Wątek joozefa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

joozef
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2018, 12:57
Płeć: Mężczyzna

Wątek joozefa

Post autor: joozef »

Witam ponownie po długiej przerwie. Nie wypowiadałem się na forum długo, ale śledzę je dość często. Jednakże w obliczu sytuacji jaką opisuje autor wątku nie mogę nie zabrać głosu.
Otóż sytuacja opisywana to nic innego jak kopia mojego życia kilka-kilkanaście lat temu. Też stałem się nikim innym jak "workiem treningowym" na którym można wyładować wszelką kobiecą emocjonalność mojej żony. A ja co? Ano dzielnie znosiłem. Latami. Sytuacja się pogorszała. Ja nadal zachowywałem spokój, jak myślałem dla dobra całej rodziny, małżeństwa. I tak trwalismy, w chorej relacji, w udawaniu. Kto pamięta mój wątek (jeszcze ze starego forum) to wie, do jakich problemów mnie to doprowadziło. Może kiedyś to jeszcze raz opiszę, ale na razie to nie moje życie jest podstawą tego wątku.
Z własnego, bardzo trudnego doświadczenia - z takich jak podmiotowa sytuacja nie ma wyjścia bez zrozumienia przez drugą stronę (żonę) że nie ma prawa do takich zachowań. Uważam, że nic drogie Panie do takich reakcji was nie upoważnia.
Wiele padło porad od różnych "znawców tematu" - niestety nie macie pełnego poglądu na sprawę. Z jednego podstawowego powodu - zakładacie, że obie strony małżeństwa w kryzysie CHCĄ I WIEDZĄ że MUSZĄ JEDNOCZEŚNIE PRACOWAĆ NAD POPRAWĄ SWOJEGO ŻYCIA. To jest założenie, które Wam bardzo łatwo umyka. Więc może warto o tym ciągle powtarzać. Bez takiego założenia nic nie da się zrobić. A niestety potężna większość kobiet, jak i moja żona jest przecież "bez zarzutu", a całość problemów generuje wyłącznie ten nieudolny, nie rozumiejący i jeszcze roszczeniowy facet. Takie jesteście, i nie próbujcie się bronić.
W związku z tym, że Panie nie chcą w swoim postępowaniu niczego zmieniać, a jak najbardziej chętnie całkowicie zmieniły by tych niedoskonałych samców, męska część takich związków przechodzi w stan utrzymywania tzw. "świętego spokoju" - a to jest niczym innym jak udawaniem. I tak sobie żyjemy - faceci udają, bo inaczej kobiety i tak ich do tego zmuszą (macie wiele sposobów, choćby zakaz kontaktów fizycznych) a Panie żyją w błogiej nieświadomości jacy to doskonali mężczyźni są ich mężami.
Do czego to prowadzi? Do chorego, nieuleczalnego stanu w którym zatracają się podstawowe wartości takie jak współczucie, szacunek. Ja tak żyję od około 15 lat, więc wiem o czym mówię.
Niestety, samo od siebie nic się nie zmieni - to damskie podejście musi się zmienić na właściwe. Inaczej wszyscy będą udawać, a chyba się zgadzamy do tego że to żadne wyjście. Tyle że fakty są takie, że większość mężczyzn udaje. Nawet na tym forum. Stańcie panowie w prawdzie i przyznajcie że nie możecie myśleć co chcecie, robić co chcecie, nawet mówić co chcecie. Inaczej spotka was mniej lub bardziej oczywista kara.
A co do przyszłości autora wątku - bądź gotowy na najgorsze, i niestety w takim stanie jaki opisujesz nic sie nie zmieni, a jednocześnie będzie się sukcesywnie pogarszać.
jacek-sychar

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: jacek-sychar »

