakie żona ma zarzuty wobec Ciebie?
Czego się "czepia" - co jej przeszkadza? Może pora się temu jednak przyjrzeć...

Daj więcej szczegółów :) i coś wydumamy :)
Atalia
Posty: 25
Rejestracja: 03 maja 2017, 11:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: Atalia »

Wiesz, tak od strony długów (bo na tym się znam) rozdzielność majątkowa to czasami dobry sposób na uratowanie choćby części majątku wspólnego. Rozdzielność samego tylko konta bankowego was w tej sytuacji nie ratuje, bo konto żony i majątek żony w ustroju wspólności majątkowej małżeńskiej nie ma znaczenia z punktu widzenia przepisów kodeksu postępowania cywilnego. Tylko tyle mogę napisać publicznie w tej materii.
"Oto nadeszły chwalebne gody Baranka, Małżonka czeka już: Alleluja!
Błogosławieni, którzy wezwani są na ucztę Baranka!!"
https://www.youtube.com/watch?v=eA1bF0vZcWk
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: rak »

nie chcę się wymądrzać, mało jeszcze napisałeś, ale zainteresował mnie poniższy fragment:
santi pisze: 13 lut 2018, 17:08 no i jak mi mówi: ciągle oceniam ją negatywnie i nie akceptuję co jest bezsensem bo ją akceptuję tylko nie rozumiem. Natomiast oceniam negatywnie bo jej zachowanie doprowadziło do rozpadu małżeństwa.
piszesz wykształcona kobieta, wykładowca, pewnie ma szacunek ludzi dookoła, studentów, a w domu...

Ja o mojej też myślę, ba mówię jej, że jej zachowania doprowadziły do rozpadu małżeństwa, ale równocześnie muszę przyznać, że niedoceniałem jej, a moje kpiny, riposty skutecznie mogły dołować jej nastrój. Długofalowo może powodować b. negatywny stosunek do osoby, wystarczy, że ta tylko otworzy usta i już się nóż w kieszeni otwiera, zwłaszcza gdy sukcesy i docenienie dostaje się na innym polu. Nie usprawiedliwiam jej, staram się tylko zrozumieć.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: mare1966 »

Niestety , bardzo kiepsko to wygląda .

O ile są to wymień powody ,
dla których żona byłaby zainteresowana
dalszym małżeństwem z tobą ?


....................
tyle , że w sumie to ty nie masz już nic do stracenia
( bo i tak wszystko stracisz )
więc staraj się - póki jeszcze cokolwiek możesz ,
aby to małżeństwo się jednak ostało .
Na ile jest osobą wierząca ?


............. no i szukaj "kowalskiego"
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: santi »

