I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Nirwanna »

tata999 pisze: 24 mar 2019, 20:23 Liczę, że każdy będzie mógł skorzystać z różnych wypowiedzi i ocen bez przymusu wyłonienia jednej jedynej oficjalnej ("uspołecznionej").
tata999, dlatego warto pisać od siebie, opisując własne doświadczenie i nie uogólniając. GosiaH właśnie o to apelowała.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: I co teraz?

Post autor: Wiedźmin »

tata999 pisze: 24 mar 2019, 20:23 [...] Sama napisałaś "to była już nasza praca ..." i to wcale nie potem, ale również przedtem. Wygląda na to, że zbieg otwarcia na "sprawdzenie" i miediacji były zbiegiem okoliczności. Gdyby nie Wasza chęć to moglibyście się dobrowolnie rozejść bez konkluzji, co najczęściej się zdarza w procesie mediacji. [...]
tata999 - zgoda - bez chęci i woli stron, to nawet 1000 mediacji niczego nie wniesie. Masz rację.

Ale chodzi tu o to czasem, aby wyrwać trochę dodatkowego czasu...
... i aby stworzyć przestrzeń do działania.

Relacje są dynamiczne i się zmieniają.

Jeśli jest dobry mediator - to jest przynajmniej przestrzeń na wzajemne (w miarę spokojne, bo moderowane) przedstawienie swoich racji - swojego podejścia i oczekiwań - czasami to ważne, kiedy małżonkowie już w ogóle nie są w stanie ze sobą rozmawiać.

Więc oczywiście - cudów pewnie bym nie oczekiwał - ale ze względu na zyskany dodatkowy czas oraz możliwość przeprowadzenia podstawowych ustaleń (dzieci, finanse...) - to jednak ja jestem "za" mediacjami.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: tata999 »

Wybacz za skrótową formę, bez ogródek - napisałeś, że jesteś za mediacjami. Rozumiem i cieszę się, że masz swoje zdanie. Jednakże argumentacji, tj. przedstawienia ciągu przyczyno-skutkowego prowadzącego do rzekomych korzyści z mediacji nie dostrzegam.

Odnosząc się do Nirwany: już napisałem, ze piszę przede wszystkim na podstawie własnych doświadczeń, a do tego ludzi z ognisk Sycharowych, rozwodników i rozwódek spoza Sycharu, adwokatów i sędziów. Temat mediacji zbadałem dogłębnie.

Chciałbym się mylić i życzyłbym sobie, żeby ktoś przedstawił jakiś miażdżący, czy przeważający argument na korzyść mediacji w sprawach rodzinnych. Moje zdanie jest takie, że są co do zasady bezskuteczne i beznadziejne, nieraz nawet szkodliwe.

Dlaczego tak zależy mi na tym, żeby wybrzmiało wydawałoby się takie niemedialne stanowisko przeciwko mediacjom. Otóż dlatego, że wyczuwam fałsz. Cała ta optymistyczna otoczka nad mediacjami jest pompowana (reklamowana) przez lobby/środowisko, które z tego żyje. Sąd kieruje na mediacje, często do z góry ustalonego mediatora (i tylko do tego można się wtedy udać), ten kosi ok. 400 zł za wizytę (a jeszcze więcej, jeśli z udziałem mecenasów dodatkowo), od razu zastrzega, żeby przygotować się na co najmniej kilka wizyt. Sąd, mediator, adwokat są z tego samego środowiska (prawniczego), zwykle z tej samej miejscowości, polecają się i wyznaczają nawzajem. (Mają nawet wspólne imprezy branżowe). W prywatnych rozmowach o mediacjach wypowiadają się niepochlebnie*. Z drugiej strony są naiwniacy gotowi złapać się każdej okazji, ale i każdej pustej obietnicy, żeby "wykorzystać wszystkie, choćby złudne szanse na ratowanie małżeństwa". Spójrzcie na najczęściej padający argument za mediacjami - pada właśnie to, że dają niby jakąś choćby drobną szansę (na magię). Powodowie najczęściej liczą na to, że może na mediacji uda się załatwić rozwód szybciej, łudząc się, ze to rozwiąże jakikolwiek problem. Czy dokładając do tego kolejny aspekt - czy widzi ktoś w takiej sytuacji miejsce na kompromis, jeśli stroną jest ktoś kto po chrześcijańsku chce "ratować małżeństwo"? Jedno chce szybko, drugie wcale rozwodu - gdzie po środku mogliby się spotkać? Czy dojdą do ugody, że rozwód będzie niepełny (np. 50%) w zamian za opóźnienie go o 2 miesiące? Mediator ma gotową kartkę do spisania warunków rozwodu, taki test wielokrotnego wyboru tj.
- z orzekaniem winy, czy bez,
- czy miejsce zamieszkania przy ojcu czy matce,
- ile kontaktów rodzica z dziećmi,
- jakie ograniczenie władzy rodzicielska nad dziećmi,
- ustalenia co do podziału majątku,
- itd.
Tam nie ma nic o warunkach na jakich małżeństwo miałoby być przedłużone. I na pewno nie należy traktować mediacji jako substytutu terapii małżeńskiej itp.

