Strona 54 z 57

Re: I co teraz?

: 30 mar 2019, 12:25
autor: mare1966
Jeszcze dodam .
Zwróciłem uwagą na "nasze dzieci" i " 100 km rowerem" .
Pierwsze ujawnia bardzo nieczęste u kobiet szersze myślenie ,
drugie to zdolność do samodzielnego życia i siła charakteru .
No , ale dość tych pochwał . :lol:

( oczywiście to wszystko też zwiększa szansę )

Re: I co teraz?

: 30 mar 2019, 13:51
autor: Blondynka55
mare1966 pisze: 30 mar 2019, 11:58 Katblo ,
niegłupia z ciebie kobita .
Nie wiem czy mąż wróci czy nie , ale tworzysz przynajmniej
sprzyjające warunki do tego powrotu . Co istotne kontakt jest utrzymywany .
Oczywiście , bardzo wiele też zależy jak się sprawy potoczą u męża .



Czas ,
zgadzam się z tym "płotem" .
Zasadniczo upływający czas mocno nie sprzyja powrotom .
Oprócz rozkładu , dezintegracji o której piszesz ,
dochodzi jeszcze czynnik UPŁYWU czasu w tym sensie ,
że zmieniają się etapy małżeńsko-rodzicielskich ról .
Kilka lat w rozwoju dziecka to zasadnicza zmiana sytuacji .
Kilkuletnia czy kilkunastoletnia rozłąka małżeńska ,
to w zasadzie już ewentualne zamążpójście ( ożenek )
z całkiem inną osobą , no i na całkiem innym etapie własnego życia .
Trudno to nawet nazywać "powrotem" .
Mare to jak byś widział sens powrotu?
Ja ostatnio zastanawiam się nad jedną ważną kwestią nie wiem jak się sprawy potoczą w moim małżeństwie, ale jedno wiem napewno, że cierpią na tym najbardziej dzieci i ich cierpienie nie będę w stanie niczym usprawiedliwić. One zawsze będą miały tą traumę, którą im zafundowaliśmy przez to co się stało.Taka rozłaka to ma zawsze swoje negatywne skutki również na nie. I warto o tym pamiętać.

Re: I co teraz?

: 30 mar 2019, 18:15
autor: czas
Blondynka55 pisze: 30 mar 2019, 13:51


Ja ostatnio zastanawiam się nad jedną ważną kwestią nie wiem jak się sprawy potoczą w moim małżeństwie, ale jedno wiem napewno, że cierpią na tym najbardziej dzieci i ich cierpienie nie będę w stanie niczym usprawiedliwić. One zawsze będą miały tą traumę, którą im zafundowaliśmy przez to co się stało.Taka rozłaka to ma zawsze swoje negatywne skutki również na nie. I warto o tym pamiętać.
Owszem - zgadzam się z tobą blondynko. Wiem ile to kosztowało moich synów, wiem że z czasem nauczyli się tego że jest jak jest. Ale wiem też jak często mówią o tym że mimo tego że rodzice nie są razem to rozmawiają jak ludzie, dyskutują, w jakimś stopniu pomagają sobie. To też się liczy Mare i jest ważne. No ale i owszem można usiąść, zrobić skwaszona minę, nafuczyć się i powiedzieć nigdy w życiu bo ja to dopiero dostałem/dostalam. Dla mnie to postawa małego brzdaca jakiemu odebrano zabawkę i gniewa się na cały świat. Fakt sam wiem ile musiałem zrewolucjonizowac w sobie by nie stać się brzdacem, a stać się dorosłym facetem w sytuacji jaka zaistniala

Re: I co teraz?

: 30 mar 2019, 20:25
autor: Blondynka55
Czasie Twoja postawa właśnie wynika z dojrzałości oraz ciągłej pracy nad relacją w waszej Rodzinie. Tylko nie wszyscy widzą sens naprawy czego kolwiek, tłumaczą sobie różne głupstwa po drodze, ze już nie warto, dzieci zrozumieją. Dla mnie to dziecinne podejście i brak jakiej kolwiek odpowiedzialności.

Re: I co teraz?

: 01 kwie 2019, 11:25
autor: Nirwanna
Moderacja wydzieliła wątek poboczny dot. celów małżeństwa; jest on tu: viewtopic.php?f=10&t=2177

