Strona 1 z 54

Małżeństwo w rozsypce

: 23 mar 2018, 19:08
autor: Monti
Dzień dobry,
Od jakiegoś czasu czytam to forum i dziś zdecydowałem się opisać moją sytuację.
W związku małżeńskim jesteśmy niecałe 6 lat. Mamy adoptowanego prawie 7 – letniego syna.
Początkowo nasze relacje układały się dobrze, natomiast przynajmniej od jakiegoś roku jest bardzo źle.
Genezą obecnego konfliktu jest spięcie, do jakiego doszło pomiędzy żoną a moją matką. Nie wchodząc w szczegóły tej sytuacji, od tego czasu również między nami wszystko się posypało. Żona zażądała, bym zerwał kontakt z rodzicami, zabroniła też synowi odwiedzać dziadków. Rodzice mieszkają po sąsiedzku i wcześniej mieliśmy z nimi normalny, serdeczny kontakt. Na wszelkie moje próby rozmowy na ten temat (próbowałem tłumaczyć, że żona jest dla mnie najważniejsza po Bogu, potem syn, a dopiero później rodzice), żona oskarżała mnie, że jestem maminsynkiem, mam nieodciętą pępowinę itp. Bardzo dużo było z jej strony przy tym agresji słownej, wyzwisk, manipulacji. Ja niestety też często dawałem się sprowokować do kłótni. Kilkukrotnie doszło z mojej strony do agresji fizycznej (czego się wstydzę i za co przepraszałem).
Ponieważ żona powiedziała, że nie wyobraża sobie dalej mieszkać w sąsiedztwie moich rodziców, rozpoczęliśmy budowę domu. Obecnie jednak konflikt jest tak ostry, że żona cały czas powtarza, że chce odejść i nie chce już mieć ze mną nic wspólnego. Mówi, że chce znaleźć sobie nowego faceta (na razie chyba żaden kowalski się jeszcze nie pojawił). Obecnie traktuje mnie jak powietrze i żyjemy jak współlokatorzy, śpimy też w oddzielnych pokojach.
Od dłuższego czasu narasta też nasz konflikt na tle światopoglądowym. Ja w związku z kryzysem szukam pomocy u Boga i bardzo zintensyfikowałem swoje życie religijne. Żona uważa to za fanatyzm i obecnie bardzo zdystansowała się od Kościoła.
Wiem, że mogę zmieniać tylko siebie. Uczęszczam na psychoterapię, dużo czytam o relacjach małżeńskich i cały czas się zastanawiam, co jeszcze powonieniem zrobić. Waham się, czy nie wystąpić z pozwem o separację, bo cała sytuacja jest bardzo wycieńczająca psychicznie.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 23 mar 2018, 19:43
autor: GosiaH
Monti, witaj na forum.

W dobrym miejscu jesteś, tu naprawdę można dostać wiele pomocy!
Skoro czytasz nas jakiś czas, pewnie zwróciłeś uwagę na to, co sobie wzajemnie polecamy - jakie książki, konferencje itp
Dla mnie, i serdecznie tobie ją polecam, bardzo ważną lekturą było "5 języków miłości" Chapmana.
Mi otworzyła ta książka oczy na zachowania mojego męża i moje.


Tak myślę, czytając twoją historię, że nigdy nie jest tak, by jeden konflikt (nawet jeśli jest to konflikt z teściową) mógł wprowadzić głęboki kryzys w małżeństwo. Może był zapalnikiem, a potem to już ... jak kula śnieżna.

To, co ja zauważyłam z tego, co napisałeś - jesteś pewien, że żona nie ma racji mówiąc o tej pępowinie u ciebie?

Kłótnie, ech ... (a wiesz, że można, naprawdę można po prostu się nie kłócić w małżeństwie?).
Masz moc zatrzymania na sobie kłótni - nie dasz się sprowokować, nie będzie kłótni.
Bo jakoś ciężko jest kłócić się samemu ze sobą, nie?

No i agresja fizyczna ... napisałeś o przeprosinach o swoim wstydzie.
Na ile żona może być pewną, że to się nigdy nie powtórzy ?

Czy w miejscu, gdzie mieszkasz, jest nasze ognisko (lista tutaj http://sychar.org/ogniska/) ?
Jeśli tak, jeśli miałbyś możliwość - serdecznie zapraszam.
Spotkasz ludzi, którzy przeszli/przechodzą podobne do twoich doświadczenia.
Dostaniesz wsparcie, podbudujesz się.
Warto!

