Małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Małżeństwo w rozsypce
Nirwano wiem bo sam to widzę, niestety tak się staje jak piszę na telefonie
Re: Małżeństwo w rozsypce
Jacku.... telefon, brak czasu, post na szybko. I jak mawiają :masz babo placek...
Re: Małżeństwo w rozsypce
Witajcie,
Długo nie odzywałem się w swoim wątku, ale może ktoś jeszcze pamięta moją historię.
Niedługo minie smutna pierwsza rocznica mojej wyprowadzki. Od tego czasu niewiele zmieniło się na zewnątrz – żyjemy oddzielnie, kontaktujemy się głównie w sprawach dziecka. Od czasu zdarzają nam się spięcia w sprawach wychowawczych (żona zarzuca mi, że niegrzeczne zachowanie syna to konsekwencja niestawiania przeze mnie granic, przy tym zazwyczaj obraża mnie i moją rodzinę). Ja poczytuję za swój mały sukces to, że nauczyłem się reagować na różne zaczepki w miarę spokojnie (np. dziś, usłyszawszy pewną inwektywę pod moim adresem w rozmowie telefonicznej, odpowiedziałem: „nie pozwolę sobie na obrażanie mnie. W tym momencie kończę rozmowę, cześć”). Jednocześnie ciągle wiele jest we mnie lęku, nad którym muszę pracować. Ciągle też niepotrzebnie zadręczam się myślami o przyszłości.
Czasem zdarzają nam się w miarę miłe rozmowy, a nawet żarty, bywam zapraszany (lub wpraszam się) do żony na obiady.
Dziś jednak, w trakcie wspomnianej wymiany zdań, żona oświadczyła mi mniej więcej tak, że uporządkowała swoje życie, wyszła ze schematu, w jaki został jej narzucony w domu rodzinnym, zakończyła relację ze mną, ma nowych przyjaciół oraz … fajnego faceta.
Nie wiem, co zrobić z tą wiedzą. Czy jest sens w ogóle o tym myśleć. Może być to prowokacja, żeby tylko mnie zdenerwować, ale równie dobrze tak rzeczywiście może być.
Nie muszę chyba dodawać, że moja postawa (chęć dochowania wierności w tej sytuacji) spotyka się z całkowitym niezrozumieniem. Przez ten czas raptem dwie osoby spoza Sycharu wyraziły uznanie dla tej decyzji. Dla pozostałych jestem oszołomem.
Długo nie odzywałem się w swoim wątku, ale może ktoś jeszcze pamięta moją historię.
Niedługo minie smutna pierwsza rocznica mojej wyprowadzki. Od tego czasu niewiele zmieniło się na zewnątrz – żyjemy oddzielnie, kontaktujemy się głównie w sprawach dziecka. Od czasu zdarzają nam się spięcia w sprawach wychowawczych (żona zarzuca mi, że niegrzeczne zachowanie syna to konsekwencja niestawiania przeze mnie granic, przy tym zazwyczaj obraża mnie i moją rodzinę). Ja poczytuję za swój mały sukces to, że nauczyłem się reagować na różne zaczepki w miarę spokojnie (np. dziś, usłyszawszy pewną inwektywę pod moim adresem w rozmowie telefonicznej, odpowiedziałem: „nie pozwolę sobie na obrażanie mnie. W tym momencie kończę rozmowę, cześć”). Jednocześnie ciągle wiele jest we mnie lęku, nad którym muszę pracować. Ciągle też niepotrzebnie zadręczam się myślami o przyszłości.
Czasem zdarzają nam się w miarę miłe rozmowy, a nawet żarty, bywam zapraszany (lub wpraszam się) do żony na obiady.
Dziś jednak, w trakcie wspomnianej wymiany zdań, żona oświadczyła mi mniej więcej tak, że uporządkowała swoje życie, wyszła ze schematu, w jaki został jej narzucony w domu rodzinnym, zakończyła relację ze mną, ma nowych przyjaciół oraz … fajnego faceta.
Nie wiem, co zrobić z tą wiedzą. Czy jest sens w ogóle o tym myśleć. Może być to prowokacja, żeby tylko mnie zdenerwować, ale równie dobrze tak rzeczywiście może być.
Nie muszę chyba dodawać, że moja postawa (chęć dochowania wierności w tej sytuacji) spotyka się z całkowitym niezrozumieniem. Przez ten czas raptem dwie osoby spoza Sycharu wyraziły uznanie dla tej decyzji. Dla pozostałych jestem oszołomem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Myślę, że na tym polega kryzys rodziny w społeczeństwie obecnie. Ci ludzie widzą tylko tyle, że rezygnujesz z seksu. Z tak wąskimi horyzontami to dostrzegają tylko oszołoma. A sprawa jest bardziej złożona. Nie stawiają wyżej m.in. kwestii rodziny, w tym dzieci, wzajemnego szacunku - fundamentu trwałej relacji.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti a jak wyglądają u was sprawy formalne po roku nie mieszkania razem? Pisałeś ze macie dom na kredyt, czy dalej płacicie go na pół? Żona mieszka tam sama? Jeśli od roku nie funkcjonujecie jako małżeństwo a do tego ona nie wyznaje zasad chrześcijańskich to jest prawdopodobne, że kogoś poznała. Takie rzucenie mimo chodem o nowym facecie mogło być sposobem na poinformowanie cię o tym.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Tak niestety jest w dzisiejszych czasach. To nie tylko kryzys rodziny w społeczeństwie . To kryzys społeczeństwa . Odchodzenie od Boga i wiary, lamanie zasad moralnych i zyciowych . Przeinaczanie ich , podwójna moralność, laicyzacja . To tylko nie które.
