Bezradność

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Bezradność

Post autor: jacek-sychar »

Langusta

Czy dzieci są Waszym małżeństwem? Według mnie do małżeństwa należysz Ty i Twój mąż. Jest oczywiście jeszcze Bóg, ale on wie wszystko. Po co chcesz mieszać w to dzieci? Żeby po Twojej stronie było Was więcej?
Ja tak zrobiłem i do dzisiaj tego żałuję.
One są dziećmi. Kochają Ciebie i Twojego męża. Nie każ im wybierać. Ja przez informowanie dzieci straciłem ze środkowym synem kontakt na ponad rok czasu. Nie chciał mnie widzieć. Pozostałe dzieci też były "rozerwane emocjonalnie".
A może jeszcze nie mówić, tylko zebrać więcej dowodów? Co prawda nie zawsze zbieranie dowodów się opłaca, ale u mnie się sprawdziło.
Jak nie wiesz, czy jesteś gotowa na to, aby powiedzieć mężowi o swojej wiedzy, to może lepiej poczekać?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: s zona »

jacek-sychar pisze: 18 mar 2018, 8:42
A może jeszcze nie mówić, tylko zebrać więcej dowodów? Co prawda nie zawsze zbieranie dowodów się opłaca, ale u mnie się sprawdziło.
Jak nie wiesz, czy jesteś gotowa na to, aby powiedzieć mężowi o swojej wiedzy, to może lepiej poczekać?

Langusto ,
widze ,ze czujesz ,zeby wylac to z siebie ,na meza ,na dzieci ....ale to moze odbic sie rykoszetem ..
Teraz moge myslec juz pragmatycznie ,ale swego czasu tez szalalam .. chociaz sama ze soba ..
ale nosilo mnie .. tez powiedzialam dzieciom ,tzn u mnie tym starszym ....
I to byl blad ,mimo,ze mieli juz wlasne rodziny .. staneli murem za mna .. tylko teraz ,jesli chcemy z mezem naprawiac .. trudno jest to wymazac ...
Wg lepiej zostawic mezowi ,to on narozrabial ,dlaczego Ty masz na siebie sciagac emocje dzieci ..
Nie wiem ,jak twarde masz dowody , jakie jest zdanie specjalisty .. czy sa to tylko tzw poszlaki ...
Mnie maz wmawial ,ze zwariowalam ,dopiero adw meza przekonal go ,
ze moge go zniszczyc ,bo mam narzedzia ...

Langusto , a moze ten wyjazd byl sluzbowy ,a kowalska tez sie szkolila ..
u nas byla latwiejsza sytuacja ,bo szkolenia odbywaly sie w domu ,pod moja nieobecnosc :evil: ew w pracy ,w calkowitej dyskrecji ...
Ja zawiesilam , ale dopiero pod wplywem swojego adwokata maz zmienil zdanie ,ze nie chce separacji i nie powolal zadnego swiadka .. a wczesniej zarzekal sie ,ze moze z 50 osob za nim stanac ,ze ma dobra opinie ,bo mial . A"zycie prywatne bylo w konspiracji" ..
Dlatego - wg mnie - dowody ..
Inaczej maz moze powiedziec ,ze zona zwariowala ,zeby go o to posadzac ..

Langusto ,zrobisz ,jak uwazasz ,wiem ,ze to b trudne ..
ale uwazam ,ze dobrze jest zaufac specjalistom ..
A Ty dobra spowiedz i kierownik duchowy ,mnie to b pomoglo wtedy ..
Sciskam Cie serdecznie ,dasz rade :)
moze maz tez sie kiedys opamieta ,ale trzeba to przejsc mimo bolu ...
modlilam sie za Ciebie i nadal postaram sie :)
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Camilaa »