Pozwól, że zwrócę twoją uwagę na to, że internet nigdy nie jest anonimowy.
Stąd dla dobra nas samych i naszych rodzin staramy się nie podawać jednoznacznie nas identyfikujących szczegółów - postaraj się i ty tak pisać.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 24 mar 2018, 18:14
autor: Monti
GosiaH, dziękuję za Twój wpis.

Patrząc z perspektywy czasu, mam wrażenie, że już wcześniej sytuacja między mną a żoną się pogarszała. Z pewnością mamy problemy z komunikacją, mamy też inne języki miłości.

W obecnej sytuacji najbardziej boli mnie to, że żona w ogóle nie chce ratować naszego związku, tylko obstaje przy rozstaniu (zresztą, wcześniej wielokrotnie straszyła mnie rozwodem przy stosunkowo błahych sprzeczkach).

Żona w ogóle nie widzi swojej winy w całej tej sytuacji i całą odpowiedzialnością za rozpad związku obarcza mnie. Ja staram się widzieć swoje błędy i naprawiać je na ile mogę.

Sugerujesz, że może żona ma rację, mówiąc o nieprzeciętej pępowinie z rodzicami. Wydaje mi się, że w dużej mierze ten temat już u siebie przepracowałem. Natomiast uważam, że niewłaściwym jest zupełnie odcięcie się od rodziców i na to się nie zgodzę (nawiasem mówiąc, jestem DDA/DDD, w mojej rodzinie pochodzenia też nie było łatwo). Tymczasem teraz każde moje wyjście do rodziców (które nie zdarza się aż tak często) jest powodem gigantycznej awantury zaczynanej żona.

Jeśli chodzi o możliwość unikania kłótni, to wiem, że jest taka możliwość, natomiast bardzo trudno jest mi nad sobą zapanować, gdy jestem obrażany, manipulowany czy prowokowany. Z pewnością jest to dziedzina, w której muszę nad sobą pracować, tym bardziej, że żona skrzętnie zbiera dowody mojej agresji.

Obecnie nasz związek jest bardzo toksyczny, dlatego poważnie zastanawiam się nad separacją. Żona też o tym mówi, dlatego pewnie prędzej czy później do niego dojdzie.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 24 mar 2018, 20:00
autor: Nirwanna
Monti, warto abyś solidnie przyjrzał się sobie i spojrzał szerzej. Czyli zaczął słuchać, co naprawdę żona do Ciebie mówi.
Przykład - gdy ja miałam pretensje do męża o jego relacje z jego rodzicami, to tak naprawdę brakowało mi jego miłości, akceptacji i poczucia, że to ja jestem dla niego najważniejsza, a nie rodzice. Niby drobna różnica, ale bardzo znacząca w codziennych relacjach, jak sądzę.
Mówiąc wprost - być może niekoniecznie chodzi o Twoją relację do rodziców, a o Twoją relację do żony. Rodzice to pretekst, przykład, katalizator. Przyjrzyj się temu.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 25 mar 2018, 11:46
autor: Monti
Przypuszczam, że może tak być. Wprawdzie welokrotnie mówiłem żonie, że jest dla mnie najważniejsza, ale jak widać, słowa nie odniosły skutku. Obecnie praktycznie w ogóle nie rozmawiamy, więc ciężko jest słuchać.
Zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić dla ratowania małżeństwa (oprócz modlitwy) w tej sytuacji. Niektórzy twierdzą, że kilkumiesięczna separacja faktyczna może pomóc, ale z tego, co widzę, tu na forum raczej radzicie, żeby nie wyprowadzać się z domu. Najpóźniej za kilka miesięcy trzeba będzie coś postanowić, bo dom, który kończymy budować, będzie już gotowy, a ja ciągle nie wiem, kto tam ostatecznie zamieszka...

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 25 mar 2018, 13:26
autor: jacek-sychar
Monti

A gdybyś tak spróbował jeszcze raz "poderwać" swoja żonę?
Zrób założenie, że ona jest obca osobą i chciałbyś, żeby była Twoją dziewczyną.
Na początku pewnie będzie na Ciebie patrzyła jak na wariata, ale może coś to da?

