Małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Małżeństwo w rozsypce
Zgadzam się Jarkiem70, ja też jak się waliło, to chyba, żeby szukać usprawiedliwień dla męża, martwiłam się, że ma depresję, jest chory, dzieliłam się z tym z rodziną itp. itd. Z perspektywy lat widzę to jako swego rodzaju odciąganie uwagi od problemu, szukanie usprawiedliwień na złe zachowania drugiej strony. Oczywiście nie było żadnej depresji, choroby psychicznej! Monti, Twoja żona jest dorosłą osobą, jest odpowiedzialna za swoje emocje. Zajmij się dzieckiem, ono potrzebuje tu głównie wsparcia, ochroń je. Wiele osób tutaj, zamartwia się nad stanami psychicznymi współmałżonków, użala nad ich stanem psychicznym. Oczywiście, może się okazać, że ktoś jest chory, ale to będzie 1:100. To piękna gra, w którą grają, a my tłumaczymy sobie złe zachowania tak, aby nam było łatwiej. Takie moja opinia bazująca niestety na doświadczeniu.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Słusznie. Ja bym do tego dodała - warto zebrać informacje o chorobach w rodzinie żony, o diagnozach (jeśli były), i w miarę możliwości skonsultować się z dobrym psychiatrą. Dobry specjalista powie Ci, na ile te choroby czy zaburzenia mogą być dziedziczne, czyli czy jest sens szukania przyczyn zachowania żony w zaburzeniach/chorobie. Bo może to tylko gdybanie nie mające podstaw. Dobry specjalista może być też w stanie podpowiedzieć, jak osobę potencjalnie chorą skonfrontować z objawami, aby kiedyś sama zechciała pójść do lekarza.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Zastanawiam się co chce żona uzyskać pisaniem Tobie tego typu treści.
Może trzeba było zapytać: ,,Co więc zamierzasz zrobić''?
I zostawić ją z tym pytaniem. Niech się określi.
Bo albo kobieta ma jakiś niedoprecyzowany plan albo sama z sobą czuje się jak w piekle i nie wie jak z niego wyjść ciągle prowokując Ciebie do ciągłych zmian które bez jej udziału miałyby polepszyć jej samopoczucie.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Żona twierdzi, że chce się ze mną rozstać za kilka miesięcy, jak budowany przez nas dom bdzie gotowy i będzie miała się gdzie przeprowadzić. Może też czeka, aż się jej trochę poprawi sytuacja finansowa, bo na razie ma dość skromną wypłatę. Natomiast tak jak pisałem, jak ma "lepszy humor". mówi, że potrzebuje czasu i daje jakieś pozytywne sygnały. Problemem dla mnie jest to, że ona nie widzi żadnej winy w sobie.
Ja mimo tych wszystkich bolesnych słów jakoś nie potrafię się od niej odwiesić i cały czas korci mnie, żeby coś do niej napisać. Za kilka dni ma urodziny. Przed weekendem myślałem o prezencie i jakiejś propozycji wyjścia we dwoje, ale obecnie ne wiem, czy to ma sens. Udając, że się nic nie stało mogę jej pokazać, że pozwalam na brak szacunku do mnie. Z drugiej strony, jak kompletnie zignoruję te urodziny, to powie, że to tylko potwierdza, że żona nie ma dla mnie znaczenia i liczy się tylko mamusia...
Ja mimo tych wszystkich bolesnych słów jakoś nie potrafię się od niej odwiesić i cały czas korci mnie, żeby coś do niej napisać. Za kilka dni ma urodziny. Przed weekendem myślałem o prezencie i jakiejś propozycji wyjścia we dwoje, ale obecnie ne wiem, czy to ma sens. Udając, że się nic nie stało mogę jej pokazać, że pozwalam na brak szacunku do mnie. Z drugiej strony, jak kompletnie zignoruję te urodziny, to powie, że to tylko potwierdza, że żona nie ma dla mnie znaczenia i liczy się tylko mamusia...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Budujecie dom razem tylko dla niej?
Gdzieś słyszałem zdaje się o kredycie i co czy ty go będziesz za nią spłacał?
Coraz więcej widzę sprzeczności w komunikatach od żony - sam zgłupiałem czytając je.
Może czas zacząć je jakoś oceniać - czy mądre, rozsądne i zdrowe
Myślę, że prawdziwym problemem jest jej błędne myślenie. Niech żona w końcu ponosi jego konsekwencje .
