Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

happybean

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: happybean »

Monti pisze: 26 lut 2019, 9:50 Jak to jest, że niby człowiek ufa Bogu, a codziennie musi sobie przypominać, że On się o nas troszczy? I reakcje emocji czy reakcje organizmu są nieadekwatne do tego, co próbujemy zrozumieć duchowo.
Grzech pierworodny. Jak mowi sw. Paweł
"Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. 1A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. 19 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. "
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 26 lut 2019, 9:50 Wczoraj syn mnie zapytał, dlaczego nie mogę mieszkać z nimi. Trochę zaskoczony i nieprzygotowany, powiedziałem, że mama obecnie nie chce ze mną mieszkać, a kiedyś, to zobaczymy, na razie syn ma dwa domy. Powiedziałem mu też, że bardzo kocham jego i mamę (w sensie moją żonę).
Monti napisałeś zaskoczony i nieprzygotowany na pytanie syna.
A sobie samemu jakbyś sobie odpowiedział?
Co do lęku to znam lęk który paraliżuje i niszczy, ale też w pewnym momencie zmusił mnie do stawienia czoła i działania.
Ano trzeba było się pozbierać do kupy i stawić mu czoła.
Ale nie sam - z pomocą i pod kierownictwem Boga ;)
Monti pisze: 26 lut 2019, 9:50 Jak to jest, że niby człowiek ufa Bogu, a codziennie musi sobie przypominać, że On się o nas troszczy? I reakcje emocji czy reakcje organizmu są nieadekwatne do tego, co próbujemy zrozumieć duchowo.
Dla mnie najdziwniejsze jest to że Bóg ufa człowiekowi.
Dopuszcza do pewnej sytuacji i człowiek myśli po co dlaczego nie dam rady?
Dopiero po pewnym czasie spojrzawszy w tył zaczyna się rozumieć że dzięki temu się urosło, zmężniało.
Trochę tak jak dawniej ojciec uczył pływać syna - do łódki na jezioro i chlup...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jonasz pisze: 26 lut 2019, 11:17
Monti pisze: 26 lut 2019, 9:50 Wczoraj syn mnie zapytał, dlaczego nie mogę mieszkać z nimi. Trochę zaskoczony i nieprzygotowany, powiedziałem, że mama obecnie nie chce ze mną mieszkać, a kiedyś, to zobaczymy, na razie syn ma dwa domy. Powiedziałem mu też, że bardzo kocham jego i mamę (w sensie moją żonę).
Monti napisałeś zaskoczony i nieprzygotowany na pytanie syna.
A sobie samemu jakbyś sobie odpowiedział?
Co do lęku to znam lęk który paraliżuje i niszczy, ale też w pewnym momencie zmusił mnie do stawienia czoła i działania.
Ano trzeba było się pozbierać do kupy i stawić mu czoła.
Ale nie sam - z pomocą i pod kierownictwem Boga ;)
Monti pisze: 26 lut 2019, 9:50 Jak to jest, że niby człowiek ufa Bogu, a codziennie musi sobie przypominać, że On się o nas troszczy? I reakcje emocji czy reakcje organizmu są nieadekwatne do tego, co próbujemy zrozumieć duchowo.
Dla mnie najdziwniejsze jest to że Bóg ufa człowiekowi.
Dopuszcza do pewnej sytuacji i człowiek myśli po co dlaczego nie dam rady?
Dopiero po pewnym czasie spojrzawszy w tył zaczyna się rozumieć że dzięki temu się urosło, zmężniało.
Trochę tak jak dawniej ojciec uczył pływać syna - do łódki na jezioro i chlup...
Jonaszu, wydaje mi się, że odpowiedziałbym sobie na to pytanie tak samo.
Przez ten cały czas kryzysu nie ustrzegłem się wprawdzie błędów, ale zrobiłem bardzo dużo dla ratowania małżeństwa, łącznie z wybudowaniem domu. Dlatego w oczach syna nie chcę być tym, który opuszcza rodzinę.
Na ten moment mam poczucie, że nie mogę nic więcej zrobić. Zarówno jeśli chodzi o małżeństwo, jak i zabezpieczenie potrzeb dziecka. Jest to frustrujące, że mimo tych wysiłków sytuacja jest ciągle trudna. Ale może właśnie to ma być trening zawierzenia Bogu.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 27 lut 2019, 12:46 Na ten moment mam poczucie, że nie mogę nic więcej zrobić. Zarówno jeśli chodzi o małżeństwo, jak i zabezpieczenie potrzeb dziecka. Jest to frustrujące, że mimo tych wysiłków sytuacja jest ciągle trudna. Ale może właśnie to ma być trening zawierzenia Bogu.
Przykre to.
Najważniejsze chyba żeby to robić wyprostowanym a nie "na czworakach".
Zauważyłem że przynajmniej u mnie wtedy poziom frustracji spada.
A zawierzenie Bogu - Pan dźwiga i pomaga wstać, a także gdzieś jest napisane że postawił moje stopy na skale i umocnił moje kroki ;)
santi
Posty: 103
Rejestracja: 05 wrz 2017, 11:06
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: santi »

