I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Ja się wetnę mimo, że nie do mnie pytanie.
Ja walczyłam o męża i małżeństwo 2 lata odkąd weszlismy w ostry kryzys. Prosilam żeby szedl na terapie, sama weszlam we wspólnote, nasłuchałam sie tysiace audycji, zaliczylam zjazd psychiczny. Byliśmy razem na rekolekcjach, byliśmy za granica w Sanktuarium Maryjnym - miejscu cudów i nawróceń. Odmowiłam Pompejanke
I...na koniec dowiedziałam sie o zdradzie
Wtedy poczułam że zaliczyłam swoje dno. Że po ludzku co mogłam to zrobiłam. Że po prostu - przegrałam.
Czy zwolniłam się z przysięgi? Nie
Ale chciałam zbadać ważność zawartego małżenstwa. Gdyby okazało się, że jest nieważnie zawarte - nie czułabym sie zobowiazana.
Jednak - dopóki nie miałam tego w ręku - czulam się odpowiedzialna za jego zbawienie.
Natomiast musiałam odbudować siebie. Zajeta ratowaniem męża i małżeństwa - zaniedbałam siebie - dosłownie -fizycznie zdrowotnie i psychicznie.
A mąż? Zamówiłam za niego 30 mszy. Oddałam go niejako Bogu. Już nie miałam siły. Ja - kobieta walcząca - poddałam sie. I odeszłam.
Jednak.....nie dyskredytowałam go w oczach dzieci, zawsze mógł mieć z nimi kontakt. Czasem jak był u nas to mogł z dziećmi cos tam przygotować i wspólnie zjeść posiłek. Poczatkowo wychodziłam jak on był u nas.
Ale mialam takie przeświadczenie - że dopóki nie mam stwierdzonej nieważności - jestem jego żona a on moim mężem. A teraz to moge tylko za niego sie modlić. TYLKO? Czy AŻ?
Czasem nic innego nie można
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

marylka :
"Ale chciałam zbadać ważność zawartego małżenstwa. Gdyby okazało się, że jest nieważnie zawarte - nie czułabym sie zobowiazana.
Jednak - dopóki nie miałam tego w ręku - czulam się odpowiedzialna za jego zbawienie."

Czyli wychodzi , że zbawienie " męża ale niemęża" czyli "obcej" osoby
nie bardzo cię interesuje ?
Jaką masz pewność , że ludzki w końcu sąd biskupi
wyda prawdziwe postanowienie ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Nirwanna »

Mare, odpowiem nie za marylkę, ale za siebie, bo podobny punkt był w moim życiu.

Skąd pewność? Może stąd, że gdy modlę się o Ducha Świętego, to On przychodzi? Z wiary, że w Kościele Duch Święty
działa?
"Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą?" (Łk 11, 5-13)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Pantop »

Jakże mógłby nie wysłuchiwać nas Ten, który jest wszystkim we wszystkim - przecież to niedorzeczność.

Całkiem osobna kwestia to spełnienie prośby.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: zenia1780 »

Może zbyt mała jestem i za mało widziałam i doświadczyłam, ale jeszczemi sie nie zdarzyło, żeby Bóg mi nie spełnił prośby o danie Ducha Świętego do pomocy...
Co innego, jeśli proszę o własne chciejstwa...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: Pantop »

zenia1780 otworzyła niechcący/chcący furteczkę - ważną.
Spełni nam się tylko to czego NAPRAWDĘ chcemy.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

mare1966 pisze: 12 maja 2018, 22:51 marylka :

Jaką masz pewność , że ludzki w końcu sąd biskupi
wyda prawdziwe postanowienie ?
Tą pewność dał mi Jezus powierzając władzę ludziom na ziemi. I mówiac - COKOLWIEK ZWIĄŻESZ NA ZIEMI - BEDZIE ZWIĄZANE W NIEBIE. A COKOLWIEK ROZWIĄŻESZ NA ZIEMI - BEDZIE ROZWIAZANE W NIEBIE.
Jezus obdarzył swoich ludzi zaufaniem dając taką władzę. A Bog danego raz słowa nie cofa.
Stad moja pewnośc.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

A ja trochę nie w temacie...
Rozmawiałam dziś z przyjaciółką, która nie wiedziała co u mnie, bo długo nie kontaktowałyśmy się. Miała swoje problemy, zdrowotne i inne, wspierałam ją modlitwą, ale to raczej zamknięta osoba, więc nie narzucałam się jej swoją osobą. I po rozmowie z nią zgłupiałam.
Uważałam ją za osobę wierzącą, tak się deklaruje i w trakcie swoich problemów też widziałam, że bardziej zwróciła się do Boga. Rozmawiając wspierała i pocieszała, ale jak doszło do tematu rozwodu okazała zdziwienie dlaczego niby miałabym nie zgodzić się na rozwód? Po co utrudniać sobie i jemu? Przecież nie wiem co mnie w życiu spotka, może kogoś poznam itp.itd. Zdębiałam. I to nie jest jedyna wierząca i praktykująca osoba w moim otoczeniu, która ma właśnie takie poglądy. Poczułam się jakby to ze mną było coś nie tak.
Na dodatek pani psycholog na ostatnim spotkaniu zasugerowała mi, że od problemów tak jakby uciekam w religię... Ja raczej miałam wrażenie, że uciekłam od Boga i stąd problemy.
agaton
Posty: 35
Rejestracja: 30 lis 2017, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: agaton »

