Strona 5 z 11

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 17 mar 2018, 18:18
autor: mare1966
No właśnie BjD ,
dlatego że upłynęło 3 lata i dlatego , że jesteś kobietą .
Dlatego dopytywałem .

A co do pytania to piszę raz drugi - nie , nie jest sytuacja odosobniona .

==================================================================

Pantop ,
nie musisz wierzyć ,
nie ma to wielkiego znaczenia .

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 18 mar 2018, 0:19
autor: Pantop
Do: mare1966
mare1966 pisze:Pantop ,
nie musisz wierzyć ,
nie ma to wielkiego znaczenia .
Tak i nie wierzę.

Wielkość znaczenia, które zechcesz temu nadać jest wyłącznie w Twej gestii i niechaj tak pozostanie.
Amen.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 18 mar 2018, 1:07
autor: Filemon
Filemon powinien czytać
z większym dystansem
i to co rzeczywiście jest napisane
Mare1966,
dziękuję za tę radę, będę się w tym ćwiczył, szczególnie na Twoich postach :D Ale, póki co, pozwól, że sam sobie będę wyznaczał dystans do wypowiedzi, tak swoich, jak i innych.

Wpojono mi kiedyś za młodu zasadę dobrej lektury i jej się trzymam do dziś – kojarzyć treści bez wikłania się w konkluzje autora.
Z tej właśnie perspektywy czytam twoje treści. I konkluzje mam inne.

Próbujesz na nowo przedstawić „krótko sedno sprawy ogólnie”. Z tego niby sedna moje wnioski są inne.
Zgadzam się, że większość osób trafiających do Sycharu jest w stanie ostrego kryzysu małżeńskiego (nie mam przekonania, czy jest to faza najostrzejsza, chyba nie zawsze) i silnego pobudzenia emocjonalnego. Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość?

To jakaś twoja teoria i do niej biorę, jak sobie słusznie życzysz, bardzo duży dystans.

Ja często widzę osoby, które trafiają do Sycharu mocno poranione, które kochały i kochają nadal, mimo że druga, bliska im osoba ich miłością wzgardziła. Poza tym wątpię, aby opierając się tylko na emocjach, nawet silnych, można zacząć na nowo życie w wierności choćby na krótko…

Tęsknota za miłością i wiernością po wielu latach rozłąki małżeńskiej może być i często jest zdrowa i naturalna. Ta tęsknota odpowiada duchowi naszego charyzmatu… Można wierzyć w uzdrowienie małżeństwa sakramentalnego nie mając w sobie tęsknoty za miłością i wiernością? Mare, czy Twój pesymizm nie niej objawem osłabienia wiary w charyzmat Sycharu? Może w tym tkwi sedno Twojego problemu?. Mamy wiele pięknych świadectw powrotów małżonków do siebie po wielu latach, czasami kilkunastu, także ze związków z innymi partnerami i dziećmi w nich zrodzonymi. Tęsknili jakoś tam za sobą, czegoś im brakowało, także bliskości…

Piszesz:
Wierność wynikająca z postawy milości będzie ok
i ma szansę się utrzymać na dłużej
Czyli co – dłużej, ale i tak się wcześniej czy później skończy? Ja bym powiedział, że wierność wynikająca z postawy prawdziwej miłości będzie trwać do końca.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 18 mar 2018, 8:51
autor: jacek-sychar
To i ja dorzucę swoje trzy grosze.

A do mnie przemawia teoria Mare o ponownym zakochaniu. U wielu tutaj chyba to widać. Chyba również ja coś takiego przeżywałem.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 18 mar 2018, 9:06
autor: mare1966
Każdy wątek czyta jednak sporo osób ,
więc warto pisać .
Pomijam przepychanki - szkoda czasu .

pytanie :
"Ale skąd ten pomysł, że pod wpływem silnych emocji zaczynają „drugą miłość”? Jak to rozumieć? Że skończyła się ta pierwsza miłość, bo przyszedł kryzys, a gdy się nasilił i przyszły emocje, to zaczyna się druga miłość? "

"Szlachetne zdrowie , nikt się nie dowie jako smakujesz ,
aż się zepsujesz" .
To tylko przykład tego ogólnego prawa , zasady .
I także w małżeństwie , realna groźba utraty lub STRATA małżonka
powoduje "cudowny" przypływ uczuć do tegoż .
Nagle okazuje się jak to bardzo jest kochany .
.......... tylko czemu odchodzi , nie zauważył naszej miłości ?

Tak więc to "odrodzenie miłości do odchodzącego" nazywam "drugą miłością" .
Zresztą , wiele osób to na forum opisywało .

Przyjrzyjmy się nieco dokładniej tej miłości .
Z czym wiąże się UTRATA małżonka , oprócz tej wzniosłości .
Dużo tracimy , bardzo dużo .
Można w skrócie napisać ......... "moje życie się zawaliło"
To określenie bardzo często się pojawia w pierwszych postach "nowych" .
Perspektywa samotnego życia , trudności bytowe i materialne ,
utrata statusu , części rodziny , znajomych itd.
I już świadomość tego wzmaga uczucie ,
chociażby podświadomie
by utracie zapobiec .
Tak skrótowo - powinno wystarczyć .

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 20 mar 2018, 15:08
autor: bosa
Filemon pisze: 18 mar 2018, 1:07 ... Mamy wiele pięknych świadectw powrotów małżonków do siebie po wielu latach, czasami kilkunastu, także ze związków z innymi partnerami i dziećmi w nich zrodzonymi. Tęsknili jakoś tam za sobą, czegoś im brakowało, także bliskości…
Ja naliczyłam około 10 :cry: :( ,przez pięć lat na Forum )...na tyle setek użytkowników....