Monti pisze: 25 gru 2018, 21:27 Najdziwniejsze, że ona nie odczuwa z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia. Widocznie filozofia buddyjska, którą ostatnio wyznaje, nie widzi w takim zachowaniu nic niestosownego.
Możesz to rozwinąć? U mojej żony też to podejrzewam. Ta filozofia wkrada sie pod postacią coachingu zen, psychoterapii w nurcie humanistycznym i jogi w organizm kobiet jak w masło. W Polsce to w ogóle nie zostało za bardzo zauważone, a np. w Wwie kluby jogi rosną jak grzyby po deszczu. Przyszło to z Zachodu w latach 90. Co śmieszne w ogóle nie zainteresowało sie tym pokolenie urodzone w rocznikach 40'50'60' natomiast młodsi łykają to bezkrytycznie.

Filozofia buddyjska jest wg mnie groźniejsza dla katolicyzmu niż islam, bo wkrada sie niepostrzeżenie w serce człowieka, a nie w rozum i na dodatek w poczuciu akceptacji siebie i samorealizacji, a w gruncie rzeczy jest MEGA EGOIZMEM.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

santi pisze: 07 mar 2019, 18:21
Monti pisze: 25 gru 2018, 21:27 Najdziwniejsze, że ona nie odczuwa z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia. Widocznie filozofia buddyjska, którą ostatnio wyznaje, nie widzi w takim zachowaniu nic niestosownego.
Możesz to rozwinąć? U mojej żony też to podejrzewam. Ta filozofia wkrada sie pod postacią coachingu zen, psychoterapii w nurcie humanistycznym i jogi w organizm kobiet jak w masło. W Polsce to w ogóle nie zostało za bardzo zauważone, a np. w Wwie kluby jogi rosną jak grzyby po deszczu. Przyszło to z Zachodu w latach 90. Co śmieszne w ogóle nie zainteresowało sie tym pokolenie urodzone w rocznikach 40'50'60' natomiast młodsi łykają to bezkrytycznie.

