Jeżeli mąż mi ślubował, to znaczy że z grubsza wiedział, o co biega we wspólnym mieszkaniu.rak pisze: ↑04 maja 2018, 10:04 o ile Marylka b. zgadzam się z Twoim ostatnim wpisem (z 22:30), o tyle do poniższego mam trochę zastrzeżeń:
zgadzam się do do treści, ale nie do przekazu.
Moim zdaniem nie można żądać szacunku od drugiej osoby, to też trochę jak tupanie dziecka nóżką (No dasz mi ten szacunek, czy nie, daj już, no, no ...). Decyzja czy szanuje się drugą osobę, jest integralną decyzją, próba jej wymuszenia (nawet w dobrej sprawie), może wzbudzić jedynie politowanie.
.....
Poza tym wydaje mi się, że też b. nieskutecznej w tej sytuacji. Dziecko podświadomie szanuje siłę, a próby jego wymuszenia pogardza, odpowiedź na pytanie: No dasz mi ten szacunek, czy nie może być nie, nie, nie, albo przekorny pomidor, pomidor, pomidor
I SZANOWANIU siebie nawzajem. Tak samo jak Ty oczekujesz uczciwości od żony w traktowaniu Ciebie, tak i żona oczekuje tego samego, bo wspólnie to sobie ślubowaliście.
Nie mam zamiaru tupać nóżką jak piszesz. Ja jestem żoną i matką. Uczciwie wykonuję swoje obowiazki, pracuje zawodowo, wychowuję dzieci i prowadzę dom. I mam prawo oczekiwać od męża szacunku, który objawia się wspieraniem mnie w prowadzeniu życia codziennego oraz względem mnie jako żony - uczciwością małżeńską.
Nie pozwolę sobie na to, żeby na moich oczach pisał ze smerfetkami i dobrze bawił się moim kosztem, moich dzieci - moich nerwów. Do czego to doprowadzi? Facet, który wie, że jego żona wie i chlipie po kątach i nic z tym nie robi?
Nie liczmy na cuda. Rozzuchwali się jeszcze bardziej. I coraz większe granice bedzie przekraczał skoro ta przekroczona uszła mu płazem. On już nie szanuje żony, chociaż różne kity może jej wciskać, żeby tylko nie wyrzuciła go z ciepłego gniazdka.
A ona?
Staje się wrakiem psychcznym. Czasem facet ma czelność mówić że to przez nią zdrada była. Jeżeli ona w to uwierzy - to przepada jako człowiek i kobieta. Bo jej wartość i samoocena spadła i długo się nie podniesie. A on? Ugrał to co chciał. Ma żonę w domu z depresją i jeszcze większy powód ucieczek do smerfetek, bo mu źle w domu.
Nie umiem przekazywać rak swoich przemyśleń w takiej formie, żeby wszystkim delikatnie wyjaśniać. Może przez to, że sama to przeżyłam.
Nie ma co zawijać w sreberka.
Prawda jest taka, że jak chłop chce to na oczywiste fakty będzie mówił POMIDOR, czyli do końca grał będzie głupa.
Wbrew pozorom to nie takie ograniczone osoby. To są bardzo przebiegłe i inteligentne stworzenia. Wiedzą jak zmanipulować zakręcuć okłamać a jeszcze na końcu - ofiarę z SIEBIE zrobić
Oczywiście panowie teraz mogą analogicznie odwrócić sytuację, bo tutaj nie ma podziału na płeć tylko nieuczciwych, nie mających skrupułów.
Reasumując - ja żądam szacunku od drugiej osoby. Zwłaszcza od męża i od dzieci. Sama daję całą siebie i oddałabym za nich moje życie.
Jeżeli szacunku nie ma - to to jest mój dom i TU panowały i zawsze będą panować takie reguły jakie wspólnie na początku ustaliliśmy. Nie zmienia się reguł w trakcie gry. Jeżeli coś szwankuje to możemy pogadać iść na terapię poszukać pomocy. Ale przy obupólnym szacunku. A jak jedno z drugiego wariata chce zrobić - to fora ze dwora! Nie ze mną te numery i nie w moim domu.
I jeszcze jedno....przez to, że nadal będzie się cicho siedziało i przymykało oczy i udawało nieświadomego - nie tylko nie odzyska się szacunku w oczach małżonka ale straci się go do samego siebie