Podzielam tę myśl. Tylko Monti będzie mógł rzetelnie ocenić, czy intencją jest własne ego, czy cokolwiek innego, a nawet wybrać tę intencję, którą chce realizować.Aleksander pisze: ↑10 maja 2019, 12:32Bardzo ładnie to czasie napisałeś.
Ja się jednak zastanawiam - na ile to "radź sobie sama" jest wynikiem "twardej miłości" ... a na ile to po prostu skrzywdzone ego, które chce pokazać "aha... chciałaś to masz" - czyli wypij swoje piwo - Twój wybór Twoje konsekwencje itd itp.
"Nie dam Ci auta - abyś poczuła konsekwencje " - czyli koncentracja na drugiej osobie.
Ja Monti jestem zdania - że warto działać dla siebie - tak jak Ty czujesz - co będzie dla Ciebie dobre - po prostu.
Zrób tak, aby dla Ciebie było korzystniej... i żebyś Ty się dobrze z tym czuł.
(a nie, co ludzie pomyślą, co żona pomyśli, co rodzina, znajomi, trójkąty, czworokąty...)
Może być tak, że prośba o samochód jest symptomatyczna. Nie tylko pokazuje tupet żony. Może gdyby żona usłyszała kiedyś "nie", to by już nie próbowała wychodzić ze swoim tupetem (a właściwie wchodzić na głowę). Może Monti ma zaniżone poczucie własnej wartości i jest to widoczne. Tym bardziej, że sam dostrzegł absurdalność prośby, a mimo to zgodził się. Zdarza się, że ludzie wykorzystują zwłaszcza tych, których najłatwiej.