Joozef

Twój wątek na starym forum to jest to:
http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?t=10942
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: Pavel »

joozef pisze: 12 mar 2018, 13:23 Niestety, samo od siebie nic się nie zmieni - to damskie podejście musi się zmienić na właściwe. Inaczej wszyscy będą udawać, a chyba się zgadzamy do tego że to żadne wyjście. Tyle że fakty są takie, że większość mężczyzn udaje. Nawet na tym forum. Stańcie panowie w prawdzie i przyznajcie że nie możecie myśleć co chcecie, robić co chcecie, nawet mówić co chcecie. Inaczej spotka was mniej lub bardziej oczywista kara.
Nie wiem jak inni panowie, wypowiem się za siebie.
Tak, to co opisujesz dotyczyło w jakiejś części i mnie. Istotne jest wg mnie pytanie: dlaczego?Jak to cudownie napisała kiedyś lustro - mamy to na co się godzimy. Poza tym sami sobie takie małżonki wybieraliśmy. Preferuję jednak brać na klatę własną odpowiedzialność zamiast ją przerzucać na innych.
Obecnie stając w prawdzie zupełnie się z tym co napisałeś nie identyfikuję. Myślę, mówię i robię co chcę. Mając oczywiście na uwadze dobro rodziny, to ograniczenie sam przyjąłem rodzinę zakładając :)
joozef pisze: 12 mar 2018, 13:23 Wiele padło porad od różnych "znawców tematu" - niestety nie macie pełnego poglądu na sprawę. Z jednego podstawowego powodu - zakładacie, że obie strony małżeństwa w kryzysie CHCĄ I WIEDZĄ że MUSZĄ JEDNOCZEŚNIE PRACOWAĆ NAD POPRAWĄ SWOJEGO ŻYCIA. To jest założenie, które Wam bardzo łatwo umyka. Więc może warto o tym ciągle powtarzać. Bez takiego założenia nic nie da się zrobić. A niestety potężna większość kobiet, jak i moja żona jest przecież "bez zarzutu", a całość problemów generuje wyłącznie ten nieudolny, nie rozumiejący i jeszcze roszczeniowy facet. Takie jesteście, i nie próbujcie się bronić.
Pierwsze zdanie jest w mojej opinii zwyczajnie niegrzeczne. Tutaj nie ma specjalistów, są ludzie dzielący się swoimi doświadczeniami.

Wydaje mi się również, że Ty również nie masz pełnego poglądu na sprawę Widusa. Bo niby skąd :)
W pozostałej części oceniłeś kobiety na koniec swoją władzą odbierając im nawet prawo do obrony. Polecam pochylenie się nad komunikacją, ta obecna sprawiła, że nawet jako facetowi przykro mi się robiło czytając Twój post.
W dodatku nie zgadzam się, że dwie strony muszą pracować jednocześnie.
Moje osobiste doświadczenie jasno pokazuje, że o ile tak byłoby może i idealnie, ale nie jest to konieczny warunek.
Ja zacząłem solo, żona ani nie chciała pracować nad sobą ani nad małżeństwem.

Moja praca nad sobą i zmiany we mnie, BEZ OGLĄDANIA SIĘ NA ŻONĘ I JEJ CZYNY, DECYZJE spowodowały, że żona wróciła, również zaczęła się zmieniać (po swojemu i w swoim tempie).

Czyli jednak się da.
Może warto po prostu zająć się sobą i porzucić postawę roszczeniową?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: mare1966 »

Pavel , Józef
ja myślę , że jednak wasze sytuacje małżeńskie
a co za tym idzie i doświadczenia
są znacząco inne .
Stąd i inne widzenie .

Wydaje mi się Pavel , że ty po prostu nieco lepiej wybrałeś .
Twoja praca być może przyczyniła się do powrotu , a może nie ,
ale tej konkretnej kobiety .
Może po prostu lżejszy przypadek ,
bo nie ma co fałszować rzeczywistości :
zwykle jednak nie wracają .