Monti czas się obudzić, naprawdę tak myślę - nieważne co teraz żona chce i co może mi jeszcze zrobić, czas pomyśleć o tym jak się nie dać krzywdzić dalej i nie dać się wciągnąć w realizację jej planów. Bo są nie dobre dla Ciebie a dla Was jako dwojga to już w ogóle szkoda gadać.
.Monti pisze: ↑22 maja 2018, 12:15 Za kilka dni ma urodziny. Przed weekendem myślałem o prezencie i jakiejś propozycji wyjścia we dwoje, ale obecnie ne wiem, czy to ma sens. Udając, że się nic nie stało mogę jej pokazać, że pozwalam na brak szacunku do mnie. Z drugiej strony, jak kompletnie zignoruję te urodziny, to powie, że to tylko potwierdza, że żona nie ma dla mnie znaczenia i liczy się tylko mamusia...
Monti sam się z tym borykałem pytaniem swego czasu.
I wątpliwości miałem podobne jak ty - czy to ma sens i co ona na to jak zareaguje. Kompletne rozdarcie samego siebie.
Z pomocą przyszedł mi ks. Dziewiecki.
To,ze ślubowałem miłość Tobie nie upoważnia Ciebie do tego, żebyś mnie krzywdziła.
Ślubowałem miłość i przysięgi dotrzymam, ale to jak będę ją Tobie okazywał zależy od Ciebie.
Nie było żadnych czerwonych dywaników i fanfar oraz fajerwerków.
Ot urodziny człowieka -trzeba okazać szacunek.
Jakoś tak jest przecież że goście chociażby zaproszeni na Komunie ( też jakoś oceniają swoją pozycje - nie tylko czy ich stać) dalsza rodzina tyle, rodzeństwo tyle, babcie, chrzestni. Pytanie kim ja jestem wśród tych zaproszonych.
Przepraszam za przykład, może kogoś zniesmaczyć ale nic lepszego nie znalazłem - chyba czas na kawę
W szczytowym momencie pamiętam, że tylko myśl że chociaż dzieciom muszę pokazać ze urodziny, oznaczają szacunek dla osoby, którą się zna.. - jednym słowem ja nie chciałem ale przecież dzieci, no rany czego ich nauczę.
A jeszcze jak sobie przypomniałem o nieokazanym mnie szacunku w tym radosnym dla mnie dniu ...
I wcale nie chodzi tu o obrażanie się, manipulację, zrezygnowanie z drugiego człowieka czy też - Nic z tych kwestii.
Tyle ja, tak o tym myślę na podstawie własnego doświadczenia.
Może inni też się podzielą.
Re: Małżeństwo w rozsypce
A ja nawet przez chwilę odebrałem jako wołanie o pomoc.krople rosy pisze: ↑22 maja 2018, 11:17 Monti pisze: ↑
wczoraj, 16:20
Dzisiaj również otrzymałem smsa, w którym napiała, że mnie nie kocha i nie chce nic naprawiać.
Zastanawiam się co chce żona uzyskać pisaniem Tobie tego typu treści.
Może trzeba było zapytać: ,,Co więc zamierzasz zrobić''?
I zostawić ją z tym pytaniem. Niech się określi.
A skoro Ty jako Kobieta kobiety nie rozumiesz to co dopiero ja
Re: Małżeństwo w rozsypce
Ja też dlatego napisałam
Kobiety czasem tak mają, że komunikują zupełnie coś innego niż czują by w ten sposób albo odreagować, albo zwrócić na siebie uwagę by ten ktoś poprawił ich samopoczucie czy stan psychiczny.krople rosy pisze: ↑22 maja 2018, 11:17 albo sama z sobą czuje się jak w piekle i nie wie jak z niego wyjść ciągle prowokując Ciebie do ciągłych zmian które bez jej udziału miałyby polepszyć jej samopoczucie.
Monti w spokojnym tonie powiedziałabym żonie , że zrobiłeś o co Cię prosiła i starasz się odpowiadać na jej potrzeby. Natomiast z jej strony nie widzisz żadnych starań w kierunku polepszenia Waszej sytuacji. Cierpicie na tym wszyscy a przecież klimat rodzinny zależy tylko od was.
Żona Cię obraża, zakrzykuje, krytykuje w związku z tym to jest jej pole do pracy nad sobą. Myślę, ze warto by miała świadomość, że nie podoba się Tobie jej postępowanie.
Rzeczowo i konkretnie. Niech się nawet oburza: zostaw ją z tą informacją.
Re: Małżeństwo w rozsypce
GRANICE!!!!!! Monti...granice.
Jarek zacytował x.Dziewięckiego:"..To, ze ślubowałem miłość Tobie nie upoważnia Ciebie do tego, żebyś mnie krzywdziła.
