Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 14 wrz 2018, 13:12 O ile jednak ja jestem skłonny do kompromisu, żona i matka to silne osobowości, które pewnie łatwo nie odpuszczą.
Jak zauważyła Lawendowa (ja pzreoczyłam ten fakt) rozwiązanie jest i temat na ten czas powinien być zamkniety. Jesli żona pozwala na kontakt dziadków w Waszym domu to nie widzę wielkiego problemu. Być może żona chce mieć sytuację pod kontrolą i być pewną że dziadkowie nie będą w syna sączyli swojej wizji problemu i nie będą go buntowali przeciw matce. Moze takie ma właśnie obawy .
A jeśli Twoi rodzice nie chcą skorzystać z proponowanej opcji ....to ich problem. I myślę, ze warto im to przypominać.
A Ty w międzyczasie trenuj w sobie to wszystko co stanowi Twój problem.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 14 wrz 2018, 13:12 Po tych wszystkich perturbacjach naprawdę życie małżeńskie ne daje mi satysfakcji. Nie czuję się doceniony ani uszanowany jako mężczyzna i człowiek. Szczerze mówiąc, trochę zmuszam się do jakichś miłych gestów w kierunku mojej żony, bo przecież miłość to decyzja, a nie aktualne odczucia. Żona nie jest zainteresowana okazywaniem mi uczuć w moim języku miłości (w ogóle nie jest zainteresowana teorią języków miłości). Jak mówię, że brakuje mi czułości, miłych słów itp. mówi, że przecież gotuje obiady, ograrnia dom itd.
A co myślisz sam o sobie?
I co najważniejsze jak widzi Cię Bóg.
Monti ja zrozumiałem , że tylko Bóg zaspokoi moje najskrytsze pragnienia.
Uleczy moje rany serca.
Wyprostuje, wzmocni, nawet dokończy "wychowanie".
I przeze mnie daję innym.
Przede wszystkim dzieciom.
Monti pisze: 14 wrz 2018, 13:12 Moja żona bardzo zmieniła sie od dnia ślubu (nota bene, ona to samo myśli o mnie). Ale pewnie większość z Was ma podobne spostrzeżenia.
Reklama i po reklamie :lol: chciałoby się powiedzieć.
Monti pisze: 14 wrz 2018, 13:12 Nie mam też wielkiej ochoty na kontakty ze swoją rodziną pierwotną. Czuję, że uważają mnie za mięczaka, który nie potrafi się postawić żonie. A najlepiej byliby zadowoleni, gdybyśmy się rozstali. Oni wtedy mieliby łatwiejszy dostep do wnuka i do mnie, a mi by mówili: masz pecha, trafiłeś na zołzę, ale nie ty jeden...
Bo relacja wymaga uporządkowania.
Czasem trzeba coś stracić, żeby zrobić miejsce na nowe.
Lepsze i zdrowsze.
Monti Chłopie wiecej optymizmu przy piąteczku :)
Nie jesteś sam :)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Przed chwilą usłyszałem kolejne słowa o rozwodzie.
Wcześniej dzięń minął nam przyjemnie, byliśmy nawet na dłuższym spacerze.
Wieczorem zaczęliśmy dyskutować o wierze i Kościele. Moja żona odeszła w ogóle od wiary chrześcijańskiej i Kościoła w kierunku jakegoś relatywizmu i zainteresowania wschodnimi systemami filozoficznymi. Moje trwanie przy katolicyzmie traktuje jako brak rozwoju, ciasnotę intelektualną, oskarża mnie o bycie fanatykiem. Żeby była jasność - nie biegam za nią z krzyżem ani nie namawiam do praktyk religijnych. Staram się też, żeby moj zachowanie było spójne z tym, co wyznaję. Chcę przekazać wiarę synowi (co w tych warunkach będzie raczej trudne).
Wydaje mi sie, że jestem stosunkowo otwarty na inne światopoglądy (widać to nawet trochę w dyskusji w sąsiednim wątku). Jak reagować w takich sytuacjach?
Druga sprawa to fakt, że nawet rozmowy ogólne żona traktuje jako przyczynek do straszenia rozwodem. Bo Twój taki a taki kolega jest ciekawszy, ma więcej do powiedzenia.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Przed chwilą usłyszałem kolejne słowa o rozwodzie.
Monti jak Ty reagujesz na takie słowa?
Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Wydaje mi sie, że jestem stosunkowo otwarty na inne światopoglądy (widać to nawet trochę w dyskusji w sąsiednim wątku). Jak reagować w takich sytuacjach?
Wysłuchać i robić swoje?
Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Druga sprawa to fakt, że nawet rozmowy ogólne żona traktuje jako przyczynek do straszenia rozwodem. Bo Twój taki a taki kolega jest ciekawszy, ma więcej do powiedzenia.
Czy to straszenie trafia na podatny grunt?
Jak sobie radzisz z byciem porównywanym do innych?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Czarku, nie wiem, jak reagowac na te słowa. Kiedyś reagowałem złością i krzykiem, ale to nie jest dobry sposób. Teraz najcześciej to ignoruję, ale to też nie jest dobry sposób, bo żona wtedy dostaje komunikt, że ma przyzwolenie na takie zachowanie. Nie mam pomysłu, jak sensownie postawić tu granicę. Spokojne tłumaczenie, że mnie to rani raczej nie przyniesie skutku.
Kiedyś to straszenie rozwodem bardzo mnie bolało, ale odkąd pracuję nad odbluszczowieniem się, tłumaczę sobie, że gdyby nawet doszło do rozstania, nie byłby to koniec świata, a wręcz - byłoby to dla mnie w pewnym sensie wybawienie z obecnych kłopotów.
Źle sobie radze z byciem porównywanym, to chyba uderza w moja męskość. Podświadomie budzi się we mnie niechęć do tych osób.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Przed chwilą usłyszałem kolejne słowa o rozwodzie.
Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Druga sprawa to fakt, że nawet rozmowy ogólne żona traktuje jako przyczynek do straszenia rozwodem.
Monti pisze: 18 wrz 2018, 9:53 Kiedyś to straszenie rozwodem bardzo mnie bolało, ale odkąd pracuję nad odbluszczowieniem się, tłumaczę sobie, że gdyby nawet doszło do rozstania, nie byłby to koniec świata, a wręcz - byłoby to dla mnie w pewnym sensie wybawienie z obecnych kłopotów.
Monti specjalnie dobrałem jedno po drugim Twoje wpisy.Spróbuj poszukać odpowiedzi na pytanie: co to za sygnał Twoim zdaniem? informacja o decyzji do której dojrzewa,wewnętrzne wahanie (rozterki) czy manipulacja. Albo jeszcze zupełnie coś innego. Do którego bliżej?

