Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Triste »

Twoja żona krzywdzi nie tylko Ciebie ale i Twojego syna :(
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Inna »

Monti pisze: 28 maja 2019, 14:15 Próbowałem postawić granicę, pisząc, że nie życzę sobie, by tak mnie traktowała, że nie pozwolę się krzywdzić, nie interesuje mnie jej zdanie na mój temat itp. W odpowiedzi słyszałem tylko dalsze przekleństwa...

Moje pytanie brzmi: jak to zatrzymać? A jeśli nie da się zatrzymać - jak się tym nie przejmować?
Ja postawiłam granice.
Ale sobie.
Przestałam do męża pisać.
Wszelakie próby tłumaczenia, czy stawiania jemu granic, informujacych o poczuciu krzywdy i zlym traktowaniu, kończyły się wyzwiskami i jeszcze większym poniżaniem.
Skonczylam się tlumaczyc, prosić, pertraktować...
Ta granica to szacunek dla samej siebie.
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: SiSi »

Faktycznie zachowanie Twojej żony jest nieadekwatne do sytuacji.
I chyba nie chodzi o książkę. Mam wrażenie, że żona czuje straszny dyskomfort. Nie radzi sobie z tym i przerzuca na Ciebie w formie agresji.
Ja radzilabym nie reagować, nie odpisywać.
Jej agresywne zaczepki nie powinny mieć możliwości rozwijania się.
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

Inna pisze: 28 maja 2019, 15:21 Ja postawiłam granice.
Ale sobie.
Przestałam do męża pisać.
Wszelakie próby tłumaczenia, czy stawiania jemu granic, informujacych o poczuciu krzywdy i zlym traktowaniu, kończyły się wyzwiskami i jeszcze większym poniżaniem.
Skonczylam się tlumaczyc, prosić, pertraktować...
No cóż.......praca nad sobą przynosi efekty. Szczęście nie ma siedziby gdzieś na zewnątrz, w kimś innym..... szczęście jest w każdym z nas o ile sami chcemy go w sobie odkryć i pielęgnować, dbać o to szczęście . Inna....tak 3-maj.PD
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Macie rację, muszę zredukować ten kontakt do minimum (choć za nią tęsknię i zdarzają się miłe rozmowy). Tak czy inaczej, pozostanie nam niemal codzienny kontakt w sprawach syna. A do pełnoletniości pozostaje mu jeszcze 10 lat, czyli muszę się jakoś nauczyć z tym funkcjonować i nie zwariować.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Mam podobne wrażenie jak SiSi.
Patrząc z jej strony na sytuację została porzucona
Przez Ciebie i zajmujesz się nie Nią tylko synem.
Nie rozumie dlaczego w końcu powiela przecież wzorzec który widziała w domu .
To jak traktowała jej mama jej tate.
Wzorzec to chłop ma wszystko wytrzymać.

Czy zgodzilbys sie z takim stwierdzeniem?
Dodatkowo SMS-y i słowa.
Przecież to dowody na przemoc psychiczną.
Można nagrać.
Naraża siebie na takie zarzuty i nie wie o tym?
Masz zawód jaki masz.
Na spokojnie oceń .
Poza tym.
Twoja żona prawnik i Ty prawnik.
Ale czy równi przeciwnicy?
Czy gdybyśmy studiowali razem i miałbym przebieg kariery identyczny jak Twoja żona przyjalbys mnie w tej chwili na wspólnika? Byłbym rownowaznym partnerem?
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

Monti pisze: 28 maja 2019, 15:48 Macie rację, muszę zredukować ten kontakt do minimum (choć za nią tęsknię i zdarzają się miłe rozmowy). Tak czy inaczej, pozostanie nam niemal codzienny kontakt w sprawach syna. A do pełnoletniości pozostaje mu jeszcze 10 lat, czyli muszę się jakoś nauczyć z tym funkcjonować i nie zwariować.
Niestety, nie masz wpływu na to jakie obelgi, zniewagi, zarzuty będą w Twoim kierunku rzucane. Albo zejdziesz do tego samego poziomu odpowiadając albo unikniesz odchodząc. Może kiedyś zamiast obelg będą rzucane komplementy i wtedy może poczujesz chęć, żeby się zbliżyć. Innych wariantów chyba nie ma. Podzielę się swoim doświadczeniem, że unikanie ryzyka kontaktu najlepiej się sprawdziło u mnie. Wprost, krótko odpowiedziałem, że nie będę czytał żadnej korespondencji, jeśli dalej będzie napastliwa i wprowadziłem w czyn ( po pierwszym napotkanym zdaniu kończę czytać). Ustnie nie dopuszczam żadnego kontaktu.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Monti pisze: 28 maja 2019, 15:48 Macie rację, muszę zredukować ten kontakt do minimum (choć za nią tęsknię i zdarzają się miłe rozmowy). Tak czy inaczej, pozostanie nam niemal codzienny kontakt w sprawach syna. A do pełnoletniości pozostaje mu jeszcze 10 lat, czyli muszę się jakoś nauczyć z tym funkcjonować i nie zwariować.
A próbowałeś zapytać co tak naprawdę Ją wyprowadza z równowagi ?

