I co teraz?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

rak
Faktycznie, radykalne odcięcie "matkowania" nie jest chyba rozsądne, zwłaszcza, że naprawdę martwię się o niego.
Kłopot w tej rozmowie będzie taki, że jakiekolwiek zarzuty czy próby z mojej strony on traktuje jak stawianie go pod ścianą, czyt. czyli mam się wyprowadzić?! Nie słucha tego co ja mówię tylko tego co, nie wiem, wyobraża sobie że słyszy? Tak jakbyś na każde Twoje pytanie słyszał odpowiedź "pomidor". Nie wiem dlaczego dla niego wszystko sprowadza się do tego, że ja chcę jego wyprowadzki, jego pieniędzy, jego krzywdy, chociaż wcale tak nie jest i wielokrotnie to podkreślałam. W końcu przestałam i jak dochodziło do jakichś dyskusji stwierdzałam tylko, że nie zmieniłam zdania w żadnej kwestii.
Dla niego po prostu każde moje słowo będzie oznaczało, że chcę nim rządzić i stawiać warunki.
Co do tego jak odkryłam sprawę, przeglądanie komórki. On się domyśli. Dla niego kwestia prywatności jest bardzo ważna, a jeszcze dodatkowo fakt, że na początku kryzysu obiecałam mu tego nie robić. Jeśli przez ostatni czas nie poruszałam tego tematu, a teraz nagle tak, a on zwykle wszystko kasował, ale wczoraj zapomniał, to żebym nie wiem jak ogólnikowo to stwierdziła to przecież doda dwa do dwóch. Jeśli zaś zamiast stwierdzenia zadam pytanie, to albo skłamie, albo uzna że nie musi na nie odpowiadać, bo to nie moja sprawa.
I żeby była jasność, ja wiem, że macie rację. Ale czy ta rozmowa nie daje sygnału: jeśli chcesz tu mieszkać to wybieraj. I to będzie moim zdaniem dla niego równoznaczne z tym, że go wyrzucam jeśli nie spełni moich warunków, czyli jestem niewiarygodna, bo twierdziłam od początku, że go stąd nie wyrzucę. I wiem, że tak naprawdę to "wyrzucenie" byłoby konsekwencją jego wyboru, a więc jego decyzją, ale szczerze, to wątpię, żeby tak to zrozumiał. Prościej mu będzie stwierdzić, że go wywalam.
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Camilaa »

Smutek pisze: 03 maja 2018, 15:07 Camilaa
, że na mojego męża bardziej działała w pewnych sytuacjach moja otwartość, a nie obojętność.
Otwartość tak ale jak maz cos zaczyna bo jak ja to tylko mnie ignoruje. Dzis np jakos mnie tak poniosło Żeby go zagadać to się spojrzal jak na wariatke ale juz się tym nie przejmuje bo bym musiała sie zamknac w cztetech ścianach i wogle nie wychodzić i się nie odzywać.u mnie za to dziala stanowcze mówienie czego ja chce albo planuje oczywiście w pelnej wolności jak on nie chce to nie... ale wiem że jedynie to działa. Wymaga jedynie konsekwencji ode mnie i pokazania ze jak on nie chce to ja i tak dam sobie radę dążąc do celu.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

Camilaa
Generalnie, patrząc na listę Zerty, to nie ma co wychodzić z inicjatywą. U mnie ta otwartość jest w momencie kiedy z jego strony pojawia się jakieś pozytywne działanie, słowa. Na negatywy albo nie reaguję, albo spokojnie się z nimi nie zgadzam. Być może nadal to jest za dużo, być może powinnam się odciąć zupełnie, ale pozytywne rezultaty zauważyłam przy takich właśnie sytuacjach. Przy czym ja do nich nie dążę. Jeśli się pojawiają to je po prostu wykorzystuję. Mimo wszystko i tak nie wiem czy dobrze robię...
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: rak »