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 25 mar 2018, 14:06
autor: Nirwanna
Monti, może językiem miłości Twojej żony wcale nie jest słowo, afirmacja, pogadanie sobie, tylko coś innego?
Może jej językiem jest np. język pomocy, czynów? Więc samo słowo, że jest najważniejsza, do niej nie dociera, bo czyny (Twoje) temu przeczą?
5 języków miłości się kłania....

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 25 mar 2018, 16:30
autor: Monti
Nirwanna, masz rację, językiem miłości żony jest zdecydowanie język czynów.
Jacku, staram się się "podrywać" żonę (choć trochę mi to nie współgra z listą Zerty). Szczególnie miało to miejsce wcześniej, bo teraz nasz konflikt posunął się już za daleko.
Tak jak wspomnałem, żona zarzuca mi zbyt bliskie relacje z rodzicami. Z perspektywy czasu wiem, że trzeba było to trochę inaczej poukładać, żeby nie cierpiała na tym intymność naszego związku. Na ten moment nie potrafię się jednak zupełnie odciąć od rodziców i uważam, że to nie jest konieczne, żeby wprowadzić zmiany. Widzę w tym też trochę chęć żony do narzucenia mi swojego rozwiązania i całkowitego zdominowania mnie. Do tej pory często jej ulegałem i to też pewnie był błąd.
Na ten moment żona nie bierze pod uwagę innego rozwiązania oprócz rozstania.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 25 mar 2018, 22:35
autor: Ania10
Monti pisze: 25 mar 2018, 16:30 Nirwanna, masz rację, językiem miłości żony jest zdecydowanie język czynów.
Jacku, staram się się "podrywać" żonę (choć trochę mi to nie współgra z listą Zerty). Szczególnie miało to miejsce wcześniej, bo teraz nasz konflikt posunął się już za daleko.
Tak jak wspomnałem, żona zarzuca mi zbyt bliskie relacje z rodzicami. Z perspektywy czasu wiem, że trzeba było to trochę inaczej poukładać, żeby nie cierpiała na tym intymność naszego związku. Na ten moment nie potrafię się jednak zupełnie odciąć od rodziców i uważam, że to nie jest konieczne, żeby wprowadzić zmiany. Widzę w tym też trochę chęć żony do narzucenia mi swojego rozwiązania i całkowitego zdominowania mnie. Do tej pory często jej ulegałem i to też pewnie był błąd.
Na ten moment żona nie bierze pod uwagę innego rozwiązania oprócz rozstania.
Czyli obecnie wolisz rozstać sie z żoną anizeli z rodzicami kontakty zerwać?
Sorry ale tak to wyglada.
Być moze gadka o rozstaniu jest rozpaczliwa proba zony zmusznia ciebie do pokazania jej czynem ze ja i wasze małzenstwo jest wazniejsze od rodzicow (a powinno byc w zamysle Boga i zona powinna sie czuc subiektywnie wazniejsza).
Ogranicz kontakty z rodzicami do absolutnego minimum. Nie wiem raz na miesiac?
Jesli jest tak jak mowie powinno sie miedzy wami polepszyc. A jak sie polepszy idzcie razem na jakas terapie malzenska np

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 9:10
autor: Monti
Bardziej chodzi mi o to, że traktuję to, czego żona ode mnie wymaga jako ograniczenie mojej wolności i próbę "ubezwłasnowolnienia" mnie. Poza tym, nie widze też potrzeby zrywania kontaktów z rodzicami, chciałbym też, żeby syn miał dobre kontakty z dziadkami.
Obecnie jestem rozdarty, bo z jednej strony próbuję wszystkimi siłąmi ratować małżeństwo, a z drugiej żądania żony wydają mi się sprzeczne z 4. przykazaniem. Generalnie chyba też potrzebna jest w tym przypadku jakaś stanowczość, żeby żona zobaczyła, że mam swoje zdanie. Jeśli się mylę, to poprawcie mnie.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 9:41
autor: Ania10
Monti pisze: 26 mar 2018, 9:10 Bardziej chodzi mi o to, że traktuję to, czego żona ode mnie wymaga jako ograniczenie mojej wolności i próbę "ubezwłasnowolnienia" mnie. Poza tym, nie widze też potrzeby zrywania kontaktów z rodzicami, chciałbym też, żeby syn miał dobre kontakty z dziadkami.
Obecnie jestem rozdarty, bo z jednej strony próbuję wszystkimi siłąmi ratować małżeństwo, a z drugiej żądania żony wydają mi się sprzeczne z 4. przykazaniem. Generalnie chyba też potrzebna jest w tym przypadku jakaś stanowczość, żeby żona zobaczyła, że mam swoje zdanie. Jeśli się mylę, to poprawcie mnie.
No i to jest wlasnie nieodcieta pepowina. Ludzie sie naprawde daleko wyptowadzaja od rodzicow i widuja raz lub 2 razy na miesiac. Wiec sproboj sie tak zachowywac.
Tak jak mowie ogranicz kontakty z rodzicami i zobaczysz ze ci sie malzenstwo naprawi. Skoro dotychczas twoje starania i proby zadowolenia obu stron rownomiernie spalily na panewce to powinnes postawiac na zone a nie na rodzicow.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 9:48
autor: łucja
Piszesz o spięciu między żoną i mamą.
A Ty? Gdzie w tym jesteś Ty?
Czy "opuściłeś ojca swego i matkę swoją"? Czy żonę?
Czy żona czuje, że może na Ciebie liczyć?