Ja rozumiem jakiś dystans w takiej sytuacji, przeżyłem paręnaście lat z żoną która się tak zachowywała , sam kiedyś nie umiałem oddzielić emocji od zachowań .

Dziś o wiele lepiej radzę sobie w takich momentach , kiedyś odbierałem to personalnie i obwiniałem się o to ,dziś staram się zastanowić co w Niej takiego zaszło że nie radzi sobie z emocjami i strzela wkoło jak z karabinu .

Jakiś czas temu dokonałem wyboru co do zmiany nastawienia w relacjach z żoną ,staram się wykorzystać każdą możliwość do budowania więzi .

Wczoraj byłem świadkiem nieporozumień między Nią a córką , córka skończyła 19 lat ,mieszka z żoną i staram się w miarę delikatnie córkę wypytać jak się czuje w takich sytuacjach ,czy ma problem w komunikacji z mamą ?

Poszło o porządki , córce zależy z jednej strony na dobrym kontakcie z mamą ,z drugiej męczą Ją kłótnie które się zdarzają .

Kiedyś może skonfrontowałbym moje stanowisko z żoną , to przykre patrzeć na zapłakaną córkę ,z drugiej strony córka nie szuka u mnie pomocy , bardziej staram się wysłuchać i ewentualnie podzielić się jak ja bym się zachował .

Ale też tak samo próbuję wysłuchać żony ,wczoraj i mnie się dostało (wulgaryzmy się skończyły 8 lat temu po wyprowadzce) , tzn. krytyka moich środków wychowawczych , niepowodzeń , czy braku konsekwencji ,pomijam uwagi na temat dzieci i ich zachowań.

Starałem się nie wchodzić w konfrontacje ,dziś widziałem się z żoną ,odwiozłem do pracy , przy kawie słuchałem jakie wszystko jest do .... dostało się politykom, państwu , pracodawcy ,itd.

Zdaję sobie sprawę że przede wszystkim żona ,ja sam chyba też , potrzebuję kogoś przed kim wyleję swoje frustracje ,poczuje się wysłuchany i kogo interesuje mój problem ,jest to naturalne .
Zrozumienie że ciągły stres ,brak umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach ,kłopoty finansowe , mieszkaniowe czy wychowawcze prowadzą do kulminacji pomaga mi w postrzeganiu mojej żony nie jako wroga ,ale jako osoby która potrzebuje pomocy ,mimo że może sama o tym nie wie.

Jednak przykro się robi wtedy kiedy jestem (dziś rzadko) jednym z obiektów krytyki .

Do dzisiaj uczę się (co mi trudno przychodzi) empatii i asertywności kiedy mam kontakt z tymi trudniejszymi emocjami ,im silniejszy sam jestem ,tym większy dystans udaje mi się stworzyć do całej sytuacji i tym bardziej mogę pomóc te emocje wyrzucić (żonie ,dzieciom) ,sam nie czując się zraniony .

Dziś kiedy odwiozłem żonę na koniec usłyszałem przeprosiny za takie zachowanie ,którego powodem jak powiedziała jest między innymi zbliżająca się miesiączka.

Ogólnie zauważam że nie przyjmowanie osobiście takich "wystrzałów" ,pozwala na poprawę naszych relacji , zarazem cieszę się że mogę być dla żony jakąś pomocą ,że nie odtrącam Jej ,sama nieraz się zwierza ,coraz częściej , że ma paskudny charakter (z którym sama sobie nie radzi ) ,a mnie coraz łatwiej to przyjmować znając siebie i swoje słabości oraz jak sobie z nimi radzę .

