Strona 41 z 57

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 22:59
autor: Smutek
Samoa dziękuję Kochana.
Wierzę, że będzie lepiej. Musi być. To wszystko nie mogło być nadaremne. Tylko teraz tak strasznie źle...

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 23:03
autor: marylka
Ja też napiszę Smutku....podobnie jak Samoa..i Ty....Ty znalazłaś dowód zdrady...ja też...
I niezależnie od tego jaka jest prawda - to żyć się nie chce. Serce pęka, że człowiek z którym dzielisz życie - tak ogromnie zranił i zdradził.
I u mnie ta noc to było dno...

Dopiero później zrozumiałam....chyba już i Bóg nie mógł na to patrzeć....jak mnie traktował...prawda jest taka, że mąż Twój jest chory i uzależniony - pisałam Ci niedawno o tym.
I cokolwiek on ze sobą zrobi - czy sie bedzie leczył czy nie - Ty chociaż tego nie dostrzegasz - zostałaś odsunięta od horroru, jakim jest patrzenie jak pogrąża się w nałogu a Ty z bezsilności nie wiesz co robić.
Mam wiarę, że niedługo spojrzysz na to z dystansem i podziękujesz Bogu, że Cię wysłuchał, chociaż może dzisiaj tego tak nie odbierasz. Bo prosiłaś o pomoc. I widocznie taka forma pomocy jest Ci potrzebna.
Oddaj siebie i meża Bogu.
Zobaczysz - niedługo poczujesz ulge, że już nie jesteś w środku tego dramatu a Twoje noce nie kończą się kłótniami. I chociaż są samotne to przynajmniej spokojne.
I jeszcze jedno....my po 2 latach zamieszkaliśmy z powrotem.....ale już umiałam być zdecydowana i jasno i wyraźnie mówić jakie są reguły przy wspólnym mieszkaniu ze mną.
I wiesz....nie wiesz jaki bedzie finał u Ciebie.
Bóg ma dla każdego niepowtarzalny happy end. Jaki konkretnie? Żyj!
Dowiesz się niedługo. Cierpliwości...
Zaufaj.....
Przytulam

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 23:08
autor: Smutek
Poradźcie mi jeszcze, czy przyjmować jego pomoc po wyprowadzce, odwiedzać teściów jeśli będą zapraszali na jakieś okazje czy święta?
Nie wiem co robić z tym, czy odciąć się zupełnie czy podtrzymywać kontakt jeśli inicjatywa wyjdzie z tamtej strony? Sama nie chcę o nic prosić.

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 23:12
autor: Angela
Brak słów, by opisać rozpacz. Brak słów, by pocieszyć, gdy umiera nadzieja. Niech Pan Jezus ucałuje Cię na dobranoc.
Masz moją modlitwę.

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 23:40
autor: Smutek
Dziękuję Angela.
Bóg zapłać za Twoją modlitwę.

Re: I co teraz?

: 28 maja 2018, 23:58
autor: edit1779
kochany Smutku.
mnie było dužo trudniej kiedy przyjmowałam pomoc i za każdym razem od nowa się uwieszałam co prowadziło do ponownego cierpienia. ale nie umiałam inaczej. nie potrafiłam tak definitywnie zerwać kontaktów. robiąc to stopniowo jakoś mniej mnie boli. łatwiej przychodzi mi zaakceptowanie całej sytuacji rozłąki. najważniejsze, nie rezygnuj z psychologa jeśli jest naprawdę dobry pomoże Ci przez to przejść. najgorzej było kiedy kisiłam uczucia w sobie i nie dawałam im wypłynąć na powierzchnię.
jestem z Tobą w modlitwie🙏

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 0:15
autor: Lawendowa
Przytulam i otulam modlitwą
Smutek pisze: 28 maja 2018, 23:08 Poradźcie mi jeszcze, czy przyjmować jego pomoc po wyprowadzce, odwiedzać teściów jeśli będą zapraszali na jakieś okazje czy święta?
Nie wiem co robić z tym, czy odciąć się zupełnie czy podtrzymywać kontakt jeśli inicjatywa wyjdzie z tamtej strony? Sama nie chcę o nic prosić.
Poczekaj, nie musisz już teraz, dzisiaj, o tym decydować.
Zaopiekuj się sobą, wypłacz się ile trzeba (byle nie za długo), wygadaj, otrzyj łzy i... zacznij żyć. Są na pewno jacyś ludzie, którzy mogą być teraz oparciem dla Ciebie, więc korzystaj z ich wsparcia.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 2:05
autor: agaton
Smutek pisze: 28 maja 2018, 23:08 Poradźcie mi jeszcze, czy przyjmować jego pomoc po wyprowadzce, odwiedzać teściów jeśli będą zapraszali na jakieś okazje czy święta?
Nie wiem co robić z tym, czy odciąć się zupełnie czy podtrzymywać kontakt jeśli inicjatywa wyjdzie z tamtej strony? Sama nie chcę o nic prosić.
Smuteczku,nie zamartwiaj się tym ,co będzie. Dosyć biedy ma dzisiejszy dzień; pozwól sobie na przeżycie tego bólu i smutku który dzisiaj czujesz, który pewnie wydaje się nie mieć końca.
O tamtych sprawach pomyślisz później, bo w tej chwili i tak nie wiesz, jak to się wszystko potoczy.....każdy scenariusz jest możliwy.
Przytulam, obiecuję modlitwę i nie zapominaj,że Twój Anioł Stróż jest zawsze przy Tobie a dzisiaj na pewno szczególnie blisko.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 5:34
autor: Smutek
Dziękuję Lawendowa.
Pierwsza "okazja" już za chwilę, bo teściowie zapraszali na obiad w Boże Ciało, ale to było przed jego wyprowadzką. Może niepotrzebnie się zastanawiam, ale mąż wspomniał podczas tej rozmowy z moim płaczem, że oni się pytali czy ja teraz będę na ten obiad chciała przyjść wobec takiej sytuacji.
Boże, jak źle było się teraz obudzić i uświadomić co się dzieje. Jak ciężko będzie w pracy rozmawiać "normalnie" z koleżankami, które nie wiedzą i jak trudno będzie wrócić po pracy do tej pustki.
Dałam mężowi nasze ślubne zdjęcie jak wychodził, może to głupie było, może wyrzuci, albo przysypie gratami, a może kiedyś spojrzy na niego i się zastanowi co zrobił.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 8:02
autor: jacek-sychar
Smutek