Myślę że w zależności od odpowiedzi której sobie udzielisz ustawisz się jeszcze lepiej w takiej sytuacji. Zabezpieczam sam siebie, czekam próbując jakoś wesprzeć, podprowadzić czy bronię się choćby jeszcze większym wysiłkiem nad "odbluszczowieniem"
Monti pisze: 18 wrz 2018, 9:53 Źle sobie radze z byciem porównywanym, to chyba uderza w moja męskość. Podświadomie budzi się we mnie niechęć do tych osób.
.

Miałem problem. Żona chciałaby mieć dom. To marzenie . Ja też w sumie.
Przez to że czułem się oceniany było mi bardzo źle, bolało.Może tego nie usłyszałem wprost, ale jakoś odczuwałem porównywanie, niechęć.
Ale rozważywszy wszelkie za i przeciw stwierdziłem, że nie podejmę się tego ryzyka - wiek, finanse, ryzyko.
Na rozum. W poczuciu odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie.
Bardziej ze względu na ryzyko.
Rozważyłem tą decyzję spokojnie. Dałem sobie wolność w powzięciu decyzji i żonie w przyjęciu że nie.

Ja nie wiem, mogę się mylić ale coś czuję, że Twoja żona z wieloma rzeczami nie może sobie poradzić.
Pisałeś, że awantura, a za pól godziny taka jak gdyby nigdy nic. Taka huśtawka ?
Hm chyba byłem jakiś czas temu na takim etapie.
Z innych względów.
Napomknąłem o tym, bo widzę pewne prawdopodobieństwo.
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Monti pisze: 18 wrz 2018, 9:53 Czarku, nie wiem, jak reagowac na te słowa. Kiedyś reagowałem złością i krzykiem, ale to nie jest dobry sposób. Teraz najcześciej to ignoruję, ale to też nie jest dobry sposób, bo żona wtedy dostaje komunikt, że ma przyzwolenie na takie zachowanie. Nie mam pomysłu, jak sensownie postawić tu granicę.
Monti jaki cel w opisanej przez Ciebie sytuacji miałoby mieć postawienie granicy?
Czy chcesz spowodować, żeby żona zaprzestała mówić o rozwodzie, czy raczej chcesz ochronić w tej sytuacji siebie i swoje wartości?
Monti pisze: 18 wrz 2018, 9:53 Spokojne tłumaczenie, że mnie to rani raczej nie przyniesie skutku.
Wystarczy, że powiesz to jeden raz. Wtedy żona będzie wiedziała, że Ciebie to rani. Od tego momentu to już jej odpowiedzialność za krzywdę, którą wyrządza Ci świadomie.
Monti pisze: 18 wrz 2018, 9:53 Źle sobie radze z byciem porównywanym, to chyba uderza w moja męskość. Podświadomie budzi się we mnie niechęć do tych osób.
Wiesz mnie bardzo w tej kwestii pomogło wejście w żywą relację z Jezusem. Doświadczanie sposobu w jaki On na mnie patrzy z czasem uwolniło mnie od porównywania się z innymi ludźmi.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Wcześniej dzięń minął nam przyjemnie, byliśmy nawet na dłuższym spacerze.
Wieczorem zaczęliśmy dyskutować o wierze i Kościele.
A kto tę dyskusję rozpoczął?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Czarku, rozumiem stawianie granic w tym przypadku jako ochronę siebie. Przy okazji, oczywiście, chciałbym, żeby żona nie chciała rozwodu, ale to jest jej wolność i nie mam na to wpływu.