Filozofia buddyjska jest wg mnie groźniejsza dla katolicyzmu niż islam, bo wkrada sie niepostrzeżenie w serce człowieka, a nie w rozum i na dodatek w poczuciu akceptacji siebie i samorealizacji, a w gruncie rzeczy jest MEGA EGOIZMEM.
Światopogląd mojej żony ewoluował bardzo szybko; na przestrzeni około 9 lat przeszła od w miarę zaangażowanego katolicyzmu do postawy bardzo krytycznej wobec tej religii.
Kiedy się poznawaliśmy, miałem wrażenie, że żona jest głęboko wierząca. Potem okazało się, że nasza religijność trochę się różni. Ja miałem większą potrzebę nazwijmy to wspólnotowego czy też tradycyjnego wyrażania wiary. Żona z czasem zaczęła oskarżać mnie o fundamentalizm, oszołomstwo, czy jak to nazwać. Zaczęła twierdzić, że wszystkie religie są tak samo dobre, coraz rzadziej chodziła do kościoła, przestała się spowiadać.
Obecnie chyba nie uważa się za katoliczkę i twierdzi, że z tego tytułu przysięga zawarta w kościele jej nie obowiązuje.
Jej zainteresowanie buddyzmem pojawiło się w czasie kryzysu. Teraz wiem, że też coś czyta na ten temat, bo czasami przychodzą mi na maila powiadomienia z biblioteki, jak przetrzyma jakąś książkę. Czasem w naszych kłótniach/dyskusjach odwoływała się do filozofii buddyjskiej. Przez jakiś czas próbowała medytować na sposób wschodni.
Moja wiedza odnośnie buddyzmu szczerze mówiąc jest niewielka. Do tej pory uważałem to za raczej pozytywny system filozoficzny, którego celem jest dążenie do harmonii ze sobą i światem, czyli generalnie dobre rzeczy.
Trudno mi powiedzieć, na ile ta decyzja żony jest przemyślana i zakorzeniona, na ile jest to fascynacja czymś innym, chęć bycia oryginalną, a na ile próba jakiegoś usprawiedliwienia odejścia ode mnie.
Jeśli zauważasz podobne cechy u swojej żony (czy ewentualnie także innych kobiet), to jest to ważna wskazówka pewnego trendu. Rzeczywiście, ta wolność, samorealizacja czy co tam jeszcze mająca wypływać z buddyzmu (choć może jest to jakiś wykrzywiony obraz tej religii) w gruncie rzeczy jest egoizmem, bo prowadzi do krzywdy małżonków, dzieci i innych kosztem swojego zadowolenia (bo raczej nie szczęścia). A może się to umacniać, bo w dobie kryzysu Kościoła instytucjonalnego, bardziej trendy będzie powiedzieć, że jest się buddystą niż jakimś nudnym katolem… (uprzedzam moderację, że to sarkazm).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Nie wiem czy do tego o czym wspomnieliście nie należy dodać ekologii i tzw. "zdrowego żywienia".
Czasem zastanawiam się czy to nie jest też jakaś nowa religia.
Piesek najlepiej york po 40-ce - nowe "dziecko" w rodzinie.
A swiat dzisiaj nie wzmacnia kobiety tylko pompuje . Nic dziwnego że odlatują w kosmos. ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Do tego można byłoby dodać masę innych rzeczy, bo człowiek ma w swojej istocie skazę grzechu pierworodnego i z niemal wszystkiego co dobre i używane w miarę, może sobie nałóg zrobić. Albo chorą ideologię.
Można więc wypaczyć buddyzm, ekologię i zdrowe żywienie, a można je przeżywać w sposób zdrowy, zrównoważony, i nie krzywdzący świadomie innych. A, i jeszcze psychologię. Też można sobie wypaczyć.
Nie tu jednak sedno leży. Sedno leży w sercu człowieka - czy decyduje, że dąży do Boga, do Największej Miłości, drogą wąską i pod górkę, czy zadawala się substytutami miłości jadąc autostradą. Zatem frustrowanie się skutkiem i walka z nim (np. zdrowym żywieniem przeżywanym w sposób chory) daje tylko pozory skuteczności. I jest jechaniem autostradą, tylko na inny sposób. Prawdziwie skuteczne jest ratowanie serca drugiego człowieka modlitwą i zmianą własnej postawy na taką najbardziej zdrową i zrównoważoną (czyli dążącą do świętości).