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 9:50
autor: Ania10
Monti pisze: 26 mar 2018, 9:10 Bardziej chodzi mi o to, że traktuję to, czego żona ode mnie wymaga jako ograniczenie mojej wolności i próbę "ubezwłasnowolnienia" mnie. Poza tym, nie widze też potrzeby zrywania kontaktów z rodzicami, chciałbym też, żeby syn miał dobre kontakty z dziadkami.
Obecnie jestem rozdarty, bo z jednej strony próbuję wszystkimi siłąmi ratować małżeństwo, a z drugiej żądania żony wydają mi się sprzeczne z 4. przykazaniem. Generalnie chyba też potrzebna jest w tym przypadku jakaś stanowczość, żeby żona zobaczyła, że mam swoje zdanie. Jeśli się mylę, to poprawcie mnie.
Pozatym nie wiem czy widzisz absurd swojego postepowania. Stawiasz na szali swoje malzenstwo i ryzykujesz to ze dzieci beda mialy niepelna rodzine tylko po to aby dzieci mialy dobry kontakt z dziadkami? Bo mowiac o separacji to ty sie do rodzicow przeniesiesz?
Pokaz zonie ze jest najwazniejsza niz twoi rodzice jak to pokazesz i wasza relacja sie zacznie sie naprawiac to mozesz wtedy wrocic do tematu kontaktu z twoimi rodzicami.
Sproboj zone zrozumiec, pewnie doznala jakis krzywd od tesciow i chciala by abys jej bronil jak lew.
A skoro jest miedzy wami az tak zle to chyba tak nie bylo ze za nia zawsze stawales murem wobec innych.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 9:51
autor: Wiedźmin
Monti pisze: 26 mar 2018, 9:10 [...] próbuję wszystkimi siłąmi ratować małżeństwo, a z drugiej żądania żony [...]
Monti - możesz proszę rozwinąć owo "wszystkim siłami"?

Bo u mnie większe znaczenie miały i mają czyny....
... słowa oczywiście są bardzo ważne - potrafią nas zdemolować - ale ja jednak mimo wszystko większą uwagę przykładam do czynów.

Re: Małżeństwo w rozsypce

: 26 mar 2018, 10:13
autor: Monti
Macie rację, żona ma poczucie, że w sporze z teściami nie stanąłem po jej stronie (inna sprawa, czy jest ono w pełni uzasadnione). Nie wiem, czy już nie jest trochę za późno na "odkręcenie" tego, bo wiele złych rzeczy się przez ten czas wydarzyło. Brakuje mi w jej postawie próby zrozumienia mnie, a przede wszystkim najbardziej boli brak chęci walki o małżeństwo i poprawy naszych relacji. Nie wiem, czy jak od pzynajmniej pół roku słyszę "nie kocham cię", to czy da się to jeszcze odbudować.

Aleksander, przede wszystkim staram się pracować nad sobą w myśl zasady, że zmienić mozna tylko siebie (terapia, lektura). Poza tym staram się okazywać żonie zainteresowanie zgodnie z jej językiem miłości poprzez czyny (dbanie o dom, dziecko), chociaż to jest jeszcze dość niedoskonałe i chyba ona nie do końca to dostrzega.