Jak rozumieć "Jezu Ty się tym zajmij"

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ania10

Jak rozumieć "Jezu Ty się tym zajmij"

Post autor: Ania10 »

mare1966 pisze: 31 mar 2018, 22:19 Lawendowa pisze w sprawie alimentów na Paproszkę :
"Ty zrób co do Ciebie należy, złóż wniosek itd. a o resztę się nie martw. On się tym zajmie...

Znaczy Jezus "przyznaje" alimenty ?
........... wiecie - nie wiem
ale tak często czytam na forum te słowa "Jezu , Ty się tym zajmij" .
Zastanawiam się ?
Czy to jakaś nowa wiara ?
W sumie to bardzo wygodne "zwalić" na Jezusa
a siebie zwolnić z myślenia , działania .


"Idźcie na cały świat i nauczajcie"
....... "Jezu Ty się tym zajmij"
Jakoś mi coś tu nie gra .
To jedynie znaczy zaufanie Bogu a nie brak dzialania.
jacek-sychar

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: jacek-sychar »

mare1966 pisze: 31 mar 2018, 22:19 "Idźcie na cały świat i nauczajcie"
....... "Jezu Ty się tym zajmij"
Jakoś mi coś tu nie gra .
Mare
A gdybyś połączył w jedną całość oba te cytaty?
Św. Ignacy Loyola mówił:
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.
I właśnie "Jezu, Ty się tym zajmij" dotyczy tylko tej części modlitewnej. Nie zapominając o części własnej, czyli pracy. :P
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: mare1966 »

Paproch , Ania , Jacek

Nie wiem , ale widzę, że wiele osób nie przywiązuje wagi do słów
i ich znaczenia .
Zajmij znaczy zaufaj ?
Zajmij to zajmij . :)

Od zaufaj jest :
"Jezu ufam tobie"
-----------------------------------------------------------------------
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie."

Zgadza się , tutaj jest wszystko zrozumiałe , racjonalne .
Ty masz robić ile tylko zdołasz ,
a Bóg sobie zrobi co i kiedy chce .
Bóg działa przez ludzi .
Po to im dał mózg , ręce i wolną wolę .
Bóg oczekuje od nas kreacji , odkrywania ( nie stwarzania , bo
w naturze rzeczy są już zapisane wszelkie jej możliwości ) .
Na obraz jesteśmy , czyż nie ?
Paproch
Posty: 50
Rejestracja: 01 gru 2017, 2:23
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Paproch »

mare1966 pisze: 01 kwie 2018, 10:55 Nie wiem , ale widzę, że wiele osób nie przywiązuje wagi do słów
i ich znaczenia .
Zajmij znaczy zaufaj ?
Zajmij to zajmij .

Od zaufaj jest :
"Jezu ufam tobie"
Mare, mam wrażenie, że trochę się czepiasz słówek ;)
Myślę, że w przypadku modlitw, nie zawsze wszystko trzeba brać dosłownie. Przecież modlimy się w modlitwie Pańskiej "chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" - czy to oznacza, że mamy siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż chleb zmaterializuje się na naszym talerzu za sprawą Pana Boga?

Modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" jest analogiczna - czyli to prośba, by Pan pokierował mną, moimi działaniani w odpowiedni sposób i jednocześnie wyrażenie ufności.

Tak ja to rozumiem, ale oczywiście dopuszczam myśl, że mogę się mylić..
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: mare1966 »

Paproch ,
absolutnie "nie czepiam się słówek" .

Każdy język , jego bogactwo jest po to ,
aby ludzie mogli się wzajemnie porozumiewać i rozumieć ,
jak najbardziej precyzyjnie .
W matematyce , filozofii , wszelkich dziedzinach techniki ,
medycynie , psychologii ........... wszędzie w zasadzie
ma to podstawowe znaczenie .
I nie ma " tak ja to rozumiem" .
To uniemożliwia komunikację , wprowadza bałagan , chaos ,
całkowicie zbędny .
Wielu wprowadza w błąd .
Po podczytuję wiele takich napastliwych , czy wręcz prześmiewczych
opinii wszelkich maści oponentów Kościoła .
Oni czytają słowa WPROST , nie doszukują się piątego dna .
Język Kościoła jest archaiczny , drętwy , przynajmniej często .
Po co dokładać jeszcze dodatkowo komplikacji ?