Ślubowałem miłość i przysięgi dotrzymam, ale to jak będę ją Tobie okazywał zależy od Ciebie".
Granice i twarda miłość. Mało jest ludzi ,którzy z własnej woli , bez odczucia konsekwencji zmieniają swoje postawy. Ból -jakkolwiek rozumiany-jest stymulatorem do zmiany postawy.PD
Jarek zacytował x.Dziewięckiego:"..To, ze ślubowałem miłość Tobie nie upoważnia Ciebie do tego, żebyś mnie krzywdziła.
Ślubowałem miłość i przysięgi dotrzymam, ale to jak będę ją Tobie okazywał zależy od Ciebie".
Granice i twarda miłość. Mało jest ludzi ,którzy z własnej woli , bez odczucia konsekwencji zmieniają swoje postawy. Ból -jakkolwiek rozumiany-jest stymulatorem do zmiany postawy.PD
Re: Małżeństwo w rozsypce
Też mam takie spostrzeżenie, że nie postawiłem jasnych i twardych granic. Muszę to zmienić, choc nie ukrywam, że budzi to we mnie lęk przed reakcją żony. Może Was to śmieszyć, ale ja naprawdę często boję się jej reakcji (potrafi być nieobliczalna). Z tych względów po części ze spokojem przyjąłem Waszą radę, by nie chodzić na razie do rodziców. Choć to jej ultimatum budzi we mnie sprzeciw, reakcja żony po moich kilku wizytach była naprawdę skandalicza. To wszystko wyzwoliło we mnie agresję, o której pisałem w początkowych postach. Teraz już się pilnuję, żeby nie stracić nad sobą kontroli. Nie jest jednak łatwo spokojnie, a jednocześnie stanowczo reagować w takich sytuacjach.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Akurat mnie to nie śmieszy - i dobrze rozumiem
O z tym też się zgadzam.
Re: Małżeństwo w rozsypce
Monti,
Po Twoich pierwszych postach wydawało mi się, że żona ma rację, żaląc się, że przedkładasz dobre relacje z rodzicami nad relację małżeńską. I dobrze gdy pokazujesz, że jest inaczej.
Po ostatnich postach jednak odnoszę wrażenie, że problem leży gdzie indziej.
Być może żona chce Cię odciąć od wsparcia, od zaplecza emocjonalnego, aby łatwiej Tobą manipulować. Może ma jakiś plan, w którym Ciebie nie ma. Może zamieszkanie samej w nowym domu, na który kredyt Ty będziesz spłacać? Przepraszam za tę teorię spiskową, ale mój mąż zachowywał się podobnie, gdy zaplanował samotny wyjazd do Kanady na stałe, bez mojej wiedzy. Nigdy w najczarniejszych wizjach nie posądzałabym go o taką bezwzględność po 22 latach małżeństwa. Był agresywny i podenerwowany. A ja w tym czasie doszukiwałam się w sobie wszelkiej winy. Uspokoił się, gdy jego plan się wyklarował i rozpocząl jego wdrażanie. Uśpił w ten sposób moją czujność. Doszły do tego jego zaburzenia psychiczne, które się ujawniły po latach. Twoja żona też może mieć jescze niesprecyzowany plan, dlatego targają nią emocje. Unika rozmowy na spokojnie. A w złości próbuje na ile może sobie pozwolić. Może chce Cię sprowokować do agresywnych zachowań, aby zrzucić winę na Ciebie.
Granice! To ważne dla Twojego małżenstwa, ale i dla Twojego syna. Widząc Ciebie niestawiającego granic, może mieć problemy w dorosłym życiu w budowaniu relacji.
Brak Twoich granic krzywdzi Ciebie i żonę. Coraz trudniej jej się zatrzymać, utrwala w sobie zachowania agresywne i wypłukuje sama siebie z wszelkiej empatii do Ciebie. Granice stawiasz sobie. Zaciskasz zęby i nie pozwalasz sobie na wciąganie się w kłótnie. Ja traktuję z dystansem to co mówi mój mąż w złości. Ma na celu zranienie mnie i nadszarpnięcie mojej pewności siebie. Nie podejmuję wtedy dialogu i wychodzę. Gdyby był natarczywy i chciał użyć siły, mam na stałe w telefonie gorący numer sms na policję z gotową wersją roboczą sms z adresem i prośbą o interwencję. Na szczęście od roku nie miałam takich podbramkowych sytuacji, od kiedy wezwałam policję w nieco innych okolicznościach.
