Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Pustelnik pisze: 19 mar 2019, 12:45 Bo zlepka (łączenie przeciwieństw?) : "zdrowy egoizm" mi (prywatnie) się nie podoba.
Przyjmujemy to do wiadomości, ale bylibyśmy wdzięczni, gdybyś Ty przyjął, że inni mają inaczej.
Pustelnik

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pustelnik »

jacek-sychar pisze: 19 mar 2019, 13:04 Przyjmujemy to do wiadomości, ale bylibyśmy wdzięczni, gdybyś Ty przyjął, że inni mają inaczej.
Jacku, oczywiscie przyjmuję, "nie kopię" się z ... rzeczywistością. ;)

Tak jak przyjąłem inny (powszechniej używany?) termin - wyraz "związki partnerskie" (teoretycznie i nawet ... praktycznie - bo ... w wykonaniu mojej starszej córy).
:(
Mirakulum
Posty: 2648
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Mirakulum »

Ja odróżniam Zdrowy egoizm od egocentryzmu.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Witajcie,

Jakiś czas nie pisałem w moim wątku, bo niewiele się zmieniało. I w sumie dalej sytuacja jest taka, jak dotychczas. W Święta spędziliśmy rodzinnie trochę czasu. Obudziło to we mnie na chwilę nadzieję na jakąś zmianę. Jednak minęło trochę czasu i sytuacja jest, jaka była. W ostatni weekend żona wyjechała na wycieczkę (nie wiem, czy sama, czy z kimś).

Mam wrażenie, że syn zaakceptował tę sytuację, choć jak w Wielkanoc byliśmy razem, to widać było, że się cieszył. Kilkukrotnie zadał też żonie pytanie: mamo, czy kochasz tatę? Na co ona zmieniała temat albo odpowiadała wymijająco.

Z żoną mogę rozmawiać tylko o dziecku albo o kwestiach techniczno-organizacyjnych. Moje życie jej w ogóle nie interesuje.

Tak jak kiedyś wspominałem, mam też problem z mówieniem innym osobom o naszej sytuacji. Boję się oceny czy potępienia, bo z zewnątrz może to wyglądać tak, jakbym ja był winny (bo w końcu to ja się wyprowadziłem). Dziś jedziemy z synem do takich jego przyszywanych dziadków z czasów przedadopcyjnych. Powoduje to mój duży lęk, bo mam poczucie, że zawiedliśmy pokładane w nas oczekiwania, by stworzyć dziecku szczęśliwą rodzinę. Czy w ogóle jest sens tłumaczyć tę sytuację takim osobom, które dla mnie są obce? Zwłaszcza, że na razie żadne formalne kroki w kierunku separacji czy rozwodu nie zostały podjęte.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti

Ja na początku miałem naturalną (dla mnie) tendencję do mówienia wokół o mojej sytuacji. Dopiero inni trochę mnie "naprostowali".
Właśnie ze względu na to, co inni będą o nas myśleli i mówili. Część osób ma "naturalną" tendencję do wyśmiewania takich osób, którym nie udało się życie rodzinne. Doszukują się u nas jakiś wad.
Po latach znacznie znika chęć do mówienia o sobie, a jak się to robi, to jest to jakieś już raczej naturalne. Jak wspominanie o ostatnich wakacjach. ;)
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Znajomym na pytanie: " gdzie żona" odpowiadam krótko, prosto i szczerze. To raczej znajomi są zaskoczeni i robią sensację. Jak drążą wątek to im odpowiadam, a jak nie to rozmawiam na ciekawsze tematy (bo ile razy można powtarzać, że się wyprowadziła itd.). Lekkość w mówieniu przychodzi np. po spotkaniach Sychar, gdzie jak każdy inny wypowiadasz się o swojej sytuacji. Reakcje ludzi, z którymi rozmawiałem były zwykle życzliwe i przyjazne. Nie naśmiewali się raczej. Niektórzy doszukiwali się wad, ale to oczywiste, że nie ma ludzi idealnych i koniec.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 02 maja 2019, 9:25 Boję się oceny czy potępienia, bo z zewnątrz może to wyglądać tak, jakbym ja był winny (bo w końcu to ja się wyprowadziłem).
Wydaje mi się, ze była to jakaś forma ratowania nie relacji a siebie.
Bo to było najważniejsze w tamtej chwili.
Priorytet.
Monti pisze: 02 maja 2019, 9:25 Czy w ogóle jest sens tłumaczyć tę sytuację takim osobom, które dla mnie są obce? Zwłaszcza, że na razie żadne formalne kroki w kierunku separacji czy rozwodu nie zostały podjęte.
Myślę że nie ma.
Ważniejsze jest chyba wytłumaczenie samemu sobie, żeby tu nie mieć żadnych wątpliwości.
W tamtym czasie miałem takie emocje, doświadczałem takich zdarzeń od najbliższej osoby że podjąłem taką decyzję.
I koniec.
Wiesz co jest najważniejsze moim zdaniem?
Znaleźć sens.
Jeżeli patrząc wstecz i porównując siebie obecnie w teraźniejszości widzisz choć jeden obszar na którym wzmocniłeś się/zmieniłeś - jest jakiś wzrost.
Jakby na to nie patrzył jakiś zysk.
Z jakiejś formy cierpienia wyprowadzone dobro - Pan Bóg w tej kwestii jest mistrzem ;)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuję Wam za wskazówki.
Przy okazji tego całego zamieszania widzę u siebie przestrzeń do pracy także na polu wyeliminowania paraliżującego lęku przed oceną ze strony osób postronnych, szukania akceptacji za wszelką cenę (objaw DDA).
Powoli dochodzę do tego, że zrobiłem co mogłem, by uratować to małżeństwo. Resztę pozostawiam Bogu. Ufam, że przyjdzie On do mojej żony, mimo drzwi zamkniętych.
Dziś mieliśmy kolejną, dość miłą rozmowę, wspólny obiad i kawę. Na koniec tylko padły słowa o podziale majątku i rozwodzie, które całkiem zepsuły wcześniejsze dobre wrażenie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Przy okazji tego całego zamieszania widzę u siebie przestrzeń do pracy także na polu wyeliminowania paraliżującego lęku przed oceną ze strony osób postronnych, szukania akceptacji za wszelką cenę (objaw DDA).
Sprawdź proszę jeszcze jeden kierunek - lęk przed odrzuceniem.
U mnie to chyba źródło - to o czym wspomniałeś to takie odrosty.
Skutkowało to m.innymi nieumiejętnością stawiania granic.
Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Powoli dochodzę do tego, że zrobiłem co mogłem, by uratować to małżeństwo. Resztę pozostawiam Bogu. Ufam, że przyjdzie On do mojej żony, mimo drzwi zamkniętych.
No do Ciebie też ;)
Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Na koniec tylko padły słowa o podziale majątku i rozwodzie, które całkiem zepsuły wcześniejsze dobre wrażenie.
Przepraszam a jakieś konkrety?
Czy tylko ot tak pomysł na rozwiązanie sytuacji?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: burza »

Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Dziś mieliśmy kolejną, dość miłą rozmowę, wspólny obiad i kawę. Na koniec tylko padły słowa o podziale majątku i rozwodzie, które całkiem zepsuły wcześniejsze dobre wrażenie.
Monti, myślę, że jeśli potraficie zasiąść przy wspólnym stole zjeść i porozmawiać. To nie jest jeszcze nic straconego. Tak mi się wydaje. ,U mnie czegoś takiego nie ma, mimo, że nadal mieszkamy razem w jednym domu niestety przed nami rozwód. Mój mąż jest słowny, jeśli jej obiecał , że nie spojrzy na mnie i nie zasiądzie do wspólnego stołu tak czyni.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2019, 22:47 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Jonasz pisze: 04 maja 2019, 22:09
Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Przy okazji tego całego zamieszania widzę u siebie przestrzeń do pracy także na polu wyeliminowania paraliżującego lęku przed oceną ze strony osób postronnych, szukania akceptacji za wszelką cenę (objaw DDA).
Sprawdź proszę jeszcze jeden kierunek - lęk przed odrzuceniem.
U mnie to chyba źródło - to o czym wspomniałeś to takie odrosty.
Skutkowało to m.innymi nieumiejętnością stawiania granic.
Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Powoli dochodzę do tego, że zrobiłem co mogłem, by uratować to małżeństwo. Resztę pozostawiam Bogu. Ufam, że przyjdzie On do mojej żony, mimo drzwi zamkniętych.
No do Ciebie też ;)
Monti pisze: 04 maja 2019, 17:01 Na koniec tylko padły słowa o podziale majątku i rozwodzie, które całkiem zepsuły wcześniejsze dobre wrażenie.
Przepraszam a jakieś konkrety?
Czy tylko ot tak pomysł na rozwiązanie sytuacji?

Jonaszu, co do lęku przed oceną i lęku przed odrzuceniem, to wg mnie (choć nie jestem fachowcem) są one powiązane. Boisz się negatywnej oceny przez kogoś, bo ona może prowadzić do odrzucenia. A ty ciągle szukasz potwierdzenia swojej wartości w tym, co powiedzą o tobie inni ludzie. Nie stawiasz granic, żeby przypadkiem ktoś cię nie odrzucił. I w konsekwencji zatracasz siebie i sprawiasz, że ludzie cię nie szanują... Rozpoznałem już ten mechanizm i wiem, że jest absurdalny, ale mimo to, ciągle jeszcze funkcjonuję w tym schemacie.

Co do naszych rozliczeń finansowych, to żona rzuciła jakąś propozycję, do której się nie odniosłem. Na razie jest to dość mglista perspektywa.

Dodatkowo jeszcze po ponad trzydziestu latach rozpadło się małżeństwo moich teściów. W konsekwencji, obecnie teściowa chce się wyprowadzić od teścia i domaga się zwrotu pożyczki, którą nam (a w zasadzie żonie) przekazała na budowę domu. Żona jest więc trochę przyciśnięta do muru w sprawach finansowych, a do tego straciła w jakimś sensie oparcie w swojej rodzinie pierwotnej (choć nigdy nie była z nią mocno związana).
W tym kontekście liczyłem na to, że żona zawaha się, zanim na dobre przypieczętuje koniec naszego wspólnego życia. Ale chyba jednak się przeliczyłem...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziś żona zadzwoniła z pytaniem, czy pożyczę jej auto w jeden weekend lipca. Powiedziałem, że tak. Okazało się, że wybiera się na wesele koleżanki, na które dostała zaproszenie z "osobą towarzyszącą". Na moje pytanie, z kim się wybiera odpowiedziała, że z kolegą...
Żałuję, że nie zapytałem, czy kolega nie ma samochodu, którym można się wybrać na wesele.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: JolantaElżbieta »

Monti pisze: 09 maja 2019, 20:48 Dziś żona zadzwoniła z pytaniem, czy pożyczę jej auto w jeden weekend lipca. Powiedziałem, że tak. Okazało się, że wybiera się na wesele koleżanki, na które dostała zaproszenie z "osobą towarzyszącą". Na moje pytanie, z kim się wybiera odpowiedziała, że z kolegą...
Żałuję, że nie zapytałem, czy kolega nie ma samochodu, którym można się wybrać na wesele.
Ale Cię wkręciła - kurczę:-( I co zrobisz?
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Unicorn2 »

Monti , kolega pewno będzie chciał się napić , więc woli żeby Twoja żona załatwiłz transport.
Ach te kobiety , są bezwględne , potrafią niszczyc do końca.
Żony i auta się nie pożycza.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Unicorn, może bez tych uogólnień w stosunku do kobiet....?
Wszak Twoja żona też nią jest.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