Filemon powinien czytać
z większym dystansem
i to co rzeczywiście jest napisane
Mare1966,
dziękuję za tę radę, będę się w tym ćwiczył, szczególnie na Twoich postach
Ale, póki co, pozwól, że sam sobie będę wyznaczał dystans do wypowiedzi, tak swoich, jak i innych.
Wpojono mi kiedyś za młodu zasadę dobrej lektury i jej się trzymam do dziś – kojarzyć treści bez wikłania się w konkluzje autora.
Z tej właśnie perspektywy czytam twoje treści. I konkluzje mam inne.
Próbujesz na nowo przedstawić „krótko sedno sprawy ogólnie”. Z tego niby sedna moje wnioski są inne.
Zgadzam się, że większość osób trafiających do Sycharu jest w stanie ostrego kryzysu małżeńskiego (nie mam przekonania, czy jest to faza najostrzejsza, chyba nie zawsze) i silnego pobudzenia emocjonalnego. Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość?
To jakaś twoja teoria i do niej biorę, jak sobie słusznie życzysz, bardzo duży dystans.
Ja często widzę osoby, które trafiają do Sycharu mocno poranione, które kochały i kochają nadal, mimo że druga, bliska im osoba ich miłością wzgardziła. Poza tym wątpię, aby opierając się tylko na emocjach, nawet silnych, można zacząć na nowo życie w wierności choćby na krótko…
Tęsknota za miłością i wiernością po wielu latach rozłąki małżeńskiej może być i często jest zdrowa i naturalna. Ta tęsknota odpowiada duchowi naszego charyzmatu… Można wierzyć w uzdrowienie małżeństwa sakramentalnego nie mając w sobie tęsknoty za miłością i wiernością? Mare,
czy Twój pesymizm nie niej objawem osłabienia wiary w charyzmat Sycharu? Może w tym tkwi sedno Twojego problemu?. Mamy wiele pięknych świadectw powrotów małżonków do siebie po wielu latach, czasami kilkunastu, także ze związków z innymi partnerami i dziećmi w nich zrodzonymi. Tęsknili jakoś tam za sobą, czegoś im brakowało, także bliskości…
Piszesz:
Wierność wynikająca z postawy milości będzie ok
i ma szansę się utrzymać na dłużej
Czyli co – dłużej, ale i tak się wcześniej czy później skończy? Ja bym powiedział, że wierność wynikająca z postawy prawdziwej miłości będzie trwać do końca.