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 17:19
autor: Smutek
Moi Kochani jestem już po rozprawie, była 11 lipca. Dziękuję wszystkim za modlitwę i wsparcie. Niech Wam Pan Bóg błogosławi.
Sąd oddalił powództwo męża.
Do tej chwili nie mogę w to uwierzyć....
Nie mamy dzieci, mąż wyprowadził się półtora roku temu, nie odzywa się do mnie od tego czasu, zero kontaktu.
Na sali sądowej zachowywał się tak i odpowiadał tak, że sam się pogrążył. Jest mi go strasznie żal, bo "zobaczyłam" prawdę o nim. Nie kocha mnie jednak, nie chce tworzyć małżeństwa.
Orzeczenie było na podstawie Art. Że jeśli rozwodu żąda małżonek wyłącznie winny rozpadu małżeństwa to nie uzyska rozwodu.
Sędzia mimo oddalenia powództwa i tak nie rozumiał mojej decyzji. Kiedy chciałam wyjaśnić, że takie są moje przekonania religijne, to przerwał mi i powiedział "żeby nie mieszać do tego religii", udało mi się jeszcze powiedzieć o wierności przysiędze, odpowiedzialności za słowo itp. Nie poszłam tam nikogo nawracać, ale chciałam wyjaśnić.
Na tej rozprawie wydarzyło się wiele niezrozumiałych dla mnie rzeczy. Dodam jeszcze że nie miałam żadnych dowodów na zdrady męża, bo ich w swojej naiwności nie zbierałam. Odpowiedziałam tylko to co widziałam, smsy, ich treść, opis jego zachowania. Słowo przeciw słowu.
Po wyroku sędzia mnie pouczył, że czas gra na moją niekorzyść i moja decyzja, braku zgody na rozwód, stanie się społecznie szkodliwa. Nie rozumiem co to oznacza pod względem prawnym. Jeśli ktoś wie to proszę o wyjaśnienie.
A w tej chwili mogę tylko powiedzieć... Chwała Panu!

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 17:40
autor: Lawendowa
Chwała Panu !!!

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 18:19
autor: s zona
Smutku , Bogu dzieki :D

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 19:15
autor: Monti
Smutek pisze: 13 lip 2019, 17:19
Po wyroku sędzia mnie pouczył, że czas gra na moją niekorzyść i moja decyzja, braku zgody na rozwód, stanie się społecznie szkodliwa. Nie rozumiem co to oznacza pod względem prawnym. Jeśli ktoś wie to proszę o wyjaśnienie.
A w tej chwili mogę tylko powiedzieć... Chwała Panu!
Cześć, Smutku,

Cieszę się z tego orzeczenia, mimo, że nie przekłada się ono póki co na poprawę Waszych relacji.

Odnosząc się do Twojego pytania o komentarz sędziego – art. 56 § 3 stanowi, że: „Rozwód nie jest również dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia, chyba że drugi małżonek wyrazi zgodę na rozwód albo że odmowa jego zgody na rozwód jest w danych okolicznościach sprzeczna z zasadami współżycia społecznego”. Jest to tzw. zasada rekryminacji, która została wyrażona jeszcze w starożytnym Rzymie paremią: Nemo audiatur propriam turpitudinem allegans (czyli: Powołujący się na własny występek nie będzie wysłuchany).

Zaciekawił mnie Twój kazus i trochę poczytałem o tym😊

Zgodnie z tezą wyroku Sądu Najwyższego z 28 lutego 2002 r. (sygn.. akt: III CKN 545/00): „Odmowa wyrażenia zgody na rozwód w istocie wyraża jedynie niechęć dla zalegalizowania związku faktycznie funkcjonującego bez jednoczesnego legitymowania się racjonalnymi względami z uwagi na własny interes, co nie powinno spotykać się z aprobatą. W każdym jednak razie, gdy wzgląd na poczucie krzywdy małżonka niewinnego i jego sytuację życiową nakazuje dokonywać w kategoriach moralnych ocen negatywnych, to w równym stopniu należy, przy rozważaniu odmowy wyrażenia zgody na rozwód, uwzględnić powstałą sytuację z punktu widzenia szkody społecznej, jaką wywołuje utrzymywanie związków małżeńskich formalnych nie mających szans na faktyczne funkcjonowanie przy jednoczesnym istnieniu związków pozamałżeńskich zasługujących na legalizację”.

Jest to napisane dość zawile, ale sens jest taki, że – w świetle prawa świeckiego – stan faktyczny powinien odpowiadać stanowi prawnemu, tzn. jeżeli małżonkowie się definitywnie rozeszli i weszli w nowe związki, należałoby te nowe związki sformalizować, zwłaszcza, jeśli z tych nowych związków urodziły się dzieci.

Jeśli chodzi o upływ czasu, to, zgodnie z komentarzem do tego przepisu: „Dłuższy upływ czasu z reguły wywołuje istotne, chociaż nie zawsze dające się ściśle skonkretyzować, zmiany w sytuacji życiowej małżonków i może wskazywać na to, że odmowa zgody na rozwód jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Zob. jednak też wyrok z 26.2.2002 r. (I CKN 305/01, Legalis), w którym SN stwierdził m.in., że sama długotrwałość rozłączenia małżonków nie może być uznana za taką okoliczność, która w świetle art. 56 § 3 uzasadniałaby uznanie odmowy zgody na rozwód małżonka niewinnego za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego. Ponadto, długotrwałość rozłączenia nie stwarza też domniemania, że małżonek niewinny, odmawiając zgody na rozwód, kieruje się chęcią szykany w stosunku do małżonka winnego” (Art. 56 KRO red. Pietrzykowski 2018).