Joozef ,
piszesz trochę jak Maryla , taka męska odmiana cierpiętnika .
Oczywiście - masz np. rację i to jest fakt .
Znaczna większość żon , no conajmniej
znaczna ich liczba kupczy swoim ciałem , tym samym dzieli i rządzi .
I prawdę mówiąc nic na to poradzić nie można .
To jest fakt .
Tym niemniej , w tym poście dużo emocji , może za dużo ?
Takiego zgorzknienia .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: Nirwanna »

mare1966 pisze: 12 mar 2018, 22:30
znaczna ich liczba kupczy swoim ciałem , tym samym dzieli i rządzi .
I prawdę mówiąc nic na to poradzić nie można .
To jest fakt .
Tym niemniej , w tym poście dużo emocji , może za dużo ?
Takiego zgorzknienia .
Mare, zabrzmiałeś jakbyś osobiście tę znaczną ilość żon sprawdził... albo co najmniej obiektywnym wzrokiem widział znaczną część ich relacji z mężami. Nie sądzę, aby tak było. Więc myślę, że to przykład na to, że nie warto uogólniać, tylko mówić od siebie.
Choć to bywa trudne. Zacząć post od: "Moja żona...."
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: mare1966 »

Nirwanno ,
znaczniejsza ilość pań skupia się na tym forum
na własnej sytuacji . Dla mnie to WADA , nie zaleta .
Takie patrzenie przez pryzmat własnej sytuacji .

Jako facet ( choć bywają i panie potrafiące patrzeć szerzej
- co niezwykle cenię , wręcz jestem zachwycony )
wybacz , ale mam pewność
tego co napisałem .
Widzę te sytuacje , w zasadzie w KAŻDEJ relacji małżeńskiej
jakie widzę , w otoczeniu .
W takich niby żartach najczęściej .
I właśnie mówię od siebie , to co widzę .


Powiem tak ,
gdyby kobiety były brzydkie , nikt by się wami nie zainteresował .
Macie trudne charakterki , zmienne nastroje , generalnie
nie wiadomo co jak i kiedy .
No , ale "przewalicie oczami" i facet głupieje .
Wiecie o tym .

Owszem , jest jeszcze inny typ facetów , tzw. "zimny drań" .
Uwielbiany przez wiele kobiet .
Zresztą , są i amatorzy na podobne kobiety .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: mare1966 »

Nawiasem ,
świetna sztuka w Teatrze Telewizji , taki sycharowski temat .

Dobry powrót do tradycji sprzed lat .
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: lena50 »

Joozef....
....zakładacie, że obie strony małżeństwa w kryzysie CHCĄ I WIEDZĄ że MUSZĄ JEDNOCZEŚNIE PRACOWAĆ NAD POPRAWĄ SWOJEGO ŻYCIA.
To jest założenie, które Wam bardzo łatwo umyka. Więc może war[/i]to o tym ciągle powtarzać. Bez takiego założenia nic nie da się zrobić.
Moim zdaniem troche się w tym swoim pisaniu pogubiłeś....niestety.
Po pierwsze ... jeśli już coś zakładamy,to jedynie to,że ....obie strony muszą pracować nad poprawą swojego życia i związku.
To raczej fakt niezaprzeczalny.

Co do ... chcą i wiedzą...to już niekoniecznie.
Gdyby każdy chciał i wiedział,byłoby super i nie byłoby tego forum.

