Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Monti pisze: 30 maja 2018, 15:40 [...] Żona chciałaby mnie widzieć zadowolonego z życia i uśmiechniętego [...]
Monti - no kto by nie chciał :) - ja też bym chciał widzieć zawsze żonę i dzieci wciąż zadowolone z życia ;)
Monti pisze: 30 maja 2018, 15:40 [...] przy czym swoim zachowaniem de facto mnie unieszczęśliwia, mając jednocześnie pretensje, że nie jestem taki, jak kiedyś.
Unieszczęśliwia. A nad tym to już można by się chwilę zastanowić.
Szczęścia jako takiego nikt Ci nie da. Szczęście generalnie drzemie głęboko w środku nas.
Pytanie jakie możesz sobie zadać, to co musisz odrzucić, zdjąć, zerwać z siebie... aby to Twoje szczęście ujrzało światło dzienne.
Z zewnątrz nikt Ci tego szczęścia (nawet najlepsza żona) nie naleje...
Monti pisze: 30 maja 2018, 15:40 Moja żona też bardzo zmieniła sie od ślubu. Nie wszystkie zmiany mi się podobają, ale to akceptuję (i tak nie zmieni się pod moim wpływem, bo już jej na mnie nie zależy).
Bardzo się zmieniła? A może jest trochę tak, że nie znałeś dobrze swojej żony? U mnie tak było - moja żona tak dramatycznie i mocno wydaje mi się, że się wcale nie zmieniła... tylko ja popełniłem błąd, że żyłem i współżyłem przez większość swojego małżeństwa z iluzją żony (wytworzoną przez mój umysł). Teraz jestem w sumie na etapie poznawania żony.
Monti pisze: 30 maja 2018, 15:40 [...]
Mogę też uprzeć się i powiedzieć, że skoro wybudowaliśmy ten dom, to będziemy w nim razem mieszkać.Ale jeśli żona nie zacznie pracy nad sobą, to dalej będziemy się szarpać tylko w innym miejscu.
Warunkujesz potencjalne wydarzenia mogące (bądź nie) wydarzyć się w przyszłości.
W mojej opinii - strata Twojej energii.

Inwestuj energię w siebie.

Wysypiaj się - zdrowo jedz.
Bądź dla przez najbliższe dni i tygodnie najważniejszą osobą na świecie.
Zdrowy, zadbany i wysportowany tata... będzie dla syna dobrym wzorem i przykładem.
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Camilaa »

Monti swietnie opisane przez Amica KR i Nałóg
Naprawdę wczytaj się w to...
Albo popatrz jeszcze tak... zostajesz teraz sam zona się wyprowadza i ucina kontakt no i ma komfort finansowy w postaci domu splacanego przez Ciebie... i co będziesz sie uzalal nad swoim losem i czekal na powrot czy będziesz chciał zyc i cieszyć się tym co masz? Ja postanowilam ze bede teraz żyła tak żeby mi bylo przyjemnie oczywiście nie raniąc nikogo a może przez to odnaleźć siebie a mąż będzie chcial wrócić bo zobaczy kogos kim bylam przed ślubem a nie uwieszona na nim osoba bez wlasnych zajec i potrzeb bo zawsze przedkladalam swoje potrzeby nad meza i dzieci. MoŻe nie bez powodu zona mówi ze masz byc szczesliwy bo takiego jej Ciebie brakuje...
Wiedźmin

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Oj ... zjadło mi jedno słowo :) powinno być:
Aleksander pisze: 30 maja 2018, 19:58
Bądź dla SIEBIE przez najbliższe dni i tygodnie najważniejszą osobą na świecie.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dzięki za Wasze uwagi. Dotychczas rzeczywiście moim błędem było upatrywanie mojego szczęścia w posiadaniu szcześliwej rodziny. Jest to oczywiście błąd, bo - jak pokazują przykłady wielu sycharowiczów - kryzysy mogą trwac latami, a jednak ludzie potrafią sie ogarnąć, znaleźć spokój wewnętrzny i zadbać o siebie. Ja na razie jestem w epicentrum kryzysu, więc może dlatego moje działania są trochę chaotyczne i desperackie.