============================================

Nawiasem ,
to samo dotyczy księży , zwłaszcza jak głoszą kazania ,
rekolekcje wszelkie .
Czasem po prostu jest bardzo kiepsko .
To są profesjonalni mówcy w końcu .
Amica

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Amica »

Modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" uratowała mnie wiele razy.

Wcale nie rozumiem jej tak: nie musisz nic robić, Bóg za ciebie to zrobi.

Raczej myślę, że powinnam normalnie żyć i pracować, ale silnie i twardo trzymać się Jego wskazówek.
Kochać, dawać, wybaczać, być łagodną, wyrozumiałą, a jednocześnie nie lenić się, dbać o rozwój ducha i ciała, dużo przebywać z Panem.
To oczywiste, że mam w tobołku, który oddałam Jezusowi - swoją konkretną prośbę: aby uzdrowił moje małżeństwo. Ale dodaję zawsze: jeśli chcesz, jeśli taka Twoja wola. Jeśli Twoją wolą jest, byśmy razem nie byli, to daj mi, proszę, spokój ducha i siłę, abym się z Twoją wolą pogodziła. Wierzę w Twoją dobroć, kochasz mnie najbardziej na świecie, a więc cokolwiek dla mnie szykujesz, będzie dla mnie dobre, nawet jeśli mi się to teraz nie podoba."

Tak mniej więcej to rozumiem. A w konkretach?
Kiedy jeszcze mieszkaliśmy z mężem razem, ale już w głębokim kryzysie, to:
- robiłam to, co zawsze w domu, wypełniałam swoje obowiązki
- nie wyciągałam na siłę męża na rozmowy (tak rozumiem zastrzeżenie Jezusa, aby nie bazować na swoich pomysłach i nie psuć "mu" roboty: "pozwól Mi działać"
- powstrzymywałam się od kłótni, pretensji, zarzutów, obwiniania - oddawałam to Bogu
- czytałam mnóstwo książek o relacjach
- budowałam w sobie miłość do męża, który obecni wcale nie jest łatwym obiektem do kochania
- nie rozmyślam o przyszłości, nie zamartwiam się
- nie myślę też o przeszłości (z grzechów się wyspowiadałam, skoro więc Bóg je zabrał ode mnie, to nie ma co się wiecznie tym katować)
- przyjmuję z pokorą KONSEKWENCJE tych grzechów - tak rozumiem z tej modlitwy te słowa, że czasem Bóg prowadzi nas drogą zadośćuczynienia i miłości przynoszącej cierpienie
- jeśli wpadam na jakiś pomysł, który miałby zmienić moją sytuację - przemadlam ją. Nie jestem bierna, czasami coś robię, np. doprowadziłam męża do rozmowy, w której ustaliliśmy kilka rzeczy porządkujących naszą sytuację (oboje poczuliśmy się po niej lepiej, więc uznaję to za dobry owoc).

I jestem cierpliwa. Czekam ze spokojem. Jeśli miałabym czekać 10 lat? Trudno. Ciężka wizja i wcale mi się to nie uśmiecha, ale może Bóg taki ma właśnie dla mnie plan i to jest potrzebne.

Modlitwa ta mnie ogromnie uspokaja. Zupełnie inaczej odmawiam obecnie "Ojcze Nasz", szybko się uspokajam, nie pozwalam sobie na gonitwy myśli.

Myślę, że Bóg, który jest miłością i dobrocią - uczyni moje życie dobrym. Owszem, zakładam, że będzie może ono inaczej wyglądało, niż sobie to wyobrażam. Wierzę jednak, że Bóg taki cud uczyni z moim sercem (daję Mu do tego pełne prawo), że pogodzę się z tym, zaakceptuję i będę szczęśliwa.