Myślę, że to mógł mieć na względzie sędzia, mówiąc o rzekomej szkodliwości tej sytuacji. Proponuję, żebyś wystąpiła o uzasadnienie wyroku – wtedy będziesz miała to czarno na białym wytłumaczone. Uzasadnienie przyda Ci się, zresztą, na wypadek, gdyby mąż złożył apelację.

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 20:30
autor: marylka
Smutku jestes dzielna mądra kobieta. I Chwala Panu!!!!

Może o majatek chodziłosędziemu? Nie wiem...
Pozdrawiam

Re: I co teraz?

: 13 lip 2019, 23:44
autor: Nirwanna
Sędziemu chodziło raczej o to, co Monti wyłuszczył.
U mnie na tej podstawie rozwód został orzeczony.

Re: I co teraz?

: 14 lip 2019, 2:00
autor: Smutek
Dziękuję Wam i Tobie Monti za wyjaśnienie. Ja na ogłoszeniu wyroku właściwie nie wiedziałam co się dzieje, gdyby moja prawnik mnie za rękę nie złapała to nawet nie wiedziałabym, że wygrałyśmy.
Rozprawa trwała 4 godziny, przesłuchiwani byli świadkowie, ja i mój mąż. Moje i męża przesłuchanie trwało po godzinie czasu. Na sali nie było krzyża tylko godło. Człowiek odruchowo szuka Go oczami a tam nic...
Nie rozumiem tego wszystkiego jeszcze do końca, to było naprawdę nieoczekiwane, bo ja mimo resztek nadziei już właściwie w nic nie wierzyłam, a na pewno nie w sprawiedliwość.
Ten czas został nam po coś dany, mnie, mojemu mężowi. Ja na tej rozprawie zobaczyłam człowieka niedojrzałego, wręcz chorego, to było straszne. Jego zachowanie, sposób odpowiedzi, wreszcie sama treść... Dramat. Ławnicy chwytali się za głowy. Czasami sama nie wierzyłam w to co słyszę.
Myślę sobie, i to jest bardzo bolesne, że on nigdy nie nadawał się do małżeństwa, a to że go wybrałam świadczy też o moich brakach i problemach z tamtego czasu, które mają może mniejszą skalę, ale muszę się z nimi zmierzyć. Dostałam namiary na dobrego psychologa. Moja pierwsza psycholog niewiele pomogła, ale zanim się trafi na tę właściwą osobę pewnie trzeba trochę poszukać.
To jest wszystko świeże na razie, nie ustanę w modlitwie, ale mam różne przemyślenia. Mamy wolną wolę, możliwość wyboru. Tato stworzył nam okoliczności, dał szansę, ale wyboru za nas nie dokona. Decyzja żeby nie wyrazić zgody na rozwód była jedną z trudniejszych w moim życiu. Nie mam się za bohaterkę ani męczennika, ale tak naprawdę jeszcze tydzień przed rozprawą biłam się z myślami, choć wcześniej deklarowałam brak zgody. Na ostatnią rozmowę z mecenaską jechałam właściwie po argumenty na to aby się zgodzić, chodziło o dwie kwestie i w obu przypadkach okazało się, że powinnam zostać przy swojej decyzji. Nie muszę mówić, że moje otoczenie tej decyzji nie rozumiało. Wiem, że wszyscy chcieli dla mnie dobrze, ale tak trudno było mi wytłumaczyć dlaczego.
Mimo wszystko jednak przyjaciele nie zawiedli.
Będę się modlić do Ducha Świętego o podejmowanie właściwych wyborów i decyzji.

Re: I co teraz?

: 14 lip 2019, 12:18
autor: burza
Smutku, życzę dużo cierpliwości i z Bożą pomocą może się uda.

Re: I co teraz?

: 14 lip 2019, 13:22
autor: Pavel
Smutku, otaczam modlitwą i chciałbym dodać, że z wielką przyjemnością czyta mi się takie dojrzałe refleksje.

Re: I co teraz?

: 18 lip 2019, 13:01
autor: mare1966
I co teraz ?


Na początek , gratulacje .
Najwyraźniej zadecydowali ławnicy , 2:1 .
( najwyraźniej postawili się sędziemu )
Mąż musiał naprawdę kiepsko wypaść .
Na złożenie prośby o uzasadnienie , chyba jest 7 dni ( najwyżej 14 dni )
ale skoro adwokat nie wspomniała to może taktycznie nie warto .
( a może takowe będzie , może wniesie o nie mąż ? )


Niestety , o ile nie nastąpi u męża ZWROT ,
to ponowne wniesienie o rozwód
za powiedzmy rok
już z pewnością będzie skuteczne .
( Monti napisał dlaczego )
Wątpię , aby się mąż już teraz odwoływał , no chyba że mu tak bardzo spieszno .

Jednak póki co , na razie niewątpliwy sukces ,
a co dalej - czas pokarze .
Jeszcze raz GRATULACJE .