Smutek pisze: 03 maja 2018, 16:15 Nie słucha tego co ja mówię tylko tego co, nie wiem, wyobraża sobie że słyszy? Tak jakbyś na każde Twoje pytanie słyszał odpowiedź "pomidor". Nie wiem dlaczego dla niego wszystko sprowadza się do tego, że ja chcę jego wyprowadzki, jego pieniędzy, jego krzywdy, chociaż wcale tak nie jest i wielokrotnie to podkreślałam. W końcu przestałam i jak dochodziło do jakichś dyskusji stwierdzałam tylko, że nie zmieniłam zdania w żadnej kwestii.
Smutek, to jest po prostu manipulacja (szantaż), albo duptanie dziecka nóżką ... Zabawa będzie kontynuowana dopóki jest przyjemnie, albo przeszkody nie są zbyt silne (przeszkody można pomniejszyć np. poprzez podatność na wspomniany szantaż). Osoba, która nigdy nie doświadczyła poważnych i negatywnych konsekwencji swoich akcji nie ma motywacji, żeby dojrzeć, bo po co? bawić się jest przecież fajnie...
Zabawa kończy się, jak dziecko zaczyna zauważać drobne przeszkody i musi się do nich ustosunkować, bo nie ma sposobu uciec w inną zabawę. Dorosłe dziecko zawsze może uciec, zasłaniająć się, że jest dorosłym i ma prawo do wielu rzeczy, w tym swojej niezależności, co już samo w sobie jest trochę nieodpowiedzialne. Często stosuje tutaj manipulacje, nie dlatego że powody są słuszne, ale jakkolwiek uzasadniają możliwość zabawy i oddalają odpowiedzialność.
Najlepszym lekarstwem na manipulacje, jest stanięcie w prawdzie, tylko to też nie jest takie proste. Dobra manipulacja ma w sobie dużo prawdy, bo ta na pewnym poziomie zawsze przemawia lepiej od kłamstwa, np. Problemem nie jest, że flirtuje, ale że nie masz do mnie zaufania i grzebiesz w mojej komórce. Odsłanianie manioulacji jest b. trudne (przykładowy pomidor ;) ) i za każdym razie trzeba schodzić poziom niżej, co motywuje takie podejście.
Manipulatorzy będą po czasie wykorzystywać umiejętnie Twoje argumenty przeciwko Tobie, więc trzeba nawet zejść kilka poziomów niżej, no ale w końcu zabawa się kończy, bo już nie ma gdzie uciec...
Myślę, że dobrze kombinujesz co zrobić, tylko, że nawet jakbyś robiła tylko właściwe rzeczy (a moim zdaniem tu się nie da, przyzwyczailiście się do takiego układu i wspieracie go na wiele też nieświadomych sposobów), to i tak to potrwa wiele miesięcy jeśli obędzie się bez większych wtop po drodze...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Camilaa »

Z męża strony nie mozna byc niczego pewnym w końcu zyje w kłamstwie...
Ale TY musisz byc pewna tego co Ty chcesz
Przemodlic i sie tego trzymac
Bo inaczej mozna zwariować...
Czasem mnie tak nachodzi coby mu nawrzucac ale wtedy wychodze z domu i wracam jak mi przechodzi...
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Camilaa »

rak pisze: 03 maja 2018, 18:16 Odsłanianie manioulacji jest b. trudne (przykładowy pomidor ;) ) i za każdym razie trzeba schodzić poziom niżej, co motywuje takie podejście.
Manipulatorzy będą po czasie wykorzystywać umiejętnie Twoje argumenty przeciwko Tobie, więc trzeba nawet zejść kilka poziomów niżej, no ale w końcu zabawa się kończy, bo już nie ma gdzie uciec...
Rak na czym wg Ciebie polega odslanianie manipulacji?
Bo u mojego męża pokazywamie prawdy to nigdy nie dzialalo wobec jego manipulacji
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