Langusta pisze: 18 mar 2018, 7:42
Jak z nim rozmawiać ? Chcę, żeby wiedział, że wiem, że kłamie.
Nie wiem czy jestem gotowa, żeby to zrobić mądrze.
Co z dziećmi? Powinny znać prawdę?
Langusta, mój maz tez mnie zdradza
Skonfrontowalam go z tym jakis miesiąc temu
Mam ich fotki i mu to poewiedzialam ale i tak sie nie przyznal, fotek nie chcial ogladac a spotkan z kowalska sie wyparl
W ten weekend oczywiście byl w "delegacji"
No i wrocil w niedzielę więc wiadomo gdzie byl
Wrocil jakby nic, usmiechniety i radosny i nawet zajal się dziećmi...
I tez mnie kusi zeby wszystkim powiedziec jak sie znęca psychicznie nad nami ...
Dzis np.kuzynce ktora dzwoniła do mnie bo moj maz nie odbieral telefonu, powiedzialam ze maz jest w delegacji i nie wiem kiedy wróci a jak ona chce sie czegos dowiedziec od niego to niech dzwoni do niego bo ja nic nie wiem
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Lavenda »

Langusto,

tkwię w podobnej sytuacji, dowody same wpadają mi w ręce, mąż cały czas wszystkiego się wypiera...
dodatkowo dowiedziałam się, że złożył wniosek o przeniesienie miejsca pracy w okolice miasta kowalskiej...jakieś 400 km od nas
czyli "bardzo" mu zależy na regularnych kontaktach z dziećmi...
niestety wszystkie obowiązki w tym momencie spadają na mnie...dobrze że mam wsparcie mojej rodziny
niewiarygodne jak człowiek może odpłynąć w swoje egoistyczne szczęście...mamy przecież małe dzieci, które za nim tęsknią...
wcześniej deklarował, że będzie pomagał mi finansowo...szybko zmienił zdanie, być może ktoś mu "dobrze" radzi...
muszę teraz przede wszystkim myśleć o zabezpieczeniu dzieci i siebie...
chcę wnioskować na kolejnej rozprawie o separację z winy męża...
on na pierwszej rozprawie wnioskował o rozwód z winy obojga, ja byłam za oddaleniem pozwu, sąd wysłał nas wtedy na mediacje...
z których on po pierwszym spotkaniu zrezygnował...
więc nawet nie udało mi się ustalić kontaktów z dziećmi i teraz przyjeżdza kiedy chce, robi co chce...
zauważyłam też, że na potegę zaczął kupować dzieciom ubrania i jakieś pierdoły...czego nigdy nie robił...
córka nawet wspomniała, że nic nie chciała a tatuś usilnie namawiał, że ma sobie coś wybrać...
więc pewnie czeka mnie niezła przeprawa w najbliższym czasie...

jeśli chodzi o mnie, na szczęście radzę sobie coraz lepiej, coraz bardziej trzymam się pionu...
coraz szybciej wstaję po kolejnych ciosach...
chyba nigdy nie czułam się tak silna jak teraz... jest z mną Bóg i jego kurczowo się trzymam i jemu oddaję mój ciężar - pomaga.
Langusta
Posty: 18
Rejestracja: 10 lut 2018, 19:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Langusta »

Droga Lawendo,

Czytałam Twój wątek. Tak strasznie mi przykro, że Cię to zło spotkało:-(
Tak bardzo rozumiem co czujesz...
Jestem z Ciebie dumna, że znajdujesz w sobie siłę i dajesz radę godnie przez to przechodzić!
U mnie się pokomplikowało o tyle, że mój mąż przyznał się do utrzymywania kontaktów z cudowną, wartościową, wierzącą matką trójki dzieci z odległego miasta. Kontakt jest rzadki, zupełnie platoniczny. Jednak on kocha ją, ona kocha jego...
Przeprasza, nie chce mnie ranić, płacze.
On czuje się zagubiony, nie wie co robić, nie jestem mu obojętna, czasem tęskni ale jest już za późno.
A ja kiedyś mogłam go z tego wyciągnąć ale nie potrafiłam ani wtedy ani teraz. Bo zamiast skupiać się na nim i jego potrzebach to uciekałam w Boga. Nie podjął jeszcze decyzji, jest nieszczęśliwy.
Mimo wszystko wysyła gesty, spojrzenia, które dają mi jakaś nadzieję.
Pózniej znowu wieje chłodem.