Wobec powyższego...co nam umyka,o czym trzeba powtarzać według Ciebie?
Jakbyś zechciał sprecyzować fajno by było,bo to co powyżej kupy się nie trzyma.
Jedno z drugim się kłóci.
A niestety potężna większość kobiet, jak i moja żona jest przecież "bez zarzutu", a całość problemów generuje wyłącznie ten nieudolny, nie rozumiejący i jeszcze roszczeniowy facet. Takie jesteście, i nie próbujcie się bronić.
Potężna większość kobiet......naprawde tyle ich znasz?
Nie jestem ideałem,ale też nie jestem taka jak Twoja żona , bedę się bronić....i proszę Cię łaskawie,abyś nie wrzucał wszystkich kobiet do jednego wora.
To ,że być może trafiła Ci się "zmora" nie upoważnia Cię do takiego wypowiadania się o innych kobietach.
W związku z tym, że Panie nie chcą w swoim postępowaniu niczego zmieniać, a jak najbardziej chętnie całkowicie zmieniły by tych niedoskonałych samców, męska część takich związków przechodzi w stan utrzymywania tzw. "świętego spokoju" - a to jest niczym innym jak udawaniem. I tak sobie żyjemy - faceci udają, bo inaczej kobiety i tak ich do tego zmuszą (macie wiele sposobów, choćby zakaz kontaktów fizycznych) a Panie żyją w błogiej nieświadomości jacy to doskonali mężczyźni są ich mężami.
...i znowu...................Panie...
Znawca kobiet się znalazł i chyba mężczyzn zarazem.
Panie zmieniać się nie chcą ,mężczyźni dla świetego spokoju się poddają,udają....
Myślisz,że nam podobają się tacy mężczyźni....?



Do czego to prowadzi? Do chorego, nieuleczalnego stanu w którym zatracają się podstawowe wartości takie jak współczucie, szacunek. Ja tak żyję od około 15 lat, więc wiem o czym mówię.
Współczuję,że doprowadziłeś się do takiego stanu.
Niestety, samo od siebie nic się nie zmieni - to damskie podejście musi się zmienić na właściwe. Inaczej wszyscy będą udawać, a chyba się zgadzamy do tego że to żadne wyjście. Tyle że fakty są takie, że większość mężczyzn udaje. Nawet na tym forum. Stańcie panowie w prawdzie i przyznajcie że nie możecie myśleć co chcecie, robić co chcecie, nawet mówić co chcecie. Inaczej spotka was mniej lub bardziej oczywista kara.
Samo od siebie nic się nie zmieni....najprawdziwsza prawda,ale żeby wszystko zależało od damskiego podejścia,bo inaczej wszyscy udawać będą??????
No proszę Cię........
A co do przyszłości autora wątku - bądź gotowy na najgorsze, i niestety w takim stanie jaki opisujesz nic sie nie zmieni, a jednocześnie będzie się sukcesywnie pogarszać.
Nie wyrokowałabym.
Zmieni się,jeśli i autor wątku się zmieni.
lena50....dawniej lena
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: lena50 »

Powiem tak ,
gdyby kobiety były brzydkie , nikt by się wami nie zainteresował .
No i wice wersa.
lena50....dawniej lena
Wiedźmin

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: Wiedźmin »

lena50 pisze: 13 mar 2018, 1:58
Powiem tak ,
gdyby kobiety były brzydkie , nikt by się wami nie zainteresował .
No i wice wersa.
Droga leno - niezupełnie - tu nie ma "równouprawnienia".

Tak się składa, że nawet najbrzydszy mężczyzna ma spore szanse na znalezienie kobiety.

A jeśli ten "brzydki mężczyzna" ma do tego gruby portfel... to kobieca atencja zapewniona.

Bo o ile my może i faktycznie... łasi jesteśmy na piękno kobiecego ciała...
... tak kobiety bardzo łase są na "bezpieczeństwo" i wszystko, co z tym związane.
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: Kawka »

3Has pisze: 12 mar 2018, 10:46 I nie baw się w altruistę wobec niej w tej kwestii - chyba że na wstępie chcesz spieprzyć życie dziecku czy dzieciom, które masz dopiero w planach. Najpierw KONKRETNE WYNIK pracy nad sobą, a potem dzieci. Dla dobra tych niewinnych stworzeń.
I pamiętaj - lepiej ich nie mieć w ogóle niż zagwarantować im na wstępie spieprzone życie, z dużym ryzkiem że sobie kiedyś je same odbiorą.
A we mnie się burzy, gdy to czytam. Dlaczego?

Po pierwsze nie byłoby mnie na świecie gdyby tak patrzyli moi Rodzice. Nie byłoby na świecie mego licznego rodzeństwa, które jest wielkim darem, każde z nich. Prawda, wyrośliśmy w rodzinie dysfunkcyjnej. Wchodziliśmy we własne małżeństwa z dysfunkcjami. Ale! Bóg nas poprowadził, leczył i leczy, kształtował i wciąż kształtuje. I z Jego pomocą można wszystko. WSZYSTKO!