A marzyć sobie marzę, a co! Bóg nie zabronił marzyć. :)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Smutek »

Amica jeśli mogę się wtrącić to bardzo podoba mi się to co napisałaś. Tak też to postrzegam.
Ta modlitwa, westchnienie została "rozpowszechniona" przez Ruotolo Dolindo. To co Jezus powiedział do duszy proszącej to jest to właśnie "ślepo zaufaj" i że jest to warte więcej niż tysiąc modlitw. To właśnie na Sycharze przeczytałam całość tego objawienia.
Paproch
Posty: 50
Rejestracja: 01 gru 2017, 2:23
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Paproch »

Amica pisze: 01 kwie 2018, 23:20 Modlitwa "Jezu, Ty się tym zajmij" uratowała mnie wiele razy.

Wcale nie rozumiem jej tak: nie musisz nic robić, Bóg za ciebie to zrobi.

Raczej myślę, że powinnam normalnie żyć i pracować, ale silnie i twardo trzymać się Jego wskazówek.
Kochać, dawać, wybaczać, być łagodną, wyrozumiałą, a jednocześnie nie lenić się, dbać o rozwój ducha i ciała, dużo przebywać z Panem.
To oczywiste, że mam w tobołku, który oddałam Jezusowi - swoją konkretną prośbę: aby uzdrowił moje małżeństwo. Ale dodaję zawsze: jeśli chcesz, jeśli taka Twoja wola. Jeśli Twoją wolą jest, byśmy razem nie byli, to daj mi, proszę, spokój ducha i siłę, abym się z Twoją wolą pogodziła. Wierzę w Twoją dobroć, kochasz mnie najbardziej na świecie, a więc cokolwiek dla mnie szykujesz, będzie dla mnie dobre, nawet jeśli mi się to teraz nie podoba."

Tak mniej więcej to rozumiem. A w konkretach?
Kiedy jeszcze mieszkaliśmy z mężem razem, ale już w głębokim kryzysie, to:
- robiłam to, co zawsze w domu, wypełniałam swoje obowiązki
- nie wyciągałam na siłę męża na rozmowy (tak rozumiem zastrzeżenie Jezusa, aby nie bazować na swoich pomysłach i nie psuć "mu" roboty: "pozwól Mi działać"
- powstrzymywałam się od kłótni, pretensji, zarzutów, obwiniania - oddawałam to Bogu
- czytałam mnóstwo książek o relacjach
- budowałam w sobie miłość do męża, który obecni wcale nie jest łatwym obiektem do kochania
- nie rozmyślam o przyszłości, nie zamartwiam się
- nie myślę też o przeszłości (z grzechów się wyspowiadałam, skoro więc Bóg je zabrał ode mnie, to nie ma co się wiecznie tym katować)
- przyjmuję z pokorą KONSEKWENCJE tych grzechów - tak rozumiem z tej modlitwy te słowa, że czasem Bóg prowadzi nas drogą zadośćuczynienia i miłości przynoszącej cierpienie
- jeśli wpadam na jakiś pomysł, który miałby zmienić moją sytuację - przemadlam ją. Nie jestem bierna, czasami coś robię, np. doprowadziłam męża do rozmowy, w której ustaliliśmy kilka rzeczy porządkujących naszą sytuację (oboje poczuliśmy się po niej lepiej, więc uznaję to za dobry owoc).

I jestem cierpliwa. Czekam ze spokojem. Jeśli miałabym czekać 10 lat? Trudno. Ciężka wizja i wcale mi się to nie uśmiecha, ale może Bóg taki ma właśnie dla mnie plan i to jest potrzebne.

Modlitwa ta mnie ogromnie uspokaja. Zupełnie inaczej odmawiam obecnie "Ojcze Nasz", szybko się uspokajam, nie pozwalam sobie na gonitwy myśli.

Myślę, że Bóg, który jest miłością i dobrocią - uczyni moje życie dobrym. Owszem, zakładam, że będzie może ono inaczej wyglądało, niż sobie to wyobrażam. Wierzę jednak, że Bóg taki cud uczyni z moim sercem (daję Mu do tego pełne prawo), że pogodzę się z tym, zaakceptuję i będę szczęśliwa.