Jako społeczeństwo cofamy się w rozwoju pod wszystkimi tymi względami ,które wymienilem.
Dlatego tacy jsk my jesteśmy postrzegani jako oszołomy i odmiency bo nie chcemy podazac za faszywa wolnoscia .
Jako społeczeństwo cofamy się w rozwoju pod wszystkimi tymi względami ,które wymienilem.
Dlatego tacy jsk my jesteśmy postrzegani jako oszołomy i odmiency bo nie chcemy podazac za faszywa wolnoscia .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziś ciąg dalszy moich przygód.
Nasz syn ostatnio mocno dokazuje w szkole, za co oczywiście żona wini wyłącznie mnie. Dziś oznajmiła mi, że przez tydzień ona będzie się nim zajmować i go "ustawi". Ja się sprzeciwiłem, bo mamy ustalone dni opieki i chciałbym się tego trzymać. W konsekwencji zostałem niewybrednie zwyzywany, po czym oznajmiła synowi, że będzie tylko z nią przez tydzień.
Myślałem, że już moja sytuacja się ustabilizowała, a tu nagle wszystko wraca.
Nie mamy naszej sytuacji w żaden sposób uregulowanej formalnie. Ani separacji, ani nawet rozdzielności. Kredyt płacimy mniej więcej na pół. Tak to wygląda na dziś.
Nasz syn ostatnio mocno dokazuje w szkole, za co oczywiście żona wini wyłącznie mnie. Dziś oznajmiła mi, że przez tydzień ona będzie się nim zajmować i go "ustawi". Ja się sprzeciwiłem, bo mamy ustalone dni opieki i chciałbym się tego trzymać. W konsekwencji zostałem niewybrednie zwyzywany, po czym oznajmiła synowi, że będzie tylko z nią przez tydzień.
Myślałem, że już moja sytuacja się ustabilizowała, a tu nagle wszystko wraca.
Nie mamy naszej sytuacji w żaden sposób uregulowanej formalnie. Ani separacji, ani nawet rozdzielności. Kredyt płacimy mniej więcej na pół. Tak to wygląda na dziś.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti za tym zachowaniem syna niestety moze sie kryc to co powiedziała Ci zona o facecie . U mnie zawsze tak było . Zawsze powtarzały się źle zachowania i intensyfikowaly kiedy moja zona wprowadzala w życie chopcow nowych kowalskich. Jeszcze gorzej było kiedy zaczynali u niej nocowac (kowalscy). Te zachowania zawsze z czasem osiadaly ale nigdy do końca. Poprawa zawsze nastepowala kiedy nikogo nie bylo nowego w ich zyciu . Wtedy widac bylo ewidetnie uspokojenie i brak napięcia emocjonalnego.
Bolesne to i przykre tym bardziej ze chodzi o dzieci .
Bolesne to i przykre tym bardziej ze chodzi o dzieci .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Niestety, tak wygląda w naszych czasach. Kiedy to moda na drugą żonę czy męża i na rodzinę patchoworkowa a my jesteśmy wierni, przysiędze i nie ulegamy dziwnym trendom, większość patrzy na nas dziwnie. I cały czas są emocje i złość bo ta druga osoba wiadomo że, robi źle ale nic nie można zrobić tylko odizolowac się ale nie zawsze można to całkowicie zrobić bo są dzieci i wspólne mieszkanie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti a jak syn jest z Tobą to jak się zachowuje?
Rozmawiasz z nim na temat szkoły?
Hasła że żona go "ustawi" obawiałbym się.
Tym bardziej mając w pamięci jej dom rodzinny.
Jakoś nie chce mi się wierzyć że wyszła ze schematów rodzinnych - brak dowodów, nawet w kwestii jadu wylewanego na Twoją rodzinę w dalszym ciągu.
Myślę że najważniejsze w kwestii syna jest znaleźć powody jego dokazywania - znikną one, najprawdopodobniej poprawi się jego funkcjonowanie.
Mogą one dotyczyć zarówno sytuacji w domu jak i jego funkcjonowania w grupie rówieśniczej jak i być ich kompilacją.
PS. Te cudowne sposoby niszczenia męskości od najmłodszych lat....
Re: Małżeństwo w rozsypce
Jonaszu, oczywiście, że nie wyszła ze schematów rodzinnych. Nota bene, jej matka do mnie dzwoniła z informacją, że żona zerwała z nią kontakt, uprzednio powiedziawszy jej kilka "ciepłych" słów (czyli zachowała się tak, jak, jak w stosunku do mojej rodziny) .