Jestem więc w rozterce.
Już zaczęłam się odcinać emocjonalnie...wiedziałam co trzeba robić ....ale jak daje mi nadzieję to staram się z nim rozmawiać, tłumaczyć...czuję jednak, że to nie ma sensu.
Z drugiej strony jeżeli odetnę się teraz od tego, to wiem, że wykorzysta to, żeby sobie wytłumaczyć, że nie potrafiłam nic zrobić żeby go wyciągnąć z tego kryzysu i to będzie kolejny pretekst do kolejnego kroku, pewnie rozwodu.

I tak mijają dni...

Wszelkiego dobra dla wszystkich!
jacek-sychar

Re: Bezradność

Post autor: jacek-sychar »

Langusta

Słyszałaś o teorii "Mężczyzna jako sprężynka"?
Wiedźmin

Re: Bezradność

Post autor: Wiedźmin »

Lavenda pisze: 23 mar 2018, 11:10 [...]
zauważyłam też, że na potegę zaczął kupować dzieciom ubrania i jakieś pierdoły...czego nigdy nie robił...
córka nawet wspomniała, że nic nie chciała a tatuś usilnie namawiał, że ma sobie coś wybrać...
[...]
To akurat proste - zbiera faktury aby móc pokazać jakim jest ojcem i jakie ponosi koszty na utrzymanie dzieci.
Standardowe "zadanie" od prawnika dla każdego ojca, który chce mieć większe szanse w sądzie.
Langusta
Posty: 18
Rejestracja: 10 lut 2018, 19:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Langusta »

jacek-sychar pisze: 23 mar 2018, 15:46 Langusta

Słyszałaś o teorii "Mężczyzna jako sprężynka"?
Nie słyszałam Jacku...
jacek-sychar

Re: Bezradność

Post autor: jacek-sychar »

To jest z książki :
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 201
Wersję skróconą masz tutaj:
część 1:
https://www.youtube.com/watch?v=NwAAVMZewyg
i część 2:
https://www.youtube.com/watch?v=05gLU00nHeo

Wytłumaczenie sprężynki masz na początku części 2.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Lavenda »

Aleksander pisze: 23 mar 2018, 16:27
Lavenda pisze: 23 mar 2018, 11:10 [...]
zauważyłam też, że na potegę zaczął kupować dzieciom ubrania i jakieś pierdoły...czego nigdy nie robił...
córka nawet wspomniała, że nic nie chciała a tatuś usilnie namawiał, że ma sobie coś wybrać...
[...]
To akurat proste - zbiera faktury aby móc pokazać jakim jest ojcem i jakie ponosi koszty na utrzymanie dzieci.
Standardowe "zadanie" od prawnika dla każdego ojca, który chce mieć większe szanse w sądzie.
Aleksander,
Szansę na co,? Niższe alimenty?
Bo raczej na kontaktach z dziećmi mu nie zależy, skoro planuje wyprowadzke do innego miasta...i tam podjęcie pracy.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Lavenda »

Aleksander pisze: 23 mar 2018, 16:27
Lavenda pisze: 23 mar 2018, 11:10 [...]
zauważyłam też, że na potegę zaczął kupować dzieciom ubrania i jakieś pierdoły...czego nigdy nie robił...
córka nawet wspomniała, że nic nie chciała a tatuś usilnie namawiał, że ma sobie coś wybrać...
[...]
To akurat proste - zbiera faktury aby móc pokazać jakim jest ojcem i jakie ponosi koszty na utrzymanie dzieci.
Standardowe "zadanie" od prawnika dla każdego ojca, który chce mieć większe szanse w sądzie.
Aleksander,
Szansę na płacenie niższych alimentów?
Bo raczej nie zależy mu na kontaktach z dziećmi skoro wyprowadza się do miasta kowalskiej...jakieś 400 km od nas...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bezradność

Post autor: Pavel »