* na dowód polecam przeczytać sztampowe sformułowania w pozwach, że strony już próbowały się porozumieć, ale nic z tego nie wyszło. Dodatkowo robi się zagrywkę, że wysyła na początku do drugiej strony prośbę o mediację i czeka na odmowę lub brak odpowiedzi, co podniesione później w sądzie ma skrócić postępowanie właśnie o ten ewentualny, czasochłonny etap mediacji wyznaczonych przez sąd. Dodam jeszcze, że nie od jednego adwokata (a nawet sędziego) wiedzę na ten temat czerpałem.

Nie chcę, żeby powyższe wyglądało jak generalizowanie. Chcę przekazać opinię naprawdę wielu osób, nie tylko ja tak uważam. Zwracam uwagę, że dotyczy tylko spraw rodzinnych i nie innych, np. gospodarczych. W sprawach gospodarczych mediacje mają (inny) sens.

Konkluzja moja byłaby taka: nie być bezkrytycznym i mieć się na baczności, zwłaszcza będąc tak rozchwianym emocjonalnie, jak podczas kryzysów/rozwodów. To, że masz możliwość mediacji to nie znaczy, że na pewno w Twojej unikalnej sytuacji warto z niej skorzystać. Tak, jak to, że masz młotek to nie znaczy, że musisz go użyć, tym bardziej do odkręcania śruby.
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: czas »

GosiaH pisze: 24 mar 2019, 18:52
tata999 pisze: 23 mar 2019, 12:18
lena101 pisze:
Dorzucę mój kamyczek. Niestety u mnie było tak jak napisał Czas. Mediacja nie miała nic wspólnego z pojednaniem!! A ja naiwnie sadziłam,że jest jeszcze szansa na ratowanie małżeństwa, rodziny. Przykro mi to stwierdzić, ale Sąd nie stoi po stronie rodziny. Smutno mi,że nie miałam tyle szczęścia,żeby zobaczyć ten cień walki o rodzinę ze strony mediatora, sądu.
Pozdrawiam
Mediacje nie służą pojednaniu w sensie powrotu małżonków do siebie tylko spisaniu warunków rozwodu przy zastraszaniu, że przed sądem może być gorzej. Też byłem, też potwierdzam bezużyteczność mediacji w sprawach rodzinnych. Zupełny absurd. Chodzi tylko o to, żeby jedną stronę złamać. Oczywiście tę stronę, która "o dziwo traktuje małżonka jak niewolnika i nie chce pozwolić mu odejść, zbędnie przedłuża, angażuje świadków" itp. bzdury. Przy tak przeciwstawnych stanowiskach, jak u Sycharowiczów bywa, nie ma pola do mediacji. Uważam, że udział w mediacji sądowej w takich przypadkach są wyrazem braku miłości do samego siebie.
tata999, ja nie zgodzę się z tym, co napisałeś.
Zawsze na forum proponujemy jednak pisanie o naszych doświadczeniach a nie generalizowanie.
Gdybyś napisał, że ty miałeś takie odczucia, prędzej bym się zgodziła a tak ...

