"mieliśmy z mężem taki czas (pierwsze lata małżeństwa) gdy ja wpadałam w furie (nie rzucałam niczym w niego, ale już o podłogę się zdarzało

- nie czułam się kochana (zamiast racjonalnie mi tłumaczyć, lepszy skutek wywołałoby przytulenie, nawet jak na początku bym się opierała

- mój mąż niemal zawsze negował moje uczucia;
- dialog w konflikcie z moim mężem doprowadzał mnie do szału, bo jego ton był koszmarny, pomimo przyzwoitych słów. Ton nie wyrażał troski tylko był odrzucający, sarkastyczny, raniący. Mój mąż dopiero po wielu latach załapał o co mi chodzi i czym mnie ranił.
- "więc przystawałem na jej racje pomimo tego, że wewnętrznie często czułem inaczej" - mój mąż robił to samo, przez co ja traciłam do niego szacunek, bo w moich oczach nie miał swojego zdania."
Kawka , zabijasz moją wiarę i nadzieję ,
że jednak kobieta też człowiek .

"Oczekuje przytulenia , ale się opiera ."
Ta przewrotność zabija faceta , rozum mu eksploduje i nerwy się rwą .
I jeżeli już nawet wejdzie na szczyt i przyzna kobiecie ,
że białe jest czarna , a czarne białe
to ona .......... traci do niego szacunek .
Litości .
Kawka , zdajesz sobie sprawę , jak to jest ciężkie dla faceta ?