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym, o co zapytał Jarek - czy to są jej rozterki i rzeczywste rozważanie odejścia, czy tylko manipulacja. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.

Lawendowa, nie pamiętam dokładnie, kto rozpoczał dyskusję. Rozmawialiśmy o tym nowym filmie "Kler" i jakoś tak zeszła rozmowa na dyskusję o Kościele, a potem o wierze.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 18 wrz 2018, 21:26 Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym, o co zapytał Jarek - czy to są jej rozterki i rzeczywiste rozważanie odejścia, czy tylko manipulacja. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.
Może dlatego utrudnia Ci to postawienie właściwych granic. :shock:
Rozumiem że czujesz się jak na rozdrożu.

Może powtórne przeczytanie swojego wątku od początku rozjaśni Ci sytuację?

I pomoże podjąć decyzję w którą stronę?
Rozumiem, że to męczące.
I czytanie ale i trwanie, bierne (być może :shock: ) czekanie.

Słuchałem audiooboka o.Adama Szustaka o relacjach (rozplatani) i dużo się nauczyłem.
Może spróbowanie postawienia się w sytuacji żony coś podpowie?
Mam taką i taką mamę, takie rodzeństwo, takie zdarzenia w rodzinie, takie relacje, studia daleko czy blisko od domu, poznaję kogoś gdzie, jak, decyzja o wspólnym życiu. I tak dalej.

Szczerze mówiąc ja tak zrobiłem i lepiej poznałem żonę, może częściowo i zrozumiałem jej postępowanie.
Przed ślubem dużo rzeczy nie wiedziałem, a te które widziałem nie rozumiałem prawidłowo.
Wiesz co pomodlę się dziś o wiecej światła dla Ciebie :D
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

jarek70 pisze: 19 wrz 2018, 10:45
Wiesz co pomodlę się dziś o wiecej światła dla Ciebie :D
Dziękuję, Jarku.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Moje trwanie przy katolicyzmie traktuje jako brak rozwoju, ciasnotę intelektualną, oskarża mnie o bycie fanatykiem
A jak to się według Twej żony w Tobie objawia?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

krople rosy pisze: 19 wrz 2018, 11:06
Monti pisze: 16 wrz 2018, 22:17 Moje trwanie przy katolicyzmie traktuje jako brak rozwoju, ciasnotę intelektualną, oskarża mnie o bycie fanatykiem
A jak to się według Twej żony w Tobie objawia?
Żona relatywizuje prawdy wiary, uważa, że nie ma znaczenia, czy jest się katolikiem czy muzłumaninem, bo i tak Bóg jest jeden i to wszystko jedno, jak go nazywamy. Ja staram się trzymać nauki Kościoła, choć uważam, że jestem dość otwarty na inne światopoglądy.
Mówię np. synowi: idziemy do kościoła spotkać się z Panem Bogiem. Dla mnie to normalny komunikat, przekazany w sposób zrozumały dla 7-latka. Dla niej to jest zaściankowość, bo przecież Bóg jest wszędzie...
Doszło do tego, że część swoich praktyk religijnych muszę realizować w ukryciu, bo nie chce mi się za każdym razem rozpoczynać tej dyskusji.
Obawiam się trochę tego, że w takiej atmosferze nie będę w stanie przekazać synowi doświadczenia wiary.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 19 wrz 2018, 11:27 Mówię np. synowi: idziemy do kościoła spotkać się z Panem Bogiem. Dla mnie to normalny komunikat, przekazany w sposób zrozumały dla 7-latka. Dla niej to jest zaściankowość, bo przecież Bóg jest wszędzie...
Jako katolik wychowujesz syna w swojej deklarowanej i praktykowanej wierze i nie robisz nic złego. Być może to żonę ,,mierzi'' bo sama nie do konca potrafi znaleźć swoje miejsce, rozchwianie i zagubienie widać nie tylko w sferze emocjonalnej ale i duchowej i może czuje się ...nie wiem...gorsza?....stąd te uszczypliwości?
Myślę, ze warto się zdystansować do słów wypowiadanych pzrez żonę, bardziej one świadczą o jej stanie wewnętrznym niż o Tobie.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

Monti proponuję przesłuchanie konferencji z rekolekcji wspólnoty w której jestem ,które wygłaszał biskup Siemieniewski pt. : DNA wiary ,dla mnie te treści warto przyswoić .
Tu link : DNA wiary
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