Bardzo Wam dziękuję za pomoc i przepraszam za tasiemca. Znowu będzie długo ale sporo tego. Po kolei:
"rodzina rozpada się z powodu braku komunikacji i otwartości na swoje potrzeby"
Tak to prawda komunikacja od zawsze była u nas fatalna. Ja nie widziałem i nie słyszałem swojej żony. Ona mnie. Dopóki nie było dziecka każdy uciekał w swoje sprawy, dopiero komunikacja na płaszczyźnie potrzeb i wychowania dziecka uwypukliła wielkie różnice między nami co rozkręciło konflikt. Pracuję nad swoją komunikacją, niestety nie przynosi to jak oceniam żadnych efektów na gruncie małżeństwa, bo realne działania żony są ukierunkowane na eliminację mnie z jej życia.
"Wysłałeś pozew o rozwód tak?
Pewnie go otrzymała - udzieliła jakąś odpowiedź? Mieliście już jakąś rozprawę? "
Pozew o rozwód wysłałem w formie pliku na bazie jakiegoś szablonu z internetu. Do pozwu dołączyłem szablon planu wychowawczego. Wysłałem to kiedy byłem na granicy załamania nerwowego i miałem już dość wszystkiego a przede wszystkim życia z żoną "pod jednym dachem". Chciałem abyśmy te dokumenty wspólnie uzgodnili pod kątem alimentów, podziału majątku i czasu dla dziecka, a potem złożyli razem wniosek do sądu. Tak więc te dokumenty nie weszły w żaden formalny obieg sądowy czy coś podobnego. Po jakimś czasie jak doszedłem do równowagi psychicznej, uświadomiłem sobie, że to był wielki błąd. Żona na te dokumenty zareagowała wówczas tak, że na początku powiedziała że chce rozwodu ale potrzebuje czasu aby się zastanowić nad szczegółami, a później powiedziała że ona nie potrzebuje rozwodu. To było w sierpniu.
"Mieszkanie - mieszkacie razem? Lodówka wspólna, czy podzielona? itd.:
Mieszkamy na razie razem, wszystko jest wspólne i nawet śpimy w jednym łóżku tylko w oddzielnych kołdrach ;-) Absurd ale co zrobić.
"Jakie żona ma zarzuty wobec Ciebie?
Czego się "czepia" - co jej przeszkadza? Może pora się temu jednak przyjrzeć... "
Jej koronny argument to przemoc psychiczna. Jak analizowałem siebie to wydaje mi się że jej głównie chodzi o to że mój sposób komunikacji nie był w stosunku do niej właściwy. Tak jak napisałem, wydaje mi się że zawsze chciałem mieć swoje zdanie, nie za bardzo uwzględniałem jej punkt widzenia, albo go nie dostrzegałem albo deprecjonowałem jej opinie. Z przemocą się nie zgadzam bo nie miałem żadnego celu, który powodowałby żeby taką przemoc stosować. Chciałem budować szczęście rodziny i mieć w wielu sprawach wpływ na podejmowanie decyzji, w szczególności odnośnie dziecka. Dostrzegłem po jakimś czasie, że od rozpoczęcia kryzysu to ja wręcz jestem poddawany psychicznym naciskom. Żona mnie ignoruje i nic mi nie mówi. Po prostu działa jak czołg do przodu. Jak sądzę jej celem jest wyprowadzka z domu. Oczywiście po części z mojego powodu.
"rozdzielność majątkowa to czasami dobry sposób na uratowanie choćby części majątku wspólnego."
Co do rozdzielności to nie uważam tego za coś złego, traktuje to bardziej jako dowód na rozpad naszego małżeństwa i to mnie bardzo boli. Naczytałem się, że to jest pierwszy krok przed separacją a później przed rozwodem. Dlatego mnie to tak boli. Na majątku mi nie zależy, albo nie przywiązuję do tego wystarczającej uwagi. Oczywiście nie chciałbym być wyrzucony z naszego wspólnego mieszkania.
"mówię jej, że jej zachowania doprowadziły do rozpadu małżeństwa, ale równocześnie muszę przyznać, że niedoceniałem jej,"
Tak myślę że to jest jeden z moich problemów. Nie doceniałem żony tak jakby tego oczekiwała. Problem w tym, że jej oczekiwania były zawsze ponad to co mogę jej dać lub wyrazić. Żona wyrosła z rodziny gdzie była zawsze przykładem najlepszego dziecka, najlepszej uczennicy, najmądrzejszej w domu itp. Była kompletnym zaprzeczeniem swojej siostry z którą były problemy wychowawcze. Żona pochodzi z prowincjonalnej wsi w której jak ktoś osiąga sukces to jest na ustach wszystkich.Dlatego rodzice, szczególnie ojciec był z niej niesamowicie dumny. Żona była wręcz nieskazitelna jak na to patrzę. Sposób w jaki rodzice ją traktowali był zawsze inny niż mój. Ja po prostu dostrzegałem również wiele negatywnych cech jej charakteru, np. dążenie do celów za wszelką cenę, niedostrzeganie drugiego człowieka, pycha i stawianie siebie ponad innymi. Te cechy mi przeszkadzały i to mówiłem. A więc oceniałem negatywnie. Wydawało mi się, że jest to obiektywne.
"Niestety , bardzo kiepsko to wygląda .... więc staraj się - póki jeszcze cokolwiek możesz , no i szukaj "kowalskiego"
Co do Kowalskiego to jestem na 90% pewien że go nie ma. Nie mam możliwości tego sprawdzić. Telefon zablokowany, jak otworzyłem jej komputer to mi powiedziała, że ją kontroluję. A więc kolejny argument do teorii o przemocy psychicznej.