Pozdrawiam :) .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ukasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

A może zastanów się, dlaczego tak zareagowała? Co ją tak dotknęło? Co jest w niej tak chore, że dobry prezent dla syna wywołuje taki ból, w konsekwencji wściekłość? Nie chodzi o to, żebyś uzyskał jakiś wpływ na jej postępowanie, tylko o to, żebyś dostrzegł cierpienie Twojej żony, które za tym stoi. Tylko Ty jeden masz szansę to zobaczyć. A jeśli to Ci się uda, przynajmniej w jakimś stopniu, to te ataki nie będą tak bolesne, zamiast prób obrony przed absurdalnymi zarzutami może będzie Ci dane współczuć tej, której ślubowałeś miłość aż do śmierci.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Porozmawiam o tym z psychologiem. Chciałbym wiedzieć, skąd to się bierze. Żona zawsze była choleryczką, ale od jakiegoś czasu jej zachowanie jest nie do zniesienia. Póki co muszę się wzmocnić na tyle, by te ataki nie wpływały na mnie tak destrukcyjne. W każdym razie jest to sygnał, że na razie nie ma jakiejkolwiek przestrzeni do odbudowy, trzeba skupić się na sobie i na dziecku.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
renta11
Posty: 844
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: renta11 »

Monti

Kogo powinieneś chronić, bronić? Żonę czy syna? Kto jest słabszy?
Twoja żona jest bardzo toksyczną osobą, jej zachowania są bardzo agresywne. Szczerze mówiąc nie wiem, czy taka osoba powinna mieć możliwość adopcji dziecka. Jaka to jest trauma dla tego i tak wcześniej skrzywdzonego dziecka.
Jakoś należy przetrzymać ten okres do momentu, kiedy dziecko będzie mogło zdecydować, z kim chce mieszkać.
Nie lubię kłamstw, manipulacji, tajemnic. Ale ja osobiście skupiłabym się na dziecku i na jego obronie. To już jest chłopiec, z którym można stworzyć drużynę. Dawaj mu książki, kupuj mu gry, jakie chcesz, wychowuj tak jak chcesz - u Ciebie w domu. To w końcu Twój syn. Ale jedna rzecz jest ważna - tajemnica przed matką, im mniej ona wie, tym lepiej dla Was. Dla niej możecie mieć inne opowieści. To jest mocno zaburzona osoba. Nie rozumiem dlaczego skupiacie się na niej, a nie na dziecku? Nie wierzę w jej nagłą zmianę, Monti przecież starał się i mocno, i długo. To osoba do długotrwałej psychoterapii, wtedy kiedy sięgnie swojego dna i zechce się leczyć. Ale to śpiew przyszłości.
Skup się Monti na dziecku, przemyśl te rady, może idź do psychologa dziecięcego po poradę. Ale zacznij konstruktywnie działać. Co jeszcze się musi zdarzyć, abyś nauczył się ochraniać swoje dziecko przed agresorem?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

renta11 pisze: 28 maja 2019, 21:03 Monti

Kogo powinieneś chronić, bronić? Żonę czy syna? Kto jest słabszy?
Twoja żona jest bardzo toksyczną osobą, jej zachowania są bardzo agresywne. Szczerze mówiąc nie wiem, czy taka osoba powinna mieć możliwość adopcji dziecka. Jaka to jest trauma dla tego i tak wcześniej skrzywdzonego dziecka.
Jakoś należy przetrzymać ten okres do momentu, kiedy dziecko będzie mogło zdecydować, z kim chce mieszkać.
Nie lubię kłamstw, manipulacji, tajemnic. Ale ja osobiście skupiłabym się na dziecku i na jego obronie. To już jest chłopiec, z którym można stworzyć drużynę. Dawaj mu książki, kupuj mu gry, jakie chcesz, wychowuj tak jak chcesz - u Ciebie w domu. To w końcu Twój syn. Ale jedna rzecz jest ważna - tajemnica przed matką, im mniej ona wie, tym lepiej dla Was. Dla niej możecie mieć inne opowieści. To jest mocno zaburzona osoba. Nie rozumiem dlaczego skupiacie się na niej, a nie na dziecku? Nie wierzę w jej nagłą zmianę, Monti przecież starał się i mocno, i długo. To osoba do długotrwałej psychoterapii, wtedy kiedy sięgnie swojego dna i zechce się leczyć. Ale to śpiew przyszłości.
Skup się Monti na dziecku, przemyśl te rady, może idź do psychologa dziecięcego po poradę. Ale zacznij konstruktywnie działać. Co jeszcze się musi zdarzyć, abyś nauczył się ochraniać swoje dziecko przed agresorem?
Zdaję sobie sprawę, że jestem odpowiedzialny za syna i robię wszystko, co mogę, by zapewnić mu jak najlepsze warunki i bezpieczeństwo.
Z dzisiejszej perspektywy to rzeczywiście nasza rodzina pewnie nie powinna przejść kursu na rodziców adopcyjnych. Ale wtedy jeszcze między nami było raczej dobrze. A żona w stosunku do obcych osób jest bardzo miła i potrafi zrobić dobre wrażenie.
Mam świadomość, że syn potrzebuje matki i też ją kocha (ona jego też). Natomiast im syn jest starszy, tym więcej widzi jej manipulacji. A poprzez swój rygoryzm (za którym zapewne skrywa się jakiś lęk), żona może osłabić relację z synem. Muszę czasem zachować z synem coś w tajemnicy, a jednocześnie nie chcę uczyć go kłamstwa. Jednocześnie, ukrywając przed żoną rzeczy, które mogłyby się jej nie podobać (a są obiektywnie dobre albo chociaż obojętne), utrwalam u siebie postawę lękową.
Ze swoim terapeutą konsultuję sprawy syna, natomiast nie jest zalecane organizowanie spotkań z psychologiem dziecięcym bez wiedzy i zgody drugiego rodzica.
Wydaje mi się, że robię wszystko, co mogę, by ochronić syna. Twarde działania (np. ograniczenie władzy rodzicielskiej) są mało realne i dopiero doprowadziłyby do wojny.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