rak
W głębi serca wiem, że ten stan nie może trwać wiecznie, że to trochę chowanie głowy w piasek, ale musiałam spróbować. Właściwie to na plus w jego zachowaniu drgnęło dopiero jakieś 2-3 tygodnie i to są drobiazgi, ale wcześniej nie było nawet tych drobiazgów. Tyle, że to jest tak trochę na zasadzie krok do przodu dwa do tyłu. Kiedy zrobi lub powie coś "dobrego" to mogę być pewna, że jeszcze w tym samym dniu jakby się ocknie, na zasadzie "kurde przecież miałem być świnią" i dostanę obuchem w głowę jakimś raniącym hasłem.
Wiem, że nie reagując daję przyzwolenie, ale reagując wpycham go ewidentnie już w ramiona kowalskiej. Tak źle i tak niedobrze.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Nieprawda. Nie wpychasz go TY w ramiona kowalskiej! On i tak zrobi co będzie chciał. A Ty jedynie reagując pokażesz mu że nie jesteś ślepa i że żądasz szacunku dla Ciebie jako sakramentalnej żony!
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

marylka dlaczego ja tego nie czuję w środku? Czy jestem tchórzem? Przecież wiem, że nie mogę tak funkcjonować cały czas....
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: marylka »

Smutku.....czego nie czujesz w środku? Że Cię co rusz rani Twój mąż? Ktoś kto kiedyś ślubował że Cię będzie kochał? A kto co rusz sobie lekceważy Twoje uczucia? Nie czujesz że nie jest w porządku wobec Ciebie? Nie czujesz, że miał Cię wspierać a stałaś się jego parasolem do "róbta co chceta" ona i tak mi nic nie powie bo jej zagrożę że się wyprowadzę i będzie siedziała cicho?
Nie czujesz tego?
Nie czujesz, że żona to kto inny niż matka?
A Twoją rolą jest BYCIE ŻONĄ?
Czego się boisz? Dlaczego? Że odejdzie? Nie widzisz, że już dawno odszedł od Ciebie? Cały czas Cię okłamuje! Nie widzisz że zapewniasz mu czysty wyprany i ugotowany byt? Kto by z takiego układu chciał odejść? Jest mi ciepło, nie jestem głodny i mogę pod pierzynką pisać ze smerfetką a jak mi żona coś powie, to ją oskarżę że w moją prywatność się wcina i zmarszczę nosek, a ona się wystraszy, przeprosi że mój tel oglądała. A ja bèdę obrażony...zagrożę, że odejdę....
Dziewczyno! Ty tego nie widzisz, że to ON powinien Ci się wytłumaczyć, przeprosić i błąd naprawić, żeby Ci zadośćuczynić. Naprawdę tego nie czujesz?????
No to może napisz mi Smutku.....jak TY widzisz swoją rolę jako żona..... bo ja widzę, że TY już SAMA PRZED SOBĄ usprawiedliwiasz męża. Że źle uczyniłaś, że komórkę przejrzałaś...że już było ciut lepiej i teraz TY(!!!!!) możesz to zepsuć mówiąc mu. Czy Ty uważasz, że w ten sposób szanujesz siebie?
Jeśli nie - to dlaczego mąż miałby Cię szanować skoro Ty sama tego sobie nie robisz?
I jeszcze jedno. Dla jasności -ja też bym narazie nic nie mówiła, że wiem. Tylko zebrała więcej dowodów. Jeśli facet jest bez skrupułów i potrafi pod nasem żony tak flirtować i kłamać w oczy to może się okazać że i skrupułów może nie mieć przed sądem - zaprzeczając wszystkiemu i jeszcze może żądać od Ciebie alimentów. Nie trzeba tych dowodów używać. Ale warto je mieć. W razie czego żeby sobie nie myślał, że jest taki cwany.
Piszę Ci to wszystko dlatego, że widzę, że jesteś bardzo dobrą, wrażliwą i wartościową dziewczyną. I chcę Ci pomóc i powiedzieć Ci, żeby to dotarło do Ciebie ON NIE ZASŁUGUJE NA CIEBIE!
Cały czas Cię poniża, oszukuje, kręci Tobą, rodzicami, grozi, że się zabije i straszy wszystkich - psychicznie Was omamił i...bawi się w najlepsze!
Smutku - spójrz PRAWDZIE w oczy i NIE BÓJ SIĘ! Twój mąż ma dojrzeć przy Tobie. A w takich warunkach jakie mu zapewniasz - tego NIE ZROBI!
Tylko TY wysiądziesz psychicznie, a on będzie się dobrze miał. Porozmawiaj z kimś w realu. Ksiądz psycholog przyjaciel...niech Ci pomoże rozeznać sytuację. Nie zostawiaj tak tego. Nie zostawaj sama.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: mare1966 »