A marzyć sobie marzę, a co! Bóg nie zabronił marzyć. :)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich

Amico, lepiej bym tego nie ujęła. Ogromnie Ci dziękuję za te słowa i cenne wskazówki!
Po raz kolejny cieszę się, że trafiłam na to forum. Dobrze, że jesteście! :)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: mare1966 »

Ponoć w oryginale ten akt zawierzenia zatytułowany jest w taki sposób: „Nie chcę się niepokoić, Jezu, ufam Tobie”.

Dla mnie to zupełnie inne słowa niż "Jezu ty się tym zajmij" .


Amika ,
ja przecież nie "krytykuję" czyjegoś myślenia , postawy itd.
Chcę prostej rzeczy .
Jak widzę napis na budynku KINO ,
to wchodząc do środka chcę obejrzeć film ,
a nie np. trafić do opery .
( choć tu i tam jest sala z fotelami )
Jak powiesz "panie Kowalski" zajmij się tą sprawą ,
to jest to zadanie dla Kowalskiego ,
on i nikt inny za to odpowiada .

Jak ktoś spoza Kościoła usłyszy "Jezu Ty się tym zajmij"
to dotrze do niego prosty przekaz ,
że katolicy mają nie po kolei w głowie .
Bo weźmie to wprost , jak brzmi .

---------------------------------------------

Ja tutaj nie wnikam w samą prawdziwość słów ,
prawdziwość tego prywatnego objawienia .
Już i sam ksiądz Dolindo miał problemy .
Sprawy wiary proste nie są
i jest to dla mnie oczywiste .
Tak było zawsze, jest i będzie .


I jeszcze jedno .
Mnie razi to doszukiwanie się we wszystkim "woli bożej" .
Jak ktoś miał wypadek samochodowy ,
to jest to "boży plan" ?
Może po prostu jechał za szybko , ślisko było ,
gadał przez telefon , albo wypił .

=====================================================

Amica
"I jestem cierpliwa. Czekam ze spokojem. Jeśli miałabym czekać 10 lat? Trudno. Ciężka wizja i wcale mi się to nie uśmiecha, ale może Bóg taki ma właśnie dla mnie plan i to jest potrzebne."

Bóg ustalił harmonogram ?
Ja myślę tak :
Jak mąż ZECHCE , ZROZUMIE itp.
to jutro mu się odwidzi , zmieni kierunek , myślenie , działanie .
Na niego wpływają przede wszystkim rzeczy ziemskie ,
namacalne , łatwe do analizy w sumie .
Od tego jest psychologia głównie .
To jak działania konsumentów np.
To jest konkretna wiedza , nie cuda .

Bóg ustalił zasady w samej naturze stworzenia , w tym człowieka .
Człowiek działa wedle reguł ( ludzie to spostrzegli - powiedzenia ludowe ,
potem spisywali , potem badali - powstała nauka zwana psychologią )
Tak więc owszem Bóg POŚREDNIO można rzec prowadzi każdego ,
właśnie przez samą naturę stworzenia , w tym duszy ludzkiej .
Oczywiście - bywają zapewne ingerencje nadzwyczajne Boga ,
objawienia , ale i sam Kościół OSTROŻNY tu bardzo .
I słusznie .
twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: twardy »

mare1966 pisze: 02 kwie 2018, 8:25 Mnie razi to doszukiwanie się we wszystkim "woli bożej" .
Mnie też to kiedyś raziło.
Do czasu gdy moja wiara zaczęła polegać nie tylko na "wierzę w Boga", ale przede wszystkim na "wierzę Bogu".
To ogromna różnica.
Paproch
Posty: 50
Rejestracja: 01 gru 2017, 2:23
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Paproch »