Co do syna, to problem jest taki, że jest bardzo temperamentny i nie radzi sobie ze złością. Jak się zdenerwuje i wpadnie w szał (w domu czy w szkole), to trudno go opanować.
Zapewne, sytuacja w domu nie jest bez znaczenia, przy czym oczywiście staram się robić co mogę w tej sytuacji i okazywać mu jak najwięcej ciepła. Jest jeszcze jedna kwestia, która może być problematyczna, ale o tym nie chcę pisać na forum, żeby zachować anonimowość.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że żona zachowa rozsądek w tym wszystkim.
Co do syna, to problem jest taki, że jest bardzo temperamentny i nie radzi sobie ze złością. Jak się zdenerwuje i wpadnie w szał (w domu czy w szkole), to trudno go opanować.
Zapewne, sytuacja w domu nie jest bez znaczenia, przy czym oczywiście staram się robić co mogę w tej sytuacji i okazywać mu jak najwięcej ciepła. Jest jeszcze jedna kwestia, która może być problematyczna, ale o tym nie chcę pisać na forum, żeby zachować anonimowość.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że żona zachowa rozsądek w tym wszystkim.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Ja najprawdopodobniej jutro będę miał orzeczony rozwód.Astro pisze: ↑23 paź 2019, 23:32 Monti za tym zachowaniem syna niestety moze sie kryc to co powiedziała Ci zona o facecie . U mnie zawsze tak było . Zawsze powtarzały się źle zachowania i intensyfikowaly kiedy moja zona wprowadzala w życie chopcow nowych kowalskich. Jeszcze gorzej było kiedy zaczynali u niej nocowac (kowalscy). Te zachowania zawsze z czasem osiadaly ale nigdy do końca. Poprawa zawsze nastepowala kiedy nikogo nie bylo nowego w ich zyciu . Wtedy widac bylo ewidetnie uspokojenie i brak napięcia emocjonalnego.
Bolesne to i przykre tym bardziej ze chodzi o dzieci .
Mój najmłodszy syn ma 22 lata, ale też w jakiś sposób boi się przyszłości. Boi się, jak postąpi żona, gdzie będzie się mógł z nią spotykać.
Mieszka teraz ze mną i czuję, że jest zadowolony, że ja jestem sam, że ma we mnie oparcie.
Wszystkim samotnym ojcom polecam taka drogę. Nie zawsze jest prosto i przyjemnie, ale gdy dzieci wreszcie odczują, że w ojcu mają oparcie i pewność, to jest dla nich najważniejsza ostoja duchowa.
Wynika nawet, że one bardziej ufają mi, niż sobie wzajemnie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Odrobinę humorystycznie...
... jak to w życiu często bywa, "szewc bez butów chodzi"
Trzymaj się Monti - żona pewnie ma gorszy tydzień.
Dzieciaki niestety odreagowują często problemy w własnymi emocjami w szkole - gdzieś to musi ujść.
Jeśli masz możliwość rozmowy, to byłoby najlepsze - ale wiem, że dzieci często blokują się na "trudne rozmowy" - co jest zrozumiałe - ot taki mechanizm ochronny... aby nie bolało.
Może pójdź z synem na gokarty? Czy gdzieś... razem... gdzie będzie szansa przewentylować emocje i być w fajnej relacji.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti,
Wiedzmin ma racje , zawsze biegniesz z pomoca na forum, ale moze warto tez zadbac o swoje sprawy od strony prawnej ..
Nie wiem, czy dobrze to rozumiem, ale czy to znaczy, ze Twoja zona moze wprowadzic np" tego faceta do domu " i Ty nie masz na to wplywu ?
Tylko placisz polowe kredytu i alimenty
PS A moze judo dla syna, teraz jeszcze poczatek roku, masz gdzies w okolicy .. naszym dzieciom pomagalo to wyladowac emocje .. i rozmowa .. tej nigdy za duzo ..
Osobiscie sadze, ze ulegajac zonie w kwestii "tego tygodnia" dzalasz na szkode dziecka.
Jestes Ojcem i tego warto sie trzymac .. tak sadze ...
Westchne w modliwtwie ...
Wiedzmin ma racje , zawsze biegniesz z pomoca na forum, ale moze warto tez zadbac o swoje sprawy od strony prawnej ..
Nie wiem, czy dobrze to rozumiem, ale czy to znaczy, ze Twoja zona moze wprowadzic np" tego faceta do domu " i Ty nie masz na to wplywu ?
Tylko placisz polowe kredytu i alimenty
PS A moze judo dla syna, teraz jeszcze poczatek roku, masz gdzies w okolicy .. naszym dzieciom pomagalo to wyladowac emocje .. i rozmowa .. tej nigdy za duzo ..
Osobiscie sadze, ze ulegajac zonie w kwestii "tego tygodnia" dzalasz na szkode dziecka.
Jestes Ojcem i tego warto sie trzymac .. tak sadze ...
Westchne w modliwtwie ...