Bo boisz się wyjść poza "strefę komfortu" ,
strefę tego nad czym masz kontrolę , co znasz .

Po 40 latach spędzonych w więzieniu i odbytej karze ,
skazany nie ma ochoty już opuścić celi .
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: Smutek »

marylka, mare 1966
To wszystko smutna prawda co piszecie. I sama to sobie zrobilam, pozwoliłam na to. Porozmawiam z nim i niech się dzieje, ale pójdę za radą marylki, spróbuję zebrać dowody. Tyle, że on wszystko kasuje, a to że teraz coś zostawił to przypadek. Na pewno już to skasował. Myślałam, że zdjęcie zrobię tych wiadomości, ale wtedy tak mi się ręce trzęsły, że ledwo tę jego komórkę utrzymałam.
Dziękuję Wam, że mi oczy otwieracie. On musi wiedzieć, że ja wiem. Jak głupia cieszyłam się z ochłapów, które mi rzucał. Dla naszego psa miał więcej czułości niż dla mnie. Nie tylko on musi stanąć w prawdzie. Przede wszystkim ja muszę stanąć w prawdzie tej sytuacji...
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: rak »

o ile Marylka b. zgadzam się z Twoim ostatnim wpisem (z 22:30), o tyle do poniższego mam trochę zastrzeżeń:
marylka pisze: 03 maja 2018, 20:27 A Ty jedynie reagując pokażesz mu że nie jesteś ślepa i że żądasz szacunku dla Ciebie jako sakramentalnej żony!
zgadzam się do do treści, ale nie do przekazu.
Moim zdaniem nie można żądać szacunku od drugiej osoby, to też trochę jak tupanie dziecka nóżką (No dasz mi ten szacunek, czy nie, daj już, no, no ...). Decyzja czy szanuje się drugą osobę, jest integralną decyzją, próba jej wymuszenia (nawet w dobrej sprawie), może wzbudzić jedynie politowanie. Nie twierdzę, że należy akceptować brak szacunku, ale czym innym jest stawianie w razie jego braku granic sobie (sama zmienie swoje zachowanie i sposób reakcji) a czym innym próba jego siłowego przywrócenia, to ostatnie to też jest odmiana manilpulacji...
Poza tym wydaje mi się, że też b. nieskutecznej w tej sytuacji. Dziecko podświadomie szanuje siłę, a próby jego wymuszenia pogardza, odpowiedź na pytanie: No dasz mi ten szacunek, czy nie może być nie, nie, nie, albo przekorny pomidor, pomidor, pomidor
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co teraz?

Post autor: rak »

Camilaa pisze: 03 maja 2018, 18:47 Rak na czym wg Ciebie polega odslanianie manipulacji?
Bo u mojego męża pokazywamie prawdy to nigdy nie dzialalo wobec jego manipulacji
Problem jest w tym, że prawda w przypadku manipulacji rzadko działa wprost...