Langusta pisze: 23 mar 2018, 15:43 On czuje się zagubiony, nie wie co robić, nie jestem mu obojętna, czasem tęskni ale jest już za późno.
Nigdy nie jest za późno. Ewentualnie można tylko o tym nie wiedzieć :)
Langusta pisze: 23 mar 2018, 15:43 A ja kiedyś mogłam go z tego wyciągnąć ale nie potrafiłam ani wtedy ani teraz. Bo zamiast skupiać się na nim i jego potrzebach to uciekałam w Boga. Nie podjął jeszcze decyzji, jest nieszczęśliwy.
Nie podjął jeszcze decyzji.
Może więc warto skupić się na mężu i subtelnym, mądrym napełnianiu jego zbiornika miłości zamiast:
Langusta pisze: 23 mar 2018, 15:43 ....ale jak daje mi nadzieję to staram się z nim rozmawiać, tłumaczyć...czuję jednak, że to nie ma sensu.
Tłumaczeń jak widać nie słucha. My, mężczyźni, nie jesteśmy jednak fanami słuchania rad, zwłaszcza wtedy gdy o nie nie prosimy ;)
Poza tym, on już sobie zapewne wszystko wytłumaczył i zracjonalizował. Do tego niestety mamy niebywały talent.

Moje doświadczenie podpowiada, że najlepiej tłumaczy się miłością i przykładem własnej postawy.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Langusta
Posty: 18
Rejestracja: 10 lut 2018, 19:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Langusta »

Witajcie, trochę mnie nie było.
Czekałam w tym czasie, aż mąż podejmie decyzję.
Po wyprowadzce oznajmiał wiele razy, że z kowalską nie wyszło, nie zdecydowała się odejść od rodziny. Mówił, że czuje się nieszczęśliwy, że nie wie co robić, z jednej strony chciał wrócić ale nie czuł się gotowy emocjonalnie. Mimo to czasami wpadał w super humorze, w nowych ciuszkach, zaczął chodzić na siłownię, często imprezki i wyjazdy na konferencje.
Męczyło mnie to, chciałam, żeby podjął decyzję co dalej. Umówiliśmy się na 12.01. Wykręcał się, przeciągał, ja naciskałam to go wkurzało. Tak jakby się bał podjąć ostatecznej decyzji.
Ostatecznie po ostatnich rozmowach chcę sama wystąpić o separację.
Ciagle tylko słyszę jak to nic innego nie potrafię robić jak tylko stawiać granice i ultimatum. Mimo, że wiele razy podkreślałam, że chcę, żebyśmy spróbowali ratować nasze małżeństwo, rodzinę, że kocham i że to jedyna słuszna droga. Twierdzi, że nie ma co ratować, że tylko teoretyzuję.
Przyznaję, że odbluszczanie idzie mi dobrze jak go nie ma. Jak przyjeżdża do domu, rozmawiamy, czasami wpadał do pracy, dawało mi to nadzieję i po wieczornym chłodnym wyjściu łapałam po tym dola.
Ciagle się z tym miotam, przerabiam w myślach, nie potrafię się oderwać ...
Z jednej strony czuję, że ta separacja jest mi potrzebna , żeby nabrać zupełnego dystansu. Nie chciałabym spotykać go w domu. Jeść razem obiadów w weekend. Odciąć się.
Z drugiej strony boję się, że szanse na ratowanie czegokolwiek zmaleją do zera.
Dostrzegam w sobie tyle słabości...ciagle czuje, że szamoczę się z tym sama. Nie potrafię tego zostawić Panu i zupełnie mu zaufać...

Kto może niech wspomni w modlitwie. Proszę.

Chociaż powinnam raczej dziękować, że przez to wszystko co się dzieje w moim życiu ciagle szukam jedynej właściwej drogi do Tego, który jest Prawdziwą Miłością. I czyż nie o to właśnie chodzi?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: Nirwanna »

Pomodlę się za Ciebie, Langusto.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
renta11
Posty: 843
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Bezradność

Post autor: renta11 »

Langusto
Przytulam Cię bardzo serdecznie. Pomodlę się.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