Moja żona ma tendencję do przewodzenia w związku. Wcześniej mi to co do zasady nie przeszkadzało, bo nasze cele były zbieżne. Obecnie musze się trochę wyempancypować.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti

Czy Ty nie budujesz domu dla żony? A potem masz się wynieść i zacząć spłacać sam kredyt?
Może żona zaczęłaby sama ponosić konsekwencje swoich wyborów?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

jacek-sychar pisze: 31 maja 2018, 13:03 Monti

Czy Ty nie budujesz domu dla żony? A potem masz się wynieść i zacząć spłacać sam kredyt?
Może żona zaczęłaby sama ponosić konsekwencje swoich wyborów?
Jacku,
zaczęliśmy budowę z myślą o wspólnym zamieszkaniu w nowym domu. W międzyczasie żona stwierdziła, że jednak nie chce ze mną być i że zamieszka tam sama. Nie wiem, na ile jest to tylko takie testowane mnie, a na ile przemyślana decyzja. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest kuriozalna, ale tak naprawdę obecnie nie mam za bardzo wyjścia. Raty kredytu muszę spłacać (niestety, ze względu na procedury banku ja jestem kredytobiorcą), inaczej bank pójdzie do sądu i komornika. Jestem jednak współwłaścicielem tego domu, więc gdyby rzeczywiście nam się nie ułożyło, żona będzie musiała mnie spłacić. Tak naprawdę dopiero na ostatnim etapie, gdy przyjdzie czas na urządzenie domu, zakup mebli itp. będę mógł powiedzieć: "skoro się rozstajemy, to sama sobie urządzaj". mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie i żona się otrząśnie.
W którymś z wątków pisałeś, że Ciebie też żona na pewnym etpie namawiała na budowę domu, ale na to nie poszedłeś. Cóż, pewnie mi brakło doświadczenia życiowego. Byłem jednak tak zdeterminowany, żeby ratować nasz związek, że gotów byłem posunąć się naprawdę bardzo daleko. Pewnie gdybym wtedy miał tę wiedzę, którą mam teraz, sytuacja wyglądałaby inaczej.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 31 maja 2018, 14:28 W którymś z wątków pisałeś, że Ciebie też żona na pewnym etpie namawiała na budowę domu, ale na to nie poszedłeś.
Tak, dobrze pamiętasz.
Pewnie poszedłbym Twoją drogą, gdyby żona bardziej była otwarta w moja stronę, ale ona już mentalnie była z kowalskim, więc nie zależało jej.
Mi się w jakimś stopniu udało wyjść z tego dobrze finansowo.
Owszem, mamy wspólny majątek, ale mam nadzieję, że uda się go zachować dla dzieci.
Możliwe, że było to spowodowane granicami, które postawiłem żonie zaraz po jej odejściu.
Tez miała ochotę być z kowalskim, ale żebym ja ja dalej finansował. Po ona miała honor i nie pozwalał on jej brać pieniądze od kowalskiego. :shock:
Jak sytuacja finansowa się skomplikowała, to honor jej się zmienił (?) ale już może brać od niego pieniądze. :lol:

Skonsultuj może z jakimś prawnikiem swoja sytuację prawną i finansową.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Smutek »

Monti
To co napiszę to ostateczność i pewnie sytuacja taka, gdy nóż będzie na gardle. Upewnij się w banku, ale jest taka możliwość, że gdy dom będzie gotowy (pewnie jest obciążony hipoteką jak się domyślam, jako zabezpieczeniem kredytu), możesz go sprzedać, pokrywając z ceny sprzedaży koszty kredytu i zdjęcia z domu hipoteki, reszta pieniędzy dla sprzedającego.
To jest oczywiście ostatnia z możliwości i wybacz, że tak wystrzeliłam z grubej rury, bo do końca nie znam sytuacji, ale dobrze wiedzieć jakie są możliwości.
Pozdrawiam
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Akurat prawem zajmuję się zawodowo, więc mam świadomość swojej sytuacji w tym zakresie. Podejmując te decyzje miałem świadomość ryzyka, ale liczyłem (pewnie trochę naiwnie), że nasza sytuacja się unormuje i zamieszkanie dalej od rodziców pozwoli nam odbudować związek, skoro to jest dla żony taka przeszkoda. Na razie jednak jest raczej gorzej niż lepiej. Mimo to, ciągle liczę, że Pan Bóg wie, kiedy i jak ma zadziałać.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Mam jeszcze do Was jedno pytanie, jak widzicie w mojej sytuacji kwestię relacji syna z dziadkami (moimi rodzicami). Zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia drugorzędna na tle całości konfliktu, ale cały czas mam w sobie jakieś poczucie winy, że powinieniem jakoś dbać o te relacje dla dobra syna i jego prawidłowego rozwoju. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że żona nie zgadza się, by syn tam chodził. Mój tato sporadycznie przychodzi do nas, czasami rozmawiają na podwórku. Nie chcę podejmować tego tematu z żoną, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i jeszcze badziej nie zaostrzyć konfliktu.