Ale od początku, nie ma moim zdaniem jednego sposobu na odsłanianie manipulacji. Zanim jeszcze przejdziemy do "sposobów" warto zastanowić się nad poniższymi sprawami.
Pierwszy aspekt to jest ocena zachowania, jego motywacji, i stwierdzenie czy naprawdę jest to manipulacja, czy tylko w moim odbiorze (mąż Smutki też może się czuć poddany manipulacji, np. jej "wymuszaniem" miłości, ograniczaniem wolności, itd...). Wbrew pozorom to nie jest takie proste, bo czasami sami nie jesteśmy świadomi jak bezwiednie manipulujemy innmi w celu uzyskania jakiś korzyści, albo czujemy się "zmanipulowani" jak coś nie idzie po naszej myśli...
Druga sprawa to człowiek, który manipuluje. Jeśli robi to świadomie, celowo i długotrwale widząc wszystkie zalety i wady tego postępowania, to zupełnie inna patologia i pominę ją w dalszych rozważaniach, bo "odłanianie" manipulacji nie ma tu najmniejszego sensu...
Jeśli zaś robi to nieświadomie i często w dobrej wierze, tu jest spora przestrzeń do pracy. Praca na może między innymi polegać na próbie zrozumienia i uświadomienia mu mechanizmów, które nim nieświadomie kierują, a które często bierze za dobrą monetę. Każdy z nas stosuje swoiste skróty w życiu, sytuacje dnia codziennego są w pewnym stopniu powtarzalne i to wyrobione nawyki i postawy decydują jak się w nich zachowamy. Wstawając rano nie zastanawiamy się jak się podnieść, ile kroków trzeba zrobić do łazienki, jakie operacje są wymagane, żeby posmarować masłem kromkę chleba - wszystko to już robimy automatycznie (ale kiedyś się tego musieliśmy nauczyć). Podobnie są "zaprogramowane" nasze relacji z innymi ludźmi, powtarzamy to do czego się przyzwyczailiśmy i co jest dla nas wygodne. Oczywiście można do zmienić, ale najpierw musi być przeszkoda w poprzednim podejściu, później motywacja, a później dłuższy okres czasu kiedy będziemy utrwalali nową postawę.
I teraz jak odwrócimy proces na manipulację, to widzimy, że człowiek automatycznie reaguje złością jak jego prawo do prywatności jest łamane. Tak to widzi o trudno się dziwić, bo z takim twierdzeniem też byśmy się zgodzili. Czego nie widzi, że przyswoił sobie mechanizm, żeby reagować złością w każdej sytuacji, kiedy ktoś kończy jego zabawę, wymaga odpowiedzialności, bo narusza wolność innych osób. Sytuację tą utrwalił wielokrotnie w swoim życiu i generalnie mechanizm działał, więc go z sukcesem kontynuuje. Sam sobie z tego raczej nie zda sprawy, bo oznaczało by to koniec wygody, więc mechanizm sam się będzie tutaj bronił. Idąc jeszcze głębiej dla tego człowiek największą wartością wyrobioną w czasie dzieciństwa może być .. on sam, był pępkiem świata, nikt mu specjalnie nie stawiał żadnych wymagań, nie wymagał odpowiedzialności za jego akcje i nie stosował konsekwencji. Więc to mocno "usprawiedliwia" jego złość jak ktoś mu czegoś zabrania, jakim prawem ma do tego prawo, łamie największą wartość jaką się kieruję w życiu (oczywiście sam tego nigdy nie stwierdzi).
Sposobem może być na przykład uświadamianie kolejnych "poziomów" i ich uwarunkowań, ale kruczek tutaj twi w sposobie, bo to nigdy nie zadziała wprost... (podejście wprost jest tak mocno obudowane i usprawiedliwione, że przez tą barykadę raczej nie da się przebrnąć, trzeba szukać bocznych dróżek). Dość ciekawie jest to przedstawione w filmie "Incepcja", tylko tam podstawowym celem była właśnie manipulacja, a nie jej odkrycie...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: I co teraz?

Post autor: sasanka »

Brawo Marylka napisałaś poruszający i bardzo prawdziwy post. Myślę, że tego czasami potrzeba aby krzywdzona osoba mogła zacząć się bronić.
ODPOWIEDZ