Smuteczku, tych dwóch rzeczywistości nie da się pogodzić. Są tacy którzy wierzą w nierozerwalność małżeństwa. tacy co wierzą wybiórczo, tacy co jak im wygodnie i tacy, którzy uważają, że to bzdura i średniowiecze.
Przyznam,że dopóki tutaj nie trafiłam, nie przywiązywałam wagi do statusu urzędowego, tzn traktowałam rozwód, jako mało istotny
szczegół stanu cywilnego, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością duchową; czyli myślałam, że to bez znaczenia czy jest orzeczony rozwód czy też nie, gdyż sakramentalnie małżeństwo nadal istnieje. Czytając Was zrozumiałam, że to jednak zmienia nieco postać rzeczy, nawet jeśli jeden z małżonków dotrzymuje wierności do końca.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

agaton
Ja się też nie zastanawiałam nigdy nad tym, bo mi się wydawało, że coś takiego w życiu mi się nie przydarzy. Wiedziałam tylko, że rozwód to konieczność w przypadku przemocy wobec żony, dzieci i również trochę oddzielałam te dwie rzeczywistości. I rozumiem, że ktoś może nie być do końca świadomym, że jesteśmy odpowiedzialni za zbawienie duszy męża/żony i przez wyrażenie zgody na rozwód robimy pierwszy krok przeciwko temu. Ale jak mi już któraś osoba z rzędu zaczyna "znajdziesz sobie lepszego" to ja mam ochotę zapytać "co ty mi proponujesz? Mam wybierać między Bogiem a facetem?" Ale to i tak by nie dotarło, więc już nic nie mówię. Człowiek jest tylko człowiekiem i upada, ale jest wolny i może wybierać. Wiadomo, że to kusi, po co być samotną do końca życia, a jeszcze pełne poparcie i "rozgrzeszenie" nawet wśród najbliższych. Tylko co mi z tego. Ja chcę Bożego Rozgrzeszenia a nie ludzkiego. Boli mnie, że tak myślą moi najbliżsi i mnie nie rozumieją mimo, że kochają i chcą wspierać. Ale pewnie wielu Sycharków już to przerabiało...
jacek-sychar

Re: I co teraz?

Post autor: jacek-sychar »

Smutek pisze: 13 maja 2018, 18:44 "znajdziesz sobie lepszego" ...
Boli mnie, że tak myślą moi najbliżsi i mnie nie rozumieją mimo, że kochają i chcą wspierać. Ale pewnie wielu Sycharków już to przerabiało...
Przerabiałem, ale po pewnym czasie przeszło. Jak rodzina i znajomi zobaczyli, że ja trwam w swoim postanowieniu, to rozmowy się skończyły.
agaton
Posty: 35
Rejestracja: 30 lis 2017, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: agaton »

Ja podobnie, nigdy nie interesowałam się sprawami rozwodowymi a kto wie,co teraz przede mną.
Tak sobie myślę że 45+ uchroni mnie w razie czego od takich "dobrych" porad, chociaż raz wiek będzie moim sprzymierzeńcem :p
Myślę, że jak pisze Jacek, po jakimś czasie ludzie odpuszczą i przestaną gadać.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

agaton ja 40+ 🙂
Nie wiem tylko jak zniosę to "serdeczne pożałowanie" typu: biedna, nie dość że dzieci nie ma to jeszcze ją chłop zostawił, pewnie przez to...
Przerabiałam już na własnej skórze temat dzieci i przewinęło się tego trochę, począwszy od nieświadomego i niezłośliwego zatroskania, aż po złośliwe szpile. Bolało i jedno i drugie, niestety. A tyle jeszcze przede mną....
agaton
Posty: 35
Rejestracja: 30 lis 2017, 22:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: agaton »

Smutku, trzeba się uodpornić na ludzkie gadanie. Nieskromnie powiem,że nie mam z tym problemu, bo wiem, że zawsze znajdzie się ktoś kto powie albo da inaczej do zrozumienia, co o nas myśli- no i ma takie prawo, a ja nie mogę się tym przejmować. Chwilę może ukłuje a potem trzeba szybciutko zapomnieć.; a jak coś jest bardzo dotkliwe, to staram się oddać to Jezusowi...działa :)
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

Dziękuję agaton.
To cenna rada,na przyszłość. Trzeba być gotowym na niejedno, bo wybieramy niełatwą drogę, a co na tej drodze będzie, wie tylko Bóg.
ODPOWIEDZ