mare1966 pisze: 01 kwie 2018, 21:38 Każdy język , jego bogactwo jest po to ,
aby ludzie mogli się wzajemnie porozumiewać i rozumieć ,
jak najbardziej precyzyjnie .
W matematyce , filozofii , wszelkich dziedzinach techniki ,
medycynie , psychologii ........... wszędzie w zasadzie
ma to podstawowe znaczenie .
Zgoda, że język służy do porozumiewania. Czasem powinien być precyzyjny, szczególnie w dziedzinach, które wymieniłeś. Ale bogactwo języka polega również na tym, że obok precyzyjności i dosłowności w języku jest również bardzo szerokie pole na bogatą metaforykę i używanie go do mówienia nie wprost, np. literaturze, czy właśnie sprawach wiary. W Piśmie Świętym jest mnóstwo fragmentów, których przecież nie odczytujemy dosłownie. O sprawach wiary czasem po prostu nie da się powiedzieć wprost.

A oponenci zawsze byli i zawsze będą, niezależnie od tego, w jaki sposób o kwestiach wiary się mówi.
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Inna »

mare1966 pisze: 02 kwie 2018, 8:25 I jeszcze jedno .
Mnie razi to doszukiwanie się we wszystkim "woli bożej" .
Jak ktoś miał wypadek samochodowy ,
to jest to "boży plan" ?
Może po prostu jechał za szybko , ślisko było ,
gadał przez telefon , albo wypił .
A może ten "wypadek" miał czegoś nauczyć?
By podczas jazdy nie używać tel, by siadać trzeźwym za kierownicą, by jeździć zgodnie z przepisami, być ostrożnym gdy jest ślisko?
Metaforycznie ten wypadek i jego przyczyny, dają głębszy obraz.
Nic nie dzieje się przypadkiem :)
mare1966 pisze: 02 kwie 2018, 8:25 Bóg ustalił harmonogram ?
Ja myślę tak :
Jak mąż ZECHCE , ZROZUMIE itp.
to jutro mu się odwidzi , zmieni kierunek , myślenie , działanie .
Na niego wpływają przede wszystkim rzeczy ziemskie ,
namacalne , łatwe do analizy w sumie .
Od tego jest psychologia głównie .
To jak działania konsumentów np.
To jest konkretna wiedza , nie cuda .
Wiara czyni cuda :)
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Amica

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: Amica »

mare1966, napisałeś:
"Mnie razi to doszukiwanie się we wszystkim "woli bożej"

Z przykrością stwierdzam, że chyba nie zrozumiałeś za wiele z tego, co napisałam. Ale może to moja wina, że piszę w sposób niejasny.

JAKKOLWIEK będzie - niech wola Boża będzie. To jak, podważasz modlitwę "Ojcze Nasz"? ;)
Przecież to rozważanie ojca Dolindo to rozwinięcie "Ojcze Nasz". Ani to nic nowego, ani wywrotowego.

"Bądź wola Twoja".

I tyle. Nie gdybam, nie projektuję - co będzie. Robię swoje poletko - to, co mogę i to, co uważasz za swój obowiązek. I wierzę, że nawet jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli, to będzie w tym sens. Choćby taki, by pracować nad sobą i swoimi wadami, brakami.
Czy nie na tym polega wiara w Boga? Ludzkie zawierzenie Bogu nie zaczęło się od ojca Dolindo. On tylko w piękny i bardzo trafiający sposób umiał ubrać w słowa to, co zawiera modlitwa, której nauczył nas sam Jezus. :)