Na dzień dzisiejszy jedyne o czym myślę to jak się obronić przed fałszywym oskarżeniem o przemocy psychicznej. Jeśli dojdzie do rozprawy to czy żona jest w stanie to udowodnić? W jaki sposób skoro tej przemocy nie było, a to że ona czuje się ze mną źle i niewłaściwie się komunikujemy, to chyba nie powód oskarżenia o przemoc psychiczną?
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: santi »

Wczoraj przyjechała teściowa. Dowiedziałem się oczywiście dopiero rano. Oficjalnie po to aby popilnować córki. Nieoficjalnie pewnie ma to związek ze spotkaniem z Radcą Prawnym w sprawie planu wychowawczego dziecka i być może załatwiania jakichś innych formalności z mieszkaniem. Po mszy wieczornej powiedziałem jej, że finansując zakup mieszkania córce przyczynia się do nieszczęścia swojej jedynej wnuczki, która będzie się wychowywała się bez ojca. Rozmowa była nerwowa, oczywiście z kolejnym osądzeniem mnie, że to moja wina. Nie jestem zbyt szczęśliwy po tej rozmowie ale musiałem jej to powiedzieć.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: mare1966 »

Santi ,
Poczytaj sobie co podpada pod przemoc ( także psychiczną ) .
Zacznij od Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie .
( artykuły na stronach policji , mopsów wszelakich ,
organizacji praw ojca itp. )

Przemoc psychiczna w praktyce krajów lewackiej Europy ,
to często oręże do walki i z rodzicami i z przestarzałym
modelem rodziny ( walka z ciemiężycielami kobiet ) .
Oczywiście póki co w Polsce nie przybrało to
jeszcze takiej absurdalnej formy , tym niemniej
"przemoc psychiczna" to jeden z najbardziej popularnych
argumentów w sądzie .
W praktyce , nie sposób odeprzeć oskarżeń .

U ciebie nie trzeba się nawet wysilać .
Zadam ci w sadzie pytanie czy grzebałeś w jej komputerze .
Odpowiesz , że TAK .
.......... potem się jeszcze będziesz tłumaczył
i wyjdzie , że nawet sobie nie zdajesz sprawy ,
że to przemoc KONTROLOWANIE
itd.
- stawiasz na swoim kolejny element przemocy psychicznej
- prowincjonalna wieś czyli NEGATYWNE OCENIANIE
- KRYTYKOWANIE
itd. szkoda czasu na pisanie

Żona jest psychologiem , to ci taką listę wymaluje , że ci szczęka opadnie .

-------------------------------------------------------

Sam chciałeś rozwodu - żona wspomni o tym .
Jaka będzie teraz twoja wiarygodność ?
A jeszcze wspomnisz o załamaniu itd.
........... to nie nadajesz się do roli ojca
osobowość niestabilna itp.


----------------------------------------------------------
Kowalski .
Ile żona ma lat ?
Jest atrakcyjną kobietą ?
Uważasz , że zamierza żyć w celibacie do końca życia ?