Ja na początku miałem kontakt i z rodziną żony i z jej lub wspólnymi znajomymi. Ale z czasem się to zmieniło. I nie był to tylko mój wybór. To oni nie wiedzieli, jak się zachować, więc wolałem nie narażać ich na trudne sytuacje.
Rozmawiam obecnie tylko z jedną siostrą żony. Wszystko jej płynne. Może rób tylko to, co nie sprawia Tobie bólu.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 9:42
autor: Camilaa
Smutku Jacek ma rację
Ja na początku chciałam sama uciec i zerwać kontakt z rodziną męża. A teraz myślę dlaczego? Mąż ma dużą rodzinę i większość jest przychylna NAM , zobaczymy jak będzie później po ewentualnym rozejsciu ale staram się rozeznac i wsluchac w wolę Boga
Nie robię nic na siłę czy z zemsty przeciez ,Ty pewnie również a jak się te kontakty uloza to się i tak okaże zs jskis czas.
Wsluchaj się mocno w swoje potrzeby i broń dobra a omijaj zło i zlosc...

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 9:56
autor: Smutek
agaton, Jacku, dzięki za modlitwę i wsparcie.
Wiem, że muszę podreperować siebie. Mam parę dobrych koleżanek, z którymi ograniczyłam kontakty przez to co się działo, martwią się, myślą że się pogniewałam na nie. Muszę powoli się pozbierać. Ciągle oglądałam się na męża, co on czuje, jak zareaguje, żeby ludzie źle o nim nie myśleli. To naprawdę chore. Tak jak bym wycofała się z życia, nie wiem co lubię, nie znam siebie.
Mój mąż się nie zmieni, dopóki Bóg tego nie zechce. Wskoczył w znajome, dobre środowisko. Teściowie układają wszystko pod niego, teść udostępnia pokój itp., chociaż wcześniej mowy o tym nie było. To on powinien się dostosować do nich, a tu jest jak zwykle, wszystko kręci się koło niego, jaka więc motywacja do zmiany? Żadna. Dalej jest dobrze.
Żałuję mojej wczorajszej z nim rozmowy, tego że płakałam, ale czasu już nie cofnę. Trudno.
Muszę to teraz jakoś przejść. Nie wiem jak, ale z Bogiem dam radę.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 9:58
autor: Smutek
Czy robić rozdzielność majątkową...
Rodzice mi wiercą dziurę w brzuchu, bo się obawiają. Ja nie chciałam, bo mi się z rozwodem kojarzy, nie wiem...

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 10:31
autor: Poraniona
Smuteczku, ja zrobiłam rozdzielność majątkową jeszcze jak razem mieszkaliśmy wytłumaczyłam, że nie czuję się bezpiecznie. Wszystko na spokojnie mówiłam bez nerwów. Jedyne słowa trochę ironiczne jakie wypowiedziałam parę dni wcześniej, że nie będę sponsorować innych kobiet. W każdej chwili można wrócić do wspólnoty majątkowej. Kiedy notariusz przeczytała słowa małżeństwo zawarte tego i tego...mąż jakoś osłupiał. Potem mówił, że te słowa jakoś go uderzyły. Decyzja należy do Ciebie. Jednak wydaje mi się, że można to załatwić nie raniąc męża a jednocześnie dbając o swój spokój i bezpieczeństwo. Myślę, że jest to też w pewnym stopniu postawienie granic. Ja dojrzewałam do tej decyzji pół roku. Smuteczku, ja tak zrobiłam jednak decyzja należy do Ciebie.

Re: I co teraz?

: 29 maja 2018, 11:38
autor: santi
Smutku jeśli mogę coś doradzić.

W pracy spróbuj poszukać jakiejś bratniej duszy, która Cię wysłucha, wesprze. Masz kogoś takiego zaufanego?
Na Twoim miejscu nie dzieliłbym się tym szerzej, bo będziesz "na językach" innych. Teraz Ci to niepotrzebne.

Ja powiedziałem tylko swojemu Szefowi i on to przyjął ze zrozumieniem, bo zauważył że coś ze mną było nie tak. Ale to dobry człowiek. Nie wiem jakiego Ty masz Szefa?

Bardzo mocno spada koncentracja dlatego staraj się nie zaniedbywać pracy, szczególnie teraz. Tak wiem, to trudne, bo myśli ciągle krążą. Pojawia się smutek, lęk, zwątpienie i wiele innych negatywnych emocji. To normalne.

Staraj się zająć bieżącymi sprawami. Planuj tylko jeden dzień do przodu i konsekwentnie realizuj zaplanowane działania. Nawet drobne rzeczy: zakupy, gotowanie. Tylko jeden dzień.

Sprawy formalne: Poczekaj kilka dni. Rozdzielność pomaga ale wymaga kontaktu z mężem i spokojnej dyskusji. Dopiero jak będziesz spokojniejsza.

Wypłacz się jeśli Ci to dobrze zrobi. Ja płakałem. To emocje. Za jakiś czas się zmienią.
Jezus teraz jest przy Tobie i nie zostawi Cię nigdy.