Nie wiem, czy jest sens coś robic w tej sytuacji, czy pozostawić sprawę swojemu biegowi. Dziadkowie chcieli kiedyś wystąpić do sądu o uregulowanie kontaktów, ale ostatecznie do tego nie doszło. Nie wiem, czy moje wyrzuty sumienia w tym zakresie są słuszne. Teoretycznie rodzice mogą do nas przyjść i spotkać się z wnukiem u nas (może to nie będzie dla nch zbyt komfortowe, ale trudno). W końcu to jest ich relacja i powinni o nią zadbać...

Pojawia się też kwestia wakacyjnego wyjazdu syna do moich teściów. Teoretycznie mógłbym powiedzieć, że żonie, że skoro tak stawia sprawę z moimi rodzicami, to ja nie zgadzam się na wyjazd syna do jej rodziców. Nie chcę jednak rozgrywać dzieckiem (syn się bardzo cieszy na ten wyjazd i możliwość spędzenia dwóch tygodni na wsi).

Jeżeli chodzi o moją sytuację małżeńską, to ostatnio żona jest dla mnie względnie miła. Nie mówi nic o rozstaniu, ale też brak jest jakiejkolwiek czułości. Już się jednak nauczyłem, że nie jest dobrze chwilowego ocieplenia brać za dobrą monetę, bo roczarowanie jest później bolesne.
Zgodnie z Waszymi sugestiami wziąłem się za siebie jeśli chodzi o aktywność fizyczną i ostatnio każdą wolną chwilę spędzam na rowerze. Pozwala mi to się trochę uspokoić, a poza tym chyba żonie też trochę imponuje.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
jacek-sychar

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Monti pisze: 05 cze 2018, 12:34 jak widzicie w mojej sytuacji kwestię relacji syna z dziadkami (moimi rodzicami)
Monti pisze: 05 cze 2018, 12:34 Pojawia się też kwestia wakacyjnego wyjazdu syna do moich teściów. Teoretycznie mógłbym powiedzieć, że żonie, że skoro tak stawia sprawę z moimi rodzicami, to ja nie zgadzam się na wyjazd syna do jej rodziców.
Ja nie miałem takich problemów, bo w momencie odejścia żony dzieci były już starsze, ale ja zawsze uważam, że powinna być równowaga w kontaktach. Jeżeli żona nie pozwala no chodzenie syna do Twoich rodziców, to jest zrozumiałe, że teściowie mogą go zobaczyć tylko u Was w domu. Spróbuj może spokojnie przekazać to żonie, że nie chcesz nikogo faworyzować, ale równowaga powinna być zachowana.
Ja bym tak zrobił.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