Ja napiszę jak u nas było - ja, w odpowiedzi na pozew męża, zaproponowałam mediacje.
Sąd nas skierował na rzeczone mediacje.
Trafiliśmy na mega mądrą osobę - słuchała każdego z osobna i prowadziła nas w dobrą stronę. Co przez to rozumiem - tłumaczyła to, co mówił mój mąż na mój język i odwrotnie. Wtedy pierwszy raz doszło do mnie jak bardzo nie umiem wypowiedzieć tego, co chcę by mąż to usłyszał (i odwrotnie).
Nam mediacje dały szansę na spojrzenie na siebie inaczej.
Dzięki nim, daliśmy sobie czas na "sprawdzenie" czy naprawdę damy radę być razem.
Potem to była już nasza praca ...
Przyznaję, że raczej wykorzystaliśmy ten czas dobrze - jesteśmy od ponad 4 lat znowu razem.
Oczywiście że tata 999 ma racja i Lena także. Mediacje to nie psycholog i poradnia małżeńska, gdzie dochodzi staranie o naprawę związku. Choć czasem i to zupełnie nie pomaga jak ludzie nie
chcą nic naprawiać. Zapewne wasz przypadek stał się taki bo nigdzie wcześniej nie podjeliscie ratunku dla związku, zapewne oboje nie chcieliście czegoś kończyć a jedynie nie potrafiliscie się dogadać. Niestety rola medistora jak sama nazwa wskazuje ma jedynie dogadać się dwojgu w sposob cywilizowany, w sytuacji jak dwoje nie potrafi. Dlaczego u nas pojawił się mediator? To proste bo żona złożyła papiery o saparacje a ja na nic nie wyrazalem zgody,a sąd jednoznacznie nie był w stanie ogłosić separacji. I dopiero mediacje, rozmowy przy uczestnictwie trzeciej osoby pokazały mi ze upór mój do niczego nie prowadzi. Pokazało mi to że zmuszam kogoś do życia że mną, kto już z tego zrezygnował. Mediacja pokazała mi tak naprawdę że nie mam prawa dysponowac kogoś życiem i najważniejsze co mi daje upór i trzymanie czegoś co i tak straciło blask. Mam żyć obok kobiety jaka przestała mnie już kochać? Dla mnie to straciło sens. Dlatego z mediacji wynioslem to co najważniejsze :czas dla synów, sprawy finansowe, wakacje, święta. A i tak z czasem wszystko zmieniło się totalnie bo to ja zostałem z synami mimo że separacja sądu mówiła inaczej. Kończąc mój wywód, dwoje ludzi musi mieć chęci na bycie razem i tylko wówczas można mówić o uratowanie małżeństwa i to mocne motywację ku temu. Bo znam wiele przypadków powrotow do siebie, a jednak po czasie znów się knocilo. Wniosek prosty jak powrót jest dojrzały to dbanie o związek będzie dojrzałe, jak powrót jest bo nagle brak koncepcji lub co nie wyszło to i dbałość o związek będzie do kitu
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

tata999 pisze: 24 mar 2019, 22:45 Temat mediacji zbadałem dogłębnie.
Przepraszam Tata999, ale jaka była metodologia tych Twoich badań?
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: tata999 »

jacek-sychar pisze: 25 mar 2019, 6:22
tata999 pisze: 24 mar 2019, 22:45 Temat mediacji zbadałem dogłębnie.
Przepraszam Tata999, ale jaka była metodologia tych Twoich badań?
Z tego, co napisałem wynika, że studium przypadku i wywiady. Jaką intencję ma Twój post?
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

tata999 pisze: 25 mar 2019, 6:36 Jaką intencję ma Twój post?
Dlaczego?
Gdyż Twój poprzedni post zabrzmiał bardzo autorytarnie.
Dlatego chciałem dowiedzieć się, jak "dogłębnie" zbadałeś temat. To może napisz na ilu przypadkach go badałeś i ile wywiadów dokonałeś. Chciałbym wiedzieć jak istotne statystycznie są Twoje badania.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: tata999 »

jacek-sychar pisze: 25 mar 2019, 7:36
tata999 pisze: 25 mar 2019, 6:36 Jaką intencję ma Twój post?
Dlaczego?
Gdyż Twój poprzedni post zabrzmiał bardzo autorytarnie.
Dlatego chciałem dowiedzieć się, jak "dogłębnie" zbadałeś temat. To może napisz na ilu przypadkach go badałeś i ile wywiadów dokonałeś. Chciałbym wiedzieć jak istotne statystycznie są Twoje badania.
Nie prowadzę rejestru.
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

Czyli Twoje badania są nieistotne statystycznie. :?

