Piszę tu po raz pierwszy, bo nie mam z kim porozmawiać o moim problemie. Jestem mężatką 12 lat, mamy 2 córki. Mąż pije właściwie od pierwszego roku po ślubie, było to najpierw mniej, a z czasem coraz więcej. zdradził mnie też już pierwszy raz rok po ślubie, byłam w ciąży pierwszym dzieckiem. Jakoś zostaliśmy razem, kolejny raz zdradził mnie 5 lat po ślubie i znowu wybaczyłam. Do tego pił, awanturował się, potrafił posuwać się do szarpania, popychania itd. Jak już było bardzo źle i bał się, że się rozejdziemy trochę się zmieniał, zaczynał starać i tak to trwa. O ostatniej jego kobiecie dowiedziałam się jakiś czas temu. trwało to przez całe ostatnie lato. Ona jest mężatką, więc ich spotkania odbywały się tylko raz w tygodniu, w konkretnym celu. kiedy powiedziałam mu, że o tym wiem awanturował się, wyzywał mnie od najgorszych, na przedstawiane dowody po prostu nie odpowiada i robi ze mnie wariatkę. Spotykał się z nią nadal do połowy października. I przez ten czas robił mi piekło wyzywał nawet przy dzieciach, wracał pijany samochodem. Starałam się to po prostu przetrwać unikałam go, nie odpowiadałam na zaczepki, żeby dzieciom oszczędzić awantur. Od grudnia zaczął się znowu starać, to jest schemat. Nie sypiamy ze sobą od lata. Staram się jakoś funkcjonować, są dni kiedy czuję się dobrze, ale wystarczy jakiś drobny incydent i się po prostu rozpadam. Mąż uważa, że już wszystko minęło, a teraz to moja wina, że nie jest dobrze, bo przecież on się stara, a ja nie chcę z nim sypiać. Trochę nadal pije, ale dużo mniej i uważa, że ja to powinnam docenić. Temat zdrady nie jest poruszany, gdybym go poruszyła byłaby awantura. A to wszystko mnie gryzie, nie mogę się zmusić by iść do niego. Zresztą to wygląda tak, że prawie ze sobą nie rozmawiamy a wieczorem potrafi wysłać mi sms bym do niego przyszła i obraża się że nie przychodzę. Nie wiem jak mam żyć, marzę o tym by nie mieć żadnych uczuć, by potrafić żyć jak robot