Ja straciłam wiele czasu, gdy sądziłam, że wszystko się samo ułoży a ja poradzę sobie sama. Było tylko gorzej. Dopiero koleżanka, która jest jednocześnie lekarzem, zwróciła mi uwagę na sprawy, które lekceważyłam lub nie dostrzegałam.
Warto byś i Ty znalazł takie wsparcie poza rodziną. Rodzice nie mogą tu być zapleczem emocjonalnym, bo nie są bezstronni. Przyjaciel, kierownik duchowy, ktoś poznany w ognisku Sychar, mężczyzna, nie kobieta, mogą być powiernikiem. Ostrożnie trzeba podchodzić do wprowadzania w życie jego rad, bo tylko Ty i Twoja rodzina poniosą konsekwencje. Ale ktoś taki może pomóc uporządkować Twoje myśli, ubrać w słowa i spojrzeć na nie z zewnątrz. Ważna jest też gromadzenie wiedzy prawnej, jak się bronić i medycznej o ewentualnych zaburzeniach psychicznych.
Na chwile najtrudniejsze pomocny był mi egzorcyzm małżeński nad zdjęciem męża z prośbą do Ducha Świętego o rozeznanie sytuacji.
https://wobroniewiaryitradycji.wordpres ... alzenstwa/
Po Twoich pierwszych postach wydawało mi się, że żona ma rację, żaląc się, że przedkładasz dobre relacje z rodzicami nad relację małżeńską. I dobrze gdy pokazujesz, że jest inaczej.
Po ostatnich postach jednak odnoszę wrażenie, że problem leży gdzie indziej.
Być może żona chce Cię odciąć od wsparcia, od zaplecza emocjonalnego, aby łatwiej Tobą manipulować. Może ma jakiś plan, w którym Ciebie nie ma. Może zamieszkanie samej w nowym domu, na który kredyt Ty będziesz spłacać? Przepraszam za tę teorię spiskową, ale mój mąż zachowywał się podobnie, gdy zaplanował samotny wyjazd do Kanady na stałe, bez mojej wiedzy. Nigdy w najczarniejszych wizjach nie posądzałabym go o taką bezwzględność po 22 latach małżeństwa. Był agresywny i podenerwowany. A ja w tym czasie doszukiwałam się w sobie wszelkiej winy. Uspokoił się, gdy jego plan się wyklarował i rozpocząl jego wdrażanie. Uśpił w ten sposób moją czujność. Doszły do tego jego zaburzenia psychiczne, które się ujawniły po latach. Twoja żona też może mieć jescze niesprecyzowany plan, dlatego targają nią emocje. Unika rozmowy na spokojnie. A w złości próbuje na ile może sobie pozwolić. Może chce Cię sprowokować do agresywnych zachowań, aby zrzucić winę na Ciebie.
Granice! To ważne dla Twojego małżenstwa, ale i dla Twojego syna. Widząc Ciebie niestawiającego granic, może mieć problemy w dorosłym życiu w budowaniu relacji.
Brak Twoich granic krzywdzi Ciebie i żonę. Coraz trudniej jej się zatrzymać, utrwala w sobie zachowania agresywne i wypłukuje sama siebie z wszelkiej empatii do Ciebie. Granice stawiasz sobie. Zaciskasz zęby i nie pozwalasz sobie na wciąganie się w kłótnie. Ja traktuję z dystansem to co mówi mój mąż w złości. Ma na celu zranienie mnie i nadszarpnięcie mojej pewności siebie. Nie podejmuję wtedy dialogu i wychodzę. Gdyby był natarczywy i chciał użyć siły, mam na stałe w telefonie gorący numer sms na policję z gotową wersją roboczą sms z adresem i prośbą o interwencję. Na szczęście od roku nie miałam takich podbramkowych sytuacji, od kiedy wezwałam policję w nieco innych okolicznościach.
Ja straciłam wiele czasu, gdy sądziłam, że wszystko się samo ułoży a ja poradzę sobie sama. Było tylko gorzej. Dopiero koleżanka, która jest jednocześnie lekarzem, zwróciła mi uwagę na sprawy, które lekceważyłam lub nie dostrzegałam.
Warto byś i Ty znalazł takie wsparcie poza rodziną. Rodzice nie mogą tu być zapleczem emocjonalnym, bo nie są bezstronni. Przyjaciel, kierownik duchowy, ktoś poznany w ognisku Sychar, mężczyzna, nie kobieta, mogą być powiernikiem. Ostrożnie trzeba podchodzić do wprowadzania w życie jego rad, bo tylko Ty i Twoja rodzina poniosą konsekwencje. Ale ktoś taki może pomóc uporządkować Twoje myśli, ubrać w słowa i spojrzeć na nie z zewnątrz. Ważna jest też gromadzenie wiedzy prawnej, jak się bronić i medycznej o ewentualnych zaburzeniach psychicznych.