Powiem dalej, na pewno nie powinnam była mieć pierwszej trójki dzieci - tak koszmarną byłam matką. :-( Tego też Bóg dotknął i gdy mieli kilka lat wszystko odwróciło się o 180*. Bóg wiedział...

Wolę być dzieckiem DD niż nie być wcale. Wolę żyć i zmagać się tu na ziemi, by kiedyś wieczność spędzić z Bogiem, niż nie istnieć.
Dziękuję moim Rodzicom, że powołali nas do życia pomimo... pomimo trudności, pomimo dysfunkcji ojca (w dużej mierze skutek dramatów wojennych), pomimo biedy, pomimo tego, że dziś się zmagamy...

Gdyby mnie nie było => nie byłoby kolejnych fantastycznych ludzików, których Bóg ogromnie prowadzi. Wiele dobra by nie zaistniało.

Uważam, że kwestię dzieci trzeba bardzo przemodlić i ostateczną decyzję zostawić Panu Bogu, bo tylko On wie co będzie za 5-10-50-300lat. My jesteśmy małe żuczki o słabym zasięgu wzroku.
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: Kawka »

i takie małe spostrzeżenie:
jak czytam tu wpisy kilku panów, to odnoszę wrażenie, że macie koszmarnie wypaczone spojrzenie na kobiety, albo w strasznie patologicznym środowisku się obracacie. :-(
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: mare1966 »

W tej sprawie współczuję kobietom .
Faceci nie mają kompleksów , bo jest ta świadomość , że nie ta to inna .
Nie udało się 10 razy , próbujemy 11 lub 111 .
kobieta musi poniekąd czekać i tylko wybiera
w tych zainteresowanych ( co składają podanie ) .
No ......... chyba że odbija koleżance chłopaka czy męża .

Ja wiem , że bardzo ważne jest to piękno wewnętrzne ,
ale co by nie mówić dla kobiety uroda jest bardzo ważna .
Nie musi być bardzo ładna ( to nawet przeszkadza , mężowi także )
ale musi wyglądać akceptowalnie ( dla jej amatora ) .
Na całe szczęście faceci mają przeróżne gusta .
To samo w sobie jest bardzo ciekawe .
Bo to nie tylko jakaś obiektywna "uroda" ,
ale ubiór , zachowanie , głos itd. itd.
Najlepsze , że ta cała analiza jest automatyczna , zajmuje ułamek sekundy .
Jak widać - natura tak to rozwiązała , aby facet nie tracił czasu .

No , ale nieważne .
Nie ten temat tutaj .
3Has
Posty: 201
Rejestracja: 22 lip 2017, 15:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: 3Has »

Kawka pisze:
3Has pisze: I nie baw się w altruistę wobec niej w tej kwestii - chyba że na wstępie chcesz spieprzyć życie dziecku czy dzieciom, które masz dopiero w planach. Najpierw KONKRETNE WYNIK pracy nad sobą, a potem dzieci. Dla dobra tych niewinnych stworzeń.
I pamiętaj - lepiej ich nie mieć w ogóle niż zagwarantować im na wstępie spieprzone życie, z dużym ryzkiem że sobie kiedyś je same odbiorą.
A we mnie się burzy, gdy to czytam. Dlaczego?

Po pierwsze nie byłoby mnie na świecie gdyby tak patrzyli moi Rodzice. Nie byłoby na świecie mego licznego rodzeństwa, które jest wielkim darem, każde z nich. Prawda, wyrośliśmy w rodzinie dysfunkcyjnej. Wchodziliśmy we własne małżeństwa z dysfunkcjami. Ale! Bóg nas poprowadził, leczył i leczy, kształtował i wciąż kształtuje. I z Jego pomocą można wszystko. WSZYSTKO!