ozeasz pisze: 28 maja 2019, 18:23 Ja rozumiem jakiś dystans w takiej sytuacji, przeżyłem paręnaście lat z żoną która się tak zachowywała , sam kiedyś nie umiałem oddzielić emocji od zachowań .

Dziś o wiele lepiej radzę sobie w takich momentach , kiedyś odbierałem to personalnie i obwiniałem się o to ,dziś staram się zastanowić co w Niej takiego zaszło że nie radzi sobie z emocjami i strzela wkoło jak z karabinu .

Jakiś czas temu dokonałem wyboru co do zmiany nastawienia w relacjach z żoną ,staram się wykorzystać każdą możliwość do budowania więzi .

(...)
Ale też tak samo próbuję wysłuchać żony ,wczoraj i mnie się dostało (wulgaryzmy się skończyły 8 lat temu po wyprowadzce) , tzn. krytyka moich środków wychowawczych , niepowodzeń , czy braku konsekwencji ,pomijam uwagi na temat dzieci i ich zachowań.

Starałem się nie wchodzić w konfrontacje ,dziś widziałem się z żoną ,odwiozłem do pracy , przy kawie słuchałem jakie wszystko jest do .... dostało się politykom, państwu , pracodawcy ,itd.
Czy te więzi, o których wspominasz, że chcesz budować - nie są podobne do tych, jakie ma ofiara z oprawcą?

Przypomina mi się też wypowiedź forumowicza Rak. Chodziło w niej o to, że dostrzegał swoją winę w tym, że pobłażał i tym rozzuchwalił osobę źle postępującą. Myślę, że granica pomiędzy "empatią", a rozzuchwalaniem jest ulotna i to zarówno z punktu widzenia (może nawet instynktownie) jednej, jak i drugiej strony.
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

Renta, nie za dożo tych rad? diagnoz tak radykalnych? Radzenie uczenia 8 latka kłamania i manipulacji........
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

renta11 pisze: 28 maja 2019, 21:03 Ale jedna rzecz jest ważna - tajemnica przed matką, im mniej ona wie, tym lepiej dla Was. Dla niej możecie mieć inne opowieści.
O ile rozumiem całą resztę wypowiedzi, to te 2 zdania wydają mi się niechrześcijańskie i fałszywe. Czy rodzic miałby uczyć ukrywać przed, a nawet okłamywać drugiego rodzica? Uważam, że to jeszcze bardziej pogrążyłoby syna. Jako ojciec uczę swoje dzieci radzić sobie z problemami i na miejscu Montiego starałbym się nauczyć syna, jak radzić sobie z agresją matki - jak odważnie, z godnością mówić prawdę, niezależnie od ewentualnych przykrych konsekwencji, jak radzić sobie z trudną sytuacją, z trudnymi emocjami w takich chwilach zwątpienia itp. Nie żyć w lęku. Umieć obronić się samemu, postawić granicę, jak trzeba - to odseparować się, porzucić źródło zła, odejść, żeby siebie uchronić. Mam nadzieję, że sytuacja nie jest i nigdy nie będzie aż tak dużego kalibru.
ODPOWIEDZ