Na chwile najtrudniejsze pomocny był mi egzorcyzm małżeński nad zdjęciem męża z prośbą do Ducha Świętego o rozeznanie sytuacji.
https://wobroniewiaryitradycji.wordpres ... alzenstwa/
Re: Małżeństwo w rozsypce
mam dokładnie takie same przemyślenia. Też na początku myślałem, że to "zdrowa zazdrość", ale teraz wydaje mi się, że to składnik systematycznego działania i ja nie wiązałbym go z żadną chorobą psychiczną, przynajmniej na razie.Angela pisze: ↑23 maja 2018, 13:24 Po Twoich pierwszych postach wydawało mi się, że żona ma rację, żaląc się, że przedkładasz dobre relacje z rodzicami nad relację małżeńską. I dobrze gdy pokazujesz, że jest inaczej.
Po ostatnich postach jednak odnoszę wrażenie, że problem leży gdzie indziej.
Być może żona chce Cię odciąć od wsparcia, od zaplecza emocjonalnego, aby łatwiej Tobą manipulować. Może ma jakiś plan, w którym Ciebie nie ma.
Działanie opisane poniżej:
https://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ ... lacji.html
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziękuję za Wasze posty. Muszę nauczyć się stawiać te granice, bo dotychczas rzeczywiście tego nie było (podobnie mam trochę problem w przypadku granic w wychowaniu syna).
Na razie nie jestem jeszcze gotowy, żeby postawić się w kwestii kontaktów z moimi rodzicami, ale w innych sprawach muszę trochę zawalczyć.
Powinienem nadrobić lektury w tym zakresie, bo w praktyce nie wiem do końca, jak to zrobić. Działania żony, choć absurdalne, są jednak na tyle sprytne, że nie bardzo wiem, jak zareagować. Nie dość, że muszę zahamować swoją złość i pokusę, żeby odpowiedzieć agresją, to jeszcze chcę w takich sytuacjach ochronić syna żeby nie patrzył na naszą kłótnię.
Na razie nie jestem jeszcze gotowy, żeby postawić się w kwestii kontaktów z moimi rodzicami, ale w innych sprawach muszę trochę zawalczyć.
Powinienem nadrobić lektury w tym zakresie, bo w praktyce nie wiem do końca, jak to zrobić. Działania żony, choć absurdalne, są jednak na tyle sprytne, że nie bardzo wiem, jak zareagować. Nie dość, że muszę zahamować swoją złość i pokusę, żeby odpowiedzieć agresją, to jeszcze chcę w takich sytuacjach ochronić syna żeby nie patrzył na naszą kłótnię.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziś znowu pisałem z żoną, chcąc ją skłonić do rozmowy o naszym związku (być może to nie jest dobra taktyka, ale chciałbym wiedzieć na czym stoję). I znów usłyszałem, że od dawna mnie nie kocha, że marnuje ze mną czas, nie jestem jej do niczego potrzebny i chciałaby ułożyć sobie życie z kimś innym. Na moje pytanie, czy kogoś ma, odpisała: "nie, ale wyraźnie widzę, że inni faceci mnie bardziej interesują niż Ty"...
Może niepotrzebnie wystawiłem się na atak, ale liczyłem, że coś ruszy. W domu rozmawiamy w miarę normalnie. Wczoraj byliśmy razem w przedszkolu na przedstawieniu z okazji Dnia Mamy i Taty (dość przykro było słuchać piosenek o tym, jaka fajna jest nasza rodzinka).
Czy w świetle powyższego jest sens podejmować kroki mające na celu ponowne zdobycie żony i zapewnienie jej poczucia, że jest najważniejsza, czy raczej powinienem się stosować do listy Zerty?
Może niepotrzebnie wystawiłem się na atak, ale liczyłem, że coś ruszy. W domu rozmawiamy w miarę normalnie. Wczoraj byliśmy razem w przedszkolu na przedstawieniu z okazji Dnia Mamy i Taty (dość przykro było słuchać piosenek o tym, jaka fajna jest nasza rodzinka).
Czy w świetle powyższego jest sens podejmować kroki mające na celu ponowne zdobycie żony i zapewnienie jej poczucia, że jest najważniejsza, czy raczej powinienem się stosować do listy Zerty?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)