Nawiasem mówiąc określenie, że "świat nie wzmacnia kobiety tylko pompuje . Nic dziwnego że odlatują w kosmos. ;) " jest genialne bardzo, kupuję je :D
Z dodatkiem, że Panów też to dotyczy ;-) pozwolę sobie nadmienić, dziś zwłaszcza ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziś miałem krótkie spotkanie z żoną w realu oraz sporo rozmów telefonicznych na tematy bieżące.
Jedna z rozmów dotyczyła planów na Wielkanoc i opieki nad synem w tym czasie. Ponieważ żona chciała, by syn był z nią na śniadaniu wielkanocnym (nawiasem mówiąc, nie wiedziałem, że buddyści świętują Wielkanoc), zaproponowałem, żebyśmy zjedli wspólnie śniadanie. Żona najpierw się zgodziła, a potem szybko zastrzegła, że może to być spotkanie jedynie w charakterze koleżeńskim. Do Świąt jeszcze sporo czasu, zastanowię się, czy takie "koleżeńskie" spotkanie ma sens.
Żona też zaczęła już któryś raz mocno krytykować mój ubiór (chodzi o ubrania zakupione już po wyprowadzce). Może nie ma to znaczenia, ale zastanawiam się, po co robić takie przytyki osobie, która - jak sama twierdzi - jest jej już zupełnie obojętna. Może dziewczyny forumowe mi powiedzą, o co chodzi.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 09 mar 2019, 19:31 Żona też zaczęła już któryś raz mocno krytykować mój ubiór (chodzi o ubrania zakupione już po wyprowadzce). Może nie ma to znaczenia, ale zastanawiam się, po co robić takie przytyki osobie, która - jak sama twierdzi - jest jej już zupełnie obojętna. Może dziewczyny forumowe mi powiedzą, o co chodzi.
Podbijam pytanie.
Co ważniejsze to że sam trafiłem do odpowiedniego lokalu bez wiedzy i zgody i sobie poradziłem czy też kto mi doradzał? :lol:
Pustelnik

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pustelnik »

Jonasz pisze: 10 mar 2019, 19:21
Monti pisze: 09 mar 2019, 19:31 Żona też zaczęła już któryś raz mocno krytykować mój ubiór (chodzi o ubrania zakupione już po wyprowadzce). Może nie ma to znaczenia, ale zastanawiam się, po co robić takie przytyki osobie, która - jak sama twierdzi - jest jej już zupełnie obojętna. Może dziewczyny forumowe mi powiedzą, o co chodzi.
Podbijam pytanie.
Co ważniejsze to że sam trafiłem do odpowiedniego lokalu bez wiedzy i zgody i sobie poradziłem czy też kto mi doradzał? :lol:
Nie jestem kobietą ale odpowiem na :-) obserwacji rodzinnej.
Może to być rodzaj (chorej czy tylko nie zrozumiałej dla mnie) "milości" / troski.

Kiedyś moja mlodsza córka jako zainteresowana życiem "nastka" pytała moją teściową czy kocha dziadka i jak to objawia.
Na to teściowa: " Dziadek dobrze wygląda z krótkimi włosami, więc dbam o to aby zawsze (!) był tak ostrzyżony" . Teść swoim zwyczajem nie skomentował. Teraz już nic nie komentuje (depresyjnie popłakuje w swoim Alzheimerze).
Wtedy był "niby zdrowy". Ale "chyba za niego pomyslałem" : (... bluzg - wyciety aby oszczędzić pracy szanownej moderacji 8-) ) "A może ten facet marzy (?)/ marzył (?) o gołej glacy albo "piórach"/brodzie chipisa :?: :idea:
Czy "teściówka" kiedykolwiek go o to spytała" ?

A może Panie widzą "rzeczywistość inaczej" ?
:lol:
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Jonasz pisze: 10 mar 2019, 19:21
Monti pisze: 09 mar 2019, 19:31 Żona też zaczęła już któryś raz mocno krytykować mój ubiór (chodzi o ubrania zakupione już po wyprowadzce). Może nie ma to znaczenia, ale zastanawiam się, po co robić takie przytyki osobie, która - jak sama twierdzi - jest jej już zupełnie obojętna. Może dziewczyny forumowe mi powiedzą, o co chodzi.
Podbijam pytanie.
Co ważniejsze to że sam trafiłem do odpowiedniego lokalu bez wiedzy i zgody i sobie poradziłem czy też kto mi doradzał? :lol:
Jest chyba cos takiego w kobietach , jakis okruch zazdrosci na widok dobrze ubranego i zadbanego meza .. troche podziw ,a troche niedowierzanie .. no ,bo jak to on teraz sam tak z siebie , potrafi sie dobrze ubrac ;)
Jakas pomaranczowa lampka sie zapala , bo a nuz stoi za tym jakas atrakcyjna kobieta ... bo skoro zona przez lata " ubierala meza " ,to jakzeby teraz mogl sam tak dobrze o siebie zadbac :lol:
I sadze , Panowie ,ze to jest dobry kierunek , zadbanie o siebie rowniez wizualnie , duchowo tez nie mozna odpuszczac ..