Prosty przykład "cudu", jaki może się wydarzyć (i o jaki się modlę). Ponieważ zbliżam się do Boga, staram się być po prostu lepszym człowiekiem. Oczywiście do ideału mi daleko, ale staram się. Efektem ubocznym tych starań jest to, że jestem po prostu milsza, lepsza, spokojniejsza, bardziej opanowana także w stosunku do innych, nie tylko dla siebie. Odzyskanie godności Dziecka Bożego sprawiło, że poczułam się pewniej, jako człowiek, kobieta - bardziej niezależnie (tzn. uzmysłowiłam sobie, że jeśli oczekuję, że ktoś mnie ma uszczęśliwić, to znaczy, że traktuję go instrumentalnie). To dało mi pewną wolność, a więc puściłam coś, co kurczowo trzymałam. Zmieniam się, wreszcie staję się taką kobietą, jaką powinnam być. Kochającą, ale nie osaczającą. Gdybym taka była od początku, pewnie kryzysu by nie było. Ale ponieważ taka się staję, to może zdarzyć się tak, że mężowi się to też spodoba. A jeśli nie? To z tą wolnością w sobie będzie mi łatwiej znieść jednak ten rozwód, rozstanie itd. Ostatnie półtora roku byłoby dramatem, gdybym nie zawierzyła Bogu. Dziękuję Mu za ten spokój i to, że dzięki Niemu nie zrobiłam wielu głupstw. To jest CUD właśnie. On już się dzieje. I nie ma znaczenia, czy mąż wróci. Jeśli wróci, to do odmienionej mnie. A odmienił mnie kto?

Ja ostatnio dochodzę do wniosku, że Bóg musi bardzo mojego męża kochać. Mimo, że jest on niewierzący. Bóg sprawił, że zamiast się mścić, awanturować, kłócić o pieniądze, obrażać, manipulować (co jeszcze jakieś dwa lata temu pewnie bym czyniła) - ja czytam książki, uczę się, jak budować dobre relacje. Żaden człowiek mnie do tego nie przekonał, by iść tą drogą. A mój mąż nawet się o to nie modlił. ;)

Życzę Ci, Mare, takiego cudu w życiu. Wcale nie musi być spektakularny, bez fajerwerków, bo te prawdziwe, ciche cuda zdarzają się codziennie. Szkoda by było przegapić. ;)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: mare1966 »

Twardy ,
ja to znam .
Póki co jednak odmawiamy "Wierzę w Boga" .

A tak konkretnie ?
Serio , uważasz czyjś wypadek jest "planem Boga" ?
I planem Boga jest to , że od kogoś odchodzi mąż , żona . ?
I planem Boga jest czyjaś choroba ?
itd.
Ja tu widzę całkiem naturalne przyczyny .
( owszem naturalne znaczy i boskie , a więc i pośrednio "z woli Boga" )
A Bóg jest mądry .
Są boskie prawa fizyki i jak ktoś wejdzie w zakręt
z prędkością nadmierną
czyli łamie to boskie prawo
i ponosi skutki .
Ale nie jest wolą bożą , aby był głupi .

Ja wierzę Bogu , że Jego przykazania są słuszne .
Zresztą , one są logiczne , to nawet wiary nie potrzeba .

Ja tylko jestem przeciwnikiem takiego ustawiania Boga
w roli "lalkarza" bawiącego się marionetkami .
Bo wtedy to prawie wiara w przeznaczenie , a więc i konkretny los człowieka .
A ja widzę , że wiele osób najdrobniejsze wydarzenia
odczytuje jako "wolę Boga" .
I ja pytam - gdzie to jest zapisane w Ewangelii ?
Kiedy o tym mówi Jezus ?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć z brakiem miłości?

Post autor: mare1966 »

Paproch
"A oponenci zawsze byli i zawsze będą, niezależnie od tego, w jaki sposób o kwestiach wiary się mówi."

Oby byli .
To "oponenci" są zawsze motorem wszelkiego postępu , rozwoju , zmian .
Jezus był chyba największym oponentem , wichrzycielem i wywrotowcem w historii .
Owszem , mają ciężko .


Metafora i inne środki wyrazu .
Oczywiście , ale muszą być CZYTELNE ,
inaczej równie dobrze można pisać po chińsku .
A język wiary musi być precyzyjny szczególnie .

---------------------------------------------------------------------

Inna
"A może ten "wypadek" miał czegoś nauczyć?"

Uważasz , że na śmierci jednych Bóg "uczy" innych ?


Bóg Izraela , który wybija innych , bo co ?
Tamci nie byli stworzeni przez tego samego Boga ?
Nie byli ludźmi , Bóg ich nienawidził ?
............... ja sobie po prostu zadaję pytania


Inna
"Wiara czyni cuda"

Cuda czyni Bóg .
ODPOWIEDZ