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 20 mar 2018, 18:31
autor: Nirwanna
Bosa, tylko część świadectw jest na forum. Wiele jest "schowanych" w Ogniskach :-)

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 1:39
autor: Pavel
Nie wszyscy też świadectwa oficjalnie napisali.
Na moje na przykład za jakiś czas przyjdzie pora ;)

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 7:54
autor: marylka
Ja jak dowiedziałam się o zdradzie męża - żadnej drugiej miłości nie przeżyłam.
Jeżeli ktoś czuje, że tracąc małżonka traci status -świadczy o tym, że sam, jako pojedyncza jednostka nie ma poczucia wartości, nie istnieje, a małżonek stanowi o jego bycie lub nie.
Po otrzeapaniu się z bólu i zawodu - zaczęłam nowe życie
Poznałam wielu prawdziwych przyjaciół w trakcie separacji, odżyłam, uzupełniłam swoją wiedzę -nadrobiłam zaległości książkowe i filmowe, byłam kilka razy w operze. Urządziłam na nowo dom.
Do męża wróciłam, bo widziałam, że włożył ogrom pracy w swój rozwój.
I ja i moje dzieci mogliśmy się poczuć przy nim bezpiecznie.

Moje świadectwo też jest w trakcie przygotowywań:D

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 10:01
autor: mare1966
Marylka :
"Ja jak dowiedziałam się o zdradzie męża - żadnej drugiej miłości nie przeżyłam."
........ i dalej
"Do męża wróciłam" ..... "urządziłam na nowo dom"

Czyli wychodzi , że go po prostu wywaliłaś ?
Czy tak ?

To on uznał , że traci i się "nawrócił" do ciebie .
( o przepraszam - poczuł drugą miłość , no bo skoro zdradził pierwszą )

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 10:36
autor: marylka
Mare. Ja piszę w swoim imieniu i o sobie.
I nie wchodzę w skórę nawet męża.

To ja odeszłam od męża.

Ważniejszy aspekt jest ten, że ponoć przez odejście małżonka traci się niemal życie -jak piszesz. Rodzinę, przyjaciół, status i inne.
Może tak miałeś.
Ja nie.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 11:19
autor: krople rosy
Marylka z tego co piszesz to mąż wykonał ogrom pracy nad soba. Czy Ty możesz o sobie powiedzieć to samo?
Czy stalaś się lepszą żoną dla swojego męża?

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 11:22
autor: Pantop
Do: Pavel
Pavel pisze:Nie wszyscy też świadectwa oficjalnie napisali.
Na moje na przykład za jakiś czas przyjdzie pora ;)
Pora powtórzyć myśl przewodnią forum Sycharu:

KAŻDE TRUDNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA...

Pora także odświeżyć rozwinięcie tej myśli:
To, że każde trudne małżeństwo jest do uratowania nie oznacza, że żona/mąż na pewno do nas wrócą.
Pomoc? Tak.
Porady? Tak.
Wsparcie? Tak.
Gwarancja? Nie.
Niestety.
To naturalne - tu nie serwis gwarancyjny.
Jak już to raczej ,,po-,, :D

NAJWAŻNIEJSZE to odbudować siebie i swoją relacje z Najwyższym a wtedy cała reszta zadzieje się sama.

Kto przychodzi tu w nadziei, że współmałżonek dzięki temu powróci, popełni na początku ten sam błąd co i ja.
Jeśli ktoś już go popełnił, niechaj się otrząśnie i spojrzy na nowo - już bez zbędnych emocji - to jedyny sposób.

Ad pisania świadectw
Myślę, że w pewnym sensie większość postów tutaj można zaliczyć jako świadectwa stopniowej przemiany, dokonującej się dzień po dniu.
Świadectwa powrotu współmałżonka?
Jest ich kilkanaście - życzmy sobie aby doszły do 10% odwiedzających tę stronę.

Jak mówi mądra maksyma - ze swej strony zrób wszystko co możliwe a o resztę się nie martw.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 11:43
autor: marylka
krople rosy pisze: 21 mar 2018, 11:19 Marylka z tego co piszesz to mąż wykonał ogrom pracy nad soba. Czy Ty możesz o sobie powiedzieć to samo?
Czy stalaś się lepszą żoną dla swojego męża?
Dla siebie na pewno stałam się lepsza, a dla męża -no to trzeba byłoby jego o to zapytać.
Mam świadomość, że nie jestem idealna, ale to mi nie przeszkadza. Kiedyś ścigałam się sama ze sobą, żeby być idealną matką, kucharką, kochanką, pracownicą i mnóstwo innych.
Zrozumiałam co ważne a co ważniejsze i na takich zadaniach się skupiam.
Teraz często wychodzimy, wspólnie spędzamy czas całą rodziną.
Dla mnie najważniejszym dowodem są uśmiechnięci, spokojni i szczerzy członkowie całej rodziny.

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

: 21 mar 2018, 12:22
autor: Filemon
Pantop,

ja Ciebie nie poznaję już... :D
Twoja przemiana rośnie w siłę, jeśli można tak powiedzieć...
Oczywiście, można przyjąć, że po prostu szybko się uczysz... Ale ja widzę tu działanie Ducha Św. :)

Ale "żeby nie było za słodko", to powiem coś na ostudzenie emocji, bo w końcu od początku traktuję cię po bratersku, ale surowo - otóż te szacunki procentowe oraz porównanie Najwyższego do... serwisu gwarancyjnego mogłeś sobie darować :) . Bo serwisy gwarancyjne czasami odrzucają roszczenia, a Bóg nigdy nas nie odrzuca, dając to, co naprawdę nam dobrze służy... Tylko my tak często jesteśmy niecierpliwi, lubimy przebierać i wybrzydzać, a czasami wręcz narzucać się ze swoimi pomysłami lub... oskarżeniami...