I po co było pisać o "gruntownych" badaniach.
Po prostu są to Twoje odczucia.
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: czas »

tata999 pisze: 24 mar 2019, 22:45 Tam nie ma nic o warunkach na jakich małżeństwo miałoby być przedłużone. I na pewno nie należy traktować mediacji jako substytutu terapii małżeńskiej itp.
Oczywiście masz wiele racji należy jeszcze dodać że wynikiem mediacji i jedyna forma jest ugoda. Ku czemu ma służyć ugoda? To proste, jest formą w wyniku czego ma powstac.
Czyli patrz przez kogo zostało to wyznaczone i ku czemu ma sluzyc:a tu oczywiście chodzi o rozwód lub separacja. Dodatkowo tak jak z sądem współpracują stali biegli tak samo są to stałe ośrodki mediacyjne. Mediacja się pojawia wówczas gdy dwoje ma odmienne zdania i sąd nie jest w stanie o zgromadzone dowody niczego orzec. Faktem jest że tonacy chwyta się nawet brzytwy, dlatego według pojęcia większości mediacja oddala nam widmo tego co ma nadejść lub ludzi y się że współmałżonka zmieni zdanie. Oczywiście ma szansę zmienić to zdanie ale musi tego chcieć sam. Czyli po raz kolejny napisze mediacja nie jest formą ratowania związku. Forma jedna i jedyna są poradnie małżeńskie gdzie terapeuci lub psycholodzy zajmują się forma uratowania związku, taki maja cel czyli poszukać przyczyny kryzysu, a mediator ma wypracować cywilizowany formę dogadania się w zakresie rozwodu lub separacji. Zresztą przykład na naszej mediacji mediator zadał pytanie czy zgadz się Pan z postualami żony i tego że chce ona separacji. Oczywiście odpowiedziałem nie, ja chce ratować nasze małżeństwo. A żona w tym momencie głośno powiedziała do mediatora. Przecież nie jesteśmy tu po to by niby coś tam naprawiać tylko dogadać się i ustalić kwestie jak doprowadzić do zamknięcia tematu z separacja. I co na to mediator tak wiem ma pani rację mediacje nie są po to by ratować związek ja tylko muszę znać zdanie obu stron. Czyli gdyby nadal trwało moje nie to kasy by jeszcze poszło morze.
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Blondynka55 »

Najlepszym lekarstwem na to wszystko było by pojednanie się skłóconych małżonków. Bo ta cała szarpaninia w Sądach to tylko jeden wielki stres dla obu stron.Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i może właśnie Okres Wielkiego Postu jest tym czasem dla każdego z nas ,aby odnaleźć siebie uwikłanego pośród tych ciemności .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: s zona »

U nas "mediatorem " byl adwokat mojego meza ,
ktory poprosil o rozmowe tel i przekonywal mnie o wycofanie wniosku i pogodzenie sie .." bo potem juz w sadzie z kazda rozprawa bedzie nam trudniej " ...
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Monti »

Praktyka mediacji jest różna, ale sąd kieruje sprawę do mediacji wtedy, gdy widzi szansę utrzymania małżeństwa. Przepis wprost mówi, że przedmiotem mediacji może być także pojednanie małżonków (i takie przypadki się zdarzają).
Wiadomo, że mediacja nie zastąpi terapii, bo inny jest jej cel. Ale nie ma co przekreślać tej instytucji. Dużo zależy od osoby mediatora.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

Niestety, nie przekonam się jak na razie o skuteczności mediacji, ponieważ mój mąż już w pozwie napisał, że nie wyraża na nie zgody. Potem potwierdził to w kolejnej odpowiedzi i teraz na sali sądowej...
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: czas »

Monti pisze: 25 mar 2019, 20:15 Praktyka mediacji jest różna, ale sąd kieruje sprawę do mediacji wtedy, gdy widzi szansę utrzymania małżeństwa. Przepis wprost mówi, że przedmiotem mediacji może być także pojednanie małżonków (i takie przypadki się zdarzają).
Wiadomo, że mediacja nie zastąpi terapii, bo inny jest jej cel. Ale nie ma co przekreślać tej instytucji. Dużo zależy od osoby mediatora.
Zastanawia mnie po co pisać takie rzeczy i wprowadzać ludzi w błąd. Ze stron specjalistów mediacyjnych. Należy pamiętać że mediacja nie ma zadania reaktywacji małżeństwa tylko jak najszybsze polubownie rozwiązanie dotyczące celu czyli rozwodu, separacji z ustaleniem wszystkich istotnych spraw rodzinnych, materialnych, gospodarczych. Tak że nie ma przepisów mówiących że mediacja to też jeden z celów czyli pojednanie. Jest dobrowolna czyli jak każdy może z niej zrezygnować w trakcie tak samo może zmienić zdanie na temat rozwodu czy separacji. Ale proceder mediacji nigdy nie powołuje się do ratowania związku bo to bzura
ODPOWIEDZ