Ps w druga strone tez to dziala , jesli maz widzi ,ze zona potrafi dobrze ogarnac sprawy garazowe , finansowe i inne ..
Moj maz kiedys stwierdzil , ze ja sobie daje doskonale rade sama i nie jest mi potrzebny .. Fakt , ogarnelam sie , ale relacje meza dziecmi kuleja .. i to jest dla mnie b wazne ...
Pustelnik

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pustelnik »

s zona pisze: 10 mar 2019, 21:00
Ps w druga strone tez to dziala , jesli maz widzi ,ze zona potrafi dobrze ogarnac sprawy garazowe , finansowe i inne ..
Im mniej było "nieogarniaka" w żonie czy córkach tym ... bardziej się cieszyłem (ZAWSZE).

Fakt, nie potrafiłem ... docenić / pochwalić.
Nie zawsze potrafiłem rozsądnie i delikatnie zmotywować :-(.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Pustelnik pisze: 10 mar 2019, 21:30
s zona pisze: 10 mar 2019, 21:00
Ps w druga strone tez to dziala , jesli maz widzi ,ze zona potrafi dobrze ogarnac sprawy garazowe , finansowe i inne ..
Im mniej było "nieogarniaka" w żonie czy córkach tym ... bardziej się cieszyłem (ZAWSZE).

Fakt, nie potrafiłem ... docenić / pochwalić.
Nie zawsze potrafiłem rozsądnie i delikatnie zmotywować :-(.
U mnie to bylo niestety koniecznie , zeby przezyc z dziecmi ...
Zadne programy socjalne mnie nie dotycza .. 500 plus .. 300 i nie wiem co jeszcze .. rodzinne tez jest niskie .. zadne socjalne oslony tez nie przysluguja... wiec jest wybor , albo sie ogarnac i zyc godnie z dziecmi lub zmierzac w kierunku SDF ( wersja kloszarda)

Ale bardzo podobaloby mi sie " lezec i pachniec " :P
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Pustelnik pisze: 10 mar 2019, 20:56
Nie jestem kobietą ale odpowiem na :-) obserwacji rodzinnej.
Może to być rodzaj (chorej czy tylko nie zrozumiałej dla mnie) "milości" / troski.

Kiedyś moja mlodsza córka jako zainteresowana życiem "nastka" pytała moją teściową czy kocha dziadka i jak to objawia.
Na to teściowa: " Dziadek dobrze wygląda z krótkimi włosami, więc dbam o to aby zawsze (!) był tak ostrzyżony" . Teść swoim zwyczajem nie skomentował. Teraz już nic nie komentuje (depresyjnie popłakuje w swoim Alzheimerze).
Wtedy był "niby zdrowy". Ale "chyba za niego pomyslałem" : (... bluzg - wyciety aby oszczędzić pracy szanownej moderacji 8-) ) "A może ten facet marzy (?)/ marzył (?) o gołej glacy albo "piórach"/brodzie chipisa :?: :idea:
Czy "teściówka" kiedykolwiek go o to spytała" ?

A może Panie widzą "rzeczywistość inaczej" ?
:lol:
Tutaj zgoda , wydaje mi sie ,ze czesto uszczesliwiamy naszych mezczyzn " nasza wizja , co dla nich jest wg nas najlepsze " a oni niekoniecznie tez tak to widza ;)

Montii , jesli pozwolisz to w Twoim watku zloze zyczenia naszym forumowym Mezczyznom :
oby Sw Jozef prowadzil po drogach zycia i strzegl Was i Wasze rodziny.
Wszelkiego Blogoslawienstwa i Niustajacej Pogody Ducha :D

ps sorry ,ze tak pozno ,ale dopiero teraz sie dowiedzialam :P
ODPOWIEDZ