jacek-sychar pisze: 05 cze 2018, 12:44 Ja nie miałem takich problemów, bo w momencie odejścia żony dzieci były już starsze, ale ja zawsze uważam, że powinna być równowaga w kontaktach. Jeżeli żona nie pozwala no chodzenie syna do Twoich rodziców, to jest zrozumiałe, że teściowie mogą go zobaczyć tylko u Was w domu. Spróbuj może spokojnie przekazać to żonie, że nie chcesz nikogo faworyzować, ale równowaga powinna być zachowana.
Ja bym tak zrobił.
Jacku, już próbowałem kiedyś użyc tego argumentu i usłyszałem od żony: "jak dla mnie syn nie musi jechać do moich rodziców, pod warunkiem, że weźmiesz sobie dodatkowe dwa tygodnie urlopu i będziesz z nim siedzieć". Przy czym żona doskonale wie, że nie będę mógł wziąć tego urlopu.
Nie chcę robić synowi przykrości zabraniając mu wyjazdu. Teściowie mieszkają na wsi, a syn bardzi lubi karmić zwierzęta, głaskać itp.
Dodatkowo wiem, że jak zacznę tę rozmowę, to usłyszę: "Ty jednak jesteś maminsynkiem, bo cały czas mówisz tylko o rodziacach. Jakby zależało im na wnuku to by do nas przychodzili".
Wydaje mi się, że w tej sytuacji, najlepiej, żeby rodzice sami wykazali inicjatywę i przyszli ustalić do nas jakieś konkrety.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 05 cze 2018, 12:34 Teoretycznie rodzice mogą do nas przyjść i spotkać się z wnukiem u nas (może to nie będzie dla nch zbyt komfortowe, ale trudno). W końcu to jest ich relacja i powinni o nią zadbać...
Co więc stoi na przeszkodzie?
Dla kontaktu z wnukiem, dla niego samego , dla Ciebie.....czy nie warto się przełamać?
Tym bardziej że może to ruszyć sprawę do przodu (ocieplenie relacji, nie chowanie uraz, częstsze spotkania z wnukiem i z Wami).
Monti pisze: 05 cze 2018, 12:34 jeśli chodzi o aktywność fizyczną i ostatnio każdą wolną chwilę spędzam na rowerze. Pozwala mi to się trochę uspokoić, a poza tym chyba żonie też trochę imponuje.
Punkt dla Ciebie za mobilizację :)
Mój mąż ćwiczy na siłowni (domowej) i mnie również to imponuje: Jego samodyscyplina, troska o zdrowie, kondycję i dobre samopoczucie bo świetnie się po każdym wysiłku czuje. I dobrze wygląda :)
Tak więc wytrwałości w dobrych inicjatywach Ci życzę.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Monti pisze: 05 cze 2018, 12:57 Nie chcę robić synowi przykrości zabraniając mu wyjazdu. Teściowie mieszkają na wsi, a syn bardzi lubi karmić zwierzęta, głaskać itp.
No i myślę że masz odpowiedź ;) Syn niech jak najmniej odczuwa skutki kryzysu. I proszę Cię nie wplątuj jego małej osoby w konflikty dorosłych. Sam zostałem wplątany za małego - pisałem o tym . Zostawia ślad i przysparza niezawinionego cierpienia.
Monti pisze: 05 cze 2018, 12:57 Jacku, już próbowałem kiedyś użyc tego argumentu i usłyszałem od żony: "jak dla mnie syn nie musi jechać do moich rodziców, pod warunkiem, że weźmiesz sobie dodatkowe dwa tygodnie urlopu i będziesz z nim siedzieć". Przy czym żona doskonale wie, że nie będę mógł wziąć tego urlopu.
Hmm. wakacje wakacjami. Ale rok szkolny to tez możliwość zachorowania dziecka . Nie zawsze jest możliwość wzięcia opieki i urlopu. ;)
Życie doskonale weryfikuje wszelkie pakty, słowa "już nigdy" czy też "po moim trupie".
Monti pisze: 05 cze 2018, 12:34 Teoretycznie rodzice mogą do nas przyjść i spotkać się z wnukiem u nas (może to nie będzie dla nch zbyt komfortowe, ale trudno). W końcu to jest ich relacja i powinni o nią zadbać...
Myślę że dobrze ułożone.
Moim zdaniem Twoja interwencja byłaby konieczna, gdyby dziadkowie chcieli a żona utrudniała całkowicie.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Chciałbym zadać Wam jedno pytanie dotyczące relacji małżeńskich w czasie kryzysu.

Jak wiadomo, moja żona wielokrotnie już wyrażała wolę rozstania. Póki co jednak są to tylko słowa i dalej wspólnie prowadzimy gospodarstwo domowe, zajmujemy się dzieckiem i bieżącymi sprawami.

Jednocześnie, tak jak wspominałem, szereg rzeczy nas dzieli. Moja żona w większym lub mniejszym stopniu nie akceptuje moich działań, które uważam za dobre, typu: psychoterapia, przyjmowanie leków (wcześniej), rozmów z osobami zewnętrznymi na temat naszego kryzysu (chodzi o osoby niezależne, które mogą pomóc), mojego zaangażowania religijnego itp.

Przed kryzysem było tak, że co do zasady wszystko bardzo szczegółowo żonie mówiłem o moich przeżyciach, problemach, spotkaniach, wydarzeniach dna codziennego, co w sumie nie do końca było dobre. Obecnie, gdy żona nie akceptuje części moich aktywności, nie mówię o pewnych rzeczach albo mówię bardzo ogólnie.

I moje pytanie brzmi: na ile w czasie kryzysu, w sytuacji, kiedy jesteśmy trochę na oddzielnych pozycjach, mam prawo do zatajania przed żoną pewnych rzeczy lub wręcz uciekania się do drobnych kłamstw. Zdaję sobie sprawę, że moja żona nie zaakceptuje np. mojej rozmowy z duszpasterzem czy innym autorytetem na temat rodziny. Jest to dla mnie dziwne, ale „ten typ tak ma”. Dlatego uważam, że nie zawsze muszę odsłaniać całą prawdę, zwłaszcza w tych okolicznościach. Z drugiej strony, kłamstwo ma krótkie nogi...

Zauważam, że w naszym związku jest bardzo duża asymetria, jeżeli chodzi o zaangażowanie. Ja boję się reakcji żony w wielu kwestiach, które mogą wywołać jej dezaprobatę, a jednocześnie ona w ogóle się ze mną nie liczy. Rozumowo zdaję sobie sprawę, że mam prawo do decydowania o sobie, ale chyba jestem mocno uzależniony od żony, bo cały czas czuję lęk przed przeciwstawieniem się jej w niektórych kwestiach.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