Oczywiście, tylko nie każdy ma to szczęście że wyjdzie się z patologii na prostą.
Niektórzy niestety nie tylko z niej nie wychodzą, ale ladują w piachu podcinając sobie żyły, i - kto wie, czy nie lądując w piekle na całą wieczność. Nie chcę tu się bawić w dyskusje teologiczne co się dzieje z samobójcami - bo tego tak naprawdę nikt z nas nie wie.
W każdym razie pchanie się z góry w patologię, to największa głupota jaką można zrobić.

A co do tego, że "nie byłoby nas" itp - prawda, tylko że jeśli Twoja córka pójdzie na dyskotekę i prześpi się z byle dresem, to zapewne powstałego w ten sposób wnuczka albo wnuczkę będziesz kochać - i być może on/ona będzie wspaniałym człowiekiem.
Jednak z jakiegoś powodu zwykle odradzamy córką sypianie z byle kim na dyskotekach.
I dlatego napisałem to, co napisałem.
Kawka pisze: Wolę być dzieckiem DD niż nie być wcale. Wolę żyć i zmagać się tu na ziemi, by kiedyś wieczność spędzić z Bogiem, niż nie istnieć.
Cieszę się i gratuluję, ale miło byłoby cobyś widziała trochę więcej niż własne "ja".
To że Ty wyszłaś na prostą nie zmienia faktu że płodzenie dzieci które z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością będą miały w życiu koszmar - jest albo egoizmem albo głupotą, albo jednym i drugim.


Kawka pisze: i takie małe spostrzeżenie:
jak czytam tu wpisy kilku panów, to odnoszę wrażenie, że macie koszmarnie wypaczone spojrzenie na kobiety, albo w strasznie patologicznym środowisku się obracacie. :-(
To patologiczne srodowisko to obecnie większość kobiet. A owszem, pewnie szczęścia do nich nie mieliśmy, skoro tu jesteśmy.
Ale co do spojrzenia na kobiety - no cóż, pewne nasze spostrzeżenia utrwala wiele pań obecnych tutaj. Na przykład patrząc wyłącznie z własnej perspektywy i nie potrafiąc spojrzeć szerzej.

Ale dla odmiany - są tu i perełki:)
mare1966 pisze: znaczniejsza ilość pań skupia się na tym forum na własnej sytuacji . Dla mnie to WADA , nie zaleta . Takie patrzenie przez pryzmat własnej sytuacji . Choć bywają i panie potrafiące patrzeć szerzej - co niezwykle cenię , wręcz jestem zachwycony
O właśnie - podpisuję sie obiema ręcami.
Tak - standard u kobiet (co widać i tutaj) to "ja, ja i jeszcze raz ja". Anglicy na to mówią "me, myself and I".
I nie, nie mamy spaczonego obrazu kobiet w ogóle - te panie, co potrafią inaczej, doceniamy podwójnie:)

Panie Krople Rosy, Mgła, S Zona i pewnie inne które pominąłem, bo niestety nie czytam wszystkiego - sława Wam i Chwała. I mam nadzieję że w Niebie będziecie miały z Bogiem osobne audiencje.

I modlę się aby mój syn spotkał właśnie kogoś takiego - o właściwym podejściu.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Wieczne kłótnie

Post autor: MareS »

Kawka pisze: 13 mar 2018, 8:14 i takie małe spostrzeżenie:
jak czytam tu wpisy kilku panów, to odnoszę wrażenie, że macie koszmarnie wypaczone spojrzenie na kobiety, albo w strasznie patologicznym środowisku się obracacie. :-(
No cóż Kawka odpowiem cytując Pawlaka mówiącego do Kargula "był czas przywyknąć". Niestety to jak widzimy świat zewnętrzny jest odbiciem naszego wnętrza.
Mi bardziej brakuje ze starego forum dzielenia się własnym doświadczeniem. A może wystarczyłoby dodać tylko "moim zdaniem" albo "ja uważam".
ODPOWIEDZ