Większość facetów prędzej uwierzy ,
że Ziemia jest płaska ,
niż w to , że żona może mieć kochanka .
( są tego liczne dowody na tym forum , poczytaj wątki )

========================================================

CO ROBIĆ .
Za wszelką cenę starać się łagodzić sprawę .
........... marne szanse
ale NIE MASZ LEPSZEGO WYJŚCIA .
Im sprawa zajdzie dalej tym będzie mniejsza szansa .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: mare1966 »

Za Ordo Iuris .

cytuję :
Przyczyną dramatu 12-latki była sprzeczka z mamą, która nie chciała zgodzić się na nieobecność córki w szkole. Zdesperowana nieposłuszeństwem dziecka kobieta chwyciła ją mocno za rękę i siłą wyciągnęła z łóżka. Mocny uścisk pozostawił zasinienie, które rozżalona Agata pokazała w szkole. Nauczyciele zawiadomili policję, co uruchomiło procedurę Niebieskie Karty i zainicjowało postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej.

Pomimo tego, że była to jednorazowa kłótnia, 12-latkę w trybie natychmiastowym, tuż przed Bożym Narodzeniem przeniesiono do domu dziecka. Dziewczynka wielokrotnie wysyłała do sądu listy z prośbą o powrót do domu. Jednak sędzia i urzędnicy przez cały rok zbywali to milczeniem.



Na szczęście ten "postęp" w Polsce ma szansę
nie zaistnieć , choć jego elementy wprowadzono już kilka lat temu ,
na sztandarach szczytnych celów .
Przykładem sztandarowym jest wykorzystywanie
procedury tzw. niebieskiej karty ,
często gęsto do pozbawiania ojców ich praw
do wychowywania dzieci .
Kartę można oczywiście założyć
także z powodów przemocy psychicznej .
Tu niczego nie trzeba nawet udowadniać .
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: santi »

Dzięki mare.

Co do przemocy psychicznej. Czy kobieta zawsze jest na wygranej pozycji? Przecież mężczyzna też ma sferę emocjonalną.
Z tego co napisałeś wynika, że w zasadzie nie mam żadnych szans jeśli dojdzie do sprawy sądowej. To jest strasznie niesprawiedliwe.

Ja mam jeszcze poza żoną-psychologiem teściową która pracowała całe życie w gminnym ośrodku pomocy społecznej więc zapewne "doradza" żonie odpowiednie działania.

Nie poszedłem na spotkanie z radcą prawnym w sprawie planu wychowawczego. Odpisałem, że nie jest to potrzebne i nie widzę celu i że jestem otwarty na spotkanie z mediatorem lub psychoterapeutą. Co bardzo dziwne, żona po powrocie, oznajmiła że była w kościele i się za mnie pomodliła. ZA MNIE! Podziękowałem i powiedziałem, że wreszcie coś dla mnie zrobiła. Odpowiedziała, że zrobiła to dla siebie. Nie rozumiem tego. Naszła mnie jednak taka myśl, że pomodliła się za mnie abym sobie dawał radę jak będziemy żyć oddzielnie.

Co do wiary w Boga - wierzy, chodzi do kościoła ale to powierzchowne, wyuczone w ramach tradycyjnej religijności, bez głębszej refleksji, rodzina tzw. ciepli katolicy, chodzą, wierzą, bo tak trzeba ale jak mówią wierzy się w Boga, a nie w księdza. W ogóle doszedłem do wniosku, że może właśnie spróbuję ukierunkować żonę na głębszą relację z Bogiem, może to coś zmieni. Macie pomysły jak to najskuteczniej zrobić? Modlić się ze mną nie chce. Wspólna msza w kościele od przypadku do przypadku i to tylko o tej godzinie jak jej pasuje i tylko w kościele Dominikanów. Wyjazd na rekolekcje nie wchodzi w grę. W ogóle nic co ze mną wspólnego nie wchodzi w grę:-) Ale może jakoś jestem w stanie ukierunkować ją na głębszą relację z Bogiem. Jak to zrobić?

Odnośnie Kowalskiego: Jak dostrzec czy żona może go mieć? Jak to sprawdzić?
Od ponad roku nie dostrzegam żadnych niepokojących sygnałów. Jak jestem w domu to wiem gdzie wychodzi, bo mi mówi. Wieczorami jest zawsze w domu. Telefon zablokowany i ciągle przy żonie ale pewnie dlatego żebym w nim nie "grzebał'. Nigdy nie dostrzegłem nawet jednej dwuznacznej sytuacji. Coś takiego by chyba wyszło po ponad roku? Sprawy łóżkowe - no cóż ja żyję w celibacie to i zapewne żona jest w stanie. Kobietom jest chyba łatwiej? Atrakcyjność. To względne. Przeciętna. Mi się podoba. Wiek 36 lat.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: mare1966 »

Santi ,
w sądach , mopsach , szkołach itd.
znaczna , znaczna większość to kobiety .
W niektórych sądach okręgowych nawet 100% to kobiety .
Często o specyficznym światopoglądzie .
W mopsach często .... facet to pijak , nierób i bije żonę .
Taki jest stereotyp .
I często owszem tak jest .
Tyle , że obrywa cała masa normalnych facetów "przy okazji" .
Ale udowodnić to - wiele zabiegów , nerwów i sił , czasu potrzeba .
....... o ile w ogóle się uda


Skoro żona jest osobą wierząca , to zawsze DUŻO LEPIEJ , niż gdyby nie była .
Wiele małżeństw tylko na tym fundamencie trwa do końca .

Natomiast , żona już prawie dobija 40
a to "ostatni dzwonek" na zmiany , czas na drugą młodość
bo jak nie teraz to kiedy ?
Taka bariera psychologiczna , podsumowanie życia itp.
( faceci też tak mają )
Nawet jeżeli na dziś nikogo nie ma
( w co wątpię )
to ma w myśli , w zamiarach przynajmniej .
Nie po to chce się ciebie pozbyć , aby pozostawać sama .

Oznaki zdrady ( albo przyszłej zdrady ) :
- osoba się zmienia , wygląd , bardziej dba o siebie , włosy zwłaszcza
nowe ciuchy , fitnesy itd.
- nowi znajomi , nowe otoczenie
- nowe poglądy , zainteresowania
- TELEFON ZAWSZE PRZY SOBIE ( w łazience też )
bardzo typowy objaw
- dłużej pracuje , robi zakupy itp.
- JEST WIERNA ( kochankowi ) czyli z tobą nie śpi
Kobieta jest ZAWSZE WIERNA ! ........... temu ostatniemu
- specyficzny język : nas już nie ma , wyprowadź się ,
daj mi czas na zastanowienie , no i łże jak z nut ,
że nikogo nie ma

Tym niemniej jak pisałem .
Nie masz wyjścia .
Próbuj się z nią ułożyć .
Może jakiś wspólny znajomy , znajoma , przyjaciółka .
Im ona dalej zabrnie tym mniejsze szanse .
To jest jak z kulą śniegową .
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: santi »

Żona się dzisiaj bez informacji wyprowadzila z mieszkania. Nie chce naprawy małżeństwa i nie chce wracać. Dowiedziałem sie jak wróciłem do pustego mieszkania. Proszę o modlitwę za moją córkę i opamiętanie sie żony.
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: Czarek »

Santi masz moją modlitwę.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: chore małżeństwo z żoną Psychologiem

Post autor: rak »

To, że wyprowadziła się nie powiadamiając Ciebie to wydaje Ci się może teraz straszne, ale pomyśl, czy być chciał mieć to zaplanowane (przeżywać wielokrotnie) i patrzeć, jak pakuje swoje rzeczy, dzielicie dobytek a później ona "radośnie" opuszcza Wasze gniazdo w poszukiwaniu większego szczęścia - nie wiem czy ta opcja nie jest bardziej bolesna.

Słabe w tym to, że miało to już z wyprzedzeniem przygotowane i to zapewne od dłuższego czasu, więc na spokojnie realizuje swoje. Dalsze kroki też pewnie ma już przygotowane...

Trzymaj się, to